poniedziałek, 24 kwietnia 2023

Kulesze Kościelne i Kalinowo Solki

W Kuleszach Kościelnych czuć w powietrzu nieprzyjemny zapach charakterystyczny dla wielu miejscowości zachodniej części województwa podlaskiego, gdzie duża część rolników założyła duże gospodarstwa hodowlane bydła mlecznego. Dopiero po pewnym czasie nos przyzwyczaja się do tła zapachowego. W centrum miejscowości znajduje się interesujący kościół neogotycki pw. św. Barłomieja wybudowany w pierwszym kwartale XX wieku według projektu Józefa Piusa Dziekońskiego, popularnego wówczas architekta, autora choćby projektu białostockiej katedry.



Prawdziwym skarbem parafii kuleskiej jest rzeźba św. Rodziny datowana na XVI wiek, pochodząca z pierwszego modrzewiowego kościoła wybudowanego w XV wieku. Rzeźbę można dziś oglądać w ołtarzu bocznym w kościele.


Wychodząc ze świątyni zdałem sobie sprawę, że nie byłem w Kuleszach Kościelnych od niespełna 26 lat. Mam do tego miejsca spory sentyment. W lipcu 1997 roku zatrudniony zostałem w białostockim Biatelu. Pracowałem w dziale zwanym w skrócie "FDSy". Nazwa pochodziła od światłowodowego systemu dostępu o nazwie FDS-1, wyprodukowanego w pochodzącej z Hayward w Kaliforni firmie E/O Networks. Jednym z założycieli firmy był Anthony Jamroz, pochodzący z Annopola, który jako dziecko wyemigrował z rodzicami do Kanady w latach 30-ych XX wieku. Pierwszy system FDS-1 w początkach II połowy lat 90-ych testowany był w spółdzielni mieszkaniowej Słoneczny Stok, zanim trafił do Biatelu. W Kuleszach Kościelnych stanęła jednostka centralowa tego systemu, a ja swą pierwszą instalację jednostki abonenckiej ONU wykonywałem w Kalinowie Solkach, odległych o 6 km od Kulesz Kościelnych. To były złote lata dla polskiej telekomunikacji. Powstało wówczas wiele małych i większych firm telekomunkacyjnych, w tym lokalnych operatorów telekomunikacyjnych, którzy uzyskali po raz pierwszy po wojnie prawo do istnienia. Jednym z takich operatorów była firma Szeptel z Szepietowa, dla której właśnie tę instalację w Kalinowie Solkach wykonywałem. Siedziba firmy mieściła się, jeśli się nie mylę w budynku remizy strażackiej. Tam jeździliśmy po klucze od budynków, gdzie miał być instalowany nasz system.

Pamiętam, że budynek w Kalinowie Solkach był nie otynkowany w środku. Jeździłem tam z Kenem Perkinsem, który przyjechał specjalnie na nasze pierwsze instalacje. Brudna to była praca, palce miałem tłuste od żelu i pokaleczone końcówkami kabli, ale patrzę na nią dziś z sentymentem. Dziś już i Szeptel nie istnieje i po systemie FDS-1 nie ma śladu ani w Kuleszach Kościelnych, ani też  w Kalinowie Solkach. Budynek sklepu, gdzie na zapleczu stała szafa z systemem też jakoś inaczej, schludniej dziś wygląda.