Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Trocha. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Trocha. Pokaż wszystkie posty

sobota, 16 maja 2020

Metryka chrztu Katarzyny Trochy oraz ślubu jej rodziców

Niedawno dostałem od Krystyny z Odolanowa, która sekunduje moim poszukiwaniom genealogicznym, za co bardzo po raz kolejny jej dziękuję, kopię metryki urodzenia mej antenatki Katarzyny Trochy. Kiedyś już rozważałem w artykule z 2016 roku, czy Katarzyna urodzona 27 lutego 1836 roku w Garkach i ochrzczona w kirsze ewangelickiej w Odolanowie była moją 3xprababcią. We wszystkich późniejszych metrykach jej wyznanie zapisywano bowiem jako katolickie. Dodatkowo w księgach meldunkowych wsi Garki zapisano, że urodziła się 20 września 1836, a nie 27 lutego. Ale w księgach metrykalnych parafii katolickiej z Odolanowa nie ma metryki urodzenia Katarzyny Trochy w roku 1836 (choć urodziła się w Garkach). A tu w metryce  parafii ewangelickiej zgadza się nawet imię matki - Barbara. Poza tym, nie raz przekonałem się, że daty urodzenia w XIX wieku traktowano bez takiej urzędowej nabożności, z jaką podchodzimy do tych spraw my, żyjący w pierwszej ćwierci XXI wieku. 


Jedną z najciekawszych informacji, która widnieje w metryce chrztu Katarzyny Trochy są wyznania jej rodziców. Ojciec Johann Trocha - ewangelik, matka - Barbara Mądra - katoliczka. Zrozumiałem już, dlaczego ślub Johanna i Barbary odbył się w kościele rzymskokatolickim w Odolanowie. Decydowała najpewniej, jak w wielu przypadkach parafia i wyznanie panny młodej.



Z tej mało czytelnej kopii metryki wynika, że ślub miał miejsce 3 lutego 1833 roku, a państwo młodzi mieli odpowiednio 19 i 16 lat. Ach, jak chętnie zajrzałbym do aneksu do tej metryki ślubu, w której nie wymieniono rodziców państwa młodych, gdyby tylko taki aneks się zachował. Prawdopodobnie wśród aneksów do akt ślubu znalazłbym dokument dotyczący pozwolenia na ślub młodziutkiej Barbary, a także certyfikat urodzenia Johanna z macierzystej parafii ewangelickiej.

Przyjdzie mi więc przyjąć Johanna Trochę i Barbary Mądrą w poczet mych przodków. Nawet jeśli ich wnuk - Marcin Uzarek nie był biologicznym ojcem Józefy - mej prababci, to przekazał jej całe swoje dziedzictwo kulturowe. Na pytanie, które kiedyś na blogu zadałem, czy miałem przodków wyznania ewangelickiego, mogę odpowiedzieć: w sensie biologicznym nie wiem, aczkolwiek w sensie kulturowym na pewno.

wtorek, 9 kwietnia 2019

Halle - kościelna metryka ślubu Marcina Uzarka i Balbiny Kaczmarek

2 lata temu odnalazłem metrykę ślubu prapradziadków. Był to dokument urzędowy, wskazujący na emigrację mych przodków z południowej Wielkopolski do Niemiec za chlebem. Później w drugiej części wspomnień Artura Rhode odnalazłem fragment potwierdzający, że kierunek poszukiwań pracy przez robotników z okolic Odolanowa właśnie w Halle, był dość popularny dzięki niedrogiemu połączeniu kolejowemu.

Planuję odwiedzić Halle, przejść się dawną uliczką Grosse Brauhaugasse, poczuć klimat miasta, z pewnością mocno zmienionego od końca XIX wieku. Postanowiłem wcześniej odnaleźć kościelny akt ślubu Marcina i Balbiny. Skoro ślub cywilny prapradziadków odbył się w Halle, spodziewałem się, że i kościelny miał miejsce w tym mieście. Nie omyliłem się. Oto skan metryki, którą znalazłem na stronach Archiwum Diecezjalnego w Magdeburgu:



Metryka ślubu zarejestrowana pod numerem 2 w roku 1889 opisuje Marcina (Martina) Usarka (częściej używana forma nazwiska w powiecie odolanowskim, choć nazwisko córki Marcina - Józefa zapisywane było w formie Uzarek w dokumentach), jako robotnika rolnego (? - Landarbeiter, jeśli dobrze odczytuję), mieszkającego przy ulicy Grosse Brauhausgasse 30, zrodzonego z Alberta U. (Wojciecha Uzarka) i Cathariny Troji (poprawnie nazwisko mej 3xprababki brzmi Trocha) w miejscowości Garky (poprawnie Garki) 2 września 1859 roku.

Balbina Kaczmarek według powyższej metryki ślubu mieszkała przy Grosse Brauhaugasse 10, czyli w jednym z sąsiednich domów. Przy podawaniu imion i nazwisk rodziców doszło i w tym przypadku do zniekształcenia. Ojciec Adam K. zapisany został poprawnie, ale już matka Maugaschata Kowaleska to w rzeczywistości Małgorzata Kowalska. Ślub miał miejsce 20 stycznia 1889 roku, czyli dzień po rejestracji w Standesamt (urzędzie stanu cywilnego). Jako świadkowie podpisali sie Leutner i Eilers.

Pomoc w zlokalizowaniu ksiąg metrykalnych z parafii katolickiej w Halle znalazłem na forum internetowym forum.ahnenforschung.net. Parafia rzymskokatolicka w tym mieście została reaktywowana po "okresie reformacji" w roku 1755. Jeden tylko kościół katolicki obsługiwał wiernych i w roku 1889, gdy Marcin z Balbiną brali w Halle ślub. Drugi kościół katolicki pw. św. Franciszka i św. Elżbiety został otwarty w roku 1896 ze względu na duży napływ katolickich robotników z terenu zaboru pruskiego.

Użytkowniczka wyżej wspomnianego forum "Catha-Tina" udostępniła mi również plan Halle z końca XIX wieku oraz podała link do księgi adresowej Halle z 1889 roku, gdzie można zapoznać się z listą mieszkańców Grosse Brauhausgasse 10 i Grosse Brauhausgasse 30 w roku. Dziękuję w tym miejscu.

wtorek, 28 listopada 2017

"Wspomnienia odolanowskie" Artura Rhode

Dotarła do mnie wydana niedawno kolejna część wspomnień Artura Rhode, pt. "Wspomnienia odolanowskie".  Autor zanim został pastorem parafii ewangelickiej w Ostrzeszowie, pełnił podobną funkcję w Odolanowie, do którego trafił w roku 1889. Książka jest przede wszystkim doskonałym dokumentem dla badaczy codziennego życia parafii ewangelickiej na pograniczu kulturowym polsko-niemieckim w południowej Wielkopolsce pod koniec XIX wieku.

Ja znalazłem w niej sporo fragmentów interesujących z punktu widzenia genealogicznego. Mój prapradziadek Marcin Uzarek pochodził ze wsi Garki koło Odolanowa, a jego przodkowie zamieszkiwali okolicę przynajmniej od końca XVIII wieku. Artur Rhode przedstawia w sposób bardzo obrazowy położenie geograficzne Odolanowa w dolinie rzeki Baryczy, na bagnistych terenach, co było główną przyczyną rozproszonego rozwoju tego miasta podzielonego na trzy odrębne jednostki osadnicze: przedmieście Górka z drewnianym kościołem świętej Barbary, centrum miasta z kościołem świętego Marcina i przedmieście zamkowe z nieistniejącym już kościołem Świętego Krzyża. Poza opisem położenia miasteczka, znajdziemy w książce wiele szczegółów dotyczących rozwoju historycznego poszczególnych jego części.

Jest też sporo uwag dotyczących okolicznych wiosek. W ten sposób dowiedziałem się, że Garki była jedną z głównych wsi zamieszkałych przez ewangelików i po roku 1891 stykała się z nowo wybudowaną szosą wiodącą z Odolanowa do Granowca. W Garkach, Granowcu i Bogdaju dominowały takie nazwiska, jak Kromarek, Kubica, Kolata, Waldeck, Marschalek i Rostalski (widać tę dominację w XIX wiecznych księgach stanu cywilnego parafii katolickiej w Odolanowie), a osoby je noszące były częściowo pochodzenia niemieckiego, jednak mówiły niemal wyłącznie po polsku. Moja 4xprababcia Rozalia nosiła panieńskie nazwisko Kubica, mieszkała w Garkach i była wyznania katolickiego, więc wskazania autora prowadzą do pytań, jak to było w jej przypadku. Podobnie z dużym zainteresowaniem czytałem o codziennym życiu parafii ewangelickiej i realiach życia chłopów ewangelików, zamieszkujących okolice Odolanowa, mając na uwadze, że Katarzyna Trocha, jedna z moich antenatek mogła pochodzić z takiej właśnie chłopskiej rodziny ewangelickiej.

Autor sporo miejsca poświęca opisom posługi duszpasterskiej wśród ludności z Odolanowa i okolic, wyjeżdżających do pracy do Niemiec. Znalazł się więc i fragment podsumowujący przyczyny masowego wyjazdu na saksy. Być może realia takie, jak opisane niżej były przyczyną wyjazdu do Niemiec Marcina Uzarka:

"Chłopi byli przeważnie drobnymi rolnikami żyjącymi w ubogich warunkach. Wraz ze wzrostem liczby ludności podział gospodarstw doprowadził do tego , że w wielu przypadkach doszło do powstania karłowatych gospodarstw i chałupniczych miejsc pracy. Praca w lesie stanowiła główną okazję do dodatkowego zarobku. Jednak biedna okolica wraz ze swymi bagnistymi i piaszczystymi terenami nie była w stanie wyżywić na dłuższą metę ludności. Gdy na początku lat 70. XIX wieku Niemcy przeżyły wielki rozkwit gospodarczy, gdy robotnicy wiejscy ze środkowych Niemiec napływali do szybko rosnących miast niemieckich, gdy wzrastające areały uprawy buraka cukrowego wymagały jeszcze większej liczby robotników niż dotąd zatrudnianych  w bardziej ekstensywnych warunkach gospodarki, wtedy zaczęły się wyjazdy na saksy. Rok za rokiem wędrowały setki i tysiące ludzi do środkowych Niemiec, początkowo do prac ziemnych przy budowie dróg i kolei, potem głównie na pola buraków cukrowych i pszenicy do prowincji saksońskiej oraz do Anhaltu i Brunszwiku. Potem wielu podejmowało pracę w przemyśle, w szczególności w wełniarniach i przędzalniach w Blumental i Delmenthorst. Spośród parafii liczącej 3.300 dusz wyjeżdżało ponad 400 do pracy na saksy, przeważnie młode dziewczyny i chłopcy, jednak także świeżo poślubieni małżonkowie, przy czym jedynie rzadko zdarzała się okazja, aby mąż i żona w tym samym miejscu znaleźli pracę. Wędrówkę określano powszechnie jako wyjazd "w świat", gdyż wyobrażenia mieszkańców wsi o geografii były mizerne, odległość określała przeważnie cena biletu kolejowego: np. on pracuje 45 fenigów za Halle."

Marcin Uzarek wyjechał właśnie do Halle, jak udało się ustalić niedawno. Być może i on określał odległość z Garek do Halle ceną biletu kolejowego.

Realia geograficzne i socjologiczne Odolanowa i okolic w końcówce XIX wieku, stanowiące esencję tej książki, są dla mnie najciekawsze. Myślę, że osoby, których korzenie prowadzą właśnie do południowej Wielkopolski znajdą w niej wiele interesujących fragmentów, pomocnych w badaniach genealogicznych, rozumianych nie tylko jako dopisywanie kolejnych antenatów do drzewa genealogicznego, ale głównie jako próba zrozumienia życia przodków, procesów społecznych i historycznych, położenia geograficznego i wielu innych czynników wpływających na ich codzienne życie.

Artur Rhode "Wspomnienia odolanowskie", Biblioteka Publiczna im. Stefana Rowińskiego, Ostrów Wielkopolski, 2017

niedziela, 17 kwietnia 2016

Księgi meldunkowe - skarbnica wiedzy genealogicznej (sprawa Katarzyny Trochy)

Ostatnim aktem pobytu w południowej Wielkopolsce był wyjazd do Archiwum Państwowego w Kaliszu. Moim celem było odszukanie śladów pobytu w Odolanowie lub Raczycach praprababci Balbiny Szołtysek z Kaczmarków.

2 lata temu dzięki otrzymanej z Bottrop karcie meldunkowej Franciszka Szołtyska ustaliłem, że w 1935 roku przyjechał on z Niemiec do Odolanowa. Nieco później otrzymałem z Gelsenkirchen akt ślubu Franciszka i Balbiny oraz kartę meldunkową Balbiny. Widniała na niej data i miejsce zgonu Balbiny  - Odolanów, 3 października 1942.

Później otrzymałem akt zgonu Balbiny z USC w Odolanowie i dane z karty meldunkowej musiały ulec modyfikacji. Balbina zmarła bowiem nie w Odolanowie, a w nieodległej wsi Raczyce, w domu pod numerem 95 a. Akt zgonu zawierał kilka dodatkowych informacji. W Raczycach mieszkał również mąż Balbiny Franz Szołtysek, a zgon zgłaszała niejaka Stanisława Adamczak.

Przed wyjazdem ustaliłem, że w kaliskim archiwum znajdują się księgi meldunkowe z Odolanowa oraz Raczyc z lat 30-ych i 40-ych XX wieku. Miałem więc nadzieję, że znajdę w nich ślad pobytu Franciszka bądź Balbiny w powiecie odolanowskim.

Gdy zobaczyłem wielkość ksiąg, które przyniósł pracownik archiwum, przeraziłem się, że mogę nie zdążyć przejrzeć ich w ciągu jednego dnia. Dostałem bowiem 5 dość grubych ksiąg formatu około A3. Tyle mogłem otrzymać za jednym razem. Jedna z nich dotyczyła Raczyc, pozostałe poszczególnych kwartałów Odolanowa. Po przejrzeniu tych 5 ksiąg, mogłem otrzymać jeszcze jedną dotyczącą Odolanowa.

Zacząłem od księgi meldunkowej dla Raczyc z lat 1931-1947 i od razu zachwyciła mnie ilość danych, jakie można było z księgi odczytać. Każde dwie stronice dotyczyły jednego adresu we wsi. Podzielone były na kolumny, w które wpisywano następujące dane:

- nazwisko i imiona mieszkańców,
- imiona rodziców i nazwisko panieńskie matki dla każdego z mieszkańców,
- data i miejsce urodzenia,
- w jakim charakterze dana osoba zamieszkuje,
- zawód i stanowisko w zawodzie,
- wyznanie,
- dane dotyczące małżonka i dane dotyczące dokumentu małżeństwa,
- stosunek do powszechnego obowiązku wojskowego,
- dane dotyczące dowodu osobistego,
- przynależność państwowa,
- poprzednie miejsce zamieszkania,
- prawne miejsce zamieszkania,
- data zamieszkania w gminie,
- następne miejsce zamieszkania,
- data opuszczenia gminy,
- adnotacje o karach,
- uwagi.

Niestety, przejrzałem całą księgę i nie znalazłem śladu po Balbinie i Franciszku. Nie było w ogóle w Raczycach takiego adresu 95 a, jedynie 95.

Jedyną ciekawostką, jaka przykuła moją uwagę było zamieszkiwanie pod adresem 163/2 rodziny Sołtysiaków. Razem z nimi zamieszkiwał niejaki Sowiński, nazwisko znane z karty meldunkowej Franza Szołtyska, związane z jego ostatnim miejscem pobytu.

Znalazłem także adres pod którym mieszkała rodzina Wojciecha Śniatały, syna Józefa Śniatały i Marianny z Uzarków - rodzonej siostry 3xpradziadka Wojciecha Uzarka. Szczegółowe dane dotyczące tej rodziny wzbogaciły boczną gałązkę mego drzewa genealogicznego.

Przejrzałem także wszystkie 5 ksiąg meldunkowych z podobnego okresu z Odolanowa i poza drobnymi ciekawostkami nie trafiłem na ślad Franciszka bądź Balbiny.

Do zamknięcia archiwum pozostało jeszcze około 1,5 godziny. Przyszedł mi do głowy pewien pomysł. A może w archiwum jest podobna księga dla miejscowości Garki? Co prawda mój prapradziadek Marcin Uzarek wyjechał z Garek jeszcze w XIX wieku, ale może w latach 30-ych i 40-ych XX wieku mieszkał tam ktoś z jego krewnych?

Okazało się, że w zasobach archiwum znajdują się 2 książki meldunkowe dla gminy Garki z okresu dużo wcześniejszego z lat 1904-1927 i bliźniaczo podobna z lat 1905-1929. Obie pisane po niemiecku, mniejszego formatu niż te wcześniej oglądane, zawierające też nieco mniej danych. Na początku książki indeks wszystkich nazwisk. Już na początku znalazłem interesującą mnie rodzinę Uzarków w domu nr 4. Już kiedyś zastanawiałem się nad dziwnymi kolejami losu Marcina Uzarka, pierworodnego syna Wojciecha i Katarzyny. Wskazywałem, że dziwna wydaje mi się jego tułaczka po świecie w sytuacji, gdy młodszy brat Stanisław zakłada w Garkach rodzinę i nigdzie nie rusza się z tego miejsca. Na karcie domu pod numerem 4 znalazłem tego potwierdzenie. Mieszkał tam Stanisław Uzarek z żoną Marią ze Szczepańskich, jego dzieci, a także rodzice Stanisława - Wojciech Uzarek i Katarzyna z Trochów.


Co ciekawe w wierszu dotyczącym Katarzyny znajduje się data urodzenia (20.9.36) oraz data zgonu (13.12.13). Podobnie wyglądały te dane w drugiej książce.

Zgonów z roku 1913 nie ma w internecie, do zamknięcia archiwum jeszcze około pół godziny. Zamówiłem więc szybko księgę zgonów dla Odolanowa z tego i roku i akt zgonu prapraprababki znalazłem.


Pisany po niemiecku nie zawiera niestety wystarczających danych, aby móc określić pochodzenie Katarzyny, nad którym już tutaj niejednokrotnie zastanawiałem się.

Cóż mówi powyższa metryka?

Zmarła Katarzyna Usarek, z d. Trocha, 77 lat, katoliczka, zamieszkała w Garkach, żona zmarłego drobnego gospodarza Wojciecha, córka zmarłego i ostatnio zamieszkałego w Garkach gospodarza Trocha, nieznanego imienia, i jego również zmarłej żony Barbary nieznanego nazwiska rodowego, zmarła w swoim mieszkaniu w Garkach 13.11.1913 przed południem o godz. 11.30. Zgłaszającym był syn Stanisław Uzarek.

Jedyne więc, co wiadomo, to to, że Katarzyna była katoliczką i że matka miała na imię Barbara. Jednak pisałem już tu wcześniej, że w odolanowskich katolickich księgach chrztów z lat 30-ych nie znalazłem Katarzyny Trochy. Jeśli chodzi o małżeństwo mężczyzny o nazwisku Trocha z kobietą o imieniu Barbara, w odolanowskich katolickich księgach zaślubionych w latach 30-ych XIX wieku jest tylko takie jedno: w 1933 roku ślub wzięli Jan Trocha i Barbara Mądrzycka.

Jednak w księgach ewangelickich z Odolanowa znajduje się akt urodzenia Katarzyny Trochy. Nazwiska rodziców to Johann Trocha i Barbara Mądra. Data urodzenia 27 lutego 1836 niestety różni się od tej, która dwukrotnie występuje w książkach meldunkowych gminy Garki i na marginesie aktu zgonu Katarzyny Trochy. Czy nic już nie da się ustalić w sprawie przodków Katarzyny? Ciekawe, dlaczego Stanisław Uzarek, zgłaszając zgon matki, tak mało wiedział o swoich dziadkach macierzystych?

czwartek, 14 kwietnia 2016

Odolanów, Garki, Raczyce

Z Dolnego Śląska pojechałem na wieczór prosto do Odolanowa. Miasteczko to było siedzibą parafii, do której w XIX wieku należała wieś Garki, skąd pochodził mój prapradziadek Marcin Uzarek. Tam mieszkali jego rodzice Wojciech Uzarek i Katarzyna z Trochów, dziadkowie Jan Uzarek i Rozalia z Kubiców oraz pradziadkowie Maciej Uzarek i Rozalia z Markowskich (to już przełom XVIII i XIX wieku). Różnie Uzarków pisano: Uzarek, Usarek, Usarz, jednak moja prababcia Józefa (córka tegoż Marcina) zapisywana była jako Uzarek i tę formę nazwiskaa przyjąłem dla dalszych rozważań.

Do Odolanowa w roku 1935 wróciła po ponad 20 latach zamieszkiwania w Niemczech moja praprababcia Balbina (żona Marcina). I to skąd - z Hobrechtsfelde koło Berlina! Z Odolanowa w końcu pochodził pierwszy mąż prababci Józefy Uzarek - Aleksander Kurosiński. Powodów, aby odwiedzić to miejsce aż nadto. Ale to nie wszystkie. Kolejną miejscowością ważną na mojej mapie genealogicznej są Raczyce - wioska położona w kierunku zachodnim od miasta, w której praprababcia Balbina zmarła w roku 1942. W Raczycach w pierwszym dziesięcioleciu XX wieku rodziły się dzieci Balbiny i Marcina.

Na zwiedzanie okolic Odolanowa umówiłem się z miejscową pasjonatką genealogii rodzinnej Krystyną, z którą przez ostatnie dwa lata miałem okazję omówić wiele spraw odolanowsko-genealogiczno-regionalnych, ale tylko za pośrednictwem internetu.

Odolanów

Miasto przecięte jest ruchliwą i hałaśliwą drogą wiodącą z południowego wschodu od Świecy na północny zachód w kierunku Krotoszyna. To przy niej zlokalizowane są Rynek i Górka, niegdyś oddzielne osiedla, wokół których formowało się dzisiejsze miasto, dziś tak blisko położone względem siebie. Ruchliwa droga przeszkadza niestety w spokojnym podziwianiu uroków miasteczka. A jest co oglądać, znajduje się tutaj całkiem sporo pamiątek historii. Kościół świętego Marcina w rynku - niegdyś, przed rozbudową dużo mniejszy, i drewniany kościół świętej Barbary na Górce, otoczony cmentarzem, na którym nie znalazłem niestety nagrobka prababki Balbiny (Cmentarz świętego Marcina przy drodze na Kaczory został sfotografowany, a zdjęcia zamieszczone w internecie i znane mi - tam też nagrobka Balbiny nie znalazłem).

Poza kościołami w rynku znajduje się nieczynna już kircha ewangelicka. Nieopodal położone są zaś ruiny synagogi. Sporo budynków z czerwonej cegły, kamienica z wieżyczką, mury dawnego więzienia, stacja kolejowa. Dzięki Krystynie miałem okazję spojrzeć na miasto oczami osoby, która wychowała się w nim i zna od podszewki - rzecz bezcenna.





Garki

Przez Garki jedynie przejechaliśmy niedzielnym popołudniem. Dołączył do nas Lech, brat Krystyny. Dzięki niemu w łatwy sposób dojechaliśmy w miejsca, do których pewnie w jeden dzień nie trafiłbym, gdybym wybrał się w objazd okolicy sam. Wieś położona jest nieco na uboczu w stosunku do drogi Odolanów-Granowiec. Charakteryzuje się dość zwartą zabudową, położoną po obu stronach bardzo wąskiej asfaltowej drogi. Przyznam, że pierwsze wrażenie z przejazdu przez wioskę, dzięki nietypowemu rozplanowaniu wzbudziło moją ciekawość. Niestety nie mieliśmy na tyle czasu, aby zatrzymać się w Garkach na dłużej. Zrobiłem kilka zdjęć: przy budynku stacji kolejowej, wybudowanym w latach 1909-1910, przy prywatnym muzeum haftu nieopodal, które niestety było zamknięte. Z dala sfotografowałem również teren Muzeum Nafty i Gazu.



Raczyce

Zwykła ulicówka, przez którą też tylko przejechaliśmy, zatrzymując się na chwilę dwukrotnie. Jeden raz aby spojrzeć na niemiecki napis na budynku dawnej gospody. Drugi, aby podziwiać piękny krzyż przydrożny, o którym napiszę niżej. Garki przedstawiają się o wiele ciekawiej. Może kiedyś przyjdzie czas, aby na dłużej pobyć w okolicy w ich okolicy.



Cmentarze ewangelickie

Zrobiły na mnie duże wrażenie, zwłaszcza ich stan zachowania, bardzo rzadko spotykany na Ziemi Lubuskiej, czy też na Podlasiu. Cmentarz ewangelicki w Odolanowie, po przeciwnej stronie drogi do Kaczorów w stosunku do cmentarza świętego Marcina jest najmniej ciekawy. Zachowanych nagrobków jest tam najmniej. Co innego cmentarze wiejskie. Już ten pierwszy w Bonikowie okazał się zawierać o wiele więcej pamiątek przeszłości, niż się spodziewaliśmy. Nazwiska znane mi z odolanowskich ksiąg metrycznych, polsko brzmiące w większości.



Cmentarz w Garkach podobnie, malowniczo położony w lasku, do którego prowadziła droga w sąsiedztwie Muzeum Nafty i Gazu, zachowany w jeszcze lepszym stanie, niż ten bonikowski. Odnalazłem tam nawet nagrobki rodziny Trochów, pewnie spokrewnionych z prapraprababką Katarzyną.




 Rzeźby Pawła Brylińskiego

Napiszę krótko, zostałem oczarowany. Czytałem o tym XIX-wiecznym artyście ludowym już wcześniej, ale nie sądziłem, że to co tworzył jest aż tak piękne. Zajmował się głównie sztuką religijną. Jego drewniane krzyże przydrożne są wysokie, można powiedzieć, że jak na sztukę ludową monumentalne. Ozdobione malowanymi rzeźbami, których zadaniem jest przedstawiać sceny z Pisma Świętego. Nie jestem pewien, czy w kościele świętej Barbary rzeźba, którą widziałem przedstawia świętą Barbarę i jest dziełem tegoż artysty (Tablica z opisem kościoła, znajdująca się przed cmentarzem informuje, że taka znajduje się w świątyni). Odbiega bowiem nieco stylistyką od innych dzieł twórcy. Sporo rzeźb zdjętych z krzyża znajdującego się na terenie dawnego cmentarza św. Krzyża w Odolanowie (już nie istniejącego) znajduje się przy ołtarzu w kościele świętego Marcina. Prawdziwe jednak wrażenie robią krzyże przydrożne do dziś ozdobione malowanymi rzeźbami Brylińskiego, jak ten w Bonikowie (nieco zniszczony upływem czasu), czy najwspanialej prezentujący się krzyż przy ulicy w Raczycach. Zresztą sami spójrzcie.




Święci

Wymieniałem już świętą Barbarę. Jednak najważniejszym dla Odolanowa wydaje się być święty Marcin, patron miejscowej parafii. Tu muszę podzielić się dygresją. Od ojca otrzymałem na drugie imię Marcin. Nigdy nie dowiedziałem się niestety co stało za tym wyborem. Zastanawiając się kiedyś nad imieniem dla syna, pomyślałem, że to dobry pomysł, aby nazywał się, zgodnie z zamysłem swego dziadka. Dużo później dowiedziałem się, że pradziadek mego ojca również miał na imię Marcin. Czy mój ojciec o tym wiedział? Trudno mi powiedzieć. Jakby tego było mało, kościół parafialny pradziadka również nosił wezwanie tego świętego.

W Odolanowie parę lat temu z inicjatywy ówczesnego proboszcza wzniesiono pomnik świętego Marcina na koniu. W dniu 11 listopada ma miejsce uroczysta procesja na wzór poznański. Wypiekane są nawet rogale świętomarcińskie, choć podobno te odolanowskie są mniejsze od sprzedawanych w stolicy Wielkopolski.



Nieopodal kościoła św. Marcina przy ulicy stoi figura św. Jana Nepomucena, jakże więc mógłbym o niej nie wspomnieć. Podobnie, jak o figurze świętego Floriana, patrona strażaków i przewodników turystycznych, stojącej przed kościołem świętego Marcina.




Hotel

Wybrałem hotel Kaczory Deluxe w Kaczorach (choć wybór, to trochę górnolotne określenie - oferta noclegowa w Odolanowie niezbyt bogata) i nie zawiodłem się. Wygląda na nowy kompleks, w dzień mojego przyjazdu w sali bankietowej odbywały się chrzciny, ale kolejnego dnia byłem tam jedynym gościem. Czułem się, jak pan na włościach, bo i wygody hotelowe były rzeczywiście klasy luksusowej (za umiarkowaną cenę). Szerokie łóżko, prysznic w nowiutkiej łazience oraz ciepło zapewniały po całodziennej podróży fantastyczny komfort.

Kulinarnie

Na doznania kulinarne nie było zbyt dużo czasu. Ale parę momentów w czasie mojej wyprawy warte były zapamiętania.

Cmentarz świętej Barbary, cmentarz ewangelicki i okolice domu Paterków zwiedzaliśmy z wraz Krystyną w pochmurne niedzielne przedpołudnie. Ciepły rosół na kurze, gotowany przez Krystynę własnoręcznie smakował po takim wyziębiającym spacerze wyśmienicie.

Hotel. Wczesny poranek. Kucharka przyjeżdża specjalnie dla mnie ("pan na włościach") i serwuje smakowitą jajecznicę, wędliny, żółty ser i bardzo dobry chleb odolanowski. Wszystkiemu towarzyszą tartoletki z pasztetem i truskawką. Połączenie ekstrawaganckie, ale bardzo mile głaszczące kubki smakowe.

Antonin. Pałac myśliwski książąt Radziwiłłów. Tam wraz z Krystyną i Lechem kończymy popołudniową wyprawę niedzielną do Garek i Odolanowa. Przyroda jeszcze nie obudzona do wiosennej eksplozji, stawy, spokojny słoneczny przedwieczór. I smakowity sernik z kawą.

Muzycznie

Gdy jechałem do Odolanowa z Wrocławia, włączyłem Trójkę. Akurat trwała rozmowa z Brettem Andersonem, wokalistą zespołu Suede przetykana muzyką z nowej płyty zespołu. Nigdy nie słuchałem specjalnie ich muzyki, ale kojarzę wiele piosenek od 20 lat słyszanych gdzieś tam w radio. Muszę powiedzieć, że muzyka prezentowana w radiowej Trójce brzmiała doskonale. Wokalista akurat opowiadał o swoim ojcostwie, relacjach z rodzicami, a co w parze z piosenkami "Outsiders", czy "Europe is our playground" doskonale pasowało do jazdy samochodem i wyprawy genealogicznej.

Muzycznie kończyła się również nasza niedzielna wyprawa do Garek i Raczyc. Pałac myśliwski Radziwiłłów w Antoninie mieści w sobie bowiem ekspozycję poświęconą Fryderykowi Chopinowi, który był gościem tego miejsca. Tak więc pysznemu sernikowi i kawie towarzyszyła muzyka naszego największego kompozytora. I do tego słoneczny wieczór.


***

Zwieńczeniem wyprawy do Odolanowa był poniedziałkowy wyjazd do Archiwum Państwowego w Kaliszu obfitujący wręcz w odkrycia natury genealogicznej. Ale o tym napiszę w jednej z następnych notek.

sobota, 31 października 2015

Tajemnica Katarzyny

Katarzyna Trocha. Patrzę na te dwa wyrazy z niejakim zdziwieniem, że tak właśnie nazywała się moja antenatka. Nie wiem jak wyglądała. Nie wiem ile przeżyła lat. Czy miała życie lekkie, czy pełne trosk. Ba, jestem bodaj jedyną osobą w rodzinie, dla której imię Katarzyna i nazwisko Trocha cokolwiek mówi.

Niewiele wiem o jej synu Marcinie Uzarku, a także o jego z kolei córce Józefie, choć w przypadku prababci krążą wśród rodziny opinie, że byłą ładną kobietą. Przeszłość zazębia się, choć jest to cienka nić, z teraźniejszością.

W poszukiwaniach genealogicznych, po ponad dziesięciu latach, dokumentuję głównie losy przodków, z którymi nie wiążą mnie więzy emocjonalne, którzy nie są znani żyjącym członkom rodziny, o których wiem tylko to, co ktoś kiedyś zapisał na papierze.

O istnieniu Katarzyny Trochy dowiedziałem się ponad dwa lata temu, gdy na mikrofilmach zawierających XIX-wieczne księgi stanu cywilnego z Odolanowa poszukiwałem metryki chrztu Marcina Uzarka. Wzięła ślub z Wojciechem Uzarkiem w kościele odolanowskim św. Marcina 15 października 1855 roku, jako 20-letnia panna wyznania katolickiego, pochodząca ze wsi Garki.

Katarzyna wzmiankowana jest również w metrykach swych dzieci: Wojciecha, który nie dożył pełnego roku, mego prapradziadka Marcina, Marianny, zmarłej podobnie jak Wojciech w niemowlęctwie, a także Stanisława, który wżenił się w rodzinę Szczepańskich i chyba dość dobrze mu się powodziło. Dzieci Katarzyna miała więcej, bo był i Michał, który zmarł mając roczek, Barbara póżniejsza żona Jana Augusta Somieskiego, Rozalia, która poślubiła Augusta Śniatałę oraz najmłodsi Jan i Karolina - bliźniacy, o których losach nic nie wiem.

Najpóźniejszym zapisem, w którym występuje Katarzyna, do którego dotarłem jest akt zgonu jej męża Wojciecha z 1910, pod którym Katarzyna własnoręcznie złożyła podpis:



Nie mogłem jednak odnaleźć jej aktu urodzenia, choć dysponowałem dokumentami stanu cywilnego parafii odolanowskiej z okresu, w którym się urodziła. Dzięki sugestiom Krystyny, o której nie raz na blogu wspominałem, prawdopodobna stała się wersja o pochodzeniu Katarzyny z rodziny wyznania ewangelickiego.

Genealogia uczy jednak pokory i nie przyjmowania niczego za pewnik. Ostatnio miałem okazję znów przekonać się o tym.

Gdy parę dni temu otworzyłem skrzynkę pocztową, e-mail od Krystyny informował o zawarciu małżeństwa w roku 1908 przez niejaką Katarzynę Szydłowską w parafii Ostrów Wielkopolski. Najciekawsza informacja zawarta była linijkę niżej. Rodzicami Katarzyny byli Wojciech Uzarek i Katarzyna Trocha, a w chwili ślubu miała 54 lata.

Zaraz, zaraz. Czyli urodziła się w 1854 roku? Ale wtedy przecież jej rodzice Wojciech i Katarzyna (jeśli to ci sami Wojciech Uzarek i Katarzyna Trocha, którzy mieszkali w sąsiedniej odolanowskiej parafii we wsi Garki) nie byli jeszcze małżeństwem.

A może Katarzyna (późniejsza Szydłowska) urodziła się trochę później niż w 1854 roku, a wiek w chwili ślubu podany został "na oko"? Przecież Wojciech, pierwsze dziecko Wojciecha Uzarka i Katarzyny Trochy, przyszedł na świat dopiero w roku 1858, dwa i pół roku po ślubie rodziców. Jednak metryka ślubu daje na to odpowiedź. Według metryki ślubu Katarzyna urodziła się w Garkach, 27 października 1854 roku. Ale wciąż był to prawie rok do ślubu jej rodziców.

Napisałem o swoich wątpliwościach Krystynie.

Nie czekałem długo. Krystyna napisała, że spojrzała do ksiąg odolanowskich i okazało się, że Katarzyna Uzarek to nieślubne dziecko Katarzyny Trochy. Sprawdziłem. W księgach odolanowskich w roku 1854 jest akt chrztu nieślubnego dziecka Katarzyny Trochy z Garek, któremu nadano również imię Katarzyna. Nie wiązałem go z "moją" Katarzyną Trochą wcześniej, nie przypuszczając, że mogła mieć nieślubną córkę. Ale data urodzenia zgadza się z metryką ślubu - 27.10.1854.

Burzy to w dużym stopniu hipotezę o ewangelickim pochodzeniu Katarzyny Trochy, gdyż ta zapisana jest w metryce chrztu córki jako katoliczka. No chyba, że w jakiś sposób zmieniła wyznanie wcześniej. Ciekawe jest również, kiedy Wojciech Uzarek uznał Katarzynę (późniejszą Szydłowską) za swoją córkę.

W każdym razie stare przysłowie mówiące, że im dalej w las, tym więcej drzew, w genealogii sprawdza się znakomicie.

poniedziałek, 8 września 2014

Czyżby jednak ewangeliccy przodkowie?

Kiedyś już stawiałem hipotezę o ewangelickich przodkach badając akt chrztu Józefy Uzarek, prababci ze strony ojca. Podejrzewałem, że Marcin Uzarek, ojciec Józefy był ewangelikiem, skoro w akcie chrztu córki nie widniało jego imię. Hipoteza umarła śmiercią naturalną prawie 2 lata później, gdy w księgach stanu cywilnego parafii rzymskokatolickiej pw. św. Marcina w Odolanowie odnalazłem akt chrztu Marcina Uzarka. Znalazłem wtedy również akt ślubu rodziców prapradziadka - Wojciecha Uzarka i Katarzyny Trochy.

Wynikało z niego, że obrzęd zaślubin odbył się 15 października 1855 roku. Zarówno Wojciech, jak i Katarzyna pochodzili z rodzin chłopskich zamieszkałych we wsi Garki koło Odolanowa. Wojciech miał w chwili ślubu 26 lat, Katarzyna 20.


Poszukiwania prowadzone 2 lata temu były na tyle owocne, że i akt chrztu Wojciecha Uzarka odnalazłem w  księgach za rok 1829. Niestety wypożyczone mikrofilmy nie obejmowały roku 1835, w którym miała urodzić się Katarzyna Trocha.

Ostatnio dzięki Krystynie mam dostęp od "Akt stanu cywilnego parafii rzymskokatolickiej w Odolanowie (1808-1874)" zdigitalizowanych i wydanych na płycie DVD przez Ostrowskie Towarzystwo Genealogiczne. Przejrzałem duplikaty urodzeń za lata 1830 - 1838 i nie trafiłem na stosowny zapis dotyczący prapraprababci Katarzyny.

Okazało się (również dzięki Krystynie), że Mormoni prowadzą indeksację ksiąg metrykalnych parafii ewangelickiej w Odolanowie i że w interesującym mnie okresie 1835 - 1838 zostały ochrzczone przynajmniej 4 dziewczynki o imieniu Katarzyna i nazwisku Trocha.

Ks. Karol Kotula w swym opracowaniu dotyczącym ludności ewangelickiej (Po raz trzeci dziękuję tu Krystynie za zwrócenie mojej uwagi na tę pozycję) w południowo wschodniej części województwa poznańskiego, wydanym przed II wojną światową napisał:

"Ludność ewangelicka tego kraju tak po stronie wielkopolskiej jak śląskiej jest pochodzenia polskiego. Świadczą o tem nazwiska. Najczęściej spotykanemi nazwiskami są: Kołata, Rostalski, Trocha, Kubica, Nowak, Zawada, Gąsiorek, Bąk, Rospenk, Świątek, Mroziński, Lipa, Szyszka, Góral, Piękny, Kempa, Broda, Brodala, Krupa, Marszałek, Tomczak, Barycza, Dubielczyk, Ból, Kurzawski, Kurzawa, Detka, Bobka, Pisarz, Wygoda, itd."

Uzyskałem więc solidne podstawy pod hipotezę o ewangelickich przodkach, a wyjaśnienie jej być może przyjdzie, jeśli znajdę akt zgonu Katarzyny.

Ks. Karol Kotula, "Polski lud ewangelicki w południowo-wschodniej części województwa poznańskiego", Warszawa 1929, nakładem Związku Polskiego Towarzystw i Zborów Ewangelickich w Polsce

czwartek, 21 listopada 2013

Poszukiwania aktu ślubu prapradziadków Marcina i Balbiny trwają

Kilkukrotnie już na tym blogu pisałem o niewyjaśnionej historii związanej ze ślubem rodziców prababci Józefy Paczkowskiej z Uzarków. Przypomnę, że Józefa urodziła się w roku 1888 w podostrzeszowskim Siedlikowie, jako córka Balbiny Kaczmarek. W rubrykowej metryce ślubu brakowało imienia i nazwiska ojca. Co ciekawe, w kościelnym akcie pierwszego ślubu prababci, który został zawarty w Bottrop w Niemczech w roku 1913, Józefa również widnieje pod nazwiskiem matki Kaczmarek, mimo, że w analogicznym akcie cywilnym wymieniona jest już jako córka Marcina Uzarka. W późniejszych aktach drugiego ślubu prababci i jej zgonu, nazwisko ojca już występuje.

Cywilny akt ślubu prababci z roku 1913 podaje jeszcze jedną ważną informację: rodzice Józefy - Marcin i Balbina wymienieni są jako małżonkowie. Poszukiwałem aktu ślubu Balbiny i Marcina w ostrzeszowskich aktach stanu cywilnego - bez rezultatu. Udało mi się jednakże ustalić, że Marcin i Balbina byli małżonkami już w roku 1895, gdy urodził im się syn Walenty. Podsumowując we wrześniu dotychczasowe poszukiwania, zasugerowałem, że aktu ślubu prapradziadków należy poszukiwać w parafii Odolanów, skąd pochodził Marcin. Tak tez zrobiłem. Ostatnimi czasy badałem wnikliwie akta stanu cywilnego z Odolanowa z lat 1887-1896.

Nie znalazłem go jednak. Ale natknąłem się na akta urodzenia i zgonu kolejnych dzieci Marcina i Balbiny. W roku 1893, 21 maja w Garkach urodziły się bliźniaczki Emilia i Anna. Żadna z nich nie dożyła dwóch miesięcy. Pierwsza zmarła Anna, 18 czerwca 1893 roku, Emilia zaś 25 czerwca. W aktach urodzenia sióstr rodzice Marcin Uzarek i Balbina z Kaczmarków zostali zapisani jako małżonkowie. Nie wiem co dalej i gdzie szukać aktu ślubu, który (wszystko na to wskazuje) miał miejsce. Biorąc pod uwagę późniejszy zgon Marcina (1909) w Niemczech, jak również informacje o pobycie w Niemczech Balbiny (Horst (Emscher), Bottrop), prawdopodobnym się wydaje, że mógł mieć miejsce właśnie tam podczas przypuszczalnego wyjazdu sezonowego do pracy. Ale w jakiej miejscowości? Nie widzę sensownego punktu zaczepienia.

Zastanawia mnie natomiast jeszcze co innego. Podczas poszukiwań w odolanowskich aktach stanu cywilnego odnalazłem zapisy dotyczące rodzeństwa Marcina Uzarka. W roku 1890 ślub z Marią Szczepańską wziął młodszy brat Stanisław. Zamieszkali w rodzinnych Garkach, a w krótkich odstępach czasie Maria urodziła Leona (1892), Annę (1893) i Stanisława (1895).  W 1893 roku ślub z Janem Augustem Pomieskim wzięła młodsza siostra Marcina - Barbara. Jan August co prawda tego samego roku umarł, ale z jego aktu zgonu wynika, że młodzi małżonkowie również zamieszkali po ślubie w Garkach. Natknąłem się na ślub jeszcze jednej siostry Marcina - Rozalii, młodszej od Barbary o 5 lat. W roku 1896 wyszła za Augusta Śniatałę. Co prawda późniejsze losy Barbary i Rozalii nie są mi znane, ale zastanawia to, że młodszy brat Marcina Stanisław ożenił się w Odolanowie, po ślubie zamieszkał w Garkach, z roku na rok rozrastała się jego rodzina. Sytuacja Marcina, najstarszego z rodzeństwa (starszy od niego Wojciech umarł krótko po urodzeniu) od początku wydaje się dziwna. W 1888 roku w sąsiedniej parafii Ostrzeszów urodziła się Józefa, nazwisko ojca nie zostało wpisane, 5 lat później już w Odolanowie urodziły się siostry bliźniaczki Józefy - Anna i Emilia, aby po dwóch latach kolejne dziecko Marcina i Balbiny - Walenty wraz z martwym bratem bliźniakiem zostało zgłoszone znów w parafii Ostrzeszów. Towarzyszy temu jednak adnotacja, że rodzice mieszkali w Garkach, w sąsiedniej parafii, a dzieci urodziły się w domu Andrzeja Kaczmarka, najprawdopodobniej brata Balbiny w Siedlikowie. Co sprawiało, że Marcin tak się tułał? Czy był nielubianym dzieckiem, pozbawionym przywilejów związanych ze starszeństwem? Czy też może był hulaką, któremu urodziło się nieślubne dziecko i który z jakichś względów pozbawiony został praw do ojcowizny? A może musiał pracować na utrzymanie rodzeństwa, gdyż rodzice odeszli dość wcześnie. Nie odnalazłem na razie aktu zgonu rodziców Marcina - Wojciecha i Katarzyny z Trochów, więc nie wiem, czy ta hipoteza jest uprawniona. Tak czy inaczej, tak ciekawe poszukiwania utknęły na razie w przysłowiowym martwym punkcie.

piątek, 28 czerwca 2013

Urbaniak i Dudziak, Uzarek i Trocha, Krzysztofik i Martyka, Dąbrowa, Garki, Zachorzów - efekt ostatnich poszukiwań w archiwum

Ostatnie pół roku, jeśli chodzi o poszukiwania genealogiczne, stanowiły głównie odkrycia w Archiwum Państwowym. Po 10 latach myszkowania w dokumentach i pamiątkach rodzinnych oraz porządkowania opowieści babć, ciotek, wujków i dalszych krewnych, przyszedł czas na skrupulatne badanie XIX-wiecznych akt stanu cywilnego. Poszukuję w ten sposób wzmianek o tych przodkach, którzy w ogóle nie są znani dziś żyjącym pokoleniom, a wcześniejsze ustalenia pozwalają uczepić się jakiejś jednej bądź kilku wskazówek i drążyć jeszcze bardziej w przeszłości.

Tak też zrobiłem poszukując informacji o mojej praprababci Katarzynie Paczkowskiej z Urbaniaków, żonie Wawrzyńca Paczkowskiego. Ani Wawrzyniec, ani Katarzyna nie są znani nikomu z rodziny. Ich dane ustaliłem kilka lat temu dzięki jednej z cioć, która w akcie zgonu pradziadka Józefa Paczkowskiego znalazła dane jego rodziców. O Wawrzyńcu sporo dowiedziałem się badając księgi metrykalne parafii kierskiej cztery lata temu, o Katarzynie wiedziałem mniej. Podejrzewałem, że mogła pochodzić z innej parafii niż jej mąż Wawrzyniec, na podstawie wzmianek o pochodzeniu rodziców chrzestnych jej dzieci. Wyraźnie pojawiała się w nich nazwa Dąbrowa, a że ta podpoznańska wieś leżała w XIX wieku w parafii Skórzewo, postanowiłem sprawdzić księgi metrykalne z tej parafii. Wypożyczyłem więc duplikaty ksiąg stanu cywilnego parafii Skórzewo z lat 1817-1865 i nie omyliłem się. Katarzyna wywodziła się właśnie stamtąd.

Urodziła się 6 listopada 1850 roku w Dąbrowie. Jej rodzicami byli Stefan Urbaniak i Marianna z Dudziaków (nazwiska jak u słynnej pary polskich muzyków jazzowych!). Katarzyna posiadała liczne rodzeństwo: o rok młodszą Agnieszkę, Walentego, Ignacego, Michała, Kacpra, Franciszkę i Mariannę. Ostatnie dwie siostry zmarły we wczesnym dzieciństwie. Katarzyna była więc najstarsza z rodzeństwa. W wieku 19 lat, 28 czerwca 1869 roku poślubiła w skórzewskim kościele dużo starszego od siebie (o około 14 -20 lat) wdowca po Mariannie z Grześkowiaków, Marcina Goworzowskiego. Urodziły im się Marianna, Antonina, Józef i Andrzej. W międzyczasie rodzina Goworzowskich zmieniła miejsce zamieszkania z Dąbrowy na Krzyżowniki, gdzie Marcin Goworzowski zmarł w 1877 roku, a Katarzyna poślubiła Wawrzyńca, w efekcie czego została moją praprababcią, ale o tym już na blogu pisałem. Ciekawe jest to, że kolejna gałązka mojego drzewa genealogicznego leżała na szeroko rozumianym pograniczu wpływów polskich i niemieckich. Paczkowscy - parafia Kiekrz (na północny zachód od Poznania), Urbaniakowie - parafia Skórzewo (na zachód od Poznania. Dziś podobnie, jak Krzyżowniki, znajduje się w granicach administracyjnych miasta).

***

Z terenów pogranicza wpływów polskich i niemieckich, ale z południowej Wielkopolski pochodził inny mój prapradziadek - Marcin Uzarek. Mało o nim wiem, ale wzmianki w dokumentach metrykalnych świadczą o tym, że musiał jeździć do Niemiec za chlebem, gdzie zmarł w 1909 roku w Buchow Carpson, na zachód od Berlina. Odnaleziony przeze mnie w zeszłym roku akt zgonu Marcina podawał jako miejsce urodzenia Garki nieopodal Odolanowa (Tak a propos, po drugiej wojnie światowej, dzięki odkryciu złóż gazu ziemnego, tereny te stały się lokalnym centrum przemysłu.), a że w połowie XIX wieku Garki należały do parafii pw. św. Marcina w Odolanowie, duplikaty ksiąg stanu cywilnego tej parafii wypożyczyłem. Obejmowały lata 1829-1830 i 1850-1862. Marcin Uzarek urodził się w Garkach 23 października 1859 roku. Rodzicami byli Wojciech Uzarek i Katarzyna Trocha. Odnalazłem jeszcze metryki urodzenia jego brata Stanisława (urodzonego w 1865 roku) oraz Marianny (urodzonej w 1863 roku) i Wojciecha (urodzonego w 1858 roku). Marianna i Wojciech zmarli w wieku niemowlęcym. Rodzice Marcina, Wojciech i Katarzyna wzięli ślub w odolanowskim kościele 15 października 1855 roku. Udało mi się jeszcze szczęśliwym zbiegiem okoliczności odnaleźć akt urodzenia praprapradziadka Wojciecha Uzarka, który przyszedł na świat 10 kwietnia 1829 roku w Garkach, a jego rodzicami byli Jan Uzarek i Rozalia z Kubiców.

***

Podobną ścieżką poszukiwań podążyłem, aby ustalić więcej szczegółów z życia kolejnego z prapradziadków - Stanisława Krzysztofika. 5 lat temu, gdy w księgach stanu cywilnego parafii Skórkowice znalazłem akt ślubu Stanisława z Katarzyną z Dzidkowskich okazało się, że urodził się w Zachorzowie, wsi która w XIX wieku należała do parafii Sławno Opoczyńskie. W księgach skórkowickich znalazłem wcześniej również akt ślubu siostry Stanisława - Magdaleny z Piotrem Leskim. Urodziła się podobnie, jak brat, w Zachorzowie. Trudne do odczytania było wtedy nazwisko panieńskie matki Stanisława i Magdaleny, które wyglądało dla mnie na Madłyk. Przejrzenie duplikatów ksiąg stanu cywilnego parafii Sławno Opoczyńskie za lata 1834-1850 pozwoliło rozwiać wątpliwości. Stanisław urodził się 14 listopada 1841 roku. Musiał być najmłodszym dzieckiem Bonifacego Krzysztofika i Magdaleny bądź Marianny lub też Małgorzaty (w różnych odnalezionych metrykach kobieta ta występuje pod trzema różnymi imionami), gdyż po nim nie odnalazłem już żadnej metryki urodzenia dzieci Bonifacego. Sam zaś Bonifacy umarł 11 lipca 1847 roku. Nazwisko panieńskie jego żony to ponad wszelką wątpliwość Martyka, dość popularne w tamtym czasie, zwłaszcza w miejscowości o wdzięcznej nazwie Prymusowa Wola. Odnalazłem jeszcze akt urodzenia siostry Stanisława, Antoniny, urodzonej w 1836 roku. Nie znalazłem natomiast aktu urodzenia wspomnianej Magdaleny, która według aktu ślubu urodziła się w roku 1833.

***

Teraz, gdy większość gałązek mego drzewa genealogicznego poprowadziłem w głąb wieku XIX, widać jak na dłoni korzenie chłopskie mych przodków: Paczkowscy, Uzarkowie, Urbaniakowie, Krupowie, Krzysztofikowie, Tudorowie. Być może korzeniami mieszczańskimi mogą się poszczycić moi pińscy Szczerbaczewiczowie, ale bez sprawdzenia ksiąg metrykalnych w Mińsku, na co na razie się nie zanosi, trudno będzie to ustalić.

czwartek, 29 listopada 2012

Zagadka prapradziadka Marcina Uzarka rozwiązana ... częściowo

Odnaleziony niedawno akt zgonu mego prapradziadka Marcina Uzarka pozwala obalić hipotezę zawartą we wpisie z dnia 7 sierpnia 2011 roku. Wówczas zagadkowe wydawało mi się to, że w akcie chrztu mej prababci Józefy Paczkowskiej z Uzarków nie występuje imię i nazwisko ojca, choć później, w akcie zawarcia małżeństwa pradziadków dane ojca Józefy pojawiają się. Pisałem wtedy: "Skłaniam się ku innej hipotezie. Marcin Uzarek był innowiercą, najprawdopodobniej ewangelikiem. Co prawda i w tym wypadku dziwne byłoby nie wpisanie danych ojca. Jednakże w księgach metrykalnych parafii rzymskokatolickiej w Ostrzeszowie za lata, które przeglądałem, parafii dość w końcu licznej, nazwisko Uzarek w ogóle nie występuje.

Występuje natomiast zupełnie podobny zapis o chrzcie na 4 lata przed urodzeniem mojej prababci. Zostaje wówczas ochrzczona Marianna, danych ojca nie ma, natomiast jako matkę wpisano Balbinę Kaczmarek. Nie mam pewności, czy Marianna jest siostrą Józefy, różnią się miejscem urodzenia - Józefa urodziła się w Siedlikowie, Marianna w miejscowości Niedźwiedź. Na inne tego typu zapisy o chrzcie dzieci Balbiny Kaczmarek nie trafiłem. Być może Marcin z Balbiną wzięli ślub w kościele luterańskim, gdzie byli też później chrzczeni synowie, natomiast córki zgodnie z wyznaniem matki w kościele katolickim?"

W odnalezionej metryce zgonu czytamy, że Marcin Uzarek, zmarły 7 maja 1909 roku w Buchow Carpsow w wieku 49 lat był wyznania rzymskokatolickiego. Urodził się w Garkach, w powiecie odolanowskim. Rodzicami byli: chałupnik Wojciech Uzarek i Katarzyna Trocha.

Tyle faktów. Teraz ciekawostki:

W bazie danych małżeństw, prowadzonej przez Wielkopolskie Towarzystwo Genealogiczne "Poznań Project" odnaleźć można akt ślubu rodziców Marcina. Według tej bazy 26-letni Wojciech poślubił 20-letnią Katarzynę w parafii katolickiej w Odolanowie, do której należała wówczas wieś Garki w 1855 roku.

W bazie tej nie ma niestety aktu ślubu Marcina Uzarka z Balbiną Kaczmarek, matką Józefy. Jak wcześniej pisałem, moje poszukiwania takiego aktu w ostrzeszowskiej parafii panny młodej spełzły na niczym.

Warto zauważyć, że Józefa, jako zgłaszająca zgon swego ojca występuje pod nazwiskiem Uzarek. Dlaczego w kościelnym dokumencie potwierdzającym zawarcie małżeństwa z Aleksandrem Kurosińskim w Bottrop w 1913 roku występuje ponownie pod nazwiskiem matki Kaczmarek mimo, że dokument z Urzędu Stanu Cywilnego stwierdza, że rodzice Józefy, Marcin i Balbina są małżonkami. Więc byli małżonkami, czy też nie? A jeśli tak, to gdzie zawierali ślub?

W akcie zgonu Marcin, jak i jego córka Józefa określeni są jako żniwiarze. Czy byli tylko sezonowymi pracownikami na podberlińskiej prowincji, czy wyemigrowali z południowej Wielkopolski na stałe?

Ciekaw również jestem czy w Buchow Carpsow lub w okolicach zachował się cmentarz z początku XX wieku i ewentualny nagrobek prapradziadka.

Każde kolejne odkrycie genealogiczne generuje pytania!

Chciałbym tu podziękować raz jeszcze Renacie, bez której pomocy, odnalezienie poniższej metryki zgonu byłoby bardzo utrudnione.