Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Olmonty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Olmonty. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 12 listopada 2015

Olmonty i Konfederacja Barska

W święto niepodległości pojechałem do Olmont. Ta niewielka wieś, leżąca parę kilometrów od Białegostoku, nie była dotychczas przeze mnie prawie zupełnie odwiedzana. Drogę do Olmont mijam od kilkunastu lat niemal codziennie, ale ... jakoś nie składało się. Byłem kiedyś co prawda tuż, tuż, pod samym Izabelinem. Ale dopiero przewodnik do szlaku turystycznego "Bitwa pod Białymstokiem", który dzięki uprzejmości współautora udało mi się niedawno zdobyć (Dziękuję panie Marku!), skłonił mnie do krótkiej wczorajszej wyprawy.

O bitwie pod Olmontami pisał Michał Starzeński, autor pamiętnika z czasów Jana Klemensa Branickiego i w przewodniku, o którym wyżej, relacja z jej przebiegu opowiedziana jest słowami autora "Na schyłku dni Rzeczypospolitej".

Konfederacja barska. Ruch patriotyczny, a jednocześnie pełen warcholstwa, zdrad, kompromitacji. Jej upadek oznaczał pierwszy rozbiór Polski. Ale  ówczesną Rzeczpospolitą toczył rak rozkładu od ponad półwiecza. Czy śmiertelnie chore państwo mogło zdobyć się na ruch poważniejszy i bardziej skuteczny od Konfederacji Barskiej?

Bitwa pod Białymstokiem to jedna z wielu klęsk w całym ich paśmie na przestrzeni historii konfederacji i ogólnie całego XVIII wieku. Główny jej bohater po stronie polskiej Józef Bierzyński herbu Jastrzębiec nie należał do postaci świetlanych. Jan Klemens Branicki, który dysponował możliwościami wsparcia wojsk konfederackich przyjął postawę stania z boku. W efekcie 16 lipca 1769 roku, konfederaci w liczbie około 4000 ludzi, dysponujący 18 działami, ponieśli porażkę pod Olmontami w starciu z 800 Rosjanami (3-4 działa).

Ale, jak pisze Marek Skrypko: "Wierzę, że odgrzebanie z niebytu bitwy, którą upamiętniają dziś tylko dwa bezimienne krzyże w Olmontach to w pierwszej kolejności złożenie hołdu konfederatom, którzy przez te wszystkie lata nie doczekali się żadnego upamiętnienia."

Święto niepodległości było doskonałym pretekstem z kolei dla mnie, aby zobaczyć miejsce ważne z punktu widzenia historii, a tak mało znane. Olmonty, które uzyskały swą nazwę od ziemian Wolimontów, do których tereny te należały w 1562 roku, dziś stają się powoli sypialnią Białegostoku. Powstaje w nich wiele nowych domów, a kolejnych mieszkańców przyciąga bliskość miasta i urokliwe położenie na skraju lasu. Jest tu jednak wciąż trochę domów o metryce z początku XX wieku, kapliczka i nieliczne krzyże przydrożne.

Szlak bitwy pod Białymstokiem jest dość dobrze opisany na stojących tu i ówdzie przy drodze do Olmont tablicach. Kończy się jednak na samym początku wsi przy boisku. Aby zobaczyć wspomniane dwa bezimienne krzyże (prawdopodobnie o metryce z początku XX wieku) należy dojechać do głównego skrzyżowania we wsi i skręcić w lewo. Prowadzi do nich droga asfaltowa, która później zmienia się w zwykłą utwardzoną, o niezbyt dobrej jakości. Krzyże stoją tuż przy ogrodzeniu sąsiadującego domu, prawie na skraju wsi po prawej stronie. Przydałby im się jakiś opis.


Józef Maroszek, Marek Skrypko "Bitwa pod Białymstokiem. Przewodnik do szlaku historycznego", Neoline Marek Białokoz, Białystok 2012

środa, 14 listopada 2012

Las Solnicki i żołnierze niezłomni

1 listopada, gdy jestem w Białymstoku, z dala od grobów moich bliskich, idę często na cmentarz wojskowy przy ulicy 11 listopada. Założony po zakończeniu I wojny światowej w nowo powstającej dzielnicy, wydzierającej tereny dla siebie z dawnego Zwierzyńca hetmańskiego, ten mały cmentarz posiada szczególną atmosferę. Obok grobów często nieznanych żołnierzy poległych w 1920 roku znajdują się nagrobki tych, którzy polegli we wrześniu 1939 roku podczas obrony Białegostoku, tych którzy "wyzwalali" naszą ojczyznę w latach 1944 - 45, a także tych, którzy ginęli w niespokojnych czasach powojennego powstania niepodległościowego. Cmentarz zrównuje wszystkie ziemskie problemy, ale pozostajemy my - żyjący, którzy winniśmy pamięć poległym. Często więc 1 listopada zachodzę na ten cmentarz i zapalam znicze na kilku nagrobkach.

Tego roku moja wspólna wyprawa z siostrą miała dodatkowy cel. Chciałem oddać hołd tym, którzy zginęli z rąk władzy ludowej już po wojnie i zakończyli żywot w lesie solnickim nieopodal Białegostoku.

Ekshumacji 8 niezłomnych ofiar stalinowskiego mordu dokonano w 1995 roku dzięki Społecznemu Komitetowi ds. Ekshumacji i Pochówku Zamordowanych w lesie koło Olmont pod przewodnictwem Tadeusza Waśniewskiego. Szczątki zamordowanych w lesie zostały pochowane właśnie na cmentarzu wojskowym w Zwierzyńcu. Niestety nie dokonano ich identyfikacji, choć była taka możliwość i dziś spoczywają w bezimiennych grobach pod poniższym pomnikiem w centralnej części cmentarza.


Z cmentarza ruszyliśmy do lasu Solnickiego w kierunku Olmont. Dokładny opis miejsca, w którym miała miejsce ekshumacja otrzymałem od pana dr. Marcina Zwolskiego, zajmującego się naukowo komunistycznymi zbrodniami w województwie białostockim, któremu chciałbym złożyć podziękowania. Wysiedliśmy z samochodu tuż przed pierwszymi zabudowaniami wsi Izabelin, znajdującymi się po prawej stronie drogi. Do lasu po tej samej stronie prowadziła droga zamknięta szlabanem, obok którego na drzewie znajdowała się pasyjka.

Dalej droga prowadziła prosto kilkaset metrów, najpierw trochę w dół, później w górę.



Przy pierwszym rozwidleniu poszliśmy drogą skręcającą w prawo. A następnie po kilkudziesięciu metrach ledwie widoczną ścieżką kierującą nas w lewo, w las.




Po chwili zobaczyliśmy płytki dół, a w nim kilkumetrowy krzyż.


Ktoś pamięta o tym miejscu, choć wydaje się niemal zapomniane. Brak jednak jakiegokolwiek oznaczenia, tablicy informującej, że w tym miejscu zostali rozstrzelani żołnierze niezłomni.

środa, 13 maja 2009

Przydrożny krzyż podlaski

Region Polski wschodniej obfituje w przydrożne i leśne kapliczki oraz krzyże. Często pochodzą one jeszcze z XIX wieku, ale zdarzają się i starsze. Są przykładem znakomitej sztuki ludowej, pokazują jak ważna była wiara chrześcijańska dla pokoleń naszych przodków. Poniższe zdjęcia to tylko drobny wycinek licznych przykładów krzyży i kapliczek Podlasia.








Powyższe krzyże stoją przy drodze Sienkiewicze-Choroszcz. Napis na obu wskazuje datę 1891.

Nieopodal drogi Białystok-Kruszewo, po lewej stronie, nieco na uboczu, leży wieś Konowały. Poniższe dwa obiekty stoją właśnie w tej miejscowości.




A to już kapliczka znajdując się tuż przy szosie Białystok - Kruszewo.

We wsi Zaczerlany, przy ośrodku Monaru stoi krzyż ufundowany w roku 1890 przez mieszkańców wsi na pamiątkę ocalenia cara Aleksandra III z katastrofy kolejowej w roku 1888.


Często krzyże stoją na podwórkach domów, jak ten w Choroszczy.

Poniższe trzy zdjęcia zostały zrobione we wsi Trypucie.



Tabliczka na postumencie krzyża stojącego w Niewodnicy Kościelnej wskazuje na fundatora (An. Kaczyński, 1917).

Kapliczka na kolejnym zdjęciu znajduje się w lesie, przy położonej w sąsiedztwie Białegostoku wsi Olmonty. Niestety jesienią zeszłego roku, gdy trafiłem w to miejsce, obiekt był zdewastowany.


Poniższy krzyż przydomowy stoi we wsi Turczyn.


Następne zdjęcie wykonałem przy drodze leśnej niedaleko Czarnej Białostockiej.


A to już obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem wiszący na drzewie na skraju lasu niedaleko wsi Zwierki.

I na koniec symbol wieloreligijności Podlasia: krzyże katolicki i prawosławny stojące we wsi Wólka koło Kuraszewa.