Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Piotrowski. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Piotrowski. Pokaż wszystkie posty

środa, 27 lutego 2019

Krzyże przydrożne gminy Choroszcz według Mariusza Piotrowskiego

Trzymam właśnie w  ręku pięknie wydany album fotograficzny Mariusza Piotrowskiego "Z wysokości spogląda Pan. Krzyże i kapliczki nadnarwiańskiej gminy Choroszcz".  Jak napisała we wstępie do albumu Agnieszka Grabowska "Nie noszą znamion wielkich wydarzeń ani ważnych nazwisk odkrywców. Nie mają tyle szczęścia, by trafiać na strony podręczników, pojawiać się na mapach czy widnieć na pocztówkach. Są jak podziemne rzeki, których bieg znają nieliczni, wtajemniczeni, potrafiący uważnie patrzeć i cierpliwie słuchać. Te historie są niecodzienne. I bardzo kruche. Bezpowrotnie bowiem mijają lata świetności ich bohaterów - krzyży i kapliczek przydrożnych."

Krzyże przydrożne są mi bliskie. Nie raz dawałem temu wyraz na tym blogu. A krzyże przydrożne gminy Choroszcz są bliskie szczególnie. Spotykałem je wielokrotnie podczas wycieczek pieszych, rowerowych, jazdy samochodem. Zachwycałem się kunsztem wiejskich rzemieślników i kowali oraz nostalgiczną nutą płynącą gdzieś spod kamiennego postumentu.

Świadectwem moich fascynacji były zdjęcia i opisy zamieszczane na blogu. Część z krzyży znalazła się na doskonałych fotografiach w albumie Mariusza Piotrowskiego: Sienkiewicze i ZaczerlanyBarszczewo, Żółtki, Rogowo i Pańki, Ogrodniki. Wielu z nich, które widziałem nie ma w albumie. Ale jest całkiem sporo obiektów, do których dotychczas nie dotarłem. Każdemu obiektowi towarzyszy opis. Autor zdjęć starał się rozmawiać z mieszkańcami wiosek, dzięki czemu w wielu przypadkach ustalił autorstwo krzyża oraz intencję w jakiej został postawiony. Mam olbrzymią satysfakcję, że tak drogie memu sercu wydawnictwo stanie na półce mej biblioteki.

Na zdjęciu poniżej krzyż ze wsi Izbiszcze z 1894 roku. Zgodnie z ludowym przekazem, przy krzyżu tym odprowadzano zmarłych, jeśli chowano ich na cmentarzu w Konowałach. Był też obchodzony w czasie procesji w Święto Zielonych Świątek, która wyruszała z nieistniejącego już kościoła w Śliwnie.


 A oto zdjęcie ruin nieistniejącego kościoła w Śliwnie.


Mariusz Piotrowski "Z wysokości spogląda Pan. Krzyże i kapliczki nadnarwiańskiej gminy Choroszcz", Choroszcz / Białystok, 2013

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Kolonia Jurowce. Grudniowa wycieczka

Tuż za Jurowcami skręciliśmy w pierwszą drogę w lewo. Zgodnie ze słowami pana Grzegorza dobrze zachowany cmentarz ewangelicki miał znajdować się przy drodze na Leńce, pod lasem. Droga przykryta śniegiem była dość śliska, koła nie raz buksowały w miejscu. Całe szczęście, że podjazd pod górkę ktoś przytomny podsypał piaskiem. Jurek jednak był niezadowolony. 

- Ja pamiętam, że z jednej strony był piękny widok w dół na dolinę Supraśli. A tu po obu stronach las.

Przy najbliższej okazji zawróciliśmy i podążyliśmy powoli w stronę drogi Jurowce - Dobrzyniewo Kościelne. Kierowałem trochę z duszą na ramieniu. Za nami równie powoli toczył się samochód Jarka i Basi, a ja bałem się, żeby przy jakimś śliskim zjeździe z górki nie wjechali w tył naszego samochodu. Wróciliśmy do wsi i skręciliśmy w ulicę Polną, aby zasięgnąć języka. Dojechaliśmy do miejsca, gdzie po prawej stronie widać było tylko jeden, ostatni dom pod lasem. Nie podchodziliśmy bliżej długości łańcucha, na którego końcu obszczekiwał nas pies. Za chwilę  z domu wyszedł młody mężczyzna.

- Cmentarz? Trzeba pojechać tą drogą w las prosto i po około 400 metrach  będzie. Ale nie tuż przy drodze. Trzeba trochę wejść w las.

- A czy mieszka tu ktoś starszy z Cylwików, kogo można jeszcze zapytać o dawne czasy? - nie dawał za wygraną Jurek.

- Moja babcia z Cylwików. Mieszka tam w dole. Można podjechać i porozmawiać.

Poszliśmy jednak drogą w las. Po prawej stronie jednak nigdzie nie było widać cmentarza. Zawróciliśmy więc do miejsca, gdzie odbyła się powyższa rozmowa i poszliśmy w prawo drogą w dół, która zakręcała nieco niżej w tę samą stronę, co wcześniejsza przez las. Po lewej stronie ujrzeliśmy w dole drewnianą chatę.


Na podwórku krzątała się starsza kobieta.

- Dzień dobry. Czy tu w okolicy jest stary cmentarz niemiecki?
- Tak. Trzeba kawałek przejść tą drogą i za chwilę na wzgórzu będzie cmentarz. Obok stał dom, ale spalił się już kiedyś. Cmentarz dobrze utrzymany, stoją krzyże.
 - A pani może z Cylwików.
- Nie ja ze Szrederów.

Przypomniałem sobie, że gdy ostatnio przeglądałem księgi metrykalne białostockiej parafii ewangelickiej z połowy XIX natykałem się od czasu do czasu na metryki z Jurowiec. Najczęściej powtarzającym się nazwiskami były właśnie Schroeder i Krause.

- A czy byli tu kiedyś tkacze?
- Tak, tam w dole stał dom tkaczy.

Spojrzeliśmy w dół. Piękny widok na dolinę Supraśli. Jurek miał rację, jeśli chodzi o krajobraz przy cmentarzu. Latem, gdy dookoła zielono, musi tu być pięknie.


- A pani pamięta tych tkaczy?
- Nie, jak ja tu przyjechałam, to  już tam nikogo nie było. Tylko narzędzia tkackie walały się.
- A dawno to było?
- Na początku lat 60-ych.
- A czy ci tkacze, gdzieś pracowali?
- Nie oni tu na miejscu robili. To była taka ... manufaktura.

Poszliśmy drogą we wskazanym kierunku. Za chwilę wśród lasu ujrzeliśmy wzgórze i pierwszą mogiłę.


Mogiła żołnierza polskiego z września 1939 roku. Czytałem o niej w internecie, gdy przygotowywałem się do wycieczki. Weszliśmy nieco wyżej i zobaczyliśmy trzy nagrobki. Nie były stare. Krzyże, jak na cmentarzu katolickim. Jedynie tabliczka na jednym z grobów musiała pochodzić z oryginalnego, wcześniejszego nagrobka. Tylko nazwiska świadczyły o tym, że jest to cmentarz ewangelicki.

"Tu spoczywają moje rodzice i rodzina moja. Prosi stroskany syn o westchnienie do Boga. Postawił Karol Henkel w 1925 roku."

Tuż obok nagrobek rodziny Krauze, a obok niego Chrystus niosący krzyż, jakby przeniesiony z cmentarza katolickiego.





Parę kroków dalej kwatera mieszcząca dwa nagrobki, ogrodzona zniszczonym ogrodzeniem. "Adolf Szreder, żył lat 73, zmarł 1 X 1927, Luiza Szreder, żyła lat 87, zmarła 11 II 1949." Obok nagrobek Pauliny Piotrowskiej zmarłej w 1952 roku w wieku 52 lat.



Kiedyś mógł to być nieco większy cmentarz, ale chyba niezbyt duży. Dziś poza wymienionymi nagrobkami znaleźliśmy jeszcze stare żeliwne ogrodzenie. To wszystko. W dole wzgórza zaś rzeczywiście widać było resztki domu.


Zeszliśmy ze wzgórza, ustawiliśmy się do pamiątkowego zdjęcia grupowego, a następnie poszliśmy nieco już zziębnięci w kierunku samochodów, aby podjechać na ciepły posiłek i herbatę do jednego z pobliskich barów.

Po przyjeździe do domu, zajrzałem do księgi małżeństw parafii ewangelickiej w Białymstoku z lat 1841-1875. Najstarszej, dostępnej w internecie.

Najstarsze cztery zapisy, w których występuje nazwa Jurowce dotyczą następujących małżeństw:

 1854/14 Johan Oślicki, urodzony i zamieszkały w Białymstoku, syn Kazimierza Oślickiego i Magdaleny Jaruszewicz poślubił Anę Schroeder, 23 lata, zamieszkałą w Jurowcach, córkę Christopha Schroedera i Karoliny Tarachowskiej.

1855/2 Christian Lange, urodzony w Konstantynowie, zamieszkały w Jurowcach, syn Wilhelma Lange i Christiny Haperman poślubił Johanę Dombrowską, urodzoną i zamieszkałą w Wasilkowie, córkę Friedricha Dombrowskiego i Karoliny Housel.

1859/17 Carl Friedrich Wilhelm Lierst, urodzony w Langenwalden, zamieszkały w Białymstoku poślubił Jakobine Zimmerman z Dombrowskich, urodzoną w Wasilkowie, zamieszkałą w Jurowcach, wdowę po Auguście Zimmermanie, córkę Friedricha Dombrowskiego i Elizabeth Imzel.

1863/39 Julius Krause, urodzony w Jurowcach, zamieszkały w Białymstoku, syn Petera Krause i Louise Gebert poślubił Paulinę Schroeder, urodzoną w Knyszynie, zamieszkałą w Jurowcach, córkę Juliusa Schroedera i Wilhelminy Krüger.

Jak widać nazwiska Schroeder i Krause były obecne w Jurowcach już w połowie XIX wieku, a rodziny tkackie osiadłe w okolicach Białegostoku wcale nie musiały być związane pracą z większymi fabrykami. Przynajmniej nie bezpośrednio.

P.S. Z okazji zbliżających się Świąt, życzę czytelnikom bloga, tym stałym i tym przypadkowym rodzinnego ciepła, radości i odpoczynku od codziennego zabiegania, a także wielu łask płynących z tajemnicy Bożego Narodzenia.