Pokazywanie postów oznaczonych etykietą KPT przy RO PTTK Białystok. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą KPT przy RO PTTK Białystok. Pokaż wszystkie posty

sobota, 11 marca 2023

Starosielce, czyli Stara Wieś w książce

Pod koniec ubiegłego roku na lokalnym rynku księgarskim pojawiła się książka Wiesława Wróbla i Edyty Bezzubik "Starosielce. Metryka wsi i ludzi". Moje zainteresowanie Starosielcami, Bażantarnią, Nowym Miastem miało swoją kulminację w roku 2015, gdy przygotowywałem spacer w ramach akcji "Odkryj Białystok z przewodnikiem" organizowanej przez Klub Przewodników Turystycznych przy Regionalnym Oddziale PTTK w Białymstoku. Spacer odbył się w styczniu 2016 roku i wiódł trasą od pętli autobusowej przy ulicy Octowej przez ogródki działkowe, skrzyżowanie z ulicą Pogodną, aby zakończyć się przy ulicy Pułaskiego. Efektem przygotowań do spaceru był cykl artykułów na blogu poświęcony Bażantarni, Stawom Marczukowskim, Pstrągarni, czy właśnie Starej Wsi, czyli Starosielcom. Książka Wiesława Wróbla i Edyty Bezzubik wpisuje się więc w moje wciąż nie gasnące zainteresowanie południowo-zachodnimi i zachodnimi rejonami dzisiejszego Białegostoku.

Zaznaczyć należy, że książka nie dotyczy dawnego miasta Starosielce, a dawnej wsi Starosielce, czyli okolic dzisiejszych ulic o nazwach Ścianka, Starosielce i Oboźna w Białymstoku.

Zaczyna się bardzo ciekawie przedstawieniem najstarszej historii wsi nierozerwalnie związanej z historią dóbr Białystok. Dominująca narracja większości dotychczasowych opracowań historycznych i popularnonaukowych wskazuje, że dobra Białystok powstały w połowie XV wieku, w związku z nadaniem uczynionym przez Wielkiego Księcia Litewskiego na rzecz Jakuba Raczki Tabutowicza. Jednak najstarsza wzmianka o Białymstoku pochodzi dopiero z 1514 roku, gdy dobra te stanowiły własność wnuka Mikołaja Michnowicza Raczkowicza. Jako, że informacje o nadaniu z połowy XV wieku pochodzą od Jana Glinki, który nie oparł się w swych twierdzeniach na żadnym istniejącym dokumencie, wydaje się, że początek dóbr białostockich należy przesunąć na ponad pół wieku później. Książka delikatnie sugeruje ten nowy porządek myślenia.

Dalej jest równie ciekawie, gdyż opis historii Starosielc został oparty na bardzo rzetelnej kwerendzie archiwalnej, na artykułach prasowych do czasów współczesnych oraz na wspomnieniach mieszkańców. Książka bogato ilustrowana jest dawnymi zdjęciami mieszkańców wsi, pochodzącymi z kolekcji prywatnych. Prawdziwy rarytas! Dotychczas nikt nie napisał monografii wsi Starosielce, a ta która właśnie powstała jest kompendium wiedzy, jakich nie uświadczysz na lokalnym rynku księgarskim. Zwłaszcza, że w drugiej części książki zamieszczone zostały tablice genealogiczne tych rodzin starosielskich, które zamieszkiwały wieś przynajmniej od XVIII wieku.

Jako, że interesuje mnie ostatnio wieś Klepacze, sprawdziłem, jak wiele powiązań natury genealogicznej miały rodziny starosielskie z rodzinami sąsiedniej wsi Klepacze. Oto one:

1. Elżbieta Boratyńska ze Starosielc, wywodząca się z rodziny ogrodnika Izabeli Branickiej, Jana Boratyńskiego w roku 1826 wyszła za Kazimierza Rajewskiego z Klepacz.

2. Jan Jakubowski ze Starosielc w roku 1856 poślubił Teofilę Rajewską (1834-?) z Klepacz .

3. Antoni Jakubowski ze Starosielc w roku 1886 poślubił Ewę Wysocką (1864-1900) z Klepacz.

4. Kazimiera Jakubowska ze Starosielc w roku 1932 poślubiła Józefa Borsuka z Klepacz.

5. Ewa Jedlińska ze Starosielc w roku 1875 poślubiła Ludwika Muszyńskiego z Klepacz.

6. Józef Jedliński ze Starosielc w roku 1929 poślubił Bronisławę Klejzik z Klepacz.

7. Kazimierz Janicki ze Starosielc w roku 1870 poślubił Anielę Wysocką (1849-po 1926) z Klepacz.

8. Józef Kuryłowicz ze Starosielc w roku 1889 poślubił Mariannę Turowską (1864-1902) z Klepacz.

9. Jan Kuryłowicz ze Starosielc w roku 1871 poślubił Mariannę Klejzik (1848-1921) z Klepacz.

10. Kazimierz Maciejczuk ze Starosielc w roku 1878 poślubił Mariannę Wysocką (1860-1929) z Klepacz.

11. Antoni Malinowski ze Starosielc w roku 1889 poślubił Weronikę Judycką (1864-po 1926) z Klepacz.

12. Franciszek Malinowski ze Starosielc w roku 1897 poślubił Katarzynę Kendys (1875-?) z Klepacz, która później w roku 1905 poślubiła Jana Dańkę z Białegostoku.

13. Kazimierz Malinowski ze Starosielc w roku 1897 poślubił Katarzynę Koszewnik z Klepacz.

14. Maciej Panas ze Starosielc w roku 1865 poślubił Mariannę Fiłończuk (1843-po 1890) z Klepacz.

15. Józef Rutkowski ze Starosielc poślubił w roku 1849 Mariannę Fiłończuk (1824-1849) z Klepacz, a po jej śmierci w roku 1850 poślubił Agatę Koszewnik (1827-1855) z Klepacz.

16. Marianna Smorszczewska ze Starosielc poślubiła w roku 1875 Antoniego Baszenia (1851-?) z Klepacz.


Całkiem sporo, jak na jedną książkę.

środa, 16 grudnia 2020

Izoby i mogiła leśna z 1943 roku

Zastanawiam się kiedy historia ta ma swój początek. Jak dla mnie, gdyby nie spacery, które Andrzej Tarasewicz, mój kolega z Klubu Przewodników Turystycznych przy RO PTTK w Białymstoku postanowił organizować, nie dotarłbym w tym roku w to miejsce. A może nigdy bym nie dotarł?

Spacery o nazwie 4 Pory Puszczy organizowane są 4 razy do roku. Jeden cykl obejmuje 4 spacery. Uczestnicy idą tą samą trasą w Puszczy Knyszyńskiej o różnych porach roku: wiosną, latem, jesienią i zimą, aby obserwować, jak ten sam las zmienia się wraz z sezonowością. Ja wybrałem się na spacer jesienny w trzeciej edycji. Szliśmy od Bobrowej do Supraśla. Gdy doszliśmy do opuszczonej leśniczówki Izoby, Andrzej pokazał mi mogiłę, o której istnieniu nie wiedziałem. Napis na metalowej sztabie nad krzyżem wskazywał na rok 1943. Obok daty rocznej widniał też napis Waffen SS.


Nazwa Izoby praktycznie nie pojawia się w opracowaniach historycznych dotyczących II wojny światowej. Znalazłem o niej wzmiankę jedynie w relacji Ewy Kracowski z 2009 roku, której udało się ocaleć po likwidacji getta białostockiego w 1943 roku. Ewa Kracowski wspominała, że w okolicy Izobów operowały małe grupy żydowskich partyzantów, którym udało się opuścić getto białostockie w styczniu 1943 roku oraz tuż po pierwszej akcji likwidacyjnej w lutym tego samego roku. Nic więcej.
 
Napis na blasze przymocowanej do krzyża został wywiercony ostrym narzędziem, prawdopodobnie gwoździem. Niestety nie ułatwia to jego odczytania. Podjąłem taką próbę i choć nie wszystko udało się odczytać, doszedłem do następującej wersji inskrypcji nagrobnej:
 
"…..... …..... odpoczywaj w
wieczności
Był lipiec 1943 r.
o godz. 10 pod otwarte okno podszedł
chłopak lat około 20 i prosił o
kawałek chleba. W domu byli
waffen ss pochodzili z Sosnowca
związali go i rzucili na podłogę
o godz. 6 rozstrel. w lesie
… nazwiska
1. Lewandoski
2. Siekiera
3 nazwisko nie pamiętam
Izoby
Świadkowie
Andrzejewscy
Stary Majdan
Samek
Krakiewicz (Radkiewicz ?)"
 
Jest więc to mogiła chłopaka około 20-letniego. Czy pochodzenia żydowskiego, trudno powiedzieć. Pytań jest więcej: Czy Lewandoski i Siekiera byli członkami Waffen SS spod Sosnowca? Kto wyrył inskrypcję. Czy Samek Krakiewicz (Radkiewicz) to jedna, czy dwie osoby? Gdzie stacjonował oddział Waffen SS, w leśniczówce Izoby?

Lipiec 1943 roku to około miesiąca do likwidacji getta białostockiego. Czy młodzieniec ten był uciekinierem z getta? A może uciekł z miejsca egzekucji w całkiem nieodległej Grabówce?

Wśród świadków wymieniono Andrzejewskich ze Starego Majdanu. Nazwa tego miejsca może nie mówić nic mieszkańcom dzisiejszego Białegostoku, choć w lipcu 1945 roku rozegrała się tam jedna z największych bitew między ukrywającymi się w lesie partyzantami, a czerwonoarmistami, zapomniana również.

Jest to miejsce na skraju lasu między Karakulami a Sowlanami. Stoi tam jeden drewniany opuszczony dom, prawdopodobnie od niedawna o czym może świadczyć klomb kwiatowy oraz niewielki staw wykopany ręką ludzką. Jak dokładnie przedstawiała się historia związana z mogiłą, kim był zamordowany chłopak, kim byli Andrzejewscy ze Starego Majdanu pozostaje na razie tajemnicą.



Ewa Kracowski, "Świadectwo", maj 1943 r.,
https://bialystok.jewish.org.pl/page4.html,
dostęp 16 grudnia 2020.
 
Adam Zabłocki, "Bitwa na Starym Majdanie", https://www.suprasl.pl/index.php/wiecej-uzdrowisko-i-turystyka/1128-bitwa-na-starym-majdanie,
dostęp  16 grudnia 2020

niedziela, 16 lutego 2020

Książka Iwony

Gdy 3,5 roku temu wróciłem z promocji książki "Fotografowie białostoccy 1861-1915" i gdy książkę tę przeczytałem, czułem pewien niedosyt spowodowany brakiem informacji o fotografach amatorach z Białegostoku, a zwłaszcza o Hubercie Wille, którego nazwisko było znane, ale nie można było zobaczyć zdjęć jego autorstwa.

Co prawda, w artykule z 2006 roku napisano, że w klinice przy Parkowej odbitki niektórych ze zdjęć Willego są wyeksponowane, ale mi marzyło się upowszechnienie tych fotografii, może w postaci jakiegoś albumu. Pamiętam, że zwierzyłem się ze swych myśli w gronie przewodnickim. Jakiś czas później Iwona Zinkiewicz, koleżanka przewodniczka przyznała w rozmowie, że temat bardzo ją zainteresował - dowiadywała się nawet u źródła, czy zdjęcia te można zobaczyć. Niestety, zdjęcia Huberta Willego pozostały nie rozwiązaną zagadką.

Ale ..., wkrótce potem z inicjatywy Iwony odbyła się seria spacerów przewodnickich pod hasłem "Białostockie kliniki w zabytkowych budynkach" w ramach akcji Lato z zabytkami. Oprowadzaliśmy wtedy między innymi po klinice przy Parkowej, mieszczącej się w dawnej willi, zbudowanej w 1900 roku przez Huberta Willego. A dziś trzymam  w ręku książkę zatytułowaną "Zagubiona perła i dwa światy", którą Iwona napisała.

Konwencja książki została w bardzo pomysłowy sposób wymyślona. Historia willi przy ulicy Parkowej, a zwłaszcza jej mieszkańców Huberta Willego i głównej bohaterki tej opowieści - córki Huberta, Alicji Wille-Szataginowej została opowiedziana równolegle z historią przodków Iwony. Zostały porównane dwa światy - ten miejski, bogatego domu i wiejski, rodzinny, pozornie nie mające nic ze sobą wspólnego. Iwona poprzez równoległe czasowo narracje pokazuje, że tych punktów wspólnych oba światy miały wiele. Dostaliśmy więc książkę o historii miejsca, ale bardzo nietypowo napisaną.

Dzięki przeplataniu obu narracji - tej miejskiej i wiejskiej, nie znużymy się czytając książkę nadmiarem faktów historycznych, a dzięki wielu ciekawym zdjęciom z kolekcji właścicieli kliniki przy Parkowej, zdjęciom archiwalnym Iwony, kopiom niepublikowanych wcześniej dokumentów, jak na przykład aktu urodzenia Huberta Willego z Supraśla, możemy namacalnie zobaczyć, jak oba światy się zmieniały. Jest w książce jedna z fotografii Huberta Willego, na której widać dom przy Parkowej, w zupełnie odmiennym od dzisiejszego otoczeniu.

Książka została też napisana w charakterystycznym stylu Iwony, który znam choćby ze sposobu, w jaki prowadzi narrację podczas oprowadzania turystów. Początkowo, gdy zacząłem czytać książkę, trochę denerwowało mnie, że dla potrzeb publikacji styl ten nie został ukryty. Ale wraz z otwieraniem kolejnych stron książki, przekonywałem się do tej konwencji. Poza bowiem samą treścią książki, zostaje zapisany autentyczny, prawdziwy sposób narracji, jakim autorka posługuje się na co dzień. Nie ma tu udawania, przybierania jakiejś pozy. Poza tym, Iwona często opowiada o swoich odczuciach, motywacjach, zdarzeniach z własnego życia, które ubarwiają opowieść i czynią ją ciekawszą.

Powstała piękna pamiątka!

Iwona Zinkiewicz "Zagubiona perła i dwa światy", Prywatna Klinika Położniczo Ginekologiczna www.klinika-tomaszewski.pl, Białystok, 2019

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Sidra

Wysypaliśmy się z pociągu relacji Białystok - Suwałki wprost w żar lejący się z nieba. Jakiż kontrast z klimatyzowanym wagonem pociągu REGIO. Trafiliśmy akurat w najcieplejszy dzień tegorocznego lata. Sidra jako punkt docelowy wycieczki organizowanej przez Klub Przewodników Turystycznych? Dlaczego nie. Okazuje się, że ta senna miejscowość posiada wiele cennych pamiątek po dość oryginalnej przeszłości. Pierwsze informacje o Sidrze pochodzą z pierwszej połowy XVI wieku, gdy za sprawą Iwana i Łukasza Wołłowiczów rozpoczęła się akcja osadnicza na terenach puszczańskich. Ale osobą, która przysłużyła się w największym stopniu miejscowości, był podkanclerzy Wielkiego Księstwa Litewskiego, współtwórca reformy zwanej pomiarą włóczną, późniejszy kasztelan wileński i kanclerz Wielkiego Księstwa Litewskiego - Ostafi Wołłowicz. Zaś kres istnieniu miasteczka przyniósł dopiero wiek XIX, gdy po powstaniu styczniowym odebrano Sidrze prawa miejskie.

Ze stacji kolejowej ruszyliśmy spacerem mijając cygańską górkę w dali i osiedle domów wyrosłe po wojnie w miejscu dawnych wałów przeciwpowodziowych. Kierowaliśmy się w stronę drewnianego dworu Eynarowiczów. Sidra do dziś zachowała kształt nadany jej przez Ostafiego Wołłowicza, który w myśl pomiary włócznej podzielił założenie sidrzańskie na część rezydencjonalną i folwarczną. Później, mimo że Sidra trafiła w ręce Potockich, następnie Szczuków, znów Potockich, by na przełomie wieków XVIII i XIX wejść w posiadanie twórcy przemysłowej Łodzi, Rajmunda Rembielińskiego, nadal wyraźny był podział na dwie części utworzone przez Ostafiego Wołłowicza. Część folwarczna po 1816 roku stała się własnością rodziny Eynarowiczów i weszła w skład dóbr z centrum w Kudrawce.

Drewniany dworek powstał w latach 20-ych XX wieku. Wzniósł go ostatni z Eynarowiczów, Stanisław. Przez mieszkańców Sidry zwany był pałacem, dzięki swej oryginalnej drewnianej architekturze, obszerności wnętrza, facjatom i ulokowaniu. Z jego okien rozciągał się widok na rzekę Sidrę w dole i jej rozlewiska, sztuczne stawy i aleję lipową, której pozostałościami doszliśmy do opuszczonego od dekady budynku. Dziś trudno to sobie wyobrazić, okolicę dworu od doliny Sidry i stawów oddzielają krzewy i wysokie drzewa.

Oglądając niszczejące ściany budynku i ekspansję dzikiej roślinności wokół można było zadumać się nad niewykorzystanym potencjałem tego miejsca. Stanisław Eynarowicz na przykład wspominany był na kartach "Szczenięcych lat" Melchiora Wańkowicza, który przed wojną w dworze swego stryja w nieodległej Mikielewszczyźnie spędzał wakacje. Po wojnie, mimo, że na terenie zabudowań folwarcznych powstał PGR, budynek dworu został uratowany przed rozebraniem przez miejscowego społecznika, lekarza Mieczysława Kuźmę. Od lat 50-ych w dworku mieściła się między innymi porodówka, gabinet okulistyczny, a na piętrze mieszkanie lekarza i jego rodziny. Był on także twórcą miejscowego odkrytego basenu przyciągającego w ciepłe dni spragnionych kąpieli podlasian. Ośrodek zdrowia przestał istnieć w ubiegłej dekadzie i paradoksem historii jest to, że w czasach wolności osobistej i gospodarczej nie znalazł się nikt dotychczas, kto miałby pomysł na wykorzystanie budynku dawnego dworku. Historie związane z Eynarowiczami czy wakacjami młodego Melchiora Wańkowicza mogłyby ujrzeć nieco więcej dziennego światła, a starania Mieczysława Kuźmy o uratowanie dworku, jego petycje do Bolesława Bieruta, starania o wtłoczenie więcej życia w zapadłą wieś zasokólską mogłyby stać się podstawą ciekawego scenariusza filmowego.




W drodze do centrum wsi, dawnej części rezydencjonalnej, mijaliśmy ruiny młyna. Został wybudowany w roku 1890 przez Kazimierza Eynarowicza, który wzniósł również większość zabudowań folwarcznych. Część z nich przetrwała do dziś, znajduje się w rękach prywatnych, a wygląd ich świadczy o lepszej kondycji od zabudowań dworu. Młyn działał jeszcze długo po II wojnie światowej. W internecie pojawiły się niedawno zdjęcia jeszcze z 1979 roku. Mimo, że dotknięty pożarem prezentował się w całości. Niecałych 30-u lat trzeba było, aby z murów młyna pozostały nędzne resztki. Jeszcze parę, paręnaście lat...




Centrum dawnej części rezydencjonalnej Sidry bez wątpienia musiał stanowić zamek. Źródła przekazują, że pierwsza budowla obronna wybudowana została jeszcze w latach 30-ych XVI wieku przez Bogdana Wołłowicza, ojca wspomnianego Ostafiego, który ją z kolei rozbudował. Badania prowadzone w latach 70-ych XX wieku wykazały, że zamek zbudowany był na planie wydłużonego prostokąta, posiadał wielokątny wykusz i basztę. Zniszczony został w czasie potopu szwedzkiego. Później Pottocy przebudowali ruinę w rezydencję pałacową. Kres przyniósł jej XIX wiek, gdy dobra sidrzańskie (część rezydencjonalna) zostały po powstaniu styczniowym skonfiskowane rodzinie Husarzewskich. Dziś na wzgórzu za szkołą widać ledwie odrosłe od ziemi kamienie ruin przypominające, że niegdyś stała w tym miejscu budowla obronna oraz tajemniczą piwniczkę.




Najokazalszą budowlą zabytkową Sidry jest dziś kościół, którego budowę rozpoczął Stanisław Antoni Szczuka w roku 1705, dokończył zaś dopiero w latach 80-ych XVIII wieku Ignacy Potocki. Kościół wzniesiony został w stylu klasycystyczno-barokowym,  a projektantami byli Józef Piola i Józef Fontana II, na Podlasiu znani jako autorzy projektu założenia klasztorno-kościelnego w Szczuczynie.




Pamiętam, gdy pierwszy raz przyjechałem do Sidry wiele lat temu, miałem nadzieję spojrzeć na unikatowy obraz Matki Boskiej malowany na blasze z około 1644 roku, o którym wyczytałem w starym przewodniku. Nie było jednak takiego w kościele. Pytałem osoby pochodzące z Sidry, nikt o takim obrazie nie słyszał. Podczas wycieczki klubowej tym razem udało się, mieliśmy okazję oglądać obraz Madonny z Dzieciątkiem, starszy niż sam kościół, prawdopodobnie przywieziony z Włoch, przez któregoś z fundatorów.




Kościół w Sidrze wzniesiono dopiero w XVIII wieku, gdyż wcześniej miasteczko stanowiło jedno z centrów podlaskiej reformacji, posiadając własny zbór kalwiński od końca XVI wieku. Wspominany wcześniej Ostafi Wołłowicz przeszedł z prawosławia na kalwinizm i to on musiał być fundatorem zboru w Sidrze, skoro w swym testamencie z 1587 roku napisał, że chce zostać pochowany właśnie w krypcie sidrzańskiej świątyni. Historycy zwracają uwagę, że zapis w testamencie przekazujący majątek zboru Rzeczypospolitej, jeśliby następcy mieli coś przy nim zmienić, skutecznie chronił budynek przed zniszczeniem przez dłuższy czas. Dopiero za Ignacego Potockiego w końcówce XVIII wieku gmina kalwińska przestała istnieć, a sam zbór popadł w ruinę podczas I wojny światowej. Wówczas to przeniesiono trumny z krypty zboru do kościoła dworskiego w Siderce. Być może również tę ze szczątkami wielkiego Ostafiego. (Warto wspomnieć, że wpływał on również na historię dzisiejszej metropolii, czyli Białegostoku. Mianowice po śmierci szwagra Piotra Wiesiołowskiego starszego, opiekował się wdową po nim, a swoją siostrą Katarzyną, a także jej małoletnimi synami Janem i Piotrem. Byli oni kształceni w duchu kalwinizmu, a pierwszy kościół białostocki mógł stać się wówczas zborem kalwińskim.) Teren ruin zboru kalwińskiego w Sidrze został przebadany równolegle z ruinami sidrzańskiego zamku. Dziś uporządkowany, zlokalizowany w samym centrum miejscowości, stanowi ciekawą pamiątkę przeszłości.




Po krótkim rekonesansie w sąsiedztwie ruin wycieczka ruszyła za miasto w kierunku cmentarza katolickiego. W jego starszej części znajduje się kilka ciekawych nagrobków, jak ten najokazalszy Benedykta Stebelskiego, starosty grązowieckiego.




Nieopodal w sąsiedztwie można oglądać nieco mniej okazały, ale bardzo oryginalny nagrobek Ottona Baehra seniora, marszałka powiatu sokólskiego (1808-1865). Pruska rodzina Baehrów posiadała nieodległe Makowlany od 1852 roku, a na tereny Ziemi Sokólskiej przybyła po III rozbiorze. Syn Ottona Baehra, również Otton, walczył w powstaniu styczniowym. Został skazany na karę śmierci, którą zamieniono na zsyłkę syberyjską. Powrócił wraz z żoną w roku 1875, objął w zarząd Makowlany, a jeszcze w końcówce XIX wieku został prezesem grodzieńskiego Towarzystwa Rolniczego.




Inny nagrobek z ciekawą historią poświęcony jest Erazmowi Kleczkowskiemu, teściowi Ottona Baehra juniora, który na Syberii spędził 18 lat za wspieranie emisariuszy Wielkiej Emigracji po powstaniu listopadowym. Powrócił wraz córką, pozostawiając na Syberii drugą córkę i żonę. Nagrobek Erazma Kleczkowskiego ozdobiony jest tablicami poświęconymi Wańkowiczom. Byli oni bowiem następcami Kleczkowskich w Mikielewszczyźnie.



Nie udało nam się trafić tym razem do położonego za miastem, przy drodze do Dąbrowy Białostockiej kirkutu. Teren podmokły, porośnięty wysokimi pokrzywami, bez śladu ścieżki nie dawał szans na efektywne odnalezienie w krótkim czasie jego resztek. Zamieszczam więc zdjęcia z wyprawy wczesną wiosną, kiedy udało mi się z pomocą jednego z mieszkańców Sidry dotrzeć na jego teren.














Katarzyna i Jerzy Samusikowie "Dwory i pałace Polski pólnocno-wschodniej", Fundacja Sąsiedzi, 2015

Adam Czesław Dobroński "Pozostał błogi spokój", Medyk Białostocki, nr 74/2009

Tadeusz Glinka, Marian Kamiński, Marek Piasecki, Krzysztof Przygoda, Andrzej Walenciak "Przewodnik. Podlasie", Warszawa, 1997

A. Czapska "Zagadnienie trwałej ruiny na przykładzie zboru kalwińskiego w Sidrze", Rocznik białostocki, tom XVII, Warszawa, 1991

Karol Łopatecki, Ewa Zalewska "Najazd na dobra białostockie w 1598 roku. Z badań nad najstarszymi dziejami Białegostoku", Studia Podlaskie, t.XVI, Białystok, 2011

Marek Waśkiel "Grodzieńskie Towarzystwo Rolnicze", Białostocczyzna, nr 4/1990.

czwartek, 25 sierpnia 2016

Nieistniejące białostockie cmentarze (niektóre)

7 sierpnia, w niedzielę  odbyły się w Białymstoku 4 spacery po nieistniejących białostockich nekropoliach w ramach akcji "Lato z zabytkami", zorganizowane przez Klub Przewodników Turystycznych przy RO PTTK w Białymstoku. Przygotowując się, odkryłem w opracowaniach dotyczących najstarszych białostockich cmentarzy wiele niejasności i sprzeczności. Ba, o istnieniu jednego z nich w ogóle nie wiedziałem wcześniej! Mimo, że nie jestem zawodowym historykiem, a historia pasjonuje mnie tylko hobbystycznie, piszę niniejszy wpis, aby zasygnalizować, że sprawa starych białostockich cmentarzy wciąż czeka na lepsze zbadanie. Za wskazanie błędów, czy dodanie informacji z góry dziękuję.

Zacznę od białostockiego wzgórza katedralnego. W 1983 roku w pobliżu białego kościoła prowadzono sondażowe badania archeologiczne, które potwierdziły, że zmarłych chowano w tym miejscu przynajmniej od połowy XVI wieku. W latach 1617-1625 na wzgórzu katedralnym wybudowano biały kościół, pierwszą murowaną świątynię. Wewnątrz, pod posadzką, znajduje się do dziś krypta fundatorów kościoła, najprawdopodobniej zaadaptowana z wcześniej istniejącej, drewnianej świątyni oraz dwie krypty boczne zbudowane wraz z kościołem. Podczas wspomnianych badań archeologicznych odnaleziono trumny ze szczątkami Izabeli Branickiej oraz Katarzyny Poniatowskiej. W krypcie znajdują się też nagrobki Piotra Wiesiołowskiego młodszego oraz jego żony Zofii z Lubomirskich oraz kilkanaście innych trumien. Dodatkowo odkryto pochówki pod posadzką kościoła.

Za czasów Wiesiołowskich cmentarz przykościelny otoczony był dwoma obwodami murów. Mur zewnętrzny wyznaczał prawdopodobnie granicę wcześniejszego cmentarza grzebalnego. Jak przypuszczał Jan Glinka mury wzniosła Aleksandra Wiesiołowska z Sobieskich w latach 30-ych lub 40-ych XVII wieku.

Oba cmentarze przykościelne oraz miejsca pochówkowe wewnątrz kościoła były jednymi z najstarszych białostockich cmentarzy.

Ale w okolicach wzgórza katedralnego istniał też inny cmentarz, już w inwentarzu z 1737 roku określany mianem "starego". Znajdował się tuż obok starego szpitala parafialnego i otaczał drewnianą kaplicę, przeniesioną w to miejsce ze wzgórza katedralnego, gdy budowano świątynię murowaną w latach 1617-1625. W miejscu starego szpitala parafialnego Jan Klemens Branicki w roku 1768 ufundował klasztor szarytek. Stary cmentarz zaś oddzielono od nowego założenia i rynku murem, w który wkomponowana została kolumna z kamienną statuą Najświętszej Maryi Panny. Według księdza Tadeusza Krahela ostatni pochówek na starym przyklasztornym cmentarzu miał miejsce 26 lutego 1807 roku.

Nigdzie nie znalazłem natomiast wzmianki, kiedy miał miejsce ostatni pochówek na cmentarzu przykościelnym na wzgórzu katedralnym. Poza tym, który cmentarz był starszy? Ten przykościelny, na którym chowano zmarłych przynajmniej od połowy XVI wieku, czy też ten przyklasztorny, określany mianem "starego" już w 1737 roku? A może oba sięgają jeszcze połowy XV wieku, gdy dobra białostockie zostały podzielone pomiędzy synów Jakuba Raczko Tabutowicza? Wówczas teren przyklasztorny leżał po drugiej stronie Wielkiej Drogi Litewskiej w stosunku do wzgórza katedralnego i oba cmentarze mogły funkcjonować równolegle w sąsiednich dobrach. 
Niejasne pozostają również początki pierwszych cmentarzy żydowskich. Najstarsze mogiłki żydowskie, które dziś moglibyśmy zlokalizować przy ulicy ulicy Legionowej, tuż przy wylocie dawnego traktu wasilkowskiego z rynku, nie były czynne na pewno już w roku 1770, gdyż wtedy  Jan Klemens Branicki pozwolił na budowę browaru na posesji cmentarnej. Inwentarz sporządzony niedługo później, tuż po jego śmierci wspomina "tuż przy budowisku (browaru), w tyle mogiłki żydowskie dawne oparkanione". Ale kiedy powstały? Czy w czasie lokowania miasta w latach 90-ych XVII wieku przez Stefana Mikołaja Branickiego? A może jeszcze wcześniej?
Podobnie niejasny jest moment założenia drugiego cmentarza żydowskiego, zwanego rabinackim, ulokowanego tuż za bramą suraską, w miejscu dzisiejszego Parku Centralnego. Większość opracowań wskazuje na pierwszą połowę lat 60-ych XVIII wieku. Jednak, jak pisze Alina Sztachelska-Kokoczka, zachował się zapis z 26 lipca 1752 roku o sprzedaży gruntu pod mogiłki żydowskie na rzecz kahału białostockiego przez Adama Ochremowicza i Marcina Adamczuka. Trudno przypuszczać, aby dysponując gruntem społeczność żydowska czekała z pochówkami w nowym miejscu aż do lat 60-ych XVIII wieku.
Wróćmy do cmentarzy katolickich. Pora na prawdziwą enigmę, cmentarz który nie istnieje w świadomości białostoczan, bardzo rzadko wzmiankowany był również w opracowaniach dotyczących historii Białegostoku - cmentarz za bramą choroską. Widać go na planie Beckera z roku 1799 oraz na rekonstrukcji planu miasta z końca XVIII stulecia Jana Glinki. Być może mylony jest z cmentarzem unickim, który musiał znajdować się terenie jurydyki parafii unickiej, po sąsiedzku, ale tuż przy cerkwi. Cmentarz katolicki zlokalizowany był tuż za bramą choroską po jej lewej stronie. Według księdza Tadeusza Krahela pierwszy pochówek miał miejsce 21.10 1776 roku, gdy w metryce zgonu Joanny Niepsujówny zapisano, że pochowana została na cmentarzu nowym. Najwięcej pochówków na tym cmentarzu, nazywanym również cmentarzem poza miastem lub cmentarzem parafialnym za bramą miasta zanotowano w latach 90-ych XIX wieku. Prawdopodobnie zapełniony został na początku XIX wieku.

Obok katolickiego cmentarza za bramą choroską w XVIII wieku znajdowała się jurydyka parafii unickiej pw. św. Mikołaja, na terenie której znajdował się cmentarz unicki. Początki cmentarza, jak i samej cerkwi większość opracowań datuje na rok 1727, gdy Jan Klemens Branicki wystawił zapis na jej rzecz. Jednak bardzo ciekawą hipotezę postawił Przemysław Czyżewski. W dokumencie z wizytacji cerkwi białostockiej i dojlidzkiej z 1773 roku przy opisie ołtarza wielkiego wymieniono antymins Jaśnie Wielmożnego Jegomości, ks. metropolity Załęskiego. Napis, który widniał na antyminsie może wskazywać biskupa, który dokonał wyświęcenia cerkwi. Analizując wszystkie przesłanki dotyczące możliwego czasu fundacji białostockiej cerkwi oraz okres, w jakim żył biskup Leon Załęski, Przemysław Czyżewski cofnął możliwy czas jej powstania na lata 1694-1696. Zapewne cmentarz powstał równolegle.

Kiedy cmentarz unicki przestał pełnić swoją rolę? Pewnie wówczas, gdy unitów zaczęto chować w innym miejscu. Kolejnym zaś cmentarzem, gdzie lokalizuje się pochówki unickie była nekropolia wokół wzgórza świętej Marii Magdaleny. I tu pojawia się kilka hipotez dotyczących czasu powstania tego cmentarza.

Wielu autorów opracowań historycznych datuje jego powstanie na rok 1768, 10 lat po tym, gdy Jan Klemens Branicki ofiarował altarii św. Rocha dwie włóki ziemi, a na podarowanym gruncie ufundowana została kaplica św. Marii Magdaleny. Małgorzata i Maciej Karczewscy natomiast cytują list Adama Bujnowskiego, oficjalisty Jana Klemensa Branickiego, datowany na 23 października 1760 roku, w którym tenże donosi "Ulica do Marii Magdaleny została wysadzona lipiną, wiązów na cmentarz nie można było dostarczyć." Przyjęło się uważać, że aleja łącząca altarię św. Rocha ze wzgórzem św. Marii Magdaleny (dzisiejsza ulica Krakowska) została obsadzona lipami, zaś na wzgórzu posadzono wiązy. Ale czy na pewno chodziło o cmentarz św. Marii Magdaleny? Może o cmentarz na wzgórzu św. Rocha, którego powstanie niektórzy autorzy datują na rok 1750? Po co miałby być zakładany cmentarz za bramą choroską, gdyby istniał nie zapełniony cmentarz na wzgórzu świętej Marii Magdaleny? Kolejnym argumentem przeciwko tak wczesnemu usytuowaniu cmentarza na wzgórzu jest jego brak na planie Beckera z roku 1799. Ksiądz Tadeusz Krahel pisze z kolei, że pierwszy pochówek na wzgórzu św. Marii Magdaleny miał miejsce 27 lutego 1807 roku. Nazywany był wówczas cmentarzem parafialnym. Od roku 1814 zaś określano go cmentarzem wspólnym przy świętej Magdalenie. Wówczas musiały odbywać się tam poza katolickimi również pochówki unickie i prawosławne. 

Pora na cmentarz na wzgórzu świętego Rocha. Pisałem już o hipotezie, jakoby założono go w 1750 roku. Kaplica na wzgórzu została ufundowana w roku 1741 przez Jana Klemensa Branickiego i to wokół niej miał powstać teren grzebalny. Ale już Urszula Kraśnicka cytuje fragment księgi wizytacji biskupiej z 1828 roku: "Cmentarz św. Rocha odległy od miasta na sążni 200. Takowy cmentarz w 1819 roku Rząd Cywilny pozwolił założyć, a Zwierzchność Duchowna przychylając się do tego w dnie Krzyżowe poświęciła." Gdybyż to były tylko dwie hipotezy czasu powstania cmentarza św. Rocha!

Wiesław Wróbel w artykule o przełożonej klasztoru szarytek, siostrze Marii de Broc, osobie niezwykle zasłużonej dla Białegostoku przełomu wieków XVIII i XIX cytuje jej metrykę zgonu z 9 grudnia 1817, w której zapisano, że ciało zmarłej zostało pochowane na cmentarzu św. Rocha. Nieistniejącym? A może jednak istniał przed 1819 rokiem?

Ach, tych wątpliwości z cmentarzami cała masa! Sporo jeszcze do odkrycia w dziejach naszego miasta.

Krzysztof Antoni Jabłonowski, "Biały i czerwony. Kościoły białostockiej parafii farnej", Białystok, 2008 

ks. Tadeusz Krahel, "Najstarsze białostockie cmentarze katolickie", Drogi Miłosierdzia, nr 1/2010

Wiesław Wróbel, "O początkach klasztoru Sióstr Miłosierdzia", Kurier Poranny, 23.10.2015

Alina Sztachelska-Kokoczka, "Białystok za pałacową bramą", Białystok, 2009

Przemysław Czyżewski, "Powstanie cerkwi białostockiej", Białostocczyzna, nr 4 (56), 1999

 Małgorzata Karczewska, Maciej Karczewski "Cmentarz wielowyznaniowy na wzgórzu św. Marii Magdaleny w Białymstoku w świetle źródeł archeologicznych i historycznych", Białostockie Teki Historyczne, Tom 8/2010

Urszula Kraśnicka, "Kościół - pomnik", Muzeum Wojska, Białystok

Wiesław Wróbel, "Zapomniana siostra Maria de Broc", Kurier Poranny, 30.10.2015