piątek, 26 lipca 2019

Genealogia rodziny Tudorów z Chmielowa

Wczesną wiosną 2017 roku odwiedziłem archiwum parafialne w Chmielowie koło Tarnobrzegu. Dzięki temu uzupełniłem jedną z gałęzi swego drzewa genealogicznego, a mianowicie tę dotyczącą Tudorów.

Parafia w Chmielowie powstała dopiero w latach 20-ych XX wieku. Została wówczas wydzielona z parafii w Miechocinie. Ale przynajmniej od 1786 roku (wcześniejsze księgi nie zachowały się) księgi metrykalne były prowadzone dla wsi Chmielów oddzielnie.


Dotychczas ustaliłem podstawowe fakty dotyczące pokolenia pradziadków: Andrzeja Tudora i Marianny z domu Ozimek. Marianna pochodziła z Poręb Dymarskich, tak więc wizyta w Chmielowie miała być pomocna w ustaleniu szczegółów z życia rodziców i dalszych przodków przede wszystkim pradziadka Andrzeja Tudora. Zacząłem od jego rodziców: Wojciecha Tudora i Agnieszki Tudor z domu Biało. Moi przodkowie z rodziny Tudorów to dość biedna warstwa chłopska z podtarnobrzeskiej wsi Chmielów. Trafiali się wśród nich rolnicy - posiadacze spłachetka ziemi i domu, choć większość z nich określana była w metrykach jako kątnicy lub komornicy (inqulinus).

Prapradziadkowie:


1. Wojciech Tudor (1844 - 1884).

Urodził się w Chmielowie, w domu numer 143, 15 stycznia 1844 roku, jako drugie dziecko  Ignacego Tudora, zagrodnika oraz Marianny z Motyków, jednak Katarzyna, która urodziła się przed nim - w 1841 roku, zmarła w marcu 1844 roku. Był więc najstarszy. Chrzestnymi byli Jan Zawada z Chmielowa, zagrodnik oraz Franciszka, żona Jana Tracza, zagrodnika z Chmielowa. Niewiele wiem o jego rodzeństwie: Stanisław urodzony w roku 1850, zmarł aż w Warszawie w wieku 22 lat. O Franciszce urodzonej w roku 1853 nie wiem nic. Ostatnim z rodzeństwa był Antoni urodzony w styczniu 1859 roku, zmarł po 7 dniach. Tego samego 1859 roku jesienią został osierocony przez matkę w wieku 15 lat. 3 miesiące później w domu pojawiła się macocha Gertruda z Białów, jednak wszystkie dzieci z nowego małżeństwa ojca rodziły się i zaraz umierały: Marianna w 1862 roku, Katarzyna w 1863, Agata urodzona w 1864 roku zmarła w 1865. Tego samego 1865 roku został osierocony przez ojca. Musiał służyć w wojsku austriackim, gdyż w księdze zapowiedzi z roku 1869 został określony jako urlopnik, a gdy 13 października 1869 roku brał ślub z Agnieszką Biało w miechocińskim kościele, w metryce ślubu zapisano "miles ad indefinitum tempus dismissus". Świadkami na ślubie byli Wojciech Rytwiński, ojczym panny młodej i Franciszek Motyka, prawdopodobnie wuj, brat matki. Z małżeństwa z Agnieszką Biało urodziły się następujące dzieci: Piotr (1871-1875); Józef (1873, żył 7 dni); Gertruda (1874-1900), pierwsza żona Wojciecha Zbyrada, który po jej śmierci poślubił Mariannę, siostrę Gertrudy; Józef (1876-1877); Katarzyna (1877-1886); Marianna (1879-1942), druga żona Wojciecha Zbyrada; Jan (ur. 1880), o którym nie wiem nic. Ostatnim dzieckiem Wojciecha i Agnieszki był mój pradziadek Andrzej Tudor (1883-1960). Wojciech Tudor, mój prapradziadek zmarł 31 grudnia 1884 roku w Chmielowie w wieku 40 lat pozostawiając we wdowieństwie żonę Agnieszkę. W chwili śmierci ojca Andrzej miał nieco ponad roczek.

2. Agnieszka Tudor z domu Biało alias Drabik (1845 - 1898)

Moja praprababka Agnieszka sprawiła mi sporo kłopotu. Pierwszym bowiem dokumentem, jaki postanowiłem odnaleźć był jej akt zgonu. Gdy dostałem kopię z USC w Nowej Dębie, pomyślałem:
- Cholera! To nie ona. Pewnie nie znajdę tego aktu zgonu albo znów latami będę czekał na jakiś cud-pomysł, jak w przypadku aktu ślubu innych prapradziadków. W akcie zgonu stało bowiem wyraźnie: "Agnes Tudor vidua post Adalbertum nato Drabik". Jaki Drabik? Skąd ten Drabik? Przecież ona była Biało z domu! Z drugiej strony nie było w Chmielowie innego małżeństwa Wojciecha Tudora i Agnieszki. A może było, a ja je przeoczyłem? Z trzeciej z kolei strony przeglądając wcześniej księgi chrztów z Chmielowa z lat 40-ych XIX wieku nie znalazłem nigdzie aktu chrztu Agnieszki Biało. Może urodziła się gdzie indziej? Może później wyjechała gdzieś po śmierci Wojciecha, a do Chmielowa sprowadziło się jakieś inne chłopskie małżeństwo Wojciecha Tudora i tej Agnieszki z Drabików? Pełen wątpliwości wróciłem do skrupulatnego przeglądania metryk chrztu z lat 40-ych XIX wieku. I znalazłem ...



Agnieszkę Drabik. W rubryce, gdzie wpisywano dane ojca widniał Adalbertus Drabik hort, czyli Wojciech Drabik, zagrodnik. I niżej ołówkiem zrobiony dopisek, który przy pobieżnym przeglądaniu akt można było przeoczyć: rect. Biało, co znaczy: Wojciech Drabik, zagrodnik, właściwie Biało. Tak więc Biało, nie Drabik, choć rodzeństwo Agnieszki, wszystkie co do jednego zapisywano pod tym nazwiskiem na D. Jeśli więc dziś w okolicach Chmielowa mieszkają jacyś Drabikowie, z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że pochodzą tak naprawdę od rodu Biało. O moich przypuszczeniach, skąd wziął się przydomek Drabik, który później stał się nazwiskiem opowiem niżej, gdy będę zajmował się ojcem Agnieszki.

Jeśli zaś chodzi o Agnieszkę, to urodziła się 19 stycznia 1845 roku w Chmielowie, w domu numer 88. Rodzicami jej byli Wojciech Drabik, choć prawdziwe jego nazwisko brzmiało Biało oraz Elżbieta z Kotulskich. Rodzicami chrzestnymi byli Antoni Sikierski - rolnik oraz Katarzyna Zawada, żona Jana. Agnieszka miała następujące rodzeństwo: starszą siostrę Katarzynę, urodzoną w roku 1840, która w wieku 15 lat poślubiła Łukasza Rembisa w Miechocinie, a zmarła bardzo młodo, w wieku 19 lat; starszego brata Michała (1842-1884), późniejszego męża Marianny Dryki; Annę, urodzoną w roku 1848, która 30 lat później poślubiła w Miechocinie Szymona Panka oraz Katarzynę (1850-1853). Gdy miała 6 lat, osierocił ją ojciec, a matka pół roku później wyszła ponownie za mąż za Wojciecha Rytwińskiego. W domu wkrótce pojawiło się przyrodnie rodzeństwo: Marianna urodzona w roku 1852, późniejsza żona Michała Bzorka; Kazimierz (1855-1872) i Katarzyna (1859-1938), późniejsza żona Józefa Rzepeckiego; Wojciech (1861-1861) zaś zmarł wkrótce po urodzeniu. Za mąż wyszła w wieku 24 lat. Po śmierci męża w roku 1884 nie wstąpiła ponownie w związek małżeński. Przeżyła męża o 14 lat. Zmarła w Chmielowie 17 grudnia 1898 roku w domu pod numerem 225.

Praprapradziadkowie (rodzice Wojciecha Tudora):

3. Ignacy Tudor (1819 - 1865)

Ignacy urodził się 22 lipca 1819 roku w Chmielowie w domu numer 75. Te numery domów w galicyjskich, pisanych po łacinie metrykach to prawdziwe dobrodziejstwo dla genealoga. Często z braku wielu innych danych pozwalają przyporządkować osobę do właściwej rodziny. Rodzicami Ignacego byli Tomasz Tudor i Helena Tudor z Kontachów. Na rodziców chrzestnych poproszeni byli inni rolnicy, prawdopodobnie również z Chmielowa: Mateusz Samojeden i Gertruda Mazurowa. Ignacy nie był najstarszy z rodzeństwa. Przed nim urodzili się: Stanisław (1814-1823) i Franciszek (1816-1871), który był dwukrotnie żonaty, najpierw z Katarzyną Mroczek, później z Marianną Jurkowską; młodsi od Ignacego byli zaś Zofia (ur. 1822), Kacper (1825-1825), Antoni (ur. 1826) i Marianna (1829-1883) zamężna później za Ignacym Scytyńskim. 3 lutego 1841 roku w kościele miechocińskim Ignacy poślubił Mariannę z Motyków, a po jej śmierci w roku 1859 zawarł związek małżeński z Gertrudą Biało w dniu 8 lutego 1860 roku, w tym samym miechocińskim kościele. O ile w metrykach swych dzieci zrodzonych z Marianny z Motyków określany był jako rolnik (agr), to w późniejszych metrykach po ślubie z Gertrudą zapisywany był już tylko jako kątnik (inqulinus).  Zmarł 5 lat po drugim ślubie, w dniu 16 lutego 1865 roku w Chmielowie, a dwa dni później został pochowany prawdopodobnie na parafialnym cmentarzu.

4. Marianna Tudor z domu Motyka (1824 - 1859)

Marianna urodziła się 15 stycznia 1824 roku w Chmielowie w domu numer 143, jako córka rolników Piotra Motyki i Zofii z Siekierskich. Rodzicami chrzestnymi byli również przedstawiciele stanu włościańskiego: Jan Kotulski i Teresa Ordon. Marianna miała następujące rodzeństwo: Katarzynę (1822-1845); Marcina (1825-1884), który w roku 1858 poślubił Katarzynę Zbyrad; Franciszka (ur. 1828), który w 1862 roku poślubił Magdalenę Kotulską, a po jej śmierci ożenił się po raz drugi z Magdaleną Wróbel; Pawła (ur. 1831); Macieja (ur. 1835), który w roku 1861 poślubił Agnieszkę Grdeń; oraz Jana (ur. 1839), który w 1867 roku poślubił Mariannę Rużak, a po jej śmierci w roku 1896 wstąpił powtórnie w związek małżeński z Marianną Bereś.

Matka osierociła Mariannę w roku 1843. Ojciec Marianny żenił się jeszcze później dwukrotnie, ale nie udało mi się ustalić, czy z późniejszych małżeństw miał dzieci.

Marianna wyszła za mąż w wieku 17 lat. Zmarła 25 listopada 1859 roku w Chmielowie z przyczyn naturalnych, jak napisano w akcie zgonu, co w połowie XIX wieku mogło oznaczać wiele przyczyn śmierci.

rodzice Agnieszki Biało:

5. Wojciech Biało (1820-1851)

Urodził się w Chmielowie w domu numer 88, 8 kwietnia 1820 roku, jako nieślubne dziecko Łukasza Biało i Agaty Zawady. Rodzicami chrzestnymi Wojciecha byli Grzegorz Zych i Jadwiga Zawadzina. Nie wiem, co działo się z ojcem i jego nieślubnym synem do roku 1833. Być może Łukasz poślubił w końcu Agatę Zawadę, choć nie znalazłem takiej metryki ślubu w metrykach chmielowskich. W 1833 roku ojciec zawarł związek małżeński z Magdaleną Witoń i w domu numer 88 zaczęły rodzić się ich dzieci, przyrodnie rodzeństwo Wojciecha: Marianna (ur. 1834), późniejsza żona Jana Grocholskiego; Magdalena (ur. 1836); Wincenty (1838-1926), który był trzykrotnie żonaty -  z Marianną Kontach, Marią Gładysz i Marianną Gil oraz Jan (1840-1888), późniejszy mąż Gertrudy Krysy. Gdy 6 lipca 1840 w kościele miechocińskim Wojciech Biało poślubił Elżbietę Kotulską, w metryce ślubu zapisano, że był ślubnym dzieckiem Łukasza Biało i Agaty Zawady. Gdzieś musiała zajść pomyłka. Moim zdaniem bardziej prawdopodobne jest to, że jednak w metryce ślubu Wojciecha i Elżbiety. Trudno sobie bowiem wyobrazić, aby ksiądz pomylił się spisując metrykę chrztu dziecka, zapisując je jako nieślubnie spłodzone. Przydomek Drabik pojawił się po raz pierwszy w metrykach chrztu dzieci Wojciecha i Elżbiety. Gdy Wojciech zmarł 17 lutego 1851 roku w Chmielowie, w metryce zgonu zapisano: Adalbertus Biało (vulgo Drabik). Mam swoją hipotezę w tym temacie. Być może po ślubie ojca z Magdaleną Witoń, dojrzewający już wtedy Wojciech był źle traktowany przez macochę, która faworyzowała swoje dzieci. Źle traktowany w rodzinie przenosił frustrację na otoczenie w tak dobitny sposób, że przylgnęło do niego określenie Drabik.

6. Elżbieta Biało z domu Kotulska (1821 - przed 1876)

Elżbieta urodziła się w Chmielowie 5 listopada 1821 roku w domu numer 115 jako dziecko Szymona Kotulskiego i Barbary Kotulskiej z domu Samojeden. Rodzicami chrzestnymi Elżbiety byli Wawrzyniec Korczak ze wsi Stale i Katarzyna Kantorka z Mokrzyszowa. Miała siostrę Teresę, urodzoną w roku 1823. Bardzo wcześnie straciła ojca, bo już w wieku 3 lat. Ślub z Wojciechem Biało wzięła w wieku 19 lat, a gdy owdowiała, to jeszcze tego samego 1851 roku poślubiła Wojciecha Rytwińskiego. Musiała umrzeć przed 1876 rokiem, gdyż w 1875 roku Wojciech Rytwiński, wdowiec poślubił Mariannę Kotulską.

4xpradziadkowie (rodzice Ignacego Tudora):

7. Tomasz Tudor (1786 - 1846)

Urodził się przed lub w dniu 19 grudnia 1786 roku w Chmielowie w domu numer 75. Tego dnia bowiem w miechocińskim kościele zostało ochrzczone dziecko, któremu nadano imię Tomasz, Syn Jana Tudora i Katarzyny Tudor z Salamonów. Piszę prawdopodobnie, gdyż w metryce ślubu Tomasza nie podano imion rodziców, w późniejszych metrykach chrztu jego dzieci, również imiona dziadków nie były podawane, choć w późniejszym okresie w galicyjskich metrykach chrztu podawano imiona i nazwiska dziadków. Ale dzieci Tomasza prawie wszystkie rodziły się w domu numer 75. Poza tym w roku 1786 i w latach nieco późniejszych nie urodził się żaden inny Tomasz w Chmielowie, który zostałby zarejestrowany w księgach miechocińskich i przeżył wiek dziecięcy. Tak więc w tym wypadku wiążę mojego Tomasza z tym, który urodził się w domu numer 75. Rodzicami chrzestnymi byli Franciszek Gała i Marianna Stępień, żona Szymona. Tomasz na pewno miał siostrę Rozalię, urodzoną około 1800 roku, która w 1819 roku poślubiła Michała Stalmacha. Pozostałego rodzeństwa nie udało mi się ustalić. Tomasz 15 lutego 1814 roku w miechocińskim kościele poślubił Helenę Kontach. Zmarł w Chmielowie 21 lutego 1846 roku. W metrykach określany bywał jako rolnik, choć najczęściej zapisywano go jako kątnika, czyli chłopa bez własnego domostwa.

8. Helena Tudor z domu Kontach (1788 - 1852)

Helena została ochrzczona w kościele miechocińskim 29 lipca 1788 roku. Urodziła się więc w Chmielowie w domu numer 32 niedługo przedtem. Jej rodzicami byli Józef Kontach i Gertruda Kontach z domu Licha, natomiast do chrztu trzymali Helenę Andrzej Misa i Rozalia Kotulska. Zdarzało się, że nazwisko Kontach zapisywane było w metrykach jako Kondach lub Konta. Miała młodsze rodzeństwo: Franciszkę, urodzoną w roku 1791; Zofię, urodzoną w roku 1793; kolejną Franciszkę (1796-1796); Jakuba, urodzonego w roku 1797, późniejszego męża Marianny Kotulskiej; Tomasza (1799-1800); Katarzynę, urodzoną w roku 1802; Jana, urodzonego w roku 1805, późniejszego męża Małgorzaty Ćwiek. Co do starszego rodzeństwa, trudno to stwierdzić - księgi chrztów z Chmielowa zachowały się dopiero od 1786 roku. Miała 26 lat, gdy wyszła za mąż za Tomasza Tudora. Helena była akuszerką wiejską. Jej nazwisko można znaleźć pod wieloma metrykami chrztu z Chmielowa. Asystowała na przykład przy porodzie Agnieszki Biało, późniejszej żony swego wnuka Wojciecha. Zmarła 14 maja 1852 w Chmielowie z przyczyn naturalnych, jak zapisano w metryce zgonu.

Rodzice Marianny Motyki:

Piotr Motyka (1795 - 1871)

Piotr długo żył w porównaniu z większością opisanych tu przodków. Był trzykrotnie żonaty, przy czym nie udało się odnaleźć metryk dzieci z dwóch ostatnich małżeństw. Urodził się 29 kwietnia 1795 roku w Chmielowie w domu numer 89. Rodzicami Piotra byli Maciej Motyka i Anna Motyka z domu Klimaszowska. Do chrztu w kościele miechocińskim trzymali Piotra Józef Kosior i Elżbieta Grdeń. Miał następujące rodzeństwo: Magdalenę, urodzoną w roku 1788, późniejszą żonę Franciszka Tracza; Michała, urodzonego w roku 1791 oraz Mariannę, urodzoną w roku 1798, dwukrotnie zamężną, po raz pierwszy z Janem Grdeniem, po raz drugi z Michałem Traczem. Po śmierci matki w roku 1807, ojciec poślubił Agnieszkę Węgel, z którą miał następujące dzieci: Mariannę (1812-1813) oraz Piotra, urodzonego w roku 1814, późniejszego męża Anny Zych. Piotr po raz pierwszy wstąpił w związek małżeński z moją 4xprababką Zofią Siekierską 19 lutego 1821 roku w kościele miechocińskim. Drugą żoną Piotra była Katarzyna Wiącek. Prawdopodobnie nie pochodziła z Chmielowa, a po ślubie małżonkowie mieszkali w innej wsi, gdyż ani metryka ślubu, ani metryki chrztu dzieci tej pary nie zostały znalezione w księgach metrykalnych z Chmielowa. Po raz kolejny Piotr Motyka pojawił się na kartach ksiąg ślubów dla wsi Chmielów w roku 1859 (miał wówczas 64 lata) z okazji ślubu z trzecią żoną - Gertrudą Siekierską z Kosiurów, wdową po Filipie Siekierskim. Zapisany był wówczas jako kątnik (inqulinus). Wcześniej określano go jako rolnika lub zagrodnika. Zmarł w Chmielowie jako wdowiec po trzeciej żonie, 9 czerwca 1871 roku.

Zofia Siekierska (1800 - 1843)

Zofia została ochrzczona 19 kwietnia 1800 roku w kościele miechocińskim, a jej rodzicami chrzestnymi byli Dominik Ordon i Marianna Siekierska. Urodziła się w Chmielowie w domu numer 143, a jej rodzicami byli Andrzej Siekierski i Franciszka Siekierska z Flisów. Pochodziła z typowej dla tamtych czasów rodziny wielodzietnej. Jej rodzeństwo to: Tomasz (ur. 1790); Jadwiga (1792-1792); Szymon (1793-1798); Stanisław (1796-1796); Piotr (1797-1799); Elżbieta, urodzona w roku 1802, późniejsza żona Wincentego Jadacha; Gertruda (1805-1871) oraz Teresa (ur. 1809). Miała 21 lat, gdy wyszła za Piotra. Niewiele wiadomo o jej życiu poza tym, że zmarła z przyczyn naturalnych, jak zapisano w metryce zgonu, 13 października 1843 roku w Chmielowie.


rodzice Wojciecha Biało:

Łukasz Biało (1790/1791 - 1840)

O dzieciństwie Łukasza nie wiem nic. Urodził się około 1790/1791 roku. Daty te pochodzą z metryki ślubu z Magdaleną Witoń i z aktu zgonu Łukasza. Do ślubu przystąpił jako 40-letni mężczyzna, 12 maja 1833 roku w kościele miechocińskim. Mieszkał wówczas w domu numer 88 w Chmielowie. W domu o tym samym numerze urodził się 13 lat wcześniej jego syn Wojciech i na tej tylko podstawie można połączyć Łukasza - ojca Wojciecha z Łukaszem - mężem Magdaleny Witoń. Być może między 1820, a 1833 rokiem poślubił Agatę Zawadę, matkę Wojciecha (tak wynika z aktu zgonu Wojciecha), ale metryki ślubu nie znalazłem w księgach z Chmielowa. Łukasz Biało zmarł 2 maja 1840 roku w Chmielowie.


Agata Zawada (ur. 1793)

W akcie urodzenia Wojciecha Biało z roku 1820 podano imię ojca Agaty, którym był Sebastian Zawada. W księgach metrykalnych z Miechocina występuje tylko jeden Sebastian Zawada, mąż Agnieszki Grdeń zaś wśród dzieci Sebastiana i Agnieszki można znaleźć akt urodzenia Agaty, która urodziła się 21 stycznia 1793 roku w Chmielowie, w domu numer 85. Jej rodzeństwo to Katarzyna (ur. 1787); Filip (1790-przed 1784), dwukrotnie żonaty - z Agnieszką Kulig i z Zofią Miskowicz; Apolonia (ur. 1798); Piotr (1800-1800); Tekla (1807-1808) i Małgorzata (1809-1809). Nic więcej nie wiem o Agacie.

rodzice Elżbiety Kotulskiej:

Szymon Kotulski (1781/1784 - 1824)

Data urodzenia Szymona jest podana w przybliżeniu w oparciu o metryki ślubu i zgonu. Z aktu ślubu z Barbarą Samojeden wiadomo, że rodzicami Szymona byli Bartłomiej Kotulski i Kunegunda Konasionka. Nie wiemy, czy Szymon miał jakieś rodzeństwo. W 1787 roku, gdy był dzieckiem, zmarła matka, a ojciec rok później poślubił w Miechocinie Zofię Pawlik. Udało się ustalić następujące rodzeństwo przyrodnie Szymona Kotulskiego: Rozalia (1789-1826) żona Jakuba Biało; Jan (1791-1797); Marek (1794-przed 1847) żonaty z Magdaleną Kosiur; Katarzyna (ur. 1796); Karol (1799-przed 1864) żonaty z Anną Witoń oraz Józef (1803-1876) żonaty z Reginą Zawadą.  Ślub z Barbarą Samojeden miał miejsce w kościele miechocińskim 27 lutego 1821 roku. Małżeństwo nie trwało długo. Szymon zmarł 8 marca 1824 roku w Chmielowie. 

Barbara Samojeden (ur. 1797)

Barbara była córką Piotra Samojednego i Marianny Kuśmirczyk. Urodziła się w Chmielowie, w domu numer  50, a ochrzczona została 26 maja 1797 roku w kościele w Miechocinie. Rodzicami chrzestnymi byli Wawrzyniec Ordon i Katarzyna Witoń. Jej rodzeństwo to: Maciej (ur. 1790); Paweł (1792-1792); Marianna (1794-1798); Walenty (1803-1803); Małgorzata (ur. 1804), dwukrotnie zamężna, najpierw za Tomaszem Rytwińskim, potem za Stanisławem Byczkiem oraz Katarzyna (1807-1831), żona Józefa Kotulskiego. Długo zastanawiałem się, czy odnaleziony akt urodzenia należy rzeczywiście do Barbary Samojeden. Imię ojca się zgadzało, numer domu 50, był taki sam, jak ten, w którym rodziło się rodzeństwo, tylko matka została zapisana, jako Marianna Pataląka. Ślub z Szymonem Kotulskim wzięła, jako 24 letnia kobieta i na tym moja wiedza o Barbarze się wyczerpuje.

5xpradziadkowie (rodzice Tomasza Tudora):

Jan Tudor

O Janie wiem tylko tyle, że mieszkał z żoną w Chmielowie w domu numer 75, gdzie urodził się Tomasz.


Katarzyna Tudor z Salamonów

Podobnie, jak w przypadku Jana, moja wiedza o Katarzynie jest bardzo enigmatyczna.


rodzice Heleny Kontach:

Józef Kontach (około 1756 - 1830)

O Józefie Kontachu można powiedzieć nieco więcej dlatego, że został odnaleziony akt zgonu. Mieszkał w Chmielowie w domu numer 32, a jego nazwisko w metrykach chrztu dzieci zapisywano różnie: Kontasiak, Kondach, Konta, Kuntach, Kontak. W metryce zgonu określony został jako kątnik (inquilinus), a zmarł 23 marca 1830 roku w Chmielowie.


Gertruda Kontach z Lichych (zm. 1818)

Wszystko co można powiedzieć o Gertrudzie, podobnie jak w przypadku jej męża, zawdzięczam metrykom jej dzieci oraz odnalezionej metryce zgonu. Niestety w miejscu, gdzie zapisano jej wiek w momencie śmierci, zobaczyć można jedynie kleks z atramentu. Zapisywano ją również jako Gertruda Lychy bądź Gertruda Lis. Zmarła 11 grudnia 1818 roku w Chmielowie.

rodzice Piotra Motyki:

Maciej Motyka (1744/1761 - 1837)

Z datą urodzenia Macieja Motyki jest problem. Według aktu zgonu urodził się w 1744 roku, według aktu ślubu z Agnieszką Węgel w roku 1761. Identyfikuję Macieja na podstawie numeru domu (141), w którym mieszkał, gdyż w tym czasie nie ma w księgach chmielowskich innego Macieja, jego dzieci z Anną Klimaszowską rodziły się również w domu numer 141. Dopuszczam możliwość, że w domu numer 141 zmarł inny Maciej, który wcześniej nie występował w metrykach chmielowskich, ale uważam to za mało prawdopodobne. Maciej Motyka zmarł 3 października 1837 roku w Chmielowie.

Anna Motyka z Klimaszowskich (około 1763 - 1807)

O Annie wiadomo co nieco z metryk chrztu jej dzieci. Zapisywano ją pod różnymi nazwiskami: Klimasoszczonka, Klimasówna, Klimas, Klimaszoska. Mieszkała (podobnie, jak mąż Maciej) w domu pod numerem 25 (gdy rodziła się córka Magdalena), potem w domu numer 89, gdy rodzili się Michał i Piotr, a następnie w domu numer 141. Zmarła w Chmielowie 9 stycznia 1807 roku.

rodzice Zofii Siekierskiej:

Andrzej Siekierski (około 1760 - 1830)

Dzięki odnalezionej metryce zgonu można o Andrzeju powiedzieć coś więcej. Był rolnikiem. Mieszkał w Chmielowie w domach o numerach 60, potem 68, a najwięcej dzieci rodziło się w domu numer 143. W akcie zgonu zapisano go jako kątnika, a zmarł 16 listopada 1830 roku w Chmielowie.


Franciszka Siekierska z Flisów (około 1764 - 1818)

Franciszka pochodziła z Nowej Dęby. Zapisywana była różnie: Franciszka Lis, Franciszka Łopa, ale najczęściej jako Franciszka Flis. Zmarła 18 maja 1818 roku w Chmielowie.

rodzice Agaty Zawady:

Sebastian Zawada (około 1750 - 1830)

Sebastian był rolnikiem, czasami zapisywano go jako zagrodnika (hortulanus). Mieszkał w Chmielowie w domu numer 85. Zmarł 13 marca 1830 roku w Chmielowie.


Agnieszka Zawada z Grdeniów

Agnieszka występuje w metrykach chmielowskich jako żona Sebastiana i matka jego dzieci. Poza tym nie wiem o niej nic.

rodzice Szymona Kotulskiego:

Bartłomiej Kotulski (urodzony około 1740)

Bartłomiej był rolnikiem. Mieszkał w Chmielowie w domu numer 115. Gdy zmarła pierwsza żona Kunegunda Konasionka, 20 stycznia 1788 roku w kościele miechocińskim ożenił się z Zofią Pawlik.


Kunegunda Konasionka (około 1747 - 1807)

Nic nie wiadomo o życiu Kunegundy. Była pierwszą żoną Bartłomieja Kotulskiego, a zmarła 22 października 1787 roku w Chmielowie.

rodzice Barbary Samojeden:

Piotr Samojeden (1752/1766 - 1822)

I znów niezbyt precyzyjna data urodzenia, na skutek rozbieżności między informacjami zawartymi w metrykach ślubu i zgonu. Piotr ożenił się z Marianną Kuśmirczyk 25 września 1786 roku w kościele miechocińskim. Zmarł 23 lutego 1822 roku w Chmielowie.


Marianna Kuśmirczyk (1764/1766 - 1838)

Nazwisko Marianny zapisywano różnie: Kuśnirczyk, Kuśmierczyk, a w akcie chrztu córki Barbary zapisano ją pod nazwiskiem Pataląka. Zmarła 9 września 1838 roku w Chmielowie.




kościół w Miechocinie wieczorową porą, 2017

 ***

Czy możliwe są badania wybiegające w przeszłość przed 1786 rokiem? Wiadomo, że w czasie pierwszej wojny światowej dziennikarz z Dzikowa, Michał Marczak robił wypisy z ksiąg metrykalnych parafii Miechocin. W latach 1927-1928 6 tomów ksiąg metrykalnych z parafii Miechocin zostało przekazanych do Archiwum Diecezjalnego w Przemyślu. W 1927 roku przekazano następujące księgi: księga chrztów z lat 1593-1606 i ślubów z lat 1595-1612, księga chrztów z lat 1630-1655 i ślubów z lat 1630-1654, księga chrztów z lat 1656-1676 i ślubów z lat 1656-1676, księga chrztów z lat 1676-1712 i ślubów z lat 1676-1712, księga chrztów z lat 1713-1748 i ślubów z lat 1713-1747, księga chrztów z lat 1748-1764. W 1928 roku kolejne księgi zostały przekazane do archiwum w Przemyślu: księga chrztów z lat 1608-1630 i ślubów z lat 1612-1624, księga chrztów z lat 1765-1782 i ślubów z lat 1766-1782, księga zmarłych z lat 1712-1784. 

W czasie II wojny światowej metryki z Miechocina zostały przewiezione z Przemyśla do niemieckiego centralnego urzędu metrykalnego we Lwowie. Podczas odwrotu armii niemieckiej na zachód księgi te wraz z innymi archiwaliami wywieziono ze Lwowa. Na przełomie 1944 i 1945 roku miały być złożone w Rabce, po czym ślad po nich zaginął.

Duża część spuścizny po Michale Marczaku spłonęła zaś w czasie powstania warszawskiego. Podobno jakaś część wypisów z ksiąg metrykalnych miechocińskich sprzed 1786 roku zachowała się i znajduje się w bibliotece tarnobrzeskiej. Ale podobno Michał Marczak dokonywał wypisów głównie znaczniejszych osób w społeczeństwie parafii Miechocin. Czy mam tam szansę znaleźć zapisy dotyczące mych przodków? Czas pokaże.

Sławomir Stępak "Nekropolis Michocinensis", Tarnobrzeskie Zeszyty Historyczne, nr 19, 1998 r.

piątek, 12 lipca 2019

Sprawa Wawrzyńca Paczkowskiego i jego młyna - do rozstrzygnięcia w przyszłości

Parę miesięcy temu zadzwonił pan Henryk, który okazał się być potomkiem Franciszki Paczkowskiej, rodzonej siostry pradziadka Józefa Paczkowskiego. Parę lat temu z kolei, dzięki tym właśnie zapiskom blogowym uzyskałem zdjęcie Rozalii. Teraz wiem już jak wyglądała jej siostra Franciszka.

Od pana Henryka usłyszałem dodatkowo dwie wersje historii związanej z młynem w Krzyżownikach, należącym do Wawrzyńca Paczkowskiego, prapradziadka. Historie te opowiadane były przez jego ojca. Według pierwszej z nich rodzina Paczkowskich utraciła młyn na skutek skłonności do alkoholu Wawrzyńca. Według drugiej, jedna z córek Wawrzyńca zaszła w ciążę z parobkiem niemieckim o nazwisku Bartold lub Bartołd. Wawrzyniec koniecznie chciał, aby Bartołd vel Bartold ożenił się z córką, obiecał zapisanie młyna na niego. Ślub nastąpił, przekazanie młyna również, po czym niewdzięczny zięć doprowadził do usunięcia rodziny Paczkowskich z młyna.

Trudno powiedzieć, ile jest prawdy w obu wersjach, gdyż obie mogą być prawdziwe bądź zawierać w sobie tylko jakieś ziarenko prawdy.

Gdyby to ziarenko prawdy miało dotyczyć którejś z córek Wawrzyńca, mogłyby to być jedynie Marianna urodzona w 1883 roku bądź Katarzyna urodzona rok później. W chwili śmierci Wawrzyńca w roku 1897 miałyby odpowiednio 14 i 13 lat. Nie za wcześnie na nieślubne dziecko?

Wśród "Akt gmin przyłączonych do miasta Poznania", które znajdują się w Archiwum Państwowym w Poznaniu znajduje się ciekawa jednostka o nazwie "Summarische Mutterrolle" dotycząca wsi Krzyżowniki zawierająca zapisy wymiaru podatku od nieruchomości z lat 1835-1939. Zostały w niej odnalezione dwie karty dotyczące dwóch różnych nieruchomości w Krzyżownikach. Na jednej z nich dotyczącej nieruchomości oznaczonej jako II/68 bądź IV/68, na końcu wiersza dotyczącego Lorenza (Wawrzyńca) Paczkowskiego znajduje się data 1897/8, pokrywająca się mniej więcej z rokiem śmierci. Pod nim widnieje zapis dotyczący niejakiej Kokocińskiej z datą 1899 przy nazwisku i 1911 na końcu wiersza. Pod tymi dwoma szereg innych nazwisk. Większość z nich, podobnie, jak nazwisko Wawrzyńca i Kokocińskiej pokreślone.

Druga karta oznaczająca nieruchomość o numerze II.30 podaje przy nazwisku Wawrzyńca datę na końcu wiersza 1895/96. Tuż pod nim widnieje nazwisko Kokocińska i data 1899 zaraz przy nazwisku oraz data 1897/98 na końcu wiersza. Daty na końcu wiersza oznaczają rok aktualizacji, ale prawdę mówiąc nie potrafię zinterpretować, jakiej nieruchomości dotyczą karty i czy można z nich odczytać informacje wskazujące na możliwą utratę młyna przez Wawrzyńca jeszcze przed śmiercią. Być może ta druga karta dotyczy młyna, a data 1895/1896 datę jego przejęcia przez Kokocińską?



sobota, 6 lipca 2019

Janowice Wielkie raz jeszcze

Janowice Wielkie - wieś ze stacją kolejową, ostatnia przed Jelenią Górą, gdy się jedzie od Białegostoku "Słowackim". Niecałe 10 godzin, ale bez przesiadek i z wagonem Warsu, serwującym schabowego, pierogi z mięsem i ruskie. Nowe składy PESA DART są dość wygodne i wyposażone w klimatyzację, ale gdy pociąg mija Częstochowę, w ubikacji brakuje już papieru toaletowego.

***

Gdy zajmowałem się ustalaniem powojennych losów swego pradziadka, w pewnym momencie znalazłem się w ślepej uliczce. Wiedziałem, że trafił na roboty przymusowe z Wołynia na Dolny Śląsk w 1942 roku, że po wojnie przebywał w Jeleniej Górze i Wrocławiu. Ale nie wiedziałem, co było dalej. Dopiero pismo, które otrzymałem z Jeleniej Góry zawierało kolejne informacje. Wtedy też pojawiła się po raz pierwszy nazwa Janowice Wielkie.


***

Budynek w którym mieszkamy należał przed wojną do Niemców. Trzy piętra, całkiem spora powierzchnia, z okna widok na przepływający za drogą Bóbr. Dolna kondygnacja zachowała sporo z charakteru przedwojennego niemieckiego domu. Szczególnie stary piec kaflowy pięknie zdobiony posiada wiele uroku. Na górę, gdzie znajdują się nasze sypialnie wiodą skrzypiące schody. Łazienki, jak w dobrym hotelu. Mam wrażenie, spacerując po Janowicach Dolnych, że większość budynków została zbudowana jeszcze przed wojną. Jednak niewiele z nich wygląda jak ten nasz, "po operacji plastycznej". Większość poznaczona jest odpadniętym tynkiem i naruszona liszajem czasu.

***
Nie jestem pewien, czy Stefan Stępień rzeczywiście mieszkał w Janowicach Wielkich. Pismo ze Szczecina zamiast rozwiać wątpliwości, splątało węzeł zagadki skutecznie.


Urząd Gminy w Janowicach Wielkich również nie znalazł Stefana wśród list dawnych mieszkańców miejscowości.

***

Janowice Wielkie, miejscowość przecięta na trzy części torami kolejowymi i drogą do Jeleniej Góry. Część północno-wschodnia to tak zwana część stara z dwoma kościołami i drogą biegnącą równolegle do rzeki Bóbr, ze starymi domami stojącymi prawie nad jej brzegiem. Bardzo malownicza. Część północno-zachodnia - to przede wszystkim okazały pałac von Schaffgotschów, gdzie dziś mieści się Dom Pomocy Społecznej. Gdy mijamy pałac w drodze do domu, często spotykamy stojących przy bramie jego mieszkańców. Mam wrażenie, że ta nasza część Janowic tonie wręcz w zieleni, w której słychać tylko śpiew ptaków i szum przewalających się po kamieniach wód Bobru. Część trzecia - południowo zachodnia ze stacją kolejową, piekarnią, pocztą, urzędem gminy, dwoma knajpami i marketem oraz piękną aleją wysadzaną jarząbem szwedzkim sprawia wrażenie najsmutniejszej. Widać wyraźnie, jak czas się tu zatrzymał. Zamknięty budynek dworca, młodzieńcy palący trawę lub pijący alkohol na schodach budynku dworcowego. Mieszkańcy pogrążeni w wegetacji. I szereg zniszczonych, pięknych niegdyś kamienic.


 ***

Pytam o mieszkańców Janowic Wielkich, którzy mogą pamiętać lata 50-te, ale przeprowadzony wywiad nie przynosi rezultatu. Nikt nie pamięta kogoś o nazwisku Stefan Stępień.

***

W miejscu, gdzie mogłaby być część czwarta Janowic, na południowy wschód od torów kolejowych, wznosi się pod górę szosa do Miedzianki, której prawa miejskie nadawał jeszcze Ludwik Jagiellończyk. Dziś liczy około 80 mieszkańców. W browarze Miedzianka, który poza produkcją dobrego piwa jest popularną restauracją można kupić książkę reportaż Filipa Springera "Znikające miasto". Fascynująca opowieść o miasteczku górniczym, w którym ziemia zapada się pod budynkami na skutek tąpnieć i które po wojnie praktycznie znika z powierzchni ziemi.
Kościół stoi pośrodku niczego, choć jeszcze niedawno tętniło wokół niego życie. Na przedwojennym cmentarzu ewangelickim, wyczyszczonym z nagrobków umieszczono spóźnioną tablicę "Spoczywajcie w pokoju. Jesteście niezapomniani". Może Stefan Stępień przyjechał, aby pracować w Miedziance? Wszak tu po wojnie wydobywano przez krótki czas uran.



***

W Archiwum Państwowym w Jeleniej Górze przeglądam spisy wyborców z gminy Janowice Wielkie z roku 1950 i choć znajduję 4 osoby o nazwisku Stępień, nie ma wśród nich Stefana. Dokumenty skarbowe lokalnych zakładów z lat 50-ych również nie zawierają tego, czego szukam. 

***

W pobliskim Mniszkowie w budynku XVIII-wiecznego dworu wybudowanego prawdopodobnie przez niemiecką rodzinę tkaczy można oglądać ponad dwustuletnie polichromie na drewnianym suficie. Aż dziw, że przetrwały biorąc pod uwagę to, co spotkało pobliską Miedziankę.






***

W Jeleniej Górze odwiedzam jeszcze dom pod adresem Powstańców Śląskich 29, gdzie już kiedyś byłem. Rozmawiam z jego mieszkańcem. Być może w latach 40-ych i 50-ych były w nim mieszkania kwaterunkowe, może mieszkał tu Stefan Stępień, ale on nie może tych czasów pamiętać, gdyż mieszka pod tym adresem dopiero od lat 60-ych XX wieku.

***

Z Janowic codziennie wychodzimy na szlak. Zwiedzamy ruiny zamku Bolczów (jaka szkoda, że nie ma już tam schroniska), zachwycamy się łąkami pełnymi naparstnicy purpurowej, wchodzimy na Sokolik i Krzyżną (góry niewysokie lecz strome i bardzo malownicze), zachwycamy się formami skalnymi i jemy pierogi w wybudowanym jeszcze w latach 20-ych XIX wieku schronisku Szwajcarka. Później stwierdzamy, że nie ma to, jak obiady domowe w Janowicach i schodzimy tam na butelkę Trójsłodowego Trybunału. Ostatniego dnia wędrujemy do kolorowych jeziorek i zatrzymujemy w kadrach pamięci niezwykłe widoki przed podróżą do Białegostoku.