Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ul. Grunwaldzka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ul. Grunwaldzka. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 3 czerwca 2014

Budy czy apartamentowce?

Mam ostatnio okazję stosunkowo często przejeżdżać rowerem przez dzielnicę położoną między ulicami Wyszyńskiego, Bohaterów Monte Cassino i Kopernika w Białymstoku. Są to w większości tereny dawnej wsi Słoboda, które w XIX wieku zostały dołączone do rozbudowującego się miasta. Tonące w zieleni, brukowane bądź w większości piaszczyste uliczki. Starzejące się drewniane domy, niektóre pokryte szpetnym sidingiem, sypiące się budynki murowane. Znajdziemy tu tak charakterystyczne dla miasta, budowane w okresie międzywojnia, modernistyczne wille drewniane. Część dawnego Białegostoku tak szybko odchodzącego w niebyt. 

Parę lat temu pisałem o ulicy Młynowej. Fotografie zamieszczone wtedy pokazują tę część ulicy, która prowadzi od ulicy Wyszyńskiego ku centrum w formie, jaka już nie istnieje. Nowa kostka brukowa spowodowała, że ulica wyładniała, ale straciła również swój wiejski charakter, do czego przyczyniła się również likwidacja części zabudowy. Sąsiednia ulica Kijowska również w niczym nie przypomina już swego dawnego ogrodowego charakteru. Odcinka ulicy Grunwaldzkiej, o którym tu pisałem, także już nie ma. Został zastąpiony szeroką arterią nazwaną imieniem zasłużonego dla Białegostoku architekta Oskara Sosnowskiego. 

Zarówno dalszą część ulicy Grunwaldzkiej, jak i Młynowej odnajdujemy za to w wiejskiej formie pomiędzy wspomnianymi ulicami Bohaterów Monte Cassino i Kopernika. Sąsiadujące uliczki Toruńska, Warecka, Witebska, Kielecka, Ciechanowska wciąż przypominają, jak wyglądały kiedyś białostockie Chanajki, Piaski, czy Bojary, o których można przeczytać przesycony goryczą tekst na blogu wschody słońca. Czy i tę dzielnicę, pozostałość dawnej Słobody, czeka podobny los? Niewykluczone. Niestety dzielnice te niszczeją, nierzadko pozbawione są mediów, dotychczasowi mieszkańcy umierają, a spora część białostoczan nie życzy sobie istnienia "wiochy" w mieście. Częsty scenariusz to podpalenia opuszczonych domostw, a następnie budowa apartamentowców, nierzadko ładniejszych niż komunistyczne blokowiska, lecz bezpowrotnie zmieniających historyczny charakter Białegostoku. Niestety, bez finansowego wsparcia decydentów, ich woli, a także przyzwolenia większości mieszkańców, dzielnice takie będą bezpowrotnie zmieniać się. Warto więc utrwalić choćby na kilku zdjęciach zielony fragment ulicy Młynowej


czy bardzo ciekawy dom drewniany na rogu ulicy Łomżyńskiej i Grunwaldzkiej.




wtorek, 6 października 2009

Ulica Grunwaldzka w Białymstoku

Gdy przyjechałem do Białegostoku ponad 12 lat temu z drugiego końca Polski, wywoływał we mnie ambiwalentne uczucia. Z jednej strony mało efektownych zabytków, dominujące w krajobrazie osiedla mieszkaniowe z czasów PRLu, szerokie połacie ziemi zabudowane budynkami ni to hurtowni, ni to składów. Z drugiej drewniane, przedwojenne budownictwo poza ścisłym centrum.

Mój Białystok tamtych czasów to przede wszystkim Nowe Miasto, a więc przedmiejskie rubieże, szybko zabudowywane w latach 90-ych nowymi osiedlami bloków mieszkaniowych. Nowe Miasto jednak składa się również z dawnych terenów przedmiejskich, zabudowanych niegdyś parterowymi domami drewnianymi, np. pomiędzy ulicami Żeromskiego, a Kawaleryjską. Do centrum jeździłem często ulicą Wiejską, której zabudowa po prawej stronie składała się wtedy w większości z drewnianych starych domów. Pamiętam, że jeszcze przy Legionowej, w otoczeniu dziesięciopiętrowców stała drewniana, waląca się chałupa.

Bojary, dawne Chanajki czyli okolice ulic Młynowej, Angielskiej, Kijowskiej poznałem dużo później. Polubiłem ten stary Białystok, nie przypominający miast zachodniej Polski o architekturze murowanej, niemieckiej. Białostoczanie, których spotykałem na swej drodze w większości nie podzielali mych upodobań.

Tu w Białymstoku nauczyłem się peklować mięso. Zacząłem wozić je do wędzarni rozlokowanych właśnie w resztkach tych dawnych drewnianych dzielnic Białegostoku. Zobaczyłem wtedy jak popularne są tutaj swojskie wędliny, jakie kolejki przed Bożym Narodzeniem ustawiają się przed, z dala pachnącą dymem, wędzarnią przy malowniczej ulicy Staszica na Bojarach.

Po dwunastu latach widzę, jak szybko odchodzi ten dawny Białystok. Przy ulicy Wiejskiej większości starych domów już nie ma. W okolicach Młynowej będzie Opera i Filharmonia Podlaska, co oznacza koniec dawnych Chanajek. Miejsca drewnianych chałupek z ogródkami zajmują nowoczesne apartamentowce. Białystok traci dotychczasową duszę, a jaka będzie przyszła, któż to wie?

Ulica Grunwaldzka, której wiosenne zdjęcia poniżej zamieszczam, leżała obok biednych Chanajek i powstała na przełomie XVIII i XIX wieku. Pewnie niedługo zmieni się nie do poznania.








P.S. Osoby pamiętające ulicę Grunwaldzką z lat przedwojennych lub już powojennych oraz te, których korzenie sięgają tego miejsca proszone są o kontakt z autorem poprzez komentarz lub e-mailem (adres w profilu).