Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Skorupy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Skorupy. Pokaż wszystkie posty

piątek, 29 maja 2015

Sakralne dzieła Dymitra Grozdewa w Białymstoku

Grozdew! - nazwisko to słyszałem przy różnych okazjach, ale nigdy wcześniej nie zainteresowało mnie wystarczająco, było raczej pustym hasłem. Do czasu, gdy usłyszałem ciekawy reportaż w Radiu Białystok o tym urodzonym w Sofii białostockim artyście. Bo czyż nie jest kimś ciekawym człowiek, który namalował obraz Jezusa Miłosiernego, na którym podpis złożył sam Jan Paweł II (obraz obecnie w Los Angeles), był autorem fresków w soborze prawosławnym pw. Św. Trójcy w Hajnówce, czy portretów sławnych kompozytorów zawieszonych w Filharmonii Białostockiej? Dodatkowo rzadko można spotkać mieszkających w Polsce artystów bułgarskiego pochodzenia. A Dymitr Grozdew urodził się w roku 1946 w Sofii, przyjechał do Polski w połowie lat 70-ych, aby kontynuować studia na tutejszej Akademii Sztuk Pięknych, a po ich zakończeniu osiedlił się w Białymstoku. Zaciekawiło mnie czy w jego dziełach będzie widoczny obcy, nieco egzotyczny dla polskiej kultury rys bałkański. Dodatkowy bodziec do wybrania się na spacer szlakiem sztuki sakralnej Grozdewa w Białymstoku stanowiła informacja, że był autorem projektu i realizacji kaplicy werbistów w podbiałostockim Kleosinie.

Chyba każdy kto zetknął się z tym miejscem poruszony był niezwykłą mocą strawy duchowej, którą można było tu przyjąć. Ojciec Edward Konkol poza charyzmą (ale nie w znaczeniu, w jakim to słowo jest używane do ruchów charyzmatycznych w kościele) wie dużo o życiu zwykłych, często mocno doświadczonych ludzi. Stąd też bierze się siła sposobu głoszenia nauki chrześcijańskiej przez tego kapłana. Słowo Boże w małej kaplicy w Kleosinie rozbrzmiewa w dość skromnie urządzonym otoczeniu. Jednak zwraca uwagę niezwykle ekspresyjnie wyrzeźbiona postać Chrystusa na krzyżu, zawieszonym nad głowami wiernych. Zdaje się on wisieć pod sufitem, jakby wznosił się w przestworza, a jednocześnie obejmował ramionami modlących się. Równie interesująco przedstawiają się sceny Drogi Krzyżowej zawieszone na ścianie po lewej stronie od ołtarza, gdy patrzy się od strony wiernych. Jeśli przedstawienia powyższe wyszły spod ręki Dymitra Grozdewa, to trzeba przyznać, że wiele w nich z ducha chrześcijaństwa raczej zachodniego niż wschodniego.

Historia werbistów w Białymstoku ma swój początek w roku 1957, gdy Prowincjał Polskiej Prowincji Zgromadzenia Słowa Bożego, ojciec Feliks Zapłata, posłał do Białegostoku ojca Stefana Tarasiuka. Niespełna rok później ksiądz Prymas Stefan Wyszyński wydał dekret pozwalający na osiedlenie się werbistów w okolicach Białegostoku. W 1972 roku została erygowana kaplica początkowo w domu prywatnym ojca Tarasiuka w Kleosinie. Obecnie istniejący dom Misyjny Świętego Kazimierza z kaplicą pod wezwaniem Matki Boskiej Ostrobramskiej został zbudowany w latach 1983-1988 i to właśnie z tego okresu może pochodzić jej wystrój autorstwa Dymitra Grozdewa.




Inne prace bułgarskiego artysty możemy oglądać w kościele pw. św. Kazimierza Królewicza na białostockim osiedlu Dziesięciny. Świątyni o ciekawym dachu w kształcie odwróconej łodzi, czasami nazywanej również "grzybkiem", powstałej w latach 1983-1993 według projektu Jana Krutula. Kościół ma budowę niesymetryczną. Z lewej strony głównego wejścia wzosi się wieża. Po prawej widać zaś na tle nieba, wykonaną z metalowych prętów przez Anatola Maksimowicza postać Matki Boskiej Ostrobramskiej. Zarówno wezwanie świątyni, jak i Matka Boska Ostrobramska wskazują na silne związki pomiędzy Wilnem i Białymstokiem. Stanowią też hołd złożony pochodzącemu z Wilna księdzu Adamowi Abramowiczowi, pierwszemu proboszczowi parafii pw. św. Rocha w Białymstoku, który po przeniesieniu pochówków ze wzgórza św. Rocha na nowy cmentarz na Dziesięcinach w latach 20-ych XX wieku, wzniósł na nim kaplicę pod wezwaniem właśnie świętego Kazimierza.

Przy świątyni znajduje się pomnik "Solidarności", pamiątka działalności kapelana białostockiej Solidarności księdza Witolda Pietkuna, który pragnął w tym miejscu zorganizować spotkanie tego ruchu robotniczo-niepodległościowego w roku 1981.


Spod ręki Dymitra Grozdewa wyszły freski nad ołtarzem głównym. W polu głównym przedstawiające Ostatnią Wieczerzę. Nieco wyżej widać stojące przy krzyżu postaci Matki Boskiej i św. Jana Chrzciciela. Po obu stronach ołtarza zaś przedstawieni zostali święci ważni dla historii Polski - z lewej strony śś. Wojciech, Maksymilian i Jadwiga, z prawej zaś śś. Kazimierz, Kinga i Stanisław. Podczas naszej rodzinnej wycieczki freski te w przestronnym wnętrzu kościoła zrobiły największe wrażenie na jej uczestnikach, choć mi osobiście bardziej odpowiada skromne wnętrze kaplicy w Kleosinie.





Z Dziesięcin ruszyliśmy do centrum Białegostoku. Przy zewnętrznej, wschodniej ścianie białostockiej archikatedry mogliśmy oglądać kolejne świadectwo związków Białegostoku i Wilna. W 1988 roku z okazji 600-lecia diecezji wileńskiej został wystawiony monument, zaprojektowany przez Dymitra Grozdewa. Składa się z dwuczęściowego cokołu z szarego granitu oraz zwieńczenia, w którym dominują trzy wileńskie krzyże osadzone na granitowym kamieniu polnym. Od krzyży spływają symboliczne strumienie łask, a towarzyszy im napis podkreślający odwieczne panowanie Chrystusa.

Diecezja wileńska w roku 1925 w wyniku konkordatu pomiędzy państwem polskim i państwem kościelnym została podniesiona do rangi archidiecezji. Po drugiej wojnie światowej jej tereny zostały podzielone. Wschodnia część znalazła się w ZSRR, zachodnia w Polsce. Aż do 1991 roku trwał stan tymczasowy, kiedy zachodnia część archidiecezji nosiła nazwę administracji apostolskiej w Białymstoku. Wtedy to papież Jan Paweł II utworzył diecezję białostocką, wkrótce podniesioną do rangi archidiecezji.

Z centrum Białegostoku udaliśmy się w stronę dawnej wsi Skorupy, do kościoła pod wezwaniem Ducha Świętego. Obok wznoszą się bloki mieszkalne przy ulicy Sybiraków, a i sama świątynia wybudowana w latach 1990-1996 według projektu Jerzego Zgliszczyńskiego jest miejscem upamiętniającym wywózki białostoczan na wschód za pierwszej okupacji radzieckiej w latach 1939-1941. W jej wnętrzach mieści się między innymi Muzeum Sybiraków z bogatą kolekcją pamiątek z z zesłania.


Obok kościoła wznosi się moim zdaniem najlepsza z sakralnych realizacji Grozdewa w Białymstoku - pomnik Grób Nieznanego Sybiraka z krzyżem, z którego zwisają końce zerwanego łańcucha symbolizującego niewolę.



Wydaje się, że sztuka bułgarskiego artysty w wydaniu białostockim mocno jest przesiąknięta duchem zachodniego chrześcijaństwa, jak i silnie zakorzeniona w kulturze polskiej.

piątek, 16 listopada 2012

Białystok: Krzyż przy Nowowarszawskiej poświęcony Adamowi Piszczatowskiemu?

Jedną z najciekawszych postaci związanych z ziemią białostocką w pierwszej połowie XIX wieku jest Adam Piszczatowski, nieznany niestety prawie zupełnie szerszemu ogółowi. Nie wiadomo, kiedy dokładnie urodził się. Wiadomo natomiast, że przyszedł na świat w rodzinie drobnoszlacheckiej we wsi Piszczaty. Piszczaty to właściwie dwie wsie: Piszczaty Piotrowięta i Piszczaty Kończany, leżące około 20 km na południowy zachód od Tykocina. W okresie późniejszym rodzice jego mieszkali w podbielskiej wsi Knorydy. Nie wiadomo także wiele o młodości Adama Piszczatowskiego. Nie jest na przykład pewne, czy urodzony w 1806 roku Adam Piszczatowski, syn Wawrzyńca, uczeń klasy I Gimnazjum białostockiego to ta sama osoba, która tak szczególnie zapisała się później w historii walk o wyzwolenie ojczyzny.

Jako młody człowiek zaciąga się do wojska rosyjskiego. Gdy wybucha Powstanie Listopadowe ówczesny podporucznik Żmudzkiego Pułku Grenadierów porzuca dotychczasową służbę i wstępuje do wojska polskiego. Po zabójstwie w Surażu kapitana Czałowa ucieka wraz z kolegami do Królestwa Polskiego. Służy w 2 Pułku Piechoty Liniowej i kolejno awansuje na podporucznika, porucznika i w końcu kapitana. Po upadku Powstania udaje się na emigrację do Francji, dokąd trafia w listopadzie 1831 roku. We Francji jest jednym z pierwszych członków Towarzystwa Demokratycznego Polskiego. W czerwcu 1832 roku zostaje przyjęty do loży masońskiej "Trois jours".

Wkrótce bierze udział w przygotowaniach wyprawy pułkownika Józefa Zaliwskiego do Polski rozwożąc listy, polecenia i informacje. Zaczyna się ostatnia, najważniejsza część dramatu młodego człowieka.

22 stycznia 1833 wraz z Faustynem Sulistrowskim i Antonim Winnickim wyrusza z Lyonu na tereny polskie. Zaopatrzony w fałszywy paszport, dawkę arszeniku, odezwy i instrukcje trafia do Domanina w Poznańskiem. Stamtąd udaje się w Kaliskie, później do Płocka, aby stamtąd wyruszyć w strony rodzinne. Tam ukrywa go od 11 marca 1833 roku szlachcic z powiatu bielskiego Michał Daniłowicz, pełniący obowiązki naczelnika ziemskiego okręgu policji. W ciągu kilku tygodni Piszczatowski dociera do okolicznej szlachty. Podburza ją do kolejnego powstania, zaopatrzony jest również w buntowniczą odezwę do narodu rosyjskiego, nakłaniającą do wystąpienia przeciw carowi.

Schwytany zostaje 22 czerwca 1833 roku w lasach pod Surażem, postawiony przed Sądem Wojennym i skazany na karę śmierci przez poćwiartowanie. Później wyrok zamieniono na śmierć przez rozstrzelanie. Wykonanie wyroku odbywa się publicznie na polach między Białymstokiem, a ówczesną wsią Skorupy (w rejonie dzisiejszej ulicy Piastowskiej) 20 stycznia 1834 roku.


Ostatnio uczestnicząc w spotkaniu poświęconemu wystawie o zagładzie dworów województwa białostockiego po 1939 roku, zainteresowałem się wypowiedzią z sali. Padło bowiem nazwisko Adama Piszczatowskiego. Pani, niegdyś aktywny przewodnik turystyczny po województwie białostockim opowiadała, że istnieje prawdopodobieństwo, iż zwłoki konspiratora spoczęły przy ulicy Nowowarszawskiej, na terenie dawnej wsi Skorupy. Mieszkańcy wsi wystawili ponoć na pamiątkę zaliwszczyka krzyż.

O jednym z krzyży przy ulicy Nowowarszawskiej pisałem już tu na blogu. Marta Sokół w swej pracy pisze o jeszcze jednym krzyżu, umiejscowionym na skrzyżowaniu ulic Piastowskiej i Nowowarszawskiej z zachowanym napisem: "[18[72 R/ za Ja[n] Gołombiewsk (nieczytelne) / Wojciecha Ten pomnik postawiony" sugerując, że może być postawiony na cześć jakiejś zmarłej osoby. Czy któryś z nich został poświęcony właśnie Adamowi Piszczatowskiemu?

Marta Sokół "Krzyże i kapliczki przydrożne w krajobrazie miejskim Białegostoku - wczoraj i dziś", Zeszyty Dziedzictwa Kulturowego, t.1, Białystok 2007,

Jan Trynkowski "Absolwenci Gimnazjum Białostockiego (3). Adam Piszczatowski - śmierć chociaż żałosna, ale nie daremna...", Gryfita, nr 19/1999,

Adam Czesław Dobroński "Symbol Pamięci, czyli wspomnienie o Płycie Nieznanego Żołnierza na Rynku Kościuszki", Kurier Poranny, 2 lipca 2009.

czwartek, 11 sierpnia 2011

Najstarszy krzyż przydrożny w Białymstoku

Rok temu pojawiły się w białostockiej prasie artykuły informujące o tym, że białostockie Towarzystwo Opieki nad Zabytkami zwróciło się do Urzędu Miejskiego z wnioskiem o dofinansowanie renowacji 6 krzyży przydrożnych w mieście. Wtedy właśnie dowiedziałem się, że najstarszy z nich pochodzi z roku 1856 i stoi przy ulicy Nowowarszawskiej. Nie mogło mnie przy nim zabraknąć.



Po raz kolejny sięgam po artykuł Marty Sokół (Pierwszy raz przy okazji opisywania nagrobków na cmentarzu św. Rocha w Zabłudowie), która zebrała informacje o wszystkich odnalezionych krzyżach i kapliczkach przydrożnych na terenie Białegostoku. "Postument wykonano z granitowego polnego głazu, któremu nadano kształt zbliżony do prostopadłościanu, a na jego szczycie umieszczono krzyż żelazny, poddany późniejszym przeróbkom. Na frontowej stronie postumentu znajduje się prostokątna wnęka z obrazem Matki Boskiej, wokół której wyryto napis: 1856 / Dnia 10 listopada / Święta Maryja / módl się za nami / zachowaj nas od nieszczęścia."


Ulica Nowowarszawska częścią Białegostoku stała się 10 maja 1919 roku, gdy miasto otrzymało nowe granice po przyłączeniu okolicznych wiosek, co miało zrównoważyć procentowy udział ludności żydowskiej zamieszkującej miasto. Wtedy to przyłączono do niego między innymi wieś Skorupy, której częścią była dzisiejsza ulica Nowowarszawska.

Rzadko była przeze mnie nawiedzana. Leżąca na uboczu, typowo wiejski zaułek, jakich sporo w mieście. Kiedyś poszukując tapicera, odkryłem, że na jej końcu znajduje się prawdziwe minizagłębie tego typu usług. Od kiedy ulokowano u jej wylotu supermarket Lidl, o wiele częściej zajeżdżają tu samochody białostoczan.

Marta Sokół "Krzyże i kapliczki przydrożne w krajobrazie miejskim Białegostoku - wczoraj i dziś", Zeszyty Dziedzictwa Kulturowego, t.1, Białystok 2007.