Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Górno. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Górno. Pokaż wszystkie posty

piątek, 4 listopada 2011

Zagadka gniazda rodzinnego Stępniów

Poszukiwania informacji o powojennych losach Stefana Stępnia, o których wiele razy na tym blogu pisałem, to nie jedyne trudności, jakie wiążą się z badaniem historii pradziadka. Pradziadek urodził się we wsi Bardo, małej wsi niedaleko Łagowa w pasmie Cisowsko-Orłowińskim na ziemi kieleckiej 6 grudnia 1900 roku. Księgi parafii bardzkiej spłonęły podczas bombardowania w czasie II wojny światowej. Miałem nadzieję, że zachowały się ich duplikaty, ale po konsultacjach ze Świętokrzyskim Towarzystwem Genealogicznym i Urzędem Stanu Cywilnego w Rakowie przekonałem się, że była ona płonna. W zeszłym roku potwierdziłem z drugiego już rodzinnego źródła, że Kacper Stępień, ojciec Stefana zmarł jeszcze przed wybuchem II wojny światowej w jakiejś miejscowości na Wołyniu i że tam został pochowany. Z pierwszego źródła uzyskałem wcześniej informację, że zgon nastąpił w wieku 49 lat. To tyle, co wiem o swoim prapradziadku.

Przypadkiem w zeszłym roku dowiedziałem się, że jeden z młodszych braci Stefana, Józef Stępień urodził się w miejscowości Wojnowice, w gminie Gidle, w roku 1918. Miejscowość znacznie oddalona od Barda. Może więc Stępniowie wcale z Barda nie pochodzili?

Zadzwoniłem do USC w Gidlach z nadzieją, że informacja jest prawdziwa i że z aktu urodzenia Józefa dowiem się czegoś na temat miejsca pochodzenia jego ojca Kacpra, a tym samym wyjaśni się lokalizacja gniazda rodzinnego Stępniów. Niestety, poza wiekiem ojca, który w dniu urodzenia Józefa miał 42 lata, nie otrzymałem innych informacji. Z informacji uzyskanych wynikałoby, że ojciec Stefana, Kacper, zmarł na Wołyniu w roku 1925.

Kolejną zagadką dla mnie jest miejsce zgonu matki Stefana, Józefy z Paciejowskich. Dzięki informacjom uzyskanym od dalszej rodziny odnalazłem jej nagrobek w miejscowości Chocz w kaliskiem. Nie wiem jednak, dlaczego udała się tam po zakończeniu wojny z dalekiego Wołynia. Czy był to przypadek, czy też może z miejscem tym wiązały się jej korzenie rodzinne?

Nadzieja na wyjaśnienie zagadki lokalizacji gniazda rodzinnego Stępniów pojawiła się, gdy otrzymałem kopie przedwojennych dokumentów dotyczących pradziadka z Archiwum w Brześciu. Wśród nich jest odpis dowodu osobistego wydanego w Pińsku 16 lipca 1924 roku, a tam informacja o tym, że przynależność do państwa polskiego została stwierdzona na podstawie wyciągu z księgi ludności stałej gminy Górno nr 151 z 29 sierpnia 1923 roku. Pojawia się więc kolejna miejscowość, z którą Stępniowie mogli być związani.

W Urzędach Stanu Cywilnego w Rakowie i w Górnie nie udało mi się zasięgnąć żadnych dalszych informacji o istnieniu takiej księgi. Podobnie w Archiwum Państwowym w Kielcach. Nie wiem więc, czy istnieje i czy na jej podstawie udałoby się cokolwiek ustalić.

Mam jeszcze pomysł aby spróbować ustalić miejsca urodzenia innych braci i sióstr Stefana. W przynajmniej dwóch przypadkach mam punkty zaczepienia, pozostaje tylko je sprawdzić. Inną potencjalną możliwością jest sprawdzenie aktu zgonu praprababci Józefy z Paciejowskich. W każdym razie losy i pochodzenie Stefana Stępnia stanowią najtrudniejszą dotychczas zagadkę genealogiczną, jaka pojawiła w trakcie mych poszukiwań.

sobota, 3 września 2011

Poszukiwanie informacji o losach pradziadka Stefana Stępnia w martwym punkcie

W zeszłym roku, próbując po omacku ustalać losy pradziadka Stefana od roku 1943 (jeszcze przed odpowiedzią z PCK), nawiązałem kontakt z białoruskim archiwum w Brześciu (Государственный архив Брестской области). Otrzymałem wkrótce informację, że żadnych dokumentów dotyczących Stefana Stępnia z okresu po roku 1939 archiwum nie posiada, natomiast dokumenty z okresu dwudziestolecia międzywojennego tak. W tym roku postanowiłem sięgnąć po nie. Muszę przyznać, że jestem zaskoczony szybką i profesjonalną realizacją mojego zlecenia przez archiwum. Oczywiście nie wiedziałem jakie dokumenty dostanę, płaciłem za usługę "w ciemno". Koszt usługi też nie był niski, dodatkowo drugie tyle kosztów poniosłem z tytułu transakcji bankowych. Muszę jednak przyznać, że przesyłka z dokumentami przyszła szybko, kopie są niezłej jakości, a dodatkowo zawierają istotne dla mnie informacje.

Bo i czegóż w nich nie ma?

1. Odpis przedwojennego dowodu osobistego zawierający rysopis (A dysponuję tylko jednym zdjęciem pradziadka i to czarno białym.), informacje o zawodzie (ślusarz), miejsce zapisu do ksiąg stałych ludności (gm. Górno, powiatu kieleckiego - może przyjdzie mi tam szukać?).
2. Zaświadczenie ślubne potwierdzające ślub zawarty w 1923 roku z moją prababcią Agatą (zapisano: Agafią). Ceremonia odbyła się w soborze prawosławnym św. Teodora w Pińsku, a następny ślub w 1925 roku parafialnym kościele rzymskokatolickim w Pińsku. Potwierdza się więc informacja o dwóch ślubach mych pradziadków!
3. Pozostałe dokumenty dotyczące zmian miejsca zamieszkania w Pińsku (o niektórych nie wiedziałem), odpisy z akt urodzeń babci i jej rodzeństwa oraz inne. W każdym razie porządna dawka informacji.

***


Do powyższego jednak moje poszukiwania nie ograniczyły się. Wyśledziłem w internecie, że podana przez Polski Czerwony Krzyż nazwa Boberröhrsdorf, gdzie pradziadek Stefan przebywał w latach 1942 - 1945 na robotach przymusowych, to podjeleniogórski Siedlęcin. Fakt powyższy układa mi się w całość z informacją pochodzącą od szwagra pradziadka, że w roku 1948 pradziadek mieszkał w Jeleniej Górze. Próbowałem szukać informacji o pobycie Stefana Stępnia w Siedlęcinie i Jeleniej Górze po wojnie na różne sposoby, jednak jak dotychczas bez rezultatu. Jedyne do czego dotarłem to niemiecka książka meldunkowa Boberrörsdorf, przechowywana w Archiwum Państwowym w Jeleniej Górze, z adnotacją, że 16 września 1943 roku w domu nr 237 został zameldowany Stefan Stępień, dokąd przybył z miejscowości Hirschberg (dziś Jelenia Góra), gdzie przebywał w obozie przy Wilhelmstrasse 18 (dziś ul. Wojska Polskiego). W dokumencie tym zgadza się data urodzenia pradziadka, natomiast występuje dziwna nazwa miejsca urodzenia: "Gurna-Kielsa". Pradziadek urodził się w Bardo w kieleckim, czyżby więc nazwa Gurna-Kielsa zapisana pewnie przez Niemca odnosiła się do Kielc i Gór Świętokrzyskich? Ciekawe. Niestety nie udało mi się zlokalizować domu o numerze 237 w Siedlęcinie, gdyż od roku 1978 dawna numeracja została zastąpiona nową, związaną z wprowadzonymi wtedy nazwami ulic.


***


I na tym jednak nie koniec. Wpadłem bowiem na pomysł, aby uzyskać od PCK kopię dokumentu z 1954 roku, na podstawie którego ustalono adres pobytu pradziadka we Wrocławiu, przy ul. Katowickiej 103. I tu niespodzianka. Adres ustalono na podstawie informacji z Komendy MO Wrocław z 6.XII.1954 roku. Jednak adnotacja jest bardzo niewyraźna i na pewno nie jest to ulica Katowicka. Najbardziej prawdopodobna wydaje się wersja z ulicą Rolniczą 103 lub 10 B. I te adresy sprawdziłem w zbiorach meldunkowych Wrocławia. Bez rezultatu. Wszedłem więc w ślepą uliczkę i wyjścia z niej nie widać. Kto wie, może jeszcze kiedyś pradziadek naprowadzi mnie w jakiś sposób na swój ślad?