Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Marczuk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Marczuk. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 21 lutego 2016

Pozostali Trusowowie

Z poprzednich postów dowiadujemy się o następujących członkach rodziny Trusowów:

Pokolenie 1:

- Aleksander Aleksiejewicz Trusow - emerytowany major i jego małżonka Wiktoria z Brunofów Trusow, którzy kupili folwark Bażantarnia od Marka Wieprickiego w roku 1849.

Pokolenie 2:

Dzieci Aleksandra i Wiktorii:

- Konstanty Aleksandrowicz Trusow,
- Elżbieta Grygorjewna,

Pokolenie 3:

- Władimir Konstantynowicz Trusow - syn Konstantego Trusowa i Justyny Józefowny Trusow i jego żona Maria Andriejewna Trusow.
- Aleksander Konstantynowicz Trusow, zamieszkały w Skopinie, w guberni riazańskiej, brat Władimira
- siostry Władimira - Zofia Konstantynowna Buczorska i Natalia Konstantynowna Kuźniecowa.

Akt sprzedaży z 14 kwietnia 1907 roku, zawarty u białostockiego notariusza Wasyla Stepanowicza Janowskiego w jego kancelarii przy ulicy Bazarnej 1, dodaje do układanki rodzinnej kolejne osoby. Wtedy to bowiem szlachcic Władimir Konstantynowicz Trusow sprzedał sekretarzowi gubernialnemu Władimirowi Aleksandrowiczowi Trusowowi i porucznikowi Walerianowi Aleksandrowiczowi Trusowowi, najprawdopodobniej swym stryjom, zamieszkałym w folwarku Bażantarnia dwie działki. Jedna z o powierzchni 28 dziesięcin 2289 sążni kwadratowych leżała w granicach od północy - szosa Białystok-Baranowicze (dzisiejsza ulica Kopernika), od wschodu -baraki koszar pułku huzarów, od południowego wschodu i od południa - wieś Słoboda i od zachodu - wieś Starosielce. Druga sprzedawana działka miała powierzchnię 4 dziesięciny 996 sążni kwadratowych i graniczyła z działką należącą do wojennej kancelarii, z działkami wsi Marczuk i Starosielce oraz z linią kolei żelaznej warszawsko-petersburskiej.

W aktach starszego notariusza z Grodna znajdują się również dwa dokumenty ze stycznia 1908 roku potwierdzające pochodzenie wspomnianych wyżej Władimira Aleksandrowicza Trusowa i Waleriana Aleksandrowicza Trusowa ze szlachty guberni riazańskiej.

O śmierci Władimira Konstantynowicza Trusowa dowiadujemy się z kolei z dokumentu z dnia 18 października 1912 roku, gdy wdowa po nim - szlachcianka Maria Andriejewna wyraziła wolę dziedziczenia majątku po zmarłym mężu przed Grodzieńskim Sądem Okręgowym. Zgon Władimira Konstantynowicza Trusowa miał nastąpić w Wilnie 1 marca 1912 roku.

Jaki był dalszy los folwarku Bażantarnia w latach 1912-1914 niewiele wiadomo w świetle dostępnych dokumentów starszego notariusza w Grodnie, natomiast późniejsze jego dzieje zostały zrelacjonowane w skrócie w notce dotyczącej koszar przy Bema.

W kolejnej notce jeszcze jedna ciekawostka dotycząca folwarku Bażantarnia.

sobota, 9 stycznia 2016

Pstrągarnia

Wróćmy na chwilę do poprzedniego artykułu. Wyobraźmy sobie, że wciąż przebywamy w drugiej połowie XVIII wieku, gdy spisywano inwentarz dóbr białostockich po śmierci Jana Klemensa Branickiego na przełomie 1771 i 1772 roku.

Od młyna Marczyka idąc do Choroszczy Borek objezdny przylegający do granicy Klepackiej z drugiej strony do Pstrągarni. W Pstrągarni (lubię to słowo - 4 spółgłoski przylegajace do siebie i samogłoska "ą" - koszmar prawidłowej wymowy dla cudzoziemców), gdzie przedtem hodowano pstrągi, w momencie spisywania Inwentarza jeno kaczki dzikie i łabędzie. Nad sadzawką olszyna i budynek zamieszkały przez Jana Olszewskiego, którego ojciec pochodził z Rajgrodu, matka była poddanką ze wsi Starosielce, żonę miał z włości sobolewskiej, zaś brat poszedł w świat. Ksiądz Jan Nieciecki pisał, że woda w Pstrągarni nigdy nie zamarzała.

Idąc do Choroszczy, znaczyło dawną Wielką Litewską Drogą wspominaną w poprzednim artykule, czyli przedłużeniem dzisiejszej ulicy Marczukowskiej. W miejscu, gdzie dziś po obu stronach ulicy Witosa, w którą przechodzi Marczukowska, rozciągają się blokowiska, kiedyś musiał istnieć Borek objezdny. Co mógł oznaczać termin Borek objezdny? Nie wiem. Później w tym miejscu musiała powstać wieś Marczuk, jak pokazuje plan miasta Białegostoku z 1937 roku. Ale żadnej sadzawki, który mógłby być dawną Pstrągarnią na nim nie widać. Zresztą, jak już wspominałem, na zabudowaniach wsi Marczuk kończyły się administracyjne granice przedwojennego Białegostoku.

Spoglądam na współczesny plan Białegostoku. Ulica Witosa dochodzi do jednej z głównych arterii komunikacyjnych dzisiejszego miasta - ulicy Sikorskiego. Po jej drugiej stronie, znajduje swoją kontynuację w postaci ulicy Niskiej. A do Niskiej od północy przylegają cztery stawy. Nie widać innych sadzawek w tej okolicy. Co prawda od końca XVIII wieku sieć wodna miasta mogła ulec modyfikacjom, ale wydaje się, że mniej więcej w tym miejscu musiała znajdować się dawna Pstrągarnia.

Okolice dzisiejszych osiedli Słoneczny Stok i Leśna Dolina, gdzie znajduje się ulica Niska, to zupełnie nie "moje tereny". Nie wiedziałem dotychczas, że w tym miejscu mogą znajdować się 4 sadzawki.

Wybrałem się w to miejsce dwukrotnie. Przy Niskiej wciąż niska zabudowa kontrastująca z widocznymi dokoła blokowiskami. Od strony północnej lasek, a od ulicy widać pierwszą sadzawkę. Woda jednak zamarzła, powietrze ma poniżej -10 stopni Celsjusza.


W lesie za pierwszą sadzawką widać kolejne trzy mniejsze. Zupełnie w środku lasku, gdzieniegdzie widać resztki starego ogrodzenia. Musiały więc kiedyś być wykorzystywane do celów gospodarczych.



Po drugiej ulicy Niskiej widać budynek cerkwi prawosławnej pod wezwaniem Zmartwychwstania Pańskiego wybudowanej w latach 1990-1999. Budynek świątyni elegancki, nowoczesny, jeśli chodzi o wykorzystane materiały, od zawsze mnie intrygował, gdyż nie przypominał tradycyjnej cerkwi, wiele elementów w architekturze nawiązywało raczej do sakralnej architektury zachodu. Autorami projektu byli Jan Kabac, Jerzy Uścinowicz i Władysław Ryżyński. Obecność w tym gronie Jana Kabaca, autora projektu cerkwi pw. Świętego Ducha na Antoniuku, najpiękniejszej białostockiej cerkwi, mówi sama za siebie.


Po raz kolejny pisząc ten krótki materiał o Pstrągarni korzystałem ze znakomitego opracowania Aliny Sztachelskiej-Kokoczki "Białystok za pałacową bramą", Białystok, 2009 oraz z artykułu księdza Jana Niecieckiego ""Opowieści o "Polskim Wersalu". O tym, jak zwiedzano piękności parków i okolic Białegostoku.", Biuletyn Konserwatorski Województwa Białostockiego, 1998.

piątek, 8 stycznia 2016

Stawy Marczukowskie

Obok kaskady, przy której stworzony został park Wokluz, znajdowała się łąka otoczona olszyną, ciągnąca się kawałkami do młyna Marczyka. Dalej most o czterech zastawkach porządny skarbowym kosztem, ciesielskiej roboty z poręczami. Już w 1749 roku grabarze choroscy obligowali się wyrobić sadzawkę przy stawie Marczyka młynarza na tarlisko karpi. Młyn był z drzewa kostkowego, nowowybudowany, porządny, otynkowany, kryty dachówką. Przy młynie, w domu wybudowanym własnym kosztem, mieszkał Albert Marczyk od dziada zasiedziały. Posiadał ogród, 30 pni pszczół, zabudowania inwentarskie, inwentarz żywy, w tym 4 woły, 4 konie, 5 krów, 18 owiec i inne.

Wyobraźmy sobie, że cofamy się o mniej więcej 235 lat. Gdybyśmy w tym czasie znaleźli się u zbiegu dzisiejszych ulic Hetmańskiej i Marczukowskiej, to stalibyśmy niedaleko wymienionego wyżej młyna Alberta Marczyka. Tak przynajmniej opisuje to miejsce inwentarz sporządzony po śmierci Jana Klemensa Branickiego na przełomie 1771 i 1772 roku.

Czy można cofnąć się jeszcze dalej w czasie? Wertuję różne dostępne i znane mi źródła i oto co znajduję.

W roku 1692 sporządzony rejestr podatku pogłównego wymienia młynarza Jana. Być może Albert był jego wnukiem, skoro  od dziada był w rzeczonym miejscu zasiedziały. Staw Marczyka istniał więc pod koniec XVII wieku, kiedy podatek pogłówny opłacał młynarz Jan.

W 1719 roku w rozgraniczeniu wsi Klepacze i Oliszki odnotowano działający tuż przy granicy włości białostockiej "młyn iwankowy", więc pewnie w tymże roku młyn nadal obsługiwany był przez młynarza Jana.

Uwagę w powyższym tekście zwraca termin granica włości białostockiej. Tuż przy młynie w wieku XVII kończył się zasięg dóbr białostockich opisanych tą granicą. Wieś Klepacze należała już do starostwa suraskiego, natomiast wieś Starosielce (której nie należy mylić z dzisiejszą dzielnicą Białegostoku o tej samej nazwie, gdyż ta została założona na gruntach wsi Klepacze właśnie w XIX wieku) leżąca za mostkiem, do dóbr białostockich. W okolicach młyna Marczyka spotykały się więc pod koniec XVII wieku granice wsi Starosielce i Klepacze. Według profesora Józefa Maroszka dokładne granice dóbr białostockich na odcinku z królewską wsią Klepacze precyzuje mapa gruntów tej wsi z 1761 roku, dostępna w Archiwum Głównym Akt Dawnych.

Ale my cofnęliśmy się w czasie do końca XVII wieku, gdy w okolicach styku dzisiejszych ulic Hetmańskiej i Marczukowskiej istniał młyn i staw. Czy da się powiedzieć coś o czasach wcześniejszych?

Wspomniany wyżej Józef Maroszek dotarł pod koniec ubiegłego wieku w Wilnie do oryginału dokumentu z 11 grudnia 1514 roku, który opisuje ugodę zawartą pomiędzy Mikołajem Michnowiczem Raczkowiczem zwanym Bakałarzem, ówczesnym właścicielem dóbr białostockich, a Monasterem Supraskim o sporne łąki nad rzekami Supraśl i Białą. Z dokumentu wynika kilka istotnych dla okolic późniejszego stawu Marczyka okoliczności. W 1514 roku przez Białystok przebiegała Droga Wielka Litewska wiodąca z Gródka nad Supraślą do Choroszczy. Droga ta biegła między innymi przez fragment dzisiejszego rynku Kościuszki, później ulicą Sosnową i dalej dzisiejszą Marczukowską. Z analizy dokumentu i sytuacji własnościowej w dobrach białostockich po śmierci jej pierwszego właściciela Raczki Tabutowicza w 1450 roku wynika, że droga ta musiała istnieć jeszcze przed nadaniem dóbr białostockich Raczce, gdyż to wzdłuż niej prowadzono granicę pomiędzy podzielonymi dobrami białostockimi po jego śmierci. Być może więc budował ją jeszcze książę litewski Witold.

Z dokumentu z roku 1514 wynika dodatkowo, że z Klepacz rozpoczynających się przecież nieopodal późniejszego młyna Marczyka, wybudowano drogę Klepacką z Klepacz do miejsca, gdzie nad Białą egzystował później młyn wodny i usytuowano założenie pałacowe na Wysokim Stoczku.

Tak więc wiadomo, że w 1514 roku, a najpewniej i dużo wcześniej obok dzisiejszego skrzyżowania biegła Wielka Litewska Droga, jeden z ważniejszych traktów wówczas. Do drogi Klepackiej jeszcze wrócimy.

Wróćmy z powrotem do przełomu lat 1771 i 1772. Od tego momentu odbędziemy szybką, ale treściwą podróż do teraźniejszości.

Młyn widoczny jest jeszcze na mapach z lat 1807  i 1825. Później  w miejscu młyna zorganizowano folwark Marczuk, w którym osiedliło się kilka rodzin. Staw przetrwał, ale na mapie z roku 1866 młyna już nie było. Ze stawu i grobli obok korzystała nieznana z nazwy farbiarnia. W 1889 roku posiadał ją niejaki G. Strobach, a od 1907 roku Otto Klejn.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości uregulowano stawy na potrzeby ujęcia wody przez koleje państwowe, które w dawnym budynku farbiarni ustawiły pompę. Wówczas też przekształcono dawny trakt, zapoczątkowany budową Wielkiej Litewskiej Drogi, w ulicę Marczukowską. Staw przedzielono groblą.

Spoglądam na plan miasta Białegostoku z 1937 roku. Widać na nim ulicę Marczukowską, od torów kolejowych gruntową, później za skrzyżowaniem z dzisiejszą Hetmańską przechodzącą w szosę. Po północnej stronie szosy Marczukowskiej stacja pomp PKP, po południowej staw Marczuk, dalej uliczki wsi Marczuk i dochodzimy do granicy ówczesnego Białegostoku, którą jest droga gruntowa biegnąca w stronę Wysokiego  Stoczku (to dawniejsza droga Klepacka wspominana wyżej). Z dzisiejszą ulicą Sikorskiego pokrywa się najprawdopodobniej dopiero w okolicach ujścia Bażantarki do Białej, a więc tuż przy Wysokim Stoczku. Wcześniej droga ta biegnie przez dzisiejsze osiedla bloków przy Skrajnej i Witosa i zupełnie nie jest czytelna w ich plątaninie dzisiaj.

Przybliżmy się znów do teraźniejszości. W okresie powojennym idąc ze Starosielc przez pola, gdzie teraz są duże osiedla Zielone Wzgórza i Słoneczny Stok, dochodziło się do wielkich hałd lnu. Jeszcze w latach 60-ych ubiegłego wieku na Wysokim Stoczku pracowała roszarnia, a na pobliskich polach stało kilkadziesiąt stogów. Pod koniec sierpnia przy Szosie do Jeżewa, (dzisiejszej Popiełuszki) wyglądającej jak polna droga ustawiały się w długiej kolejce furmanki i nieliczne samochody załadowane lnem. Niedaleko drogi stała waga. Do stawów przy Marczukowskiej dochodziło się ścieżką. Jeden był duży, drugi mniejszy. Przychodziło tam dużo ludzi nad dość spore kąpielisko. Hetmańska była wówczas wąziutką ulicą. W latach 70-ych roszarnię zlikwidowano i hałdy lnu znikły z krajobrazu. A i kąpielisko nad stawami Marczuka przestało istnieć.

Jesienią wybrałem się w ich okolice rowerem. Trudno je w ogóle dostrzec wśród chaszczy. W roku 2016 mają zostać zrewitalizowane, być może już niedługo będzie można podziwiać ich okolice z wysokości siodełka.




W niedzielę 17 stycznia 2016 roku, o godzinie 10.00 zapraszam na spacer historyczny po Nowym Mieście w ramach wędrówek organizowanych przez Klub Przewodników Turystycznych przy RO PTTK w Białymstoku.


Pisząc artykuł korzystałem z następujących materiałów:

Józef Maroszek "Rewelacyjne odkrycie nieznanych najstarszych dokumentów dla Białegostoku", Białostocczyzna nr 1 (53)/1999,

 Alina Sztachelska-Kokoczka "Białystok za pałacową bramą", Białystok, 2009,

Alicja Zielińska "Na Starosielce mówiono Meksyk", Album Białostocki, nr 269, 29 listopada 2013

Marek Jankowski "Jak to ze lnem było", Album Białostocki, nr 291, 30 kwietnia 2014

Tomasz Mikulicz "Inwestycje", Kurier Poranny, 6-8 listopada 2015