Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Białostoczek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Białostoczek. Pokaż wszystkie posty

środa, 10 lutego 2016

Rok 1885. Północne granice folwarku Bażantarnia, członkowie rodziny Trusowów

15 grudnia 1885 roku w kantorze białostockiego notariusza Mikołaja Kiryłowicza Martynowa, zlokalizowanym przy ulicy Mikołajewskiej (dziś Sienkiewicza) pod numerem 13 zawarta została ciekawa transakcja. Z jednej strony stanął Mikołaj Arseniewicz Kuźniecow, pełnomocnik szlachcica Władimira Konstantynowicza Trusowa, który odziedziczył połowę folwarku Bażantarnia po swej babce Wiktorii Trusow z Brunowów w roku 1878, z drugiej Konstanty Mikołajewicz Nikołajew, reprezentujący Kancelarię Wojenno-Inżynieryjną. Transakcja dotyczyła sprzedaży przez Władimira Trusowa 8 dziesięcin ziemi Kancelarii Wojenno-Inżynieryjnej.

Dlaczego nazwałem tę transakcję ciekawą? Po pierwsze pozwala poznać lepiej kolejnych członków rodziny Trusowów. Dokumentowi sprzedaży towarzyszą bowiem pełnomocnictwa od osób, mających prawa do Bażantarni, a byli to:

matka Władimira Trusowa - Justyna Józefowna Trusow, wdowa po Konstantym, brat Aleksander Konstantynowicz Trusow, zamieszkały wówczas w Skopinie, w guberni riazańskiej oraz siostra Zofii Konstantynowna Buczorska. W dokumencie sprzedaży pojawia się jeszcze jedna siostra Władimira - Natalia Konstantynowna Kuźniecowa.

Po drugie, dokument precyzuje, że sprzedawana część nieruchomości należała wcześniej do Wiktorii Trusow, i tę między innymi część plus widoczną na planie załączonym do akt sprzedaży jeszcze jedną dziesięcinę odziedziczył w roku 1878 Władimir Trusow.

Po trzecie stroną kupującą było wojsko, a więc poza terenem koszar Mariampolskiego Pułku Huzarów należała do niego inna część dawnego folwarku Bażantarnia.

Po czwarte i najciekawsze są granice sprzedawanej działki. Od południa granicę stanowiła droga do uroczyska Marczuk, od południowego wschodu linia kolei warszawsko-petersburskiej, od południowego zachodu folwark Bażantarnia i uroczysko Marczuk, od północnego zachodu jedna z 9 dziesięcin ziemi, widoczna na planie, która nie została sprzedana przez Władimira Trusowa, od północnego wschodu zaś ziemie włościan wsi Białostoczek.

Powyższy opis pozwala zorientować się, jak wysoko na północ rozciągały się tereny folwarku Bażantarnia, obejmując okolice dzisiejszych ulic Kobryńskiej, Promiennej, Asnyka i Reymonta, oraz jak rozległe tereny zajmowała wieś Białostoczek, o wiele większe niż dzisiejsza dzielnica Białegostoku o tej samej nazwie. Kolejne ciekawostki dotyczące Bażantarni wkrótce.

sobota, 16 kwietnia 2011

Muzeum w Białostoczku i krzyże, czyli sezon rowerowy uważam za rozpoczęty

Gdy kiedyś przeczytałem w "Gońcu Kresowym" wzmiankę o Muzeum Regionalnym w Białostoczku prowadzonym przez państwo Ewę i Kazimierza Cywińskich postanowiłem, że prędzej, czy później muszę je odwiedzić. Białostoczek leży tak niedaleko od Białegostoku, że wstyd nie poznać tego miejsca. Najłatwiej dostać się tutaj drogą krajową Białystok - Lublin i tuż za Kurianami skręcić w prawo do wioski, dawnego majątku Karpowiczów. Ja jednak postanowiłem wybrać się tutaj na rowerze, a że nie lubię "dróg śmierci" wśród tirów i innych pędzących pojazdów, wybrałem ścieżkę rowerową prowadzącą do Stanisławowa, aby następnie boczną drogą przez wieś Halickie dostać się do dawnego majątku.

Uważni i wierni czytelnicy mojego bloga wiedzą już, że krzyże wotywne, kapliczki, krzyże przydrożne, czyli tzw. boże męki to mój konik. Zwracają uwagę, jako unikalne świadectwo kultury wciąż żywej w wielu regionach naszego kraju. Pierwszym jednak obiektem na trasie, który przyciąga wzrok, jest krzyż poświęcony poległym w wojnie polsko-bolszewickiej w lesie dojlidzkim w 1920 roku.
 Przy drodze Stanisławowo - Halickie napotkałem krzyż przydrożny, pochodzący z 1913 roku.
 Kolejne dwa stojące we wsi Halickie również wydają się mieć metrykę blisko stuletnią.

Dojeżdżając do wsi Halickie należy skręcić w lewo, w drogę leśną, by wkrótce znaleźć się w Białostoczku. Po lewej stronie witają nas zabudowania i bloki mieszkalne po dawnym, działającym w okresie PRLu, Państwowym Ośrodku Maszynowym. A tuż przed budynkiem muzeum stoi pomnik pamiętający czasy siermiężnego socjalizmu.
 
Samo muzeum zaś mieści się w dawnym dworku Karpowiczów.
 
Choć nie umawiałem swojego przyjazdu, miałem szczęście, zastałem pana profesora Kazimierza Cywińskiego. Zostałem zaproszony do wnętrza, gdzie wysłuchałem opowieści o ciekawej historii tego miejsca, a także o zbiorach, które zostały tu zgromadzone. Było to wszystko przetykane ciekawymi, niekiedy smutnymi anegdotkami z życia muzeum. Rzadko zdarza się dziś wysłuchać historii opowiadanych z taką pasją. Przypuszczam, że gdybym umówił się na wizytę wcześniej, to wiele historii zostałoby opowiedzianych jeszcze obszerniej, miałbym szansę posłuchać też wielu innych, na które nie starczyło czasu.

Co zobaczycie w muzeum? Kolekcję instrumentów muzycznych oraz bardzo bogatą kolekcję druków muzycznych, zbiory dawnej elektroniki użytkowej, ale przede wszystkim to, co kojarzy się z wystrojem i wyposażeniem dworu kresowego, meble, pamiątki oraz przedmioty codziennego użytku, zobaczycie pokoje: gościnny, babci, gabinet właściciela majątku, pokój w stylu secesyjnym.

Zapytajcie, gdy tam traficie o historię związaną z ostatnim przedwojennym prezydentem Białegostoku - Sewerynem Nowakowskim, zwróćcie uwagę na malarstwo, między innymi Ludomira Slendzińskiego, na portrety państwa Orzechowiczów, przyjrzyjcie się obuwiu noszonemu przez babcie w dawnych czasach i odetchnijcie atmosferą starego domu. Nie omieszkałem sfotografować regionaliów, jak choćby zeszytu drukowanego w Białymstoku za czasów carskich. 

Jednak najbardziej interesowała mnie historia związana z właścicielami majątku -Karpowiczami. W książce "Białystok. Przewodnik historyczny" Andrzeja Lechowskiego można przeczytać, że Józef Karpowicz (1858 - 1923) urodzony w rodzinnym majątku Białostoczek, był ekonomistą i bankowcem. Po studiach ekonomicznych podjął pracę w białostockim Banku Państwowym. Około 1890 roku zrezygnował z pracy w banku i rozpoczął modernizację swojego majątku. Opierając się na własnej produkcji mleczarskiej, zorganizował pierwszą w Białymstoku spółkę mleczarską, zrzeszającą okolicznych ziemian. Następnie uczestniczył w uzdrawianiu Wileńskiego Prywatnego Banku Handlowego, którego był dyrektorem, organizował też banki w Łodzi i Warszawie. W 1918 roku podjął pracę w Ministerstwie Skarbu, teki ministerialnej jednak nie przyjął.

W muzeum dowiedziałem się innej historii związanej z Józefem Karpowiczem, świadczącej o ofiarności ówcześnie żyjących ludzi. Z własnych prywatnych funduszy sfinansował w większej części budowę kościoła św. Rocha, jak również ołtarz św. Antoniego, autorstwa swego przyjaciela Kazimierza Stabrowskiego w kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny (obecnie w renowacji). Józef Karpowicz pochowany jest na cmentarzu farnym w Białymstoku. Ustaliłem, że wśród wykonanych przeze mnie przed rokiem zdjęć nagrobków na cmentarzu pw. św. Rocha w Zabłudowie znajduje się nagrobek ojca Józefa Karpowicza - Wacława (1824 - 1880).

W muzeum usłyszycie opowieść o ostatnim przed wojną właścicielu majątku Białostoczek, o nazwisku Malinowski, zamordowanym przez Sowietów, o dewastacji majątku po 1939 roku (za czasów POMu była tu stołówka). Z czasów świetności dworku zobaczycie zaś piecyk kaflowy i nic więcej.
 O muzeum usłyszałem zupełnym przypadkiem. Aż dziw bierze, że gmina Zabłudów nie promuje go w stopniu choćby wystarczającym. Toż to perełka!