Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hobrechtsfelde. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hobrechtsfelde. Pokaż wszystkie posty

piątek, 17 lipca 2015

Hobrechtsfelde

Planując wypad do Priort i Buchow-Karpzow postanowiłem odwiedzić również Hobrechtsfelde. Według otrzymanej w zeszłym roku karty meldunkowej mojej praprababci Balbiny z Kaczmarków, mieszkała ona wraz z drugim mężem - Franciszkiem Szołtyskiem właśnie w tej miejscowości, w latach 1918-1935. Później przeprowadziła się do Odolanowa, czyli miasta nieopodal swego gniazda rodzinnego. Spodziewałem się małej, schludnej ulicówki, jak to w Niemczech bywa, z kilkunastoma domami, restauracją bądź barem i ewentualnie Lidlem. Takie wyobrażenie miejsca pojawiło się w mej głowie.

Nic z tych rzeczy!

Przed wyjazdem z Gorzowa dokładnie sprawdziłem, jak dojechać, ale doświadczony jazdą przez centrum Berlina (na niektórych ulicach w centrum remonty!) uruchomiłem jednak GPS-a. Wkrótce wyjechałem z Priort i mknąłem obwodnicą Berlina (Berliner Ring) w kierunku północnowschodnim. Co prawda oprogramowanie mojej nawigacji nie było aktualne. Zdarzało się, że miły głos nakazywał zjechać tam, gdzie widziałem tylko szczere pole. Innym razem wiedziony intuicją zjeżdżałem w drogę, gdzie automapa pokazywała  brak jakiejkolwiek infrastruktury. W końcu dojechałem do celu podróży i nie mogłem wyjść z zauroczenia. Samochód toczył się powoli drogą z kostki brukowej, zacienioną rosnącymi po obu stronach drzewami, co w upalne dni początku lipca stanowiło dodatkową zaletę. Gdzieniegdzie zza drzew wyglądały solidne murowane domki, takie w stylu lat 20-ych XX wieku. Widziałem również rowerzystów. Jak później wyczytałem z przydrożnej tablicy, znajdowałem się na terenie Naturparku Barnim. Był to większy obszar, którego część stanowił "Eine Landschaft zum leben. Die Rieselfeldlandschaft Hobrechtsfelde".  Zieleń, cisza, ścieżki rowerowe, przyroda. Żyć, nie umierać!



Było już po trzeciej, a ja głodny niemiłosiernie zaparkowałem samochód niedaleko znaku wskazującego możliwość zjedzenia posiłku. Znajdowałem się na terenie obszernego rancho. Dookoła przechadzały się konie, nieopodal nauczycielka opowiadała coś dzieciom, a ja dotarłem do miejsca zwanego Imbissem, czyli baru, gdzie miałem nadzieję uraczyć się połówką kurczaka z rożna z frytkami, ewentualnie backwurstem lub currywurstem. Niestety Imbiss był zamknięty. Ja zaś ujrzałem bardzo ciekawy budynek, który (jak się później dowiedziałem) pełnił kiedyś funkcję miejscowego spichlerza.


Wyjeżdżając z Hobrechtsfelde trafiłem jeszcze na tablicę przedstawiającą osobę Jamesa Hobrechta, od którego miejscowość wzięła swą nazwę. Był to bardzo ciekawy człowiek, podobnie zresztą, jak historia miejsca, które właśnie opuszczałem.

***

James Friedrich Ludolph Hobrecht pochodził z ziemiańskiej rodziny, której przodkowie w drugiej połowie XVIII wieku przenieśli się z Anglii do Prus. Urodził się ostatniego dnia roku 1825 w mieście Memel, które dziś znane jest pod nazwą Kłajpeda. W roku 1834 rodzice przenieśli się z Memel do Królewca i tam młody James był świadkiem epidemii cholery, co miało wpływ na ukształtowanie jego późniejszych zainteresowań zawodowych. Nie został lekarzem, wybrał zupełnie inną profesję, choć jego droga edukacji była dość kręta. Zdążył się w międzyczasie zaangażować w rewolucję 1848 roku, znaną pod nazwą Wiosna Ludów.  W roku 1858 ukończył w Berlinie studia, zdobywając tytuł inżyniera w specjalności dróg wodnych, lądowych i kolejowych. Zdobycie zawodu przez Hobrechta zbiegło się w czasie z końcem pewnego etapu w rozwoju Berlina. Miasto na skutek industrializacji stało się ciasne, przeludnione, z niewystarczającymi udogodnieniami higienicznymi.

W roku 1859, a więc w rok po skończeniu studiów, Hobrecht został mianowany szefem komisji, której celem miało być stworzenie planu dróg w Berlinie, co było odpowiedzią na przeludnienie miasta spowodowane wzrastającym uprzemysłowieniem. Plan, który stworzyła komisja pod kierownictwem Hobrechta (zwany dziś Planem Hobrechta) został ukończony w roku 1862. Mimo, że zakładał tylko rozplanowanie dróg w mieście, wyznaczał również miejsca przeznaczone na industrializację, stacje kolejowe i dzielnice mieszkaniowe w ośrodku miejskim, który miało zamieszkiwać 4 mln ludzi. Dziś uważa się, że plan Hobrechta miał pozytywny wpływ na rozwój Berlina w drugiej połowie XIX wieku.

Kolejnym ważnym projektem, w którym brał udział, był projekt sieci wodociągowej i kanalizacyjnej w Szczecinie, którego budowa rozpoczęła się w roku 1870. Sukces przedsięwzięcia sprawił, iż Hobrecht został zaangażowany do podobnego  projektu, jednak o wiele większej skali w samym Berlinie.

Na ulicach tego miasta w połowie XIX wieku, podobnie, jak w wielu innych miastach europejskich panował brud. Na ulicach zalegały odchody zwierzęce, a nawet (zdarzało się!) szczątki ludzkie. Podczas deszczu wszystkie te nieczystości spływały do Szprewy. To powodowało rozwój licznych epidemii. W bogatszych dzielnicach średnia długość życia wynosiła 50 lat, w biedniejszych 32 lata. Sytuację poprawiło w niewielkim stopniu wybudowanie systemu dostarczania bieżącej wody do mieszkań i budowa latryn w podwórkach. Rozwijał się również ruch na rzecz poprawy higieny, kierowany przez mikrobiologa i lekarza Rudolfa Virchowa. Wszystko to sprawiało, że rajcy miejscy dojrzeli do przełomowej decyzji o budowie systemu kanalizacji miejskiej.  Rozpoczęła się w roku 1873 i trwała do roku 1893.

Koncepcja Hobrechta zakładała podział miasta na 12 promieniście rozłożonych obszarów odwadniania. Ścieki odprowadzane były przez murowane kanały ściekowe do przepompowni, skąd rurami pod ciśnieniem, transportowane były do farm ściekowych zlokalizowanych poza miastem. Tam składowane były na dużych obszarach, otoczonych przez tamy i przesączane do gruntu przez piasek, gdzie bakterie rozkładały zanieczyszczenia organiczne. Oczyszczona woda wzbogacana azotem, potasem, fosforanami i innymi minerałami była kierowana do nawożenia pól. Łączna powierzchnia obszarów, na których odbywała się produkcja roślinna i zwierzęca z wykorzystaniem oczyszczonej wody wynosiła 25000 ha, z czego 1/3 przeznaczona była na wyżej opisane odsączanie ścieków.

Dzięki powyższemu systemowi kanalizacji Berlin z końcem XIX wieku stał się najczystszym dużym ośrodkiem miejskim w Europie. Farmy kanalizacyjne wokół Berlina działały aż do lat 80-ych XX wieku, kiedy zostały zastąpione przez systemy nowsze technologiczne.

James Hobrecht zmarł 8 września 1902 i jest pochowany na cmentarzu w Berlinie-Mitte.

Jak się pewnie czytelnicy domyślają, Hobrechtsfelde to miejscowość, która powstała na terenie jednej z wyżej opisanych farm ściekowych. Sama nazwa została jej nadana w roku 1908. Osiedle jednak powstało jeszcze w roku 1906 i było ucieleśnieniem nowatorskiej wówczas idei miasta-ogrodu, czyli lepszego miejsca do życia od dotychczasowych ośrodków miejskich. W pierwszej fazie budowy osiedla powstało 9 domów, w których mogły mieszkać 4 rodziny. Każdy dom wyposażony był w wędzarnię oraz ogród. Powstał też budynek administracyjny, dom kultury i szkoła, a osiedle było połączone z Berlinem linią kolejową. Zatrudnienie dawało mieszkańcom istnienie przedsiębiorstw produkujących żywność roślinną i zwierzęcą oraz przetwórczych. Kres rozwoju Hobrechtsfelde jako "miasta-ogrodu" przyniosły lata 80-te, gdy Berlin otrzymał nowy technologicznie system kanaalizacji, a konkretnie rok 1985, kiedy powstała oczyszczalnia ścieków w nieodległym Schönerlinde.

***

Ciekaw jestem w jakich okolicznościach Balbina i Franciszek pojawili się w Hobrechtsfelde. W roku 1918  kończy się pierwsza wojna światowa. Wspomniana karta meldunkowa Balbiny odnaleziona w Bottrop podaje, że małżonkowie mieszkali krótko w Poznaniu, ale wkrótce wyjeżdżają z Polski i meldują się w Hobrechtsfelde w Niemczech. Dlaczego? Czy miejsce to ofiarowało lepsze perspektywy niż Poznań? Czy nie odczuwali entuzjazmu z powodu odzyskania niepodległości przez Polskę?

W Hobrechtsfelde zmieniali kilkakrotnie adres, ale trwali tam aż do roku 1935. Czy pracowali w jednym z przedsiębiorstw przetwórczych? A może zatrudnili się do pomocy w jednym z  niemieckich domów?

Dlaczego po tylu latach, w podeszłym wieku Balbina wyjechała z Niemiec z powrotem do Polski? Czy rozwój ruchu nazistowskiego w Niemczech to sprawił? Choć wszystko to ciekawe, nie otrzymam pewnie zbyt szybko odpowiedzi.

sobota, 15 marca 2014

Blisko, ale ... kto by się tego spodziewał!

Zawziąłem się na poszukiwania informacji o ślubie Balbiny Kaczmarek i Marcina Uzarka. Zacząłem od poszukiwań przez internet list osób wyjeżdżających do pracy w Niemczech z Odolanowa bądź Ostrzeszowa z lat 1880 - 1900. Przeczytałem gdzieś bowiem o tym, że w niektórych miejscowościach takie listy istniały. Trafiłem na stronę z adresami Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Ostrzeszowskiej i napisałem e-maila z zapytaniem o takie listy. Odpowiedział mi pan Marek Makieła. O istnieniu list nic nie dowiedziałem się. Otrzymałem natomiast sugestię kontynuowania poszukiwań metryki ślubu w Bottrop lub w okolicach. Skoro bowiem Balbina w 1914 roku mieszkała w Bottrop, a rok wcześniej nieopodal w Horst, równie dobrze mogła wziąć ślub w tych miejscowościach w latach 1888-1893. Dość mgliście to wszystko wyglądało, ale nie mając żadnego innego pomysłu, napisałem do Standesamt w Bottrop, z którego usług w przeszłości nie raz korzystałem.

Czekałem prawie dwa miesiące. Metryki ślubu Balbiny i Marcina nie odnaleziono. Podczas poszukiwań natrafiono natomiast na kartę meldunkową z 1914 roku na nazwisko Franz Scholtyssek. Bardzo ciekawy to dokument. Jak z niego wynika Franz Scholtyssek, urodzony w 1859 w Kotulinie koło Gliwic, w 1914 roku mieszkał w Horst. Buł górnikiem, wyznania rzymskokatolickiego. Na pierwszej stronie karty, po prawej stronie u góry widnieje krzyż i data 21 października 1947. Czyżby data zgonu Franciszka?

Razem z Franciszkiem mieszkali (i tu prawdziwe odkrycie) Balbina z Kaczmarków, po pierwszym mężu Uzarek, urodzona 24 listopada 1867 roku w Siedlikowie, Paulina Scholtyssek (najprawdopodobniej córka Franciszka), Walenty Uzarek urodzony w 1895 roku w Siedlikowie, którego metrykę urodzenia odnalazłem swego czasu w księgach ostrzeszowskich oraz najprawdopodobniej trzej synowie Marcina i Balbiny, nieznani mi wcześniej: Józef urodzony w Siedlikowie w 1904 roku, Stanisław (rocznik 1906) i Jan (rocznik 1909 - rok śmierci Marcina Uzarka). Zarówno Stanisław, jak i Jan przy dacie urodzenia mają wpisaną trudną, jak na razie, do zidentyfikowania nazwę miejsca urodzenia, którą odczytuję, jako Parzyel albo Paryzyel.

Ciekawie również wygląda rubryka dotycząca adresów zamieszkania. Wygląda na to, że rodzina Franza Scholtysska wyjątkowo często je zmieniała. W latach 1914 - 1919 w samym Horst nad Emscher mieszkała pod 6 adresami. W roku 1919 pod datą 5 maja jako miejsce zamieszkania można odczytać Poznań. Ale tuż poniżej pod datą wcześniejszą 1 marca 1919 jako miejsce zamieszkania podane jest Hobrechtsfelde pod Berlinem. W tym miejscu, jeśli wierzyć karcie, Franz z rodziną (czy nadal razem z Balbiną?) mieszkał pod 5 różnymi adresami. Wreszcie w roku 1935 rodzina mieszkała już w Odolanowie (spod Odolanowa wywodził się pierwszy mąż Balbiny, Marcin Uzarek). Wreszcie jako ostatni adres z 21 lipca 1943 roku widnieje trudne do zlokalizowania miejsce, które odczytuję jako Haardtbusch bądź Saardtbusch z dopiskiem 8b Sowiński bądź Serwiński.

Reasumując, wiem gdzie i kiedy urodziła się moja praprababcia, ale co do dalszych poszukiwań zarówno miejsca jej ślubu z Marcinem, jak i miejsca zgonu mam niemałą zagwozdkę.

Przy okazji chciałbym podziękować panu Markowi Makiele za sugestywne naprowadzenie mnie, a także Renacie Messel za tłumaczenie trudnych do odczytania zwrotów.