Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Reczków. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Reczków. Pokaż wszystkie posty

środa, 12 czerwca 2024

Mój antenat był kowalem

Genealogią swoich przodków Janiszewskich nie zajmowałem się od prawie 20 lat. W zamierzchłych czasach, gdy stawiałem swoje pierwsze kroki w genealogii, jeździłem do Centrum Historii Rodziny w Warszawie, aby przeglądać mikrofilmy z parafii rzymskokatolickiej w Skórkowicach. Przejrzałem wówczas wszystkie dostępne księgi metrykalne z tej parafii i między innymi znalazłem akt ślubu Ignacego Franciszka Januszewskiego, mego 3xpradziadka z Antoniną Szokalską (moją 3xprababcią) w roku 1861. To był najstarszy dokument dotyczący mych przodków Janiszewskich, jakim do niedawna dysponowałem. Ignacy Franciszek nie pochodził bowiem z parafii Skórkowice. W akcie ślubu zapisano, że urodził się w Reczkowie, a mieszkał w Aleksandrowie z rodzicami czynszownikami. Reczków należał do parafii w Skotnikach, a ja przed następne kilkanaście lat nie zajrzałem do ksiąg metrykalnych tej parafii i nie kontynuowałem poszukiwań dokumentów tej linii rodziny. Czytelnik pewnie zauważył, że piszę o swoich przodkach Janiszewskich, a Ignacy Franciszek nosił nazwisko Januszewski. To nie pomyłka, w metrykach parafii skórkowickiej to nazwisko pisane jest w obu formach, jednak moja babcia zawsze mówiła o swych przodkach Janiszewskich i taką formę tego nazwiska przyjąłem. Rodzicami Ignacego Franciszka byli Idzi Januszewski i Katarzyna Januszewska z Kowalskich. Wówczas jeszcze, czytając iż byli czynszownikami nie przypuszczałem, że natknę się na kowala wśród mych przodków. Miałem już wśród nich rybaka oraz młynarza, ale na kowala nie natknąłem się wcześniej.

Wraz z upływem czasu metryki parafii rzymskokatolickiej w Skotnikach, jak i wielu innych parafii województwa łódzkiego zostały w dużej mierze zindeksowane i znajdują się w Genetece. Pozwoliło mi to w prosty sposób odnaleźć akt urodzenia Ignacego Franciszka.


I tu pierwsza niespodzianka. Idzi Januszewski, 31-letni ojciec Ignacego Franciszka został zapisany jako kowal. Człowiek legitymujący się profesją kowalską z reguły posiadał wyższy status materialny we wsi. Czy tak było z Idzim? Tego nie wiem.  Gdy w roku 1844, a więc trzy lata po Ignacym Franciszku rodziła się w Reczkowie jego siostra Agnieszka, Idzi został zapisany jako rolnik. Ale w roku 1850 rodzina Idziego i Katarzyny mieszkała w Wójczynie. Gdy urodziła im się córka Marianna, Idzi ponownie zapisany został jako kowal w metryce urodzenia córki, jak i w jej akcie zgonu 2 lata później. 

33-letni Idzi Januszewski ożenił się z 17-letnią Katarzyną Kowalską w Skotnikach w roku 1838. Już wówczas zapisany został, jako kowal. Idzi Januszowski urodził się w Barkowicach w parafii Sulejów, jako syn Piotra Januszewskiego i Agnieszki. Piotr, jak wynika z metryki ślubu jego syna, zmarł w wojsku. Jakim wojsku i kiedy? Czy podczas powstania listopadowego?

Katarzyna Kowalska zaś urodziła się w Przyrąbie w parafii Rzejowice, jako córka Antoniego Kowalskiego i Marianny z Daniszewskich. W momencie ślubu mieszkała w Ojrzeniu z rodzicami.

Wygląda na to, że antenaci z rodziny Janiszewskich nie należeli do tych, którzy przywiązują się do jednego miejsca zamieszkania.

wtorek, 16 listopada 2010

Druga wycieczka w piotrkowskie

Po trzech latach znów pojechałem do Piotrkowa Trybunalskiego. Białystok spowijał półmrok, gdy wsiadaliśmy wraz z Anną do pociągu, który bez przesiadek miał nas zawieźć do celu podróży. Plan był dość napięty. Miałem zamiar odwiedzić nowy cmentarz rzymskokatolicki w Piotrkowie Trybunalskim, na którym nigdy wcześniej nie byłem i odnaleźć nagrobki prababci oraz innych krewnych, pojechać do Skórkowic i tam przejrzeć parafialne księgi metrykalne z lat 1888-1920, następnie wrócić do Piotrkowa i odwiedzić parafię pw. świętych Jacka i Doroty, gdzie zależało mi na znalezieniu metryki zgonu prababci. Dość dużo, jak na jeden dzień, choć wszystkie spotkania postarałem się wcześniej zaaranżować.


W Piotrkowie wysiedliśmy z pociągu po wpół do jedenastej. Zaszliśmy do nieopodal położonego dworca autobusowego i dowiedzieliśmy się, że autobus do Skórkowic odchodzi o 12.10. Mieliśmy 1,5 godziny, aby dojść do cmentarza, odnaleźć nagrobki i wrócić na autobus.

Nekropolie piotrkowskie położone są przy ulicy Cmentarnej, niedaleko ścisłego centrum miasta. Naszym celem był nowy cmentarz rzymskokatolicki, na którym chcieliśmy odnaleźć 4 nagrobki. Do cmentarza szliśmy ulicą Wojska Polskiego zabudowaną XIX-wiecznymi lub z początku XX wieku, dość odrapanymi, kamienicami.


Dochodząc do nowego cmentarza mijaliśmy widoczne za murem nagrobki najstarszej piotrkowskiej nekropolii. Nie było jednak czasu, aby ją odwiedzić. Niedaleko bramy nowego cmentarza we wskazanym miejscu czekała już na nas mapka z rozlokowaniem kwater i poszukiwanych nagrobków (podziękowania dla pani z biura cmentarza).

Dość szybko odnaleźliśmy nagrobek stryjostwa mojej babci - Jana Krupy (08.06.1889 - 07.04.1930) i jego żony Stanisławy z Woźnickich (20.09.1895 - 12.03.1981). Jan Krupa był legionistą w okresie I wojny światowej, a po wojnie prowadził warsztat szewski w Piotrkowie Trybunalskim.

"Brat ojca, Jan, był żarliwym zwolennikiem Legionów[...] Pewnego dnia - chyba w pierwszej połowie 1914 roku, pamiętam tę scenę dobrze - ojciec przybiegł ze wsi i ze strachem powiedział matce, że przyjechali Kozacy. Gdzieś z ukrycia przyniósł książki i różne broszury. W podnieceniu pchał je siłą w ogień, aż sklepienie na przodzie paleniska glinianej kuchni rozsypało się. Jak się później okazało, Kozacy nie przyjechali na rewizję. Ojciec spalił niepotrzebnie książki i zepsuł świeżo bieloną kuchnię. Od matki dostał "odręczne" wymówki za kuchnię, od brata przy najbliższej naradzie spiskowców również wiele niepochlebnych słów z powodu zniszczenia literatury szczególnie ważnej, dotyczącej Legionów."


Odwiedziliśmy również miejsce pochówku mojej prababci Antoniny Krupy z Krzysztofików (4.05.1888 - 5.01.1943), która jest pochowana razem ze swoim wnukiem Janem Wroniszewskim (16.11.1939 - 15.07.1997).

Niestety nie odnaleźliśmy nagrobka Władysława Krupy, drugiego stryja mej babci. Pośpiech sprawił też, że nie poszukiwaliśmy nagrobka Stefana Krupy, brata mej babci. Do odjazdu autobusu zostało już niewiele czasu, więc szybko ruszyliśmy w kierunku dworca autobusowego.

Po około godzinie jazdy stukaliśmy do drzwi plebanii. Ksiądz okazał się bardzo gościnny. Przez 3 godziny mogłem wertować księgi.

Interesowały mnie przede wszystkim księgi urodzeń, zaślubionych i zgonów z lat 1888-1920. Księgi skórkowickie z lat 1810-1815 i 1819-1888 przeglądałem przez ostatnie kilka lat w mormońskiej czytelni Centrum Historii Rodziny. Natomiast rok 1920 jest czasem powstania parafii pw. św. Rozalii w Dąbrówce, która objęła miejscowości zamieszkałe przez większość moich przodków: Starą, Zygmuntów, Klew, Dąbrówkę oraz Szarbsko. Większość zapisów z okresu, który mnie interesował prowadzona była w języku rosyjskim.

Wyjazd okazał się bardzo owocny. Oto co odnalazłem i co udało mi się ustalić.

1. Pokolenie praprapradziadków (3xpra):

- metryka zgonu praprapradziadka Ignacego Franciszka Janiszewskiego (często nazwisko Janiszewski w aktach parafii skórkowickiej zapisywano jako Januszewski lub Januszowski). Zapis ten pokazuje, w jaki sposób dokonywano pomyłek w dawnych czasach. Rodzice Ignacego Franciszka wpisani do aktu zgonu noszą imiona rodziców jego drugiej żony - Marianny Gębickiej. Imię Marianny także przekręcono na Juliannę - imię jej matki. A że jest to akt zgonu mego praprapradziadka, jestem na 99 % pewien. Analizując bowiem akta parafii Skórkowice przez cały wiek XIX nie natknąłem się na innych Janiszewskich niż rodzina i potomkowie mego praprapradziadka, który urodził się w Reczkowie w sąsiedniej parafii, a do parafii skórkowickiej "wprowadził" Janiszewskich poprzez małżeństwo z moją prapraprababcią Antoniną z Szokalskich.

2. Pokolenie prapradziadków.

- metryka ślubu mego prapradziadka Łukasza Krupy (ur. 11.10.1856) z Emilią ze Snochowskich. Swego czasu babcia opowiadała mi, że po śmierci pierwszej żony Wiktorii z Janiszewskich, jej dziadek Łukasz Krupa ożenił się po raz drugi z niejaką Gustą. Odnaleziony akt zawarcia małżeństwa wyjaśnia wszystko. Gusta to właśnie Emilia ze Snochowskich, która w momencie zamążpójścia za mego prapradziadka była wdową po pierwszym mężu Janie Guście.

- metryka zgonu mej praprababci Wiktorii Krupy z Janiszewskich (13.12.1861 - 23.07.1906), pierwszej żony wymienionego wyżej Łukasza Krupy. Data śmierci potwierdza, to co słyszałem kiedyś od babci, że Wiktoria zmarła w wyniku ciężkiego porodu. Odnalazłem bowiem również zapis urodzenia Stanisława Krupy, syna Łukasza i Wiktorii, urodzonego 23.07.1906 roku, zmarłego dwa dni później.

- akt zgonu Kazimierza Janiszewskiego, brata Wiktorii.

3. Pokolenie pradziadków.

- metryka ślubu mych pradziadków: Ignacego Krupy (22.01.1882 - 8.11.1941) i Antoniny z Krzysztofików.



- metryki chrztu braci pradziadka Ignacego:

- Jana Krupy, wspominanego już wyżej.

"W ostatnim okresie przed wybuchem pierwszej wojny światowej przyjezdni z Piotrkowa wywoływali we wsi szczególnie duże ożywienie. Stryj Jan odgrywał chyba w tej grupie najważniejszą rolę. Ze słów, które w rozmowie często padały, utkwiły mi w pamięci: Sybir i Legiony. Nie umiałem sobie z nimi poradzić - co to jest ten Sybir i Legiony? Z czasem doszło trzecie, Diabla Góra. Po latach, kiedy świat był mi widniejszy, przestały one być dla mnie zagadką. W sąsiedniej wsi, Aleksandrowie, mieszkał Franciszek Wojciechowski, nauczyciel cieszący się w okolicy bardzo dobrą opinią jako człowiek i Polak. Na tej tajemnicą okrytej Diablej Górze z jego udziałem odbywały się nocami, z soboty na niedziele, narady i zjazdy organizatorów walki z zaborcą carskim. Stryj Jan Krupa i jego koledzy spełniali rolę osłony, czy ochrony. Na początku 1914 roku stryj wraz kolegą Franciszkiem Wereszką przyjechał do Szarbska. Byli rozczarowani, gdyż miało przybyć znacznie więcej ludzi na ten punkt zbiórki. Po paru dniach, obaj wyposażeni na drogę w jedzenie i inne potrzebne rzeczy, udali się w kierunku Częstochowy, by przedostać się do Krakowa. Chcieli wstąpić do Legionów. Stryjowi udało się zrealizować marzenia - walczył o wolną Polskę, ale poznał też sławny obóz niemiecki w Szczypiornie. Po zwolnieniu się z wojska zamieszkał w Piotrkowie i przejął po zmarłym koledze zakład szewski. Kiedy miał wolny czas, pracownicy nagabywali go, aby opowiadał o wojnie i Legionach."

- Władysława Krupy (1892 - 1974). Władysław, podobnie, jak jego brat Jan, wyjechał z rodzinnej wsi do Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie pracował w piekarni. Na marginesie aktu urodzenia znajduje się dopisek informujący, że w roku 1928 Władysław wstąpił w związek małżeński z Zofią Kardynią. Moja babcia wspominała, że brat Zofii - Zenon, pracujący przed wojną w hucie szkła Hortensja, przywoził na święta Bożego Narodzenia bombki szklane wyprodukowane w tejże hucie.


- Stanisława Krupy (23.07.1906 - 25.07.1906), dziecka, które żyło tylko dwa dni, o którego istnieniu wcześniej nie wiedziałem.

- Wacława Krupy, o którego istnieniu moja babcia, opowiadając mi kiedyś o przodkach, nie wiedziała. Wacław zmarł młodo w wieku 9 lat, na jego ślad natrafiłem analizując dawne dokumenty rodzinne.


- Konstantego Krupy.

"Większość pracowników w zespole stryja miała skrajnie lewicowe poglądy. Przewodził im młodszy brat Jana, Konstanty.[...]

"W niedzielę 16 maja 1943 r. przyjechał do mnie stryj Jan Krupa-Skibiński z grupy pepeesowskiej WRN w Radomsku i kategorycznie żądał, abym z nim opuścił Piotrków, wróżąc mi wpadkę. Nie zdecydowałem się wyjechać natychmiast. Przyrzekłem, że w środę będę w Radomsku. Uwierzył i wyjechał. Po południu przyszedł Józef Bakalarski i zaproponował pójście do kina. Po powrocie zrobiliśmy kolację. Od dłuższego czasu nie spałem w swoim mieszkaniu. Dlaczego wtedy ogarnęło mnie lenistwo? Na pół rozebrany położyłem się na łóżku. Uspokajałem się, że przy niedzieli nie przyjdą."

Według relacji babci Konstanty Krupa używał pseudonimu Jan Skibiński podczas okupacji. Na marginesie odnalezionego przeze mnie aktu urodzenia znajduje się dopisek, że Konstanty Krupa zmienił i imię i nazwisko na Jan Skibiński. Po wojnie związany z nową władzą w Łodzi. Poszukując informacji o Konstantym Krupie w internecie, natknąłem się na interesujący akapit w artykule "Obchody 1000-lecia chrztu Polski w dokumentach SB" opublikowanych na stronach Archidiecezji Łódzkiej:

"Wielu uważało, że efekt tych posunięć będzie odwrotny w stosunku do zamierzonego przez władze. Tak sądził m.in. Jan Krupa-Skibiński, dyrektor administracyjny Zakładów Przetwórstwa Drzewnego w Łodzi przy ul. Kopcińskiego : "Przez przyjazd Wyszyńskiego wszystko postawiono w stan pogotowia, jakby to groziło rewolucją. Jakiś obłęd ich opętał, że do tego przywiązują taką wagę. Nawet konflikt na Bliskim Wschodzie zszedł na drugi plan. Taka silna władza ludowa, a boi się przyjazdu Wyszyńskiego. Ludzie na pewno zrobią na złość i pójdą zobaczyć Wyszyńskiego, nie pomogą żadne imprezy i będzie wielka masa ludzi i będzie manifestacja"."

4. Pokolenie dziadków.

- metryka chrztu Stefana Krupy (1909 - 1983), brata mej babci, działacza przedwojennego PPS w Piotrkowie Trybunalskim, współtwórcy powstałej w 1938 roku Robotniczej Spółdzielni "Wyzwolenie", więźnia Oświęcimia, Buchenwaldu i Flossenburga.


- metryki chrztów Marianny Krupy i Stanisława Krupy, rodzeństwa mojej babci, które zmarło we wczesnym dzieciństwie.


- metryka chrztu Jana Krupy (1912 - 1980), kolejnego z braci mej babci, w czasie wojny przebywającego na robotach przymusowych w okolicach Bielefeld, po wojnie, aż do śmierci, mieszkańca zachodniopomorskiego Morynia.

- metryka chrztu siostry mej babci - Kazimiery Krupy (1914 - 2001), która większą część swego życia po wojnie spędziła w Szczecinie.


W samych Skórkowicach na uwagę zasługuje kościół pw. św. Łukasza Ewangelisty. Początki istnienia kościoła w Skórkowicach sięgają roku 1313, gdy z fundacji dziedziców Skórkowskich herbu Jelita powstał pierwszy modrzewiowy budynek świątyni. Obecny kościół pochodzi z lat 1639 - 1648. W zewnętrznym murze świątyni znajdują się trzy zabytkowe tablice nagrobne, dwie związane z rodem Skórkowskich, jedna poświęcona Justynie z Ostromęckich Cebulskiey.


Szczególne zainteresowanie wzbudziły we mnie dwie kapliczki: jedna ustawiona w centralnym punkcie wsi, druga przy drodze na cmentarz. Obie ufundowane przez rodziny chłopskie - nazwiska Pisiałek i Jończyk często spotykane są w XIX-wiecznych parafialnych księgach metrykalnych. Napisy wykonane ręką chłopską chwytają za serce.




Do Piotrkowa wróciliśmy w porze zmierzchu. Wnętrze kościoła pw. św. Jacka i św. Doroty robi ogromne wrażenie przepychem, ale jednocześnie pięknem wystroju. W kruchcie malowidło upamiętniające poległych w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku oraz napis poświęcony wieloletniemu rektorowi tej świątyni, pochodzącemu z Podlasia Eugeniuszowi Leliwie-Lipińskiemu. Z księdzem spotkaliśmy się po wieczornej mszy. Księga zmarłych z lat II wojny światowej, do której mieliśmy okazję zajrzeć w celu sfotografowania zapisu o metryki zgonu prababci Antoniny z Krzysztofików nie przypomina ksiąg skórkowickich, jest już podzielona na stałe rubryki, oprawiona w grube okładki. Świadectwo tamtych czasów. Dowiaduję się, że prababcia zmarła w piotrkowskim szpitalu św. Trójcy.


Nie skorzystaliśmy z rady księdza i nie zjedliśmy kolacji w restauracji "Pod kasztanami". Anna wypatrzyła bowiem sieciową pizzernię "Gruby benek", o której mieliśmy bardzo dobre zdanie po jednej z wycieczek rowerowych po Białymstoku. Pizza benek trybunalski, którą zamówiliśmy nie należała jednak do najlepszych.

Było już późno, trzeba było zakotwiczyć w jakimś hotelu. Piotrków mimo, że jest byłym miastem wojewódzkim, nie dysponuje szeroką bazą hotelową. Zdecydowaliśmy się na położony nieopodal dworca "Hotel Trybunalski", nie najwyższych lotów, ale miał wolne miejsca! A wczesnym rankiem dnia następnego wyruszyliśmy w drogę powrotną.


***

Wszystkie cytaty kursywą pochodzą z książki Stefana Krupy "A jednak tak było", Wydawnictwo Literackie, Kraków, 1981.

czwartek, 5 marca 2009

Ubytek przodków

- Babciu, a tamci to też była wasza rodzina?

- U nas we wsi wszyscy byli jakoś rodzinnie powiązani. Przez wieki całe nie było zbyt dużego mieszania krwi. Dopiero wojna spowodowała, że ludzie z różnych stron Polski zmieniali masowo miejsca zamieszkania.

***

"Liczba przodków wzrasta geometrycznie w każdym pokoleniu: mamy dwoje rodziców, czworo dziadków, ośmioro pradziadków, szesnaścioro prapradziadków. W pokoleniu n-tym mamy 2n przodków. Czyli w dwudziestym piątym pokoleniu wstecz mamy trzydzieści trzy miliony pięćset pięćdziesiąt cztery tysiące czterystu trzydziestu dwóch przodków. Licząc średnio trzy pokolenia na sto lat jest to zaledwie osiem wieków. W XII wieku w Europie Zachodniej było zaledwie czterdzieści dwa miliony mieszkańców; dwa wieki wcześniej, kiedy to teoretycznie powinniśmy mieć ponad dwa miliardy przodków, liczba ludności w Europie Zachodniej wynosiła tylko piętnaście milionów. Przodkowie muszą się powielać - wystarczy, że dwoje naszych pradziadków było rodzeństwem, a już mamy o jedną czwartą mniej przodków. Zjawisko to, zwane ubytkiem przodków, nasila się wśród rodów królewskich oraz arystokratycznych. W mniejszym stopniu występuje także wśród szlachty, w odizolowanych grupach religijnych lub też małych odizolowanych osadach."

Małgorzata Nowaczyk "Poszukiwanie przodków. Genealogia dla każdego", Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2005

***


Na ubytek przodków w swym drzewie genealogicznym natrafiłem i ja, badając XIX-wieczne akta metrykalne macierzystej parafii rodziców mojej ś.p. babci Wandy Paczkowskiej z Krupów - Skórkowice. Rodzicami babci byli:

Ignacy Krupa (1882 Szarbsko - 1941 Szarbsko) i Antonina Krzysztofik (1888 Zygmuntów - 1942 Piotrków Trybunalski).

Podążmy linią przodków Ignacego. Jego rodzicami byli:

Łukasz Krupa (1856 Stara - ?) i Wiktoria Janiszewska (1861 Szarbsko - 1906 (?))

Rodzicami Wiktorii Janiszewskiej byli:

Ignacy Franciszek Janiszewski (1841 Reczków - ?) i Antonina Szokalska vel Sokalska (nazwiska te występowały w księgach zamiennie, nawet dla tej samej osoby) (1844 Szarbsko - przed 1870).

Rodzicami Antoniny Szokalskiej byli:

Jan Sokalski (około 1820 Szarbsko - ?) i Marianna Błażejowska (około 1820 Klew - ?). Jan Sokalski był osobą długowieczną. Jeszcze na początku XX wieku Wiktoria, Andrzej i Kazimierz - jego wnukowie otrzymali od niego zapisem notarialnym zagrodę we wsi Szarbsko w zamian za opiekę.

Rodzicami Jana Sokalskiego byli:

Piotr Sokalski (około 1790 - 1849 Szarbsko) i Marianna Laszczyk (około 1790 - ?).

A teraz zbadajmy linię Antoniny Krzysztofik. Jej rodzicami byli:

Stanisław Krzysztofik (1841 Zachorzów - 1887 Zygmuntów) i Katarzyna Dzidkowska (1844 Szarbsko - ?).

Rodzicami Katarzyny Dzidkowskiej byli:

Ludwik Dzidkowski (około 1819 Dąbrówka - 1847 Szarbsko) i Józefa Sokalska (około 1815 Szarbsko - ?).

Rodzicami Józefy Sokalskiej zaś byli:

Ignacy Sokalski (? - 1829) i Gertruda Laszczyk (1792 Szarbsko - ?).

I teraz dochodzimy do clou. Odnalazłem bowiem akt zawarcia małżeństwa Gertrudy Laszczyk i Bogumiła Leskiego.


Wynika z niego, że drugiemu zamążpójściu Gertrudy towarzyszą bracia zmarłego Ignacego: Piotr i Roch Sokalscy z Szarbska. W tamtym okresie w Szarbsku nie mieszkał żaden inny Piotr Sokalski, niż mąż Marianny Laszczyk. Ocalałe zapisy w księgach metrykalnych na to wskazują. A więc, jeśli braterstwo Ignacego i Piotra potwierdzą inne zapisy, ubytek przodków w mym drzewie stanie się w pełni udokumentowany.

Warto zwrócić uwagę na akt zawarcia małżeństwa Gertrudy Laszczyk i Bogumiła Leskiego jeszcze z innego powodu. Jak niewiele zmienił się język polski od tamtego - 1832 roku.