Gdy kiedyś przeczytałem w "Gońcu Kresowym" wzmiankę o Muzeum Regionalnym w Białostoczku prowadzonym przez państwo Ewę i Kazimierza Cywińskich postanowiłem, że prędzej, czy później muszę je odwiedzić. Białostoczek leży tak niedaleko od Białegostoku, że wstyd nie poznać tego miejsca. Najłatwiej dostać się tutaj drogą krajową Białystok - Lublin i tuż za Kurianami skręcić w prawo do wioski, dawnego majątku Karpowiczów. Ja jednak postanowiłem wybrać się tutaj na rowerze, a że nie lubię "dróg śmierci" wśród tirów i innych pędzących pojazdów, wybrałem ścieżkę rowerową prowadzącą do Stanisławowa, aby następnie boczną drogą przez wieś Halickie dostać się do dawnego majątku.
Uważni i wierni czytelnicy mojego bloga wiedzą już, że krzyże wotywne, kapliczki, krzyże przydrożne, czyli tzw. boże męki to mój konik. Zwracają uwagę, jako unikalne świadectwo kultury wciąż żywej w wielu regionach naszego kraju. Pierwszym jednak obiektem na trasie, który przyciąga wzrok, jest krzyż poświęcony poległym w wojnie polsko-bolszewickiej w lesie dojlidzkim w 1920 roku.
Przy drodze Stanisławowo - Halickie napotkałem krzyż przydrożny, pochodzący z 1913 roku.
Kolejne dwa stojące we wsi Halickie również wydają się mieć metrykę blisko stuletnią.
Dojeżdżając do wsi Halickie należy skręcić w lewo, w drogę leśną, by wkrótce znaleźć się w Białostoczku. Po lewej stronie witają nas zabudowania i bloki mieszkalne po dawnym, działającym w okresie PRLu, Państwowym Ośrodku Maszynowym. A tuż przed budynkiem muzeum stoi pomnik pamiętający czasy siermiężnego socjalizmu.
Samo muzeum zaś mieści się w dawnym dworku Karpowiczów.
Choć nie umawiałem swojego przyjazdu, miałem szczęście, zastałem pana profesora Kazimierza Cywińskiego. Zostałem zaproszony do wnętrza, gdzie wysłuchałem opowieści o ciekawej historii tego miejsca, a także o zbiorach, które zostały tu zgromadzone. Było to wszystko przetykane ciekawymi, niekiedy smutnymi anegdotkami z życia muzeum. Rzadko zdarza się dziś wysłuchać historii opowiadanych z taką pasją. Przypuszczam, że gdybym umówił się na wizytę wcześniej, to wiele historii zostałoby opowiedzianych jeszcze obszerniej, miałbym szansę posłuchać też wielu innych, na które nie starczyło czasu.
Co zobaczycie w muzeum? Kolekcję instrumentów muzycznych oraz bardzo bogatą kolekcję druków muzycznych, zbiory dawnej elektroniki użytkowej, ale przede wszystkim to, co kojarzy się z wystrojem i wyposażeniem dworu kresowego, meble, pamiątki oraz przedmioty codziennego użytku, zobaczycie pokoje: gościnny, babci, gabinet właściciela majątku, pokój w stylu secesyjnym.
Zapytajcie, gdy tam traficie o historię związaną z ostatnim przedwojennym prezydentem Białegostoku - Sewerynem Nowakowskim, zwróćcie uwagę na malarstwo, między innymi Ludomira Slendzińskiego, na portrety państwa Orzechowiczów, przyjrzyjcie się obuwiu noszonemu przez babcie w dawnych czasach i odetchnijcie atmosferą starego domu. Nie omieszkałem sfotografować regionaliów, jak choćby zeszytu drukowanego w Białymstoku za czasów carskich.
Jednak najbardziej interesowała mnie historia związana z właścicielami majątku -Karpowiczami. W książce "Białystok. Przewodnik historyczny" Andrzeja Lechowskiego można przeczytać, że Józef Karpowicz (1858 - 1923) urodzony w rodzinnym majątku Białostoczek, był ekonomistą i bankowcem. Po studiach ekonomicznych podjął pracę w białostockim Banku Państwowym. Około 1890 roku zrezygnował z pracy w banku i rozpoczął modernizację swojego majątku. Opierając się na własnej produkcji mleczarskiej, zorganizował pierwszą w Białymstoku spółkę mleczarską, zrzeszającą okolicznych ziemian. Następnie uczestniczył w uzdrawianiu Wileńskiego Prywatnego Banku Handlowego, którego był dyrektorem, organizował też banki w Łodzi i Warszawie. W 1918 roku podjął pracę w Ministerstwie Skarbu, teki ministerialnej jednak nie przyjął.
W muzeum dowiedziałem się innej historii związanej z Józefem Karpowiczem, świadczącej o ofiarności ówcześnie żyjących ludzi. Z własnych prywatnych funduszy sfinansował w większej części budowę kościoła św. Rocha, jak również ołtarz św. Antoniego, autorstwa swego przyjaciela Kazimierza Stabrowskiego w kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny (obecnie w renowacji). Józef Karpowicz pochowany jest na cmentarzu farnym w Białymstoku. Ustaliłem, że wśród wykonanych przeze mnie przed rokiem zdjęć nagrobków na cmentarzu pw. św. Rocha w Zabłudowie znajduje się nagrobek ojca Józefa Karpowicza - Wacława (1824 - 1880).
W muzeum usłyszycie opowieść o ostatnim przed wojną właścicielu majątku Białostoczek, o nazwisku Malinowski, zamordowanym przez Sowietów, o dewastacji majątku po 1939 roku (za czasów POMu była tu stołówka). Z czasów świetności dworku zobaczycie zaś piecyk kaflowy i nic więcej.
O muzeum usłyszałem zupełnym przypadkiem. Aż dziw bierze, że gmina Zabłudów nie promuje go w stopniu choćby wystarczającym. Toż to perełka!
Polecam wycieczkę do prywatnego muzeum w Surażu. Oprócz ciekawych eksponatów i grodziska również można posłuchać ciekawych opwoeści
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Karpowiczów to ciekaw jestem czy wieś Karpowicze w okolicach Suchowoli ma coś z nimi wspólnego? Widać tam tam z drogi tylko słupy od bramy która musiała prowadzić do jakiegoś zacnego gospodarstwa.
OdpowiedzUsuńW muzeum suraskim byłem jakieś 10 lat temu, nie powiem ciekawe, ale gdybym miał porównać, to zdecydowanie takie porównanie wypadałoby lepiej na korzyść Białostoczku. Ale prywatne muzea to skarb. Mam wrażenie, że nie potrafimy o nie odpowiednio zadbać jako społeczność.
OdpowiedzUsuńW Karpowiczach właśnie co byłem w niedzielę, ale trudno mi powiedzieć, czy jest jakieś powiązanie między nazwą wsi, a nazwiskiem właścicieli majątku koło Białegostoku.
Pako - przepraszam, że nie opdowiedziałem na Twoje pytanie (a niby cały czas o tym myslalem) ; no i ze skasowałem wpis z Twoim komentarzem (siła wyższa; musiałem updatować ). Filmy przez Ciebie wspomniane zgromadziłem - zabieram się do ich "lektury" ; pzdr i życzę błogosławionych świąt Wielkiej Nocy - IVO
OdpowiedzUsuńIVO, dzięki. Tobie też wszystkiego dobrego na nadchodzące Święta Zmartwychwstania Pańskiego.
OdpowiedzUsuńAle komentarz nie Ty usunąłeś. Ja się ewakuowałem z salonu24 ostatecznie i siłą rzeczy zniknął.
Danielu, fakt! Dopiero teraz zwróciłam uwagę na brak "pako" na mojej liście ulubieńców ;) Więc jednak, więc ostatecznie? Co zadecydowało? Przepraszam za temat niezwiązany z powyższą notką, ale jednak poruszyło mnie, że już nigdy tam Cię nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńOdnośnie notki (ciekawej, jak zawsze): zastanowiły mnie wymienione w niej nazwy bardzo "podolskie": Stanisławów oraz Halickie. Nie jest to może istotne, ale ponieważ rzuciło mi się w oczy, piszę o tym.
Pozdrawiam poświątecznie :)
Prowincjałko,
OdpowiedzUsuńJuż od dawna nosiłem się z myślą, aby usunąć konto na salonie24.pl. Coraz rzadziej komentowałem, miejsce zaś niegdyś przyjazne szarym internautom, mającym coś istotnego do przekazania, zaczęło coraz bardziej przypominać machinę do zarabiania li tylko pieniędzy. Ukrycie ostatniego tekstu Tadeusza Korzeniewskiego, pisarza o uznanym dorobku, piszącego ostro i odważnie o polskich problemach było impulsem, który przeważył szalę. Ale Ciebie czytam i gdy tylko przyjdzie ochota na komentarz, wyślę e-maila.
Halickie (bo jednak Stanisławowo, a nie Stanisławów, to najprawdopodobniej pamiątka po osadnikach z Rusi i czasach Chodkiewiczów, do których należał nieodległy Zabłudów. Pisał o tych okolicach kiedyś bardzo ciekawie wenhrin.
Pozdrawiam serdecznie
Fakt, Stanisławowo to nie Stanisławów - nie zwróciłam uwagi na formę mianownikową pod zdjęciem, która wyjaśnia wszystko :)
OdpowiedzUsuńWieś Karpowicze w okolicach Suchowoli.
OdpowiedzUsuńWięcej na:
karpowicze.republika.pl
Czy istnieje kontakt mailowy do muzeum w Białostoczku.
Kontakt na ww stronę.
Tomasz Karpowicz
Ciekawa strona. Niestety nie znam kontaktu e-mailowego do muzeum w Białostoczku. Pozostaje chyba tylko zadzwonić : 85 7322 057 lub 85 7435 128. Tak podaje internet.
OdpowiedzUsuńDanielu!
OdpowiedzUsuńWspominam o Tobie w moim najnowszym wpisie.
Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu.
Może uda mi się go opublikować gdzieś za jakąś godzinę. Materiał mam przygotowany, tylko zmontować.
Zatem zapraszam i pozdrawiam
No i okazało się, że napisałem nieświadom głupotę. Byłem właśnie z wycieczką w Białostoczku. Po muzeum oprowadzała nas pani Ewa Cywińska. Wykład był bardzo ciekawy i aż żal było opuszczać to miejsce. Okazało się, że muzeum jest otwarte w budynku administracyjnym POMu, wybudowanym już po II wojnie światowej (na zdjęciu powyżej). Sam zaś dworek jest drewniany, pomalowany na żółto i stoi nieco w głębi po drugiej stronie drogi.
OdpowiedzUsuńO tym, że znajduje się w budynku POMu pisałam u siebie na blogu...
UsuńByłam pewna, że będzie to ciekawy wyjazd :)
Usciski
Ale dworek Karpowiczów też należał do POMu, nieprawdaż?
OdpowiedzUsuń