Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kirkut. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kirkut. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 20 marca 2023

Kleszczele

Miasteczka Kleszczele dotychczas zupełnie nie znałem. Kiedyś jeździłem z teściem do lasów pod Suchowolce na grzyby. Jedziemy na Kleszczele - mawiał, choć do miasteczka nie dojeżdżaliśmy. Na grzyby lubiłem z nim jeździć, ale we dwójkę. Wtedy zdarzało nam się odwiedzać ciekawe miejsca, a dla mnie, początkującego wówczas mieszkańca Podlasia arcyciekawe, jak na przykład bar z piwem w Gorodczynie, gdzie byliśmy jedynymi klientami zamawiającymi w języku innym niż tutejszy. Lubiłem też jeździć w większej grupie, z jego przyjaciółmi. Wówczas wypady na grzyby przeradzały się w prawdziwą leśną biesiadę, gdzie tylko kierowca był trzeźwy. A pod Suchowolce do lasu jeździliśmy rodzinnie i były to grzybobrania bardzo mało spontaniczne i nudne.

W Kleszczelach byłem po raz pierwszy przejazdem, gdy jechałem do Pińska na Białoruś przez przejście graniczne w Połowcach.

Postanowiłem to nadrobić. Wybrałem się do Kleszczeli w jeden z tych kapryśnych dni marcowych, gdy niebo zasnuwały chmury, wiał mroźny wiatr, czasami popruszyło śniegiem, aby za chwilę wypuścić słońce zza chmur i rozjaśnić scenerię żywszymi kolorami.

Dominantą miasteczka jest stojąca przy głównej drodze z Bielska Podlaskiego cerkiew prawosławna pod wezwaniem Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny, wybudowana w 2 połowie XIX wieku. Budynek z trzema cebulastymi kopułami i dzwonnicą ma dość typowe dla podlaskich cerkwi barwy biało-niebieskie.


Wokół cerkwi stoją krzyże wotywne ładnie odmalowane w kolorze błękitnym. Jeden z nich, najciekawszy, ze zdjęciem, ufundowany przez żonę, upamiętnia Joanna Lenkiewicza, który zginął na polu bitwy w 1915 roku.


Cerkiew Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny nie jest jedyną cerkwią w Kleszczelach. Nieco wcześniej, ale również przy głównej drodze stoi niepozorny drewniany budynek cerkwi pomocniczej pod wezwaniem św. Mikołaja, dużo starszy z 1709 roku, który stał się cerkwią po adaptacji starego budynku dzwonnicy.


Pozostając w temacie świątyń. Przy jednej z bocznych ulic stoi wybudowany w latach 1907-1910 kościół katolicki o dość nietypowym wezwaniu Zygmunta Burgundzkiego. Kościół katolicki przeżywał w Kleszczelach burzliwą historię. Pierwsza  świątynia została ufundowana przez króla Zygmunta I Starego i Bonę Sforzę w roku 1533. Istniała do najazdu moskiewskiego w 1659 roku, kiedy została zniszczona. Od tego czasu wierni korzystali z kaplicy przez kilkadziesiąt lat, do czasu wybudowania nowej, drewnianej świątyni w roku w 1723 roku. Po powstaniu styczniowym parafia w Kleszczelach została zamknięta, a kościół rozebrano. Obecny budynek powstał na fali odradzania się parafii katolickich na terenie zaboru rosyjskiego po carskim ukazie tolerancyjnym w 1905 roku.

W otoczeniu kościoła stoją dwa ciekawe nagrobki. Jeden z nich zawierający zdjęcie zmarłego, w formie kapliczki z figurą Matki Boskiej, należy do proboszcza kleszczelowskiego Teodozjusza Żylińskiego w latach 1922-1928, budowniczego widocznej na poprzednim zdjęciu stojącej obok kościoła drewnianej dzwonnicy.


Drugi, dużo bardziej skromny poświęcony jest farmaceucie, Michałowi Welento (1876-1944).


W Polsce prowincjonalnej bardzo często zwracają uwagę budynki ochotniczej straży pożarnej, mającej swe początki w okresie międzywojennym z nieodłączną figurą świętego Floriana, patrona strażaków (i przewodników). Nie inaczej jest w Kleszczelach, choć tutejsza straż pożarna może się poszczycić znacznie wcześniejszą metryką, sięgającą czasów zaboru rosyjskiego. Przed budynkiem stoi bardzo ciekawa rzeźba w drewnie ufundowana w 90-rocznicę powstania ochotniczej straży pożarnej już po odzyskaniu niepodległości.



W Kleszczelach stoi bardzo ciekawy drewniany budynek dawnego dworca kolejowego, wybudowany na przełomie XIX i XX wieku. Aby go zobaczyć, musiałem przejść do południowej części  miasteczka, tworzącej niejako oddzielną osadę, oddzieloną od głównej części Kleszczel łąkami. Po drodze minąłem stary domek kryty rdzewiejącą blachą oraz kapliczkę.


Stary drewniany budynek dworca w Kleszczelach jest rzadko już dziś spotykanym przykładem dawnych rosyjskich stacji kolejowych w naszym województwie. Jego stan jest bardzo zły niestety. Za parę, paręnaście lat zniknie prawdopodobnie z krajobrazu z krajobrazu miasteczka.
Wiadomo, że do końca sierpnia 1930 roku zawiadowcą stacji w Kleszczelach był Edward Górski, który 1 września tego roku został przeniesiony na stację w Bastunach. W latach 1931/1932 służbę na kolei w Kleszczelach pełnili: Stanisław Janczewski - zawiadowca, Wojciech Kubiak, Józef Matujzo, Czesław Soszyński i Michał Stefanowicz.


Stąd już niedaleko do kirkutu żydowskiego, ukrytego w lasku po prawej stronie drogi z Kleszczel do Czeremchy. Niestety kirkut bardzo trudno jest znaleźć. Nie prowadzi do niego żadna tablica informacyjna. Inną sprawą jest to, że niewiele z dawnego kirkutu się zachowało. Znalazłem tylko jedną macewę, choć podobno kilka ich się zachowało. Doszedłem do pomnika poświęconego tym, którzy zginęli w czasie Holocaustu oraz upamiętniającego tych, którzy przeżyli II wojnę światową: Josefa Białostockiego, Izaka Kleszczelskiego, Zelmana Wasermana, Symche Bursztyna, Lejzera Melameda.


Wiele nazwisk przedwojennej społeczności żydowskiej Kleszczeli można znaleźć przeglądając Obwieszczenia Publiczne wydawane przed wojną, ale także prasę przedwojenną. W 1925 sklep spożywczy w Kleszczelach prowadziła Ela Gajdamak. W 1926 wzmiankowano nabycie parceli przez Dyrekcję Lasów Państwowych w Siedlcach od Hersza Kleszczelskiego przy ulicy Bielskiej 4. W 1929 roku sprzedaż mięsa w Kleszczelach prowadził przy ulicy Kościelnej 2 Alter Zekel. Sara Mełamed w tym samym roku prowadziła herbaciarnię przy ulicy Rynkowej 23. W 1929 roku skradziono konia mieszkańcowi Kleszczel Beniaminowi Bystrynowi. Rok później zarejestrowano sklep żelaza Byszka Kapłańskiego przy ulicy Rynkowej. W roku 1931 przy ulicy Rynkowej 20 Lejb Szerman prowadził sklep spożywczy. Tego samego roku Szejna Białostocka prowadziła herbaciarnię w Kleszczelach. W roku 1932 sklep manufaktury i galanterii prowadził przy ulicy Rynkowej 6, Chaim Kaczalski.

Po wizycie na dawnym kirkucie wróciłem powoli do centrum miesteczka. Gdyby ktoś miał wątpliwości, jak dawną metryką szczycą się Kleszczele, przypomina o tym pomnik w parku poświęcony Zygmuntowi I Staremu, który nadał prawa miejskie Kleszczelom w roku 1495.


Na północnym skraju miasteczka przy drodze do Bielska Podlaskiego rozłożyły się dwa cmentarze chrześcijańskie, po prawej stronie drogi prawosławny, po lewej katolicki. Ciekawszy wydaje się cmentarz prawosławny zawierający sporo starych nagrobków. Oto kilka z nich.


Aleksander Sołowiewicz (1829-1911), protojerej cerkwi kleszczelskiej


Zofia Siehień z domu Kostko (1860-1923), Helena Kostko z d. Sieheń, po pierwszym mężu Kozłowska (1901-1988)


nagrobek z częściowo zachowaną inskrypcją z 1885 roku


nagrobek Nepomuceny Michalskiej z Malczewskich, matki generałowej ruskiej (1790-1833)


nagrobek Andrieja Daniluka i Juliana Tomaszuka, którzy zginęli pod parowozem na stacji Kleszczele w kwietniu 1896 roku

Na cmentarzu katolickim zwrócił moją uwagę nagrobek ojca i syna. Syn Tadeusz Pacho zmarł w roku 1942. Ojciec Czesław Pacho zmarł w roku 1953 zabity od uderzenia pioruna.


Po dość długim spacerze zaszedłem do Karczmy u Walentego. Przy jednym stoliku dwójka Ukraińców relacjonowała swemu polskiemu znajomemu przebieg wydarzeń 24 lutego zeszłego roku. Zamówiłem flaki i surówkę. Nie były złe, choć flaki niepotrzebnie zagęszczone mąką. Do knajpy w międzyczasie wszedł nieogolony mężczyzna w dresie i brudnych klapkach po małpkę. A ja, gdy już się najadłem wsiadłem do samochodu i pojechałem do Białegostoku.

sobota, 19 lutego 2022

Goniądz

Goniądz był przeze mnie dotychczas może nie omijany, ale trafiałem do niego niejako przy okazji. Po raz pierwszy podczas Sylwestra spędzanego w Twierdzy Osowiec w 2008 roku, gdy Biebrzę zmroziło i pod sam koniec roku mieliśmy okazję obserwować wędkarzy siedzących nad przeręblami. Po raz drugi podczas kursu przewodnickiego prawie 1,5 roku później, ale była to dość szybka przebieżka po miasteczku, która nie zostawiła zbyt wiele w pamięci. Po raz trzeci 3 lata temu, gdy zajeżdżaliśmy na zakupy do Goniądza, spędzając przeuroczy weekend listopadowy w drewnianym domu w pobliskich Szafrankach z wieczornym ogniskiem i ziemniakami pieczonymi w popiele. Wreszcie, gdy w zeszłym roku podczas poszukiwań genealogicznych w Goniądzu zdobyłem świetną książkę Przemysława Borowika "Rys historyczny miasta i gminy Goniądz w XIX i XX wieku", nabrałem wielkiej ochoty, aby pobyć tam nieco dłużej.

Weekendowy wyjazd do Goniądza był więc prezentem urodzinowym dla mnie. Zadekowaliśmy się z żoną w Bartlowiźnie w piątek wieczorem, a już w sobotę okazało się, że jest to najpiękniejszy dzień tej zimy z krystalicznie czystym niebem koloru nasyconego błękitu i zmrożonymi rozlewiskami Biebrzy.


Zaczęliśmy nasz sobotni spacer od kościoła. Droga od Biebrzy wiodła nas przepiękną ulicą pod górę do nowego rynku. Kamienice okalające plac nie są specjalnie atrakcyjne. W rynku stoją dwa pomniki, jeden z nich w wyraźny sposób nie dopowiada faktów z II-wojennej historii miasteczka. Kościół w białym kolorze z górującymi nad miastem wieżami jest atrakcyjną budowlą, położoną na południe od rynku, w pewnym od niego oddaleniu, stojącą nieco na uboczu. Pozwala się przekonać, jak różne pod względem stylu, były dzieła tworzone według koncepcji architekta Oskara Sosnowskiego. Kościół św. Rocha w Białymstoku ma bryłę bardzo nowoczesną jak na połowę lat 20-ych XX wieku. Kościół w Goniądzu, nieco wcześniejszy - zbudowany na początku lat 20-ych XX wieku po pożarze wcześniejszego kościoła, ma styl historyzujący. Wcześniejszy kościół świętej Agnieszki był drewniany, tak więc nowa budowla został stworzona niejako od nowa, bez odniesień do historii miejsca. I świetnie do niego pasuje. Fasada kościoła, do której prowadzą schody, dzięki wieżom ustawionym do siebie pod kątem, sprawia wrażenie, jakbyśmy byli zapraszani do wkroczenia do środka.



Od kościoła niedaleko do najstarszej istniejącej budowli sakralnej w miasteczku, powstałej w połowie lat 20-ych XIX wieku - kaplicy św. Floriana. Pamiętam, że oglądaliśmy ją w trakcie wycieczki kursanckiej. Pamiętam też zdjęcie tej kaplicy z towarzyszącymi jej wiatrakami, które znajduje się w zbiorach fotograficznych pozostałych po dawnych właścicielach willi przy Parkowej w Białymstoku. Udostępniała je Iwona swego czasu na grupie fejsbukowej i wzbudziło prawdziwe zainteresowanie. Po drodze minęliśmy opuszczony lecz wciąż uroczy drewniany domek pochłaniany powoli przez przyrodę oraz nie zamieszkały nowy dom przypominający swymi motywami okiennymi oraz wykończeniem szczytu synagogę.



Zanim jednak doszliśmy do kaplicy, przystanęliśmy przy drewnianym młynie wodnym z połowy XIX wieku, położonym nad Czarną Strugą. Trzeba przyznać jedno, zabytki goniądzkie są dobrze opisane na tablicach, a historia miejsca sięga średniowiecza, gdyż pierwszy młyn został w tym miejscu zlokalizowany prawdopodobnie już w pierwszej połowie XVI wieku.

Kaplica św. Floriana znajduje się na wzgórzu. Wybraliśmy wejście od strony ulicy Podgórnej. Ulica to dość niedokładne określenie tego miejsca, choć oficjalne. Dawno nie widziałem, aby przyroda tak pochłonęła nawierzchnię drogi, która przestaje mieć z tą nazwą cokolwiek wspólnego. Wjazd do bramy ostatniego po prawej stronie opuszczonego gospodarstwa dosłownie tonął w zaroślach. Wejście na szczyt wzgórza opłacił się. Rozciągały się z niego piękne widoki na miasteczko, dodatkowo podkreślone czystym od chmur niebem.






Stąd już niedaleko do cmentarza katolickiego na wzgórzu z neogotycką kaplicą z początku XIX wieku. Swego czasu miałem Goniądz zwiedzać z turystą, który poszukiwał informacji o swoich korzeniach na terenach parafii Goniądz. Zależało mu bardzo na odnalezieniu żyjących krewnych. Przygotowałem się wówczas dobrze do spaceru po Goniądzu, którego etapem finalnym miało być poszukiwanie nagrobków krewnych na tymże cmentarzu. Wcześniej jednak umówiłem nas z rodziną, która nosiła to nazwisko, co przodkowie mego turysty i mieszkała w tej samej wsi, skąd za wielką wodę wyemigrował ponad 100 lat temu jego pradziadek. Spotkanie okazało się strzałem w dziesiątkę, rodzina potwierdziła wspólne korzenie. Cały dzień spędziliśmy na biesiadowaniu, a ze zwiedzania Goniądza nic wówczas nie wyszło. Cmentarz jest pięknie położony na wzgórzu, posiada wiele starych zabytkowych nagrobków. Przypadkiem odnalazłem na nim nagrobek księdza Antoniego Łuszcza proboszcza mojej dawnej parafii na Osiedlu Kawaleryjskim w Białymstoku. Zamieszczam poniżej jego zdjęcie, jak i zdjęcia innych interesujących nagrobków: Ignacego Grodzkiego (1800-1872), Zofii Szumskiej z Piekarskich (1843-1905) i Ludwika Szumskiego (1834-1905) oraz Emmy Gibbert (1873-1896).








Ze wzgórza cmentarnego rozciąga się kolejny piękny widok na Goniądz z widocznym stąd kościołem św. Agnieszki i kaplicą św. Floriana.


Już za miastem, idąc od cmentarza katolickiego, ale po drugiej stronie drogi w lesie, znajdują się pozostałości kirkutu żydowskiego. Kres żydowskiej społeczności Goniądza przyniósł Holocaust, jednak przyczynili się do niego również polscy sąsiedzi, jak pokazuje w swej książce "Miasta śmierci: sąsiedzkie pogromy Żydów" Mirosław Tryczyk. Zachowane macewy w Goniądzu mają oryginalny kształt, rzadko spotykany na innych podlaskich kirkutach. Przechadzając się po jego terenie przypomnieli mi się bracia Niewodowscy, żyjący dziś w  zupełnie innych częściach świata. Gdy napisałem im o książce Przemysława Borowika i o tym, że ich krewni są wymieniani często na jej kartach, a wśród nich Szmul Niewodowski, który w 1932 roku był właścicielem firmy przewozowej, dowiedziałem się, że firma Szmula była pierwszą w okolicach Goniądza i zapewniała transport pasażerski między okolicznymi miejscowościami. Działała do momentu uruchomienia konkurencyjnej publicznej komunikacji autobusowej.









Podsumowując, Goniądz przypomina mi nieco Tykocin. Ale pod wieloma względami różni się od niego. Przytula się od południa do Biebrzy, podobnie jak Tykocin do Narwi. Atutem Goniądza jest na pewno bliskość Biebrzańskiego Parku Narodowego. Nie ma jednak tak wielu starych zabytków, jak Tykocin. Pod tym względem historia obeszła się z miasteczkiem bezwzględnie. Przydałoby się w Goniądzu choćby niewielkie muzeum pokazujące bogatą historię miasteczka. Niewątpliwym atutem jest ukształtowanie terenu. Tykocin jest "płaski". W Goniądzu mamy wzgórza, zejścia w dół i podejścia pod górę, malowniczą uliczkę Jadźwingowską, wzgórze z kaplicą św. Floriana. Pod tym względem jest ciekawiej. Potencjał więc jest, w pewnej mierze jednak niewykorzystany.

niedziela, 14 czerwca 2020

Notatki korycińskie

W ciągu ostatniego roku najwięcej zleceń genealogicznych, które realizowałem dotyczyło terenu parafii rzymskokatolickiej w Korycinie. Postanowiłem więc lepiej poznać miejscowości, których nazwy przewijały się wśród odczytywanych dokumentów. Wiosną tego roku odbyłem szereg wycieczek pieszych w okolice Korycina, wędrując w towarzystwie lub samotnie, rozmawiając z napotkanymi ludźmi i zbierając obrazy i wrażenia, których efektem jest poniższy zbiór ciekawostek.
Korycin

Nie sposób pisać o okolicach Korycina, nie przywołując choć w paru słowach miejscowości centralnej, siedziby parafii. Tereny rozłożone na północny wschód od Białegostoku porasta dziś Puszcza Knyszyńska, pozostałość zwartego obszaru leśnego. Osadnictwo rozwijało się głównie na jego obrzeżach. Nie inaczej było z Korycinem, który powstał jako wieś osoczników w XVI wieku pod nazwą Dąbrówka-Kumiałka. Dziś jest to pierwsza większa miejscowość leżąca przy drodze z Białegostoku do Augustowa z charakterystycznymi, widocznymi już z daleka wieżami neogotyckiego kościoła zbudowanego na początku XX wieku według projektu inżyniera Hinza, wyrastającymi nagle przed oczyma kierowcy na horyzoncie pośród niczego.


Korycin czasów dzisiejszych to niewątpliwie gmina, która osiągnęła sukces. Sery z Korycina znane są w całej Polsce. Rzesze turystów przyciąga również Ogólnopolskie Święto Truskawki, odbywające się raz do roku.

Wieś przecina na pół bardzo ruchliwa szosa łącząca Białystok z Augustowem. Strona prawa to widoczne od drogi kościół, wiatrak i bardzo ciekawy XVII-wieczny park plebański rozciągający się za kościołem, odrestaurowany niedawno z funduszy Unii Europejskiej.

Centrum wsi w formie rynku schowane jest zaś za widocznymi z szosy domami po lewej stronie szosy. Znajduje się tam między innymi pomnik truskawkowej panienki, jeden z symboli współczesnego Korycina. Niegdyś mieszkali w nim również Żydzi, ale dziś próżno szukać pamiątek po nich poza jednym miejscem, leżącym na zachód od wsi wśród pól...


Kirkut

Kirkut położony jest po lewej stronie drogi Korycin - Knyszyn w Kolonii Krukowszczyzna. Nie jest łatwo do niego trafić bez podpowiedzi miejscowych. Położony jest bowiem w kępie drzew w środku pola, a przy drodze nie znajduje się żadna tablica informująca o jego istnieniu.


Gdy byłem tam 4 lata temu, znalazłem wśród gęstych krzewów i drzew pozostałości pięciu dawnych macew.






Bombla i jej nabliższe okolice

Bombla to jedna z najciekawszych miejscowości dawnej parafii Korycin. Dziś znajduje się we wsi kościół i samodzielna parafia. Jednak parafia ta oficjalnie nie nosi nazwy Bombla, a Marianowo, co może wprawić w konsternację osoby przyjezdne.


Pierwsze próby budowy kościoła w Bombli mieszkańcy podjęli w 1923 roku, wspierani przez korycińskiego proboszcza ks. Antoniego Walentynowicza, tego samego, który po objęciu probostwa w Krypnie, twierdził, że w ogrodzenie kościoła wmurowano resztki sarkofagu Zygmunta Augusta. Właśnie objęcie przez ks. Walentynowicza probostwa w Krypnie w 1933 roku, sprawiło, że kościoła w Bombli przed wojną nie wybudowano. W czasie II wojny światowej Jan Jurkowski ofiarował 5 ha ziemi pod budowę kościoła. Świadczy o tym krzyż pamiątkowy stojący na placu przy kościele.


Rok później mieszkańcy samowolnie zaczęli wznosić drewnianą świątynię. Kościół powstał kilka miesięcy przed erygowaniem parafii przez arcybiskupa Jałbrzykowskiego. Obecny kościół powstał w latach 1986 - 1990. Materiał z dawnego drewnianego kościoła został przeniesiony do Grabówki i dziś w tej podbiałostockiej miejscowości wznosi się świątynia zbudowana z pozyskanego w Bombli drewna.


Ideę zmiany nazwy parafii w Bombli na Marianowo rozpropagował podczas pierwszych misji parafialnych ksiądz Marian Jacewicz

Równie ciekawą sprawą są cmentarze. Dziś w odległości niecałego kilometra znajdują się dwa parafialne cmentarze. Jeden służy pochówkom mieszkańców Bombli oraz okolicznych wsi. Drugi, powstały na gruntach sąsiedniej miejscowości Przesławka wykorzystywany jest do pochówku mieszkańców tejże wsi. Okazuje się, że historia z dwoma cmentarzami to nie wszystko. W okresie przed erygowaniem parafii  swoje oddzielne miejsce pochówkowe mieli również mieszkańcy nieodległej wsi Stok. Dziś w miejscu tym, znajdującym się po lewej stronie drogi ze Stoku do Bombli, wznosi się krzyż pamiątkowy.


W kolejnej widocznej na powyższym zdjęciu kępie drzew tuż na linii horyzontu swoje pochówki mieli mieszkańcy Bombli. Po powstaniu cmentarza parafialnego szczątki zmarłych z obu miejsc zostały nań przeniesione. Natomiast cmentarz we wsi Przesławka stał się drugim cmentarzem parafialnym.

krzyże i kapliczki przydrożne

Szwendając się po okolicach Korycina napotykałem często krzyże i kapliczki przydroże - świadectwo religijności mieszkańców. Niektóre z krzyży upamiętniają ofiary tragicznych wydarzeń z przeszłości. Poniżej zestawiłem te, które wydają się najważniejsze bądź najciekawsze.

1. Krzyż przydrożny znajdujący się za wsią Dobrzyniówka po prawej stronie drogi do Jasionówki, ufundowany przez Kazimierza Skreczko, polecającego się opiece bożej. 


2. Krzyż przydrożny znajdujący się niedaleko od powyżej opisanego przy tej samej drodze. Postawiony w 1902 roku nosi łacińską inskrypcję "O crux ave spes unica salve nos ab omni malo" (W krzyżu nasza jedyna nadzieja obrony przez złem).


3. Kolejny krzyż, postawiony pod lasem przy drodze Dobrzyniówka - Jasionówka upamiętnia osobę zamordowaną przez NKWD w roku 1941. Jak głosi napis na krzyżu "Stanisław Borys, żył lat 22, zginoł tragiczną śmiercią w 1941 r. Prosze o 3 z.m. Zamordowany przez N.K.W.D."  Według blogu "wschody słońca" Stanisław Borys zginął tuż przed wybuchem wojny sowiecko-niemieckiej. Szedł od strony Dobrzyniówki, za pas miał wetkniętą broń, a na wzgórzu stał sowiecki gazik, z którego obserwowano okolicę.  Zwłoki zamordowanego mężczyzny wywieziono do Sokółki do siedziby NKWD i nie wiadomo, gdzie znajduje się rzeczywiste miejsce ich pochówku.


4. Wieś Krukowszczyzna. Przed jednym z domostw stoi krzyż z 1922 roku z następującym napisem: "Przyczyna świętej Panny Maryi i takrze świętej Rozalji. Niech nasz od powietsza broni od gniewu ochroni, 1922 r."


5. Białystoczek, lewa strona drogi do Dobrzyniówki. Krzyż metalowy na kamiennym postumencie z tabliczką "Za duszy wierne zmarłe Stanisława, Katarzyny, Franciszki, całej familii F. M. W. 1881 r."


6. Przenosimy się na prawą stronę szosy Białystok-Augustów. Tuż przy niej na skraju wsi Popiołówka stoi krzyż z 1928 roku. Postawiony został przez rodzinę Kołodko, gdyż napis na krzyżu informuje: "Za dusze zmarłych całej familii Kołodko, 14 maja 1928 r." 


7. Popiołówka to wieś leżącą wzdłuż jednej drogi asfaltowej odchodzącej w prawo od szosy Białystok-Augustów. Wieś zamyka od południa piaszczysta droga zagumienna przy której stoi wyżej opisany krzyż Kołodków. Przy jednej z posesji obok głównej drogi stoi okazały krzyż ufundowany w 1913 roku przez Bronisławę Dondziło. To prawdopodobnie rodzina Aleksandra Karola Dondziło, urodzonego w Popiołówce w 1918 roku, którego dokumenty znajdują się w Kolekcji akt żołnierzy polskich powracających z Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w Centralnym Archiwum Wojskowym.


8. Dwa krzyże stojące w zaroślach po lewej stronie drogi Popiołówka-Łomy, tuż za wsią Popiołówka, których przeznaczenie nie jest dla mnie znane. Być może w tym miejscu ulokowano niegdyś miejsce pochówku poległych w którymś z konfliktów zbrojnych?



9. Grupa trzech krzyży stojących po lewej stronie drogi Łomy - Bombla tuż przed skrzyżowaniem z drogą wiodącą do wsi Zdroje. Jeden z krzyży jest szczególnie interesujący. Pięknie zdobiony, żeliwny - stoi na postumencie kamiennym z nieczytelnym już napisem. Krzyż został jednak odnowiony i jak wskazuje dołączona tabliczka był ufundowany przez rodzinę Jurkowskich w 1884 roku.

 

Drzewo z którym sąsiadują krzyże  jest usiane starszymi i zupełnie nowymi tykłami, czyli tabliczkami wotywnymi.



10. Kolejny krzyż znajdujący się po prawej stronie drogi Łomy-Bombla postawiony został dla upamiętnienia żołnierza Armii Radzieckiej, urodzonego w 1925 roku w Żytomierzu, a poległego 1.08.1944 roku Wasyla Sokorczuka.


11. Kolejny krzyż postawiony w 1943 roku we wsi Bombla - drewniany, z pięknie wykończonymi ramionami, udekorowanymi metalowymi krzyżykami kowalskiej roboty przypomina zdobione krzyże autorstwa Piotra Radkiewicza z Okopów, których jeszcze wiele można znaleźć między Augustowem, a Korycinem.


12. Bombla. Przy jednej z posesji stoi krzyż upamiętniający urodzonego w Bombli w 1919 roku Piotra Sakowicza, żołnierza I Armii Wojska Polskiego, który zginął przy wyzwalaniu Warszawy.


13. Bombla. Przy jednym z opuszczonych drewnianych domów stoi zniszczony już krzyż ufundowany w początku XX wieku przez Jana Jurkowskiego.


14. Bombla może poszczycić się wieloma ciekawymi krzyżami przydrożnymi. Kolejny z 1920 roku nosi napis "Za dusze Michaliny, Jana i za całe rodzine postawiony 31 lipca 1920 r. Fundator Wincenty Piktel."


15. Na skraju wsi Bombla w kierunku na Przesławkę ufundowany przez Bonawenturę Szczebiota w 1910 roku znajduje się krzyż żeliwny na postumencie kamiennym. Szczebiotowie byli kowalami w Stoku, a mnie ciekawi czy Bonawentura Szczebiot był z nimi rodzinnie powiązany.


16. Już za Bomblą w kierunku Przesławki tuż przy drodze stoi kolejny krzyż przydrożny z początku XX wieku, ufundowany przez zmarłego 12 sierpnia 1901 roku w wieku 86 lat, Wawrzeńca Siedleckiego


17. Na łuku drogi Bombla-Przesławka po jej lewej stronie stoi drewniana kapliczka, być może poświęcona św. Janowi Nepomucenowi. Być może, gdyż wnętrze kapliczki jest puste.




18. Ciekawa murowana kapliczka zwieńczona metalowym krzyżem stoi w samej Przesławce. Jak informuje data, wybudowano ją w 1922 roku.


19. Przenieśmy się nieco bliżej szosy Białystok-Augustów, w kierunku wsi Brody. Przy drodze między szosą do Augustowa, a wsią Brody znajdują się trzy ciekawe obiekty. Pierwszym z nich jest krzyż poświęcony Stanisławowi Sojko, zamordowanemu w 1944 roku w wieku 27 lat.


20. Kolejnym ciekawym obiektem jest murowana biała kapliczka św. Jana Nepomucena. Wmurowany w podstawę kapliczki kamień nosi datę 1896 lub 1846.


21. W bezpośrednim sąsiedztwie Brodów znajdują się dwa krzyże, z których mniejszy nosi tabliczkę z napisem "Pamiątka za dusze zmarłych całej rodziny Dąbrowskich. Fundator B. Dąbrowski w roku 1929 10 s."
 

22. Murowana kapliczka z wnękami, ale bez informacji o fundatorach stoi na skraju wsi Brody w kierunku Bombli.


23. Stok. Trzy krzyże stojące na skraju wsi w kierunku Bombli. Pierwszy z prawej, współczesny stylizowany na krzyże wykonywane przez Piotra Radkiewicza z Okopów.


24. Brzozówka Strzelecka. Tuż nad rzeką Brzozówką, stanowiącą niegdyś granicę między Koroną, a Wielkim Księstwem Litewskim, już za wsią stoi drewniana kapliczka - niestety pusta. Z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że kiedyś mieściła figurę świętego Jana Nepomucena. Takie kapliczki stawiane były bowiem przy ciekach wodnych.


25. Tuż przed wsią Łapczyn, idąc od strony Przesławki, nie sposób nie zauważyć murowanej kapliczki z 1960 roku, ufundowanej przez Józefa i Juliana Chorążych


26. Kolejny ciekawy obiekt spotkamy po przeciwnej stronie drogi, przed zakrętem, za którym widać już domostwa wsi Łapczyn. Krzyż prawie opiera się o pokrytą papą ścianę opuszczonego domu. Kiedyś był opisany, dziś napis ten jest niemal zupełnie zatarty.


27. W Łapczynie najciekawszym wydaje się być krzyż niedawno odnowiony, o następującej inskrypcji "Za dusze rodziców Michaliny i całej familji. Fundator Feliks Filipowicz prosi przechodnia o zdrować Maria."


28. Na jednym z łapczyńskich podwórek stoi pochylona kapliczka. Czy była poświęcona św. Janowi Nepomucenowi, czy innemu świętemu, nie potrafię powiedzieć. Jej stan wskazuje, że wkrótce może zniknąć z krajobrazu wsi.



To tylko wybrane ciekawostki fragmentu terytorium XIX-wiecznej parafii Korycin. Myślę, że inne jej zakamarki mogą skrywać sporo podobnych.