Pokazywanie postów oznaczonych etykietą synagoga. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą synagoga. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 9 lipca 2013

Sejny

Sejny nie są sennym, pełnym uroku podlaskim miasteczkiem, gdzie dawna świetna historia kontrastuje z drewnianymi parterowymi chatami, a codzienne zajęcia większej części mieszkańców bliższe są tym wiejskim. Gdyby przyrównać Sejny do Tykocina i Bielska Podlaskiego, zdecydowanie bliżej im do tego drugiego miasta. Ze spokojnymi, o wiejskim charakterze uliczkami sąsiadują tu niewielkie pokomunistyczne blokowiska, a przez miasto przebiega dość ruchliwa droga w kierunku granicy polsko-litewskiej. Jest kolorowo i pachnąco, jak potrafi być na uliczkach otoczonych kwietnymi ogrodami, a bywa też głośno, wulgarnie i szaro, jak w okolicach 4-piętrowych bloków.

Pierwsze kroki skierowaliśmy do najświetniejszej budowli Sejn, kościoła Nawiedzenia NMP i towarzyszącemu budynkowi podominikańskiego klasztoru. Można powiedzieć, że to tu zaczęły się Sejny. Co prawda ściśle historyczny początek miasta wiąże się z XVI-wiecznym folwarkiem i dworem Wiśniowieckich, a tuż potem założeniem sąsiadującego z folwarkiem Juriewa przez Jerzego Grodzińskiego w końcu XVI wieku. Jednak to dopiero dominikanie, sprowadzeni u początku XVII wieku przez Grodzińskiego nadali dzisiejszy kształt miastu. To wokół zespołu podominikańskiego, wysuniętego nieco na zachód w stosunku do historycznego Juriewa, skupia się centrum Sejn, i to dzięki sprowadzeniu w drugiej połowie Żydów, dla których dominikanie wybudowali w mieście drewnianą synagogę, rozpoczął się rozwój miasta.

Kościół wybudowany w latach 1610-1619 w stylu renesansowym, został przeorientowany w 1760 roku za sprawą Róży Strutyńskiej z Platerów, która sfinansowała jego przebudowę. Nowa fasada w stylu wileńskiego baroku, którą dziś możemy oglądać,  jak również wnętrze kościoła robią niesamowite wrażenie. Poruszamy się w bogato zdobionym, barokowym wnętrzu, pełnym złotego przepychu. Pod chórem możemy oglądać portrety fundatorów: Jerzego Grodzińskiego i Róży Strutyńskiej, kobiety o dość niestety miernej urodzie. Warto zobaczyć najcenniejszy zabytek sejneńskiego kościoła o rodowodzie XV-wiecznym - gotycką figurkę Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Szkoda jednak, że nie ma możliwości zejścia do krypt kościelnych, które kryją prochy okolicznej szlachty. Mogłaby to być pierwszego rzędu atrakcja dla turystów, a także godne upamiętnienie pierwszoplanowych dla rozwoju tej części kraju osób.



Niestety klasztor mimo baszt obronnych i eksponowanego położenia, nie oferuje nic specjalnego. Eksponaty w muzeum dotyczące historii klasztoru sprawiają wrażenie przypadkowych i nieuporządkowanych. Skorzystałem o tyle, że miałem okazję zobaczyć podobizny wszystkich biskupów sejneńskich, w tym także pierwszego, tak często spotykanego na początkowych kartach cyrkularza jamińskiego, (który został sfotografowany w ramach zainicjowanego przez Zbyszka Mierzejewskiego, Jamińskiego Zespołu Indeksacyjnego) - biskupa Pawła Straszyńskiego. Warto z pewnością zobaczyć na parterze wystawę fotograficzną poświęconą Powstaniu Sejneńskiemu, nieznanemu szerszemu gronu, aby uświadomić sobie, że po I wojnie światowej toczyliśmy krwawe walki o granice Rzeczypospolitej i z Litwinami.


Otoczenie kościoła prawdziwie kosmopolityczne. XIX-wieczny budynek przypominający dworek, zwany Starą Pocztą, w którego wnętrzach niegdyś mieściła się szkoła żydowska. Nie ma już niestety sejneńskich sukiennic, wielowiekowego symbolu tutejszego handlu, spalonych w czasie II wojny światowej przez Niemców. Jest za to pomnik biskupa sejneńskiego Antonasa Baranauskasa (Antoniego Baranowskiego), jednego z ważniejszych patronów XIX-wiecznego litewskiego odrodzenia narodowego, tłumacza Pisma Świętego na język litewski. Niedaleko stoi kaplica z figurą świętej Agaty na szczycie, pochodząca z końca XVIII wieku, na której ścianie frontowej wisi tablica upamiętniająca poległych w wojnie polsko-bolszewickiej policjantów. Na mnie wrażenie zrobił sąsiedni pomnik, o którego istnieniu nie wiedziałem. Drugi po Białymstoku w województwie podlaskim, który miałem okazję zobaczyć monument poświęcony poległym we wciąż nie wyjaśnionej katastrofie smoleńskiej.


Rozglądając się z okien dawnego klasztoru, zauważyliśmy białą wieżyczkę nieodległego kościoła z dachem pokrytym czerwoną blachą. Idąc ulicą Wacława Zawadzkiego (poświęconą poległemu w Powstaniu Sejneńskim podporucznikowi), doszliśmy do niewielkiego kościółka pw. Matki Boskiej Częstochowskiej. Wydawał się opuszczony, obrośnięty chwastami i wysoką trawą. Weszliśmy na prowadzącą wzdłuż kościoła ścieżkę, a tam... w powietrzu smród rozkładających się fekaliów, starego moczu, jakiś obrzępolony materac, ślady po niedawnym ognisku, porozrzucane butelki. Byliśmy w szoku. Aż dziw i zgroza, że obiekt sakralny można tak zaniedbać i bezcześcić. Czy władze duchowne nieodległej parafii, do której należy kościół nie widzą co się dzieje? Czy mieszkańcom okolicznych bloków to nie przeszkadza? Wystarczy zboczyć nieco z głównego traktu mieszczącego najwspanialsze zabytki Sejn, aby zobaczyć taki za przeproszeniem syf, kiłę i mogiłę! A warto wiedzieć, że obecny kościół to dawna, XIX-wieczna świątynia ewangelicka, podobno swego czasu udostępniana starowierom na uroczystości religijne. Przecież to mogłaby być kolejna wspaniała wizytówka tego północno-wschodniego miasteczka z  niemałym potencjałem turystycznym!


W Sejnach warto zobaczyć synagogę, gdyż niewiele takich pozostało w tej części Polski. Powstała w latach 1860-1870, a obecnie jest wykorzystywana przez fundację "Pogranicze". Trafiliśmy do jej wnętrza, mijając pomnik matki z czasów komunistycznych z kuriozalnym napisem: "Matka - to córka kraju, co jemu gotowa oddać ostatnie dziecię - to obywatelka", historyczne budynki ratusza i pałacu biskupiego z tablicą poświęconą wymordowanym przez Niemców mieszkańcom Sejn w kwietniu 1940 roku. W synagodze trafiliśmy na ciekawą wystawę. Glinianym płaskorzeźbom towarzyszyły tabliczki z opisem, opowiadające historię Sejn poprzez historie konkretnych postaci, a także miejsc. Stanowiła doskonałe uzupełnienie przyswojonych wiadomości z przewodnika turystycznego, dodając wiele mniej znanych szczegółów do obrazu miasteczka.


Z kolei z synagogi niedaleko do miejsca związanego z samymi początkami Sejn, cmentarza świętojerskiego. W okolicy synagogi warto zobaczyć pomnik poświęcony Powstaniu Sejneńskiemu, na którym orzeł symbolicznie trzyma w szponach herb Sejn.


Cmentarz świętojerski, na który najłatwiej dostać się od strony podwórka remizy strażackiej, to dziś zarośnięty chwastami i sosnami teren, z pagórkiem, na którym stał pierwszy - ufundowany jeszcze przez Jerzego Grodzińskiego drewniany kościół, rozebrany dopiero w XIX wieku przez biskupa sejneńskiego, wspominanego już Pawła Straszyńskiego.


Wystawa fundacji "Pogranicze" wymieniała jedyną już ulicę brukowaną w Sejnach, zwaną niegdyś Koziarka, dziś noszącą nazwę Marii Konopnickiej. Nie jest to jednak, jak się okazało, jedyny brukowany trakt w miasteczku, ale na wieczorny spacer posiada wystarczająco dużo uroku.



Ostatnie chwile tego dnia pełnego Sejn postanowiliśmy poświęcić na odszukanie resztek dworu Wiśniowieckich. Według cytowanego tu już wielokrotnie przewodnika Grzegorza Rąkowskiego "Polska egzotyczna", miały się one znajdować na wzgórzu nieopodal miejsca, w którym Marycha wypływa z jeziora Sejny. Inny z przewodników, precyzował, że resztki dworu kryje las Borek, położony przy drodze do miejscowości Widugiery. Opcje te się nie wykluczały. Problem w tym, że nikt z mieszkańców Sejn, których pytaliśmy, nie wiedział co to są Wysokie Sejny, ani jak trafić do resztek dworu. A skoro las Borek wydawał się zbyt nieprzyjazny na wieczorne poszukiwania, sprawa folwarku Wiśniowieckich pozostała w sferze zagadek.

wtorek, 2 lipca 2013

Powrót do Puńska

Zatrzymaliśmy samochody na parkingu w pewnym oddaleniu od kościoła. Parking przed nim wypełniony był bowiem szczelnie autami, za którymi rozłożyły się budy z wszelkiego rodzaju wielobarwnymi towarami odpustowymi. Odpust na śś. Piotra i Pawła, jeden z trzech odbywających się od lat w Puńsku. Wybierając się na kolejną w tym roku wycieczkę ze znajomymi do tej wsi, dawniej miasteczka - stolicy polskich Litwinów, miałem ochotę odszukać pozostałości cmentarza żydowskiego, a także zobaczyć budynek dawnej synagogi, podobno niczym nie różniącej się od sąsiednich domów. Na parkingu zaczepił nas jednak nieco podchmielony mężczyzna. Chcąc uwolnić się od kłopotliwego towarzysza, zapytałem o muzeum. - O to tu zaraz przy kościele. - Dziękujemy! - i już nas nie było.

Przy świątyni po prawej stronie stoi drewniany budynek dawnej plebanii, który obecnie wykorzystywany jest do celów muzealnych. Zwracają uwagę drewniane zdobienia dachu, okien oraz okiennic. Drzwi były zamknięte, jednak za szybą wsunięta kartka informowała o numerach telefonów, pod które warto zadzwonić, chcąc zwiedzić wnętrze. Pani Anastazja, która przyjechała rowerem już po pięciu minutach, otworzyła nam drzwi i zaczęła barwnie opowiadać. Najpierw o krajkach, czyli dekoracyjnych paskach barwnie tkanych w litewskie wzory ludowe. Dowiedzieliśmy się, jakie było ich zastosowanie w czasach nieodległych, usłyszeliśmy też, że podobne paski materiału z wyszytymi wzorami odnajdowano w grobach jaćwieskich, co wskazywałoby na ich lokalny, dawny rodowód. Oglądaliśmy również pisanki barwione w podobne wzory, wiejskie przedmioty codziennego użytku, warsztat tkacki i co zwróciło moją szczególną uwagę  - domowe ołtarzyki, z których jeden mógł poszczycić się ponad 80-letnią metryką.





Pani Anastazja oprowadziła nas też po wnętrzu neogotyckiego kościoła pw. Wniebowzięcia NMP zbudowanego w latach 1877 - 1881 w miejscu starej drewnianej świątyni, która istniała tu od 1597 roku, a wybudowana została staraniem leśniczego sejwejskiego Stanisława Zaliwskiego, chorążego liwskiego. Warto wspomnieć, że pierwsze wzmianki o osadach nad jeziorem Puńsko pochodzą z rewizji puszcz królewskich z 1559 roku, a więc niespełna pół wieku przed wybudowaniem pierwszego kościoła. Ciekawe jest, że to nie osady położone na południowym brzegu jeziora Puńsko, a wieś Nowe Puńsko założona po przeciwnej stronie jeziora pod koniec XVI wieku dała początek dzisiejszej stolicy polskich Litwinów. Dzięki naszej przewodniczce dowiedzieliśmy się, który z obrazów pochodzi z pierwotnego kościoła, mogliśmy zauważyć, że każdy z filarów pokryty jest tradycyjnymi litewskimi wzorami (każdy innym), podobnymi do tych wykorzystywanych w krajkach oraz to, że położenie kościoła na wzgórzu nad jeziorem świadczy najprawdopodobniej o tym, iż w tym miejscu leżało w dawnych wiekach grodzisko jaćwieskie, a wzgórze położone naprzeciw, mieszczące pozostałości starego cmentarza katolickiego stanowiło jaćwieskie miejsce mocy.

- Byłem na tym cmentarzu niedawno. Pięknie położony. Ale zastanowiło mnie, dlaczego poza jednym nagrobkiem z czytelną inskrypcją nie ma tam innych. - wyrwało mi się.

- Kiedyś stawiano głównie nagrobki drewniane, które nie zachowały się do naszych czasów. Ale na cmentarzu jeszcze niedawno stały dwa nagrobki.

- Może nie zauważyłem tego drugiego?


Po obejrzeniu kościoła dostaliśmy jeszcze wskazówki, jak trafić do budynku dawnej synagogi, gdyż wcale nie stoi naprzeciw kościoła, jak można zasugerować się, czytając świetny skądinąd przewodnik Grzegorza Rąkowskiego, a także zostaliśmy podwiezieni pod dawny cmentarz żydowski. Cmentarz ten podzielił losy wielu innych kirkutów, które odwiedziłem na Podlasiu (Tykocin, Jasionówka, Jałówka, Zabłudów, Knyszyn). Teren zarośnięty, gdzieniegdzie wśród krzaków widać resztki macew.



Postanowiliśmy pojechać jeszcze na dawny cmentarz katolicki, po drodze dziwiąc się "zwykłości" budynku dawnej synagogi i sąsiadującego domu rabina.


A na cmentarzu rzeczywiście po lewej stronie odnalazłem drugi istniejący nagrobek z 1858 roku, upamiętniający Wincentego Mazurowskiego.


Z ostatniej wyprawy do Małej Litwy zapamiętam jeszcze niewątpliwie zaludniony stok jeziora Gaładuś w Burbiszkach podczas koncertu litewskich zespołów folklorystycznych, znakomity smak kartaczy, blinów litewskich z mięsem i chłodnika, a także surowe wnętrze nowego kościoła w Widugierach, z monotonnym głosem księdza prowadzącego mszę w tak innym od polskiego języku litewskim oraz widok dużych rozmiarów krzyża, po litewsku zdobionego kłosami zboża w ołtarzu głównym, na tle jaśniejącego witraża.

Grzegorz Rąkowski, "Przewodnik Polska egzotyczna I", Pruszków 1999.