Zbliżają się Święta Wielkanocne, początek wiosny już za nami i choć aura na zewnątrz nie wskazuje jeszcze wyraźnie na zmiany, pierwsze przebłyski słońca na bezchmurnym niebie, zwiastujące odejście zimy, miały niedawno miejsce. Podczas jednego z takich pięknych popołudni odwiedziłem podbiałostockie Żółtki. Któż z nas nie zna Żółtek? Miejscowości, którą tyle razy mijało się jadąc samochodem do Warszawy, biorąc zakręt pod górę w lewo. W Żółtkach przejeżdżało się obok charakterystycznego pomnika-statuy i ... to zdaje się wszystko. Raczej mało kto zatrzymywał się w wiosce w celach krajoznawczych. Przez Żółtki przebiegał główny szlak samochodowy do Warszawy, natężenie ruchu było spore, poza tym to tak blisko Białegostoku. Albo więc człowiek siedział w aucie, spiesząc do Warszawy, albo z niej wracał, marząc tylko o tym, aby jak najszybciej znaleźć się w pieleszach domowych.
Pomnik-statua stoi do dzisiaj. Nie zwraca już jednak uwagi, jak kiedyś. Żółtki leżą na uboczu i nic nie przypomina czasów, gdy obok przejeżdżały w ciągu doby setki tirów. Może stały się przez to ciekawsze?
Statua kiedyś zwieńczona byłą figurą Matki Bożej. Dziś sterczy w górę sam cokół. Ciekawa jest jego historia. Od strony zachodniej widnieje na niej stary napis, już nieczytelny. Głosi on, że pomnik ufundowali oficerowie lejbgwardii semenowskiego pułku w 1855 roku, aby uczcić swoich kolegów poległych w roku 1831, podczas powstania listopadowego w starciach z Polakami.
Z drugiej zaś strony w podstawie cokołu przymocowano dwie tablice. Pierwsza informuje, iż pomnik poświęcony jest poległym za ojczyznę w latach 1918-1920,
druga z kolei poświęcona została i wystawiona w 50 rocznicę września 1939 "Bohaterskim obrońcom odcinka Żółtki, którzy w sile 150 żołnierzy pod dowództwem por. Witolda Kiewlicza, w dniach 12-14 września 1939 r. bronili przeprawy przez Narew, następnie włączyli się do obrony Białegostoku". Niesamowite losy jednego tylko pomnika!
Nieopodal, po drugiej stronie ulicy stoi metalowy krzyż. Pierwotnie, o czym świadczy metalowa tabliczka, w tym miejscu upamiętniono poległych w 1920 roku. Obecny krzyż poświęcony został wizycie Jana Pawła II w Polsce w 1999 roku.
Wieś została założona przez rodzinę Żółtków w XVI wieku. W XVIII wieku stanowiła ważny port rzeczny na Narwi, skąd Jan Klemens Branicki wypuszczał flotyllę swych 20 statków po zboże do Gdańska. Po postaniu listopadowym, gdy pomiędzy Królestwem Polskim, a Imperium Rosyjskim wprowadzono granicę celną, w Żółtkach znajdowała się komora celna. Tutaj też znajdowała się niewielka manufaktura włókiennicza należąca do związanych z Choroszczą od lat 40-ych XIX wieku Moesów.
W Żółtkach warto jeszcze zejść drogą w dół w stronę nowego przebiegu trasy szybkiego ruchu relacji Białystok-Jeżewo. Stoi tam żeliwny krzyż na kamiennym postumencie z roku 1892, pochodzący z podobnego okresu, co krzyże w nieodległych Sienkiewiczach, Krupnikach, czy Barszczewie.
Przy drodze z Białegostoku do Żółtek, jeszcze przed wsią, warto zwrócić uwagę na stojący po prawej stronie krzyż, postawiony w 1984 roku przez Towarzystwo Przyjaciół Choroszczy dla upamiętnienia zamordowanych przez Sowietów Henryka Klimowicza, Izaaka Frydmana i Jankiela Sidrańskiego. 24 czerwca 1941 roku, od czterech dni trwała ofensywa niemiecka na Związek Radziecki. Sowieci cofali się w popłochu. Na rynku w Choroszczy zabito rosyjskiego lejtnanta, oficera politycznego. Rosjanie oskarżyli o to Polaków, twierdząc że strzał padł z wieży kościelnej. Poszli po księdza dziekana Franciszka Pieściuka. W obronie księdza stanął wtedy pochodzący z Otwocka lekarz Izaak Frydman oraz dwóch miejscowych sanitariuszy: Jankiel Sidrański i Henryk Klimowicz. Udali się do sztabu rosyjskiego i stamtąd już nie wrócili. Ksiądz Pieściuk został odprowadzony przez żołnierza sowieckiego na pole pod Nowosiółkami i tam po oddaniu strzału w powietrze puszczony wolno. Dwa dni później w Choroszczy stacjonowały już wojska niemieckie. Wtedy też pod Żółtkami odnaleziono ciała trójki obrońców księdza, w bestialski sposób zamordowanych przez Sowietów. Ciało Henryka Klimowicza złożono na cmentarzu katolickim w Choroszczy, natomiast ciała Izaaka Frydmana i Jankiela Sidrańskiego na cmentarzu żydowskim w Nowosiółkach.
Niepozorna wioska, pełna wielkiej historii i ludzkich dramatów. A o czasach dawnego przebiegu trasy warszawskiej i dużego ruchu samochodowego świadczą tylko przejeżdżające nieopodal - nowym szlakiem - tiry.
Tomasz Darmochwał, "Północne Podlasie. Wschodnie Mazowsze", Warszawa, 2003
Dorota Wysocka, "Rosyjskie ślady w kamieniu i metalu", Przegląd Prawosławny, numer 5/2006
Alicja Zielińska, "Śmierć trzech ludzi. Chcieli ratować księdza", Kurier Poranny, 11 grudnia 2010.
Fantastyczny post, interesująca opowieść:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję i również serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPanie Danielu
OdpowiedzUsuńSterczy sam cokół ponieważ figurka została poddana renowacji aby w dn.7 maja w święto Matki Bożej Matki Łaski Bożej mieszkańcy Żółtek mogli się modlić i cieszyć oczy jej pięknem.Proszę zaktualizować zdjęcie i tekst.
Panie Robercie,
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za informację. Moje teksty są podróżą w czasie, wiele z nich (podobnie, jak ten o Żółtkach) zawiera nieaktualne już dane, informacje, opisy. Pana komentarz wystarczy dla wykazania wadliwości tekstu.
Pozdrawiam serdecznie
Według Mariusza Piotrowskiego, autora albumu "Z wysokości spogląda Pan. Krzyże i kapliczki naadnarwiańskiej gminy Choroszcz", pomnik kapliczka z 1855 roku upamiętniał śmierć porucznika wojsk rosyjskich, Karola Krodigiera oraz jego żołnierzy, którzy polegli w starciu z Polakami pod Złotorią podczas powstania listopadowego.
OdpowiedzUsuń