niedziela, 8 listopada 2009

Coś o Tomaszgrodzie

Na szlakach moich zainteresowań genealogicznych znajduje się niewielka miejscowość Tomaszgród koło miasta Sarny na Polesiu Wołyńskim. Na stacji kolejowej Tomaszgród wysiadła bowiem moja prababka Agata z dziećmi w marcu lub kwietniu 1940 roku, uchodząc z Pińska, przed prawdopodobną zsyłką na Syberię. Sprawa tej zsyłki i ucieczki z miasta jest do dziś dla mnie niejasna. W każdym bądź razie w baraku położonym w lesie, nieopodal stacji Tomaszgród, prababcia mieszkała wraz z dziećmi do 1943 roku. Opuściła zaś to miejsce i zamieszkała w Sarnach tuż przed planowaną akcją eksterminacyjną UPA. W nieodległej miejscowości Ubereż (najprawdopodobniej) mieszkała zaś szwagierka mojej prababki Antonina.

Właśnie przeczytałem książkę Henryka Garbowskiego, pt. "Urok Wołynia i czar Polesia", o tyle dla mnie ciekawą, że autor pochodzi z miejscowości Lado, leżącej nieopodal Tomaszgrodu i tereny swych rodzinnych okolic w książce opisuje.

"Polesie Wołyńskie obejmowało północne powiaty województwa wołyńskiego: kostopolski, koszyrski, kowelski, lubomelski i sarneński. Są to tereny płaskie, o dużych połaciach błot, łąk i lasów. Przecinają je wpadające do Prypeci rzeki. Spław możliwy był tylko w miesiącach wiosennych i jesiennych. W okresie lata wody znacznie opadają. Rzeki i jeziora są bardzo rybne. Były tu niegdyś bardzo duże osady bobrów. Na terenach nizinnych, wzdłuż rzek, na grubych warstwach torfu ciągnęły się duże łąki. Podobne łąki kośne były w moim regionie. Trzymały się rzeki Lwy od wsi Tomaszgród po wieś Jeziory. Łąki te Poleszucy nazywali hała - od miejscowego żargonu - czarny torf. Dużo terenów było bagnistych, bezludnych, o mokrym podłożu i dnie piaszczystym. Rosły na nich na wielu połaciach bujne trawy i karłowate drzewa. Na kępach rosło moc żurawin. Na terenach nizinnych ciągnęły się połacie białego bagna przeplatanego gęstymi krzewami nazywane przez Poleszuków "draposztany" - szarpacze spodni. Tylko w powiecie sarneńskim było około 1200 kilometrów kwadratowych bezludnych obszarów bagiennych."

Mój pradziadek, Stefan Stępień, pochodził z miejscowości Bardo na kielecczyźnie, jednakże ożenił się w Pińsku w latach 20-ych XX wieku. Na Polesiu Wołyńskim zaś, w Sarnach, Ubereżu i innych miejscowościach, mieszkali jego bracia, mama i siostry. Do dziś zagadką dla mnie pozostaje, jakiego typu była to migracja. Przypuszczam, że mogło to być osadnictwo wojskowe, jak bowiem pisze Henryk Garbowski:

"Na terenach powiatu sarneńskiego osiedlono dużo byłych żołnierzy zawodowych Wojska Polskiego - w większości legionistów."

Książka składa się z dwóch części. W pierwszej autor przedstawia między innymi historię Wołynia, informacje o ludności, bogactwach mineralnych, rodzinach magnackich, zabytkach i czyta się ją dość ciężko.

Ciekawiej zaczyna się, gdy zapoznajemy się z małą ojczyzną autora, widzianą jego oczami. Tu opowieść przeplatana jest anegdotami, opisem zabobonów, zwyczajów, świąt, zapełniana konkretnymi ludźmi i zdarzeniami. Przedstawiona jest również zwięźle historia Tomaszgrodu.

"Region, w którym osiedlił się mój ojciec w 1888 roku należał do posiadłości książąt dąbrowickich Holszańskich-Dubrowickich. Po nich południową częścią władali Czetwertyńscy. Oni w 1788 roku zbudowali we wsi Sechy drewnianą cerkiew pod wezwaniem Jana Bohosława. Cerkiew ta istnieje po dzień dzisiejszy. Wieś tę w późniejszym czasie nazwano Tomaszgród. Kolejnym władcą ziemi dąbrowickiej był hrabia Ignacy Plater. Południowa część jego majątku w formie wiana córki przeszła na zięcia, z wsiami: Jelno, Kręta Swaboda, Ośnick i Tomaszgród. Majątkiem nie interesował się, przebywał często w miastach i wpadł w poważne długi. Około 1817 roku sprzedał majątek przybyłemu prawdopodobnie z Podlasia szlachcicowi Szyczewskiemu.

Nowy władca majątku ziemskiego zbudował duży dwór, przy nim w 1919 roku drewniany kościół pod wezwaniem świętego Stanisława Szczepanowskiego. Parafia Tomaszgród została wydzielona z parafii Olewsk, która po 1920 roku pozostała poza granicami państwa polskiego. W części parafii Olewsk po stronie polskiej zbudowano w 1926 roku kościół w Rokitnie."

"Około 1902 roku zbudowano państwową kolej żelazną od stacji Kijów-Olewsk-Rokitno-Tomaszgród (stacja)-Klesów-Straszów-Sarny. Po pewnym czasie zbudowano kolej żelazną od stacji kolejowej Tomaszgród-Lado-Jelno-Jeziory-Podpał. Tę zbudowano do eksploatacji drewna i siana.

Szyczewski podzielił swój majątek na dwóch synów. Syn Stanisław pozostał przy rodzicach. Otrzymał część zachodnią ze wsią Tomaszgród. Drugi syn, Józef otrzymał część wschodnią.

"Stanisław Szyczewski - właściciel majątku Tomaszgród, będąc w starszym wieku, podzielił swój majątek na dwie części. Część zachodnią dał córce Marii, która wyszła za mąż za Adolfa Bohusz-Szyszkę. Zbudował jej dwór w pobliżu stacji kolejowej Tomaszgród i młyn parowy. Młyn ten wydzierżawił Josiowi Negel. Bohusz-Szyszko był senatorem kilka kadencji. Miał nawet samochód osobowy.

Synowi Kazimierzowi pozostawił część wschodnią z dworem i młynem wodnym w Tomaszgrodzie. Młyn wydzierżawił Josiowi Negel. Córka Wiktoria wyszła za mąż za Suzina i zamieszkała w Warszawie. Ponownie wyszła za mąż za generała Kędzierskiego w Poznaniu."

Tego typu pozycje, opowiadające o małych ojczyznach, są niezwykle cenne dla genealogów amatorów. Monografie regionów, miast, obejmują zwykle większy wycinek historii oraz szerszy zakres terytorialny. Często są pozbawione stosunku osobistego i emocjonalnego do przedmiotu opisu. We wspomnieniach, jak to ma miejsce w książce Garbowskiego jest inaczej. Można, jeśli opis jest barwny i szczegółowy odczuć choć częściowo bliskość miejsca, gdzie mieszkali kiedyś przodkowie.

Książka kończy się krótkimi rozdziałami opowiadającymi o sytuacji w rejonie Tomaszgrodu po rozpoczęciu II wojny światowej oraz za okupacji sowieckiej. Jednakże ten najbardziej interesujący mnie okres został potraktowany dość lakonicznie. Na pewno zajrzę do drugiej pozycji tegoż autora, opisującą Polesie Wołyńskie za okupacji niemieckiej po czerwcu 1941 roku.

Henryk Garbowski
"Urok Wołynia i czar Polesia"
Wydawnictwo von boroviecky, 2003.