Notka opublikowana w "salonie24", 19 listopada 2007 roku.
Castle Frome, wioska położona w zachodniej Anglii niedaleko Ledbury, w hrabstwie Herefordshire, wymieniana przeze mnie w poprzedniej notce kryje w sobie prawdziwą perełkę. Schodząc ze wzgórza, na którym usadowione są domostwa Hill Farm, natrafić można na ścieżkę prowadzącą w lewo między drewnianymi ogrodzeniami prosto do stawu. Trawa dokoła niego jest przycięta równiutko w angielskim stylu, a tablica informacyjna tuż obok, utrzymana w doskonałym stanie, informuje o historycznym znaczeniu zbiornika wodnego.
W latach 1840-1841 Hill Farm zamieszkiwali John Benbow i jego siostra przyrodnia Jane. W tamtych czasach rejon Castle Frome zasiedlony był przez jeden z licznych odłamów Pierwotnych Metodystów (ang. Primitive Methodists) zwany Ewangelickim Kościołem Zjednoczonych Braci (United Brethren). Należało do niego wymienione przyrodnie rodzeństwo. Brat Johna, William Benbow zaprosił w rejon Castle Frome Wilforda Woodruffa, mormońskiego kaznodzieję, którego poznał wcześniej w Potteries. Zainteresowanie nową wiarą okazało się tak silne, że w ciągu 8 miesięcy swego pobytu w rejonie, Wilford Woodruff przyjął do nowego obrządku 1800 osób, a wśród nich Johna i Jane Benbowów. We wspomnianym przeze mnie stawie odbywały się chrzty. Od tamtej pory nosi on zresztą nazwę Benbow's pond. Jak się okazuje, w Zachodniej Anglii, w miejscowości Gadfield Elm znajduje się również najstarsza na świecie świątynia Mormonów.
***
O Mormonach (Kościół Jezusa Chrystusa i Świętych Dni Ostatnich) słyszał lub zetknął się z nimi niemal każdy z miłośników genealogii, czyli badaczy korzeni swojej rodziny. Nie znam dokładnie ich wyznania, ale faktem jest, że gromadzą w miarę możliwości dane o korzeniach rodzinnych ludzi z całego świata.
Na terenach Polski dane genealogiczne większości osób można uzyskać badając księgi urodzeń, ślubów i zgonów parafii kościoła katolickiego. Prowadzenie ksiąg metrykalnych przez kościół bierze swój początek na Soborze Trydenckim (1545-1563). Co prawda na terenach Rzeczypospolitej większość parafii zaczyna prowadzić księgi metrykalne dopiero w XVIII wieku, ale zdarzają się parafie, które zaczęły to robić wcześniej. Jest to bezcenne źródło do poszukiwań danych o przodkach dla osób pochodzenia nieszlacheckiego. W większości innego rodzaju dokumentów ich dane po prostu nie miały szansy się pojawić. Mniej więcej od roku 1810 na części ziem polskich wchodzi w życie Kodeks Napoleona i prowadzenie metryk stanu cywilnego staje się stopniowo powszechne.
No ale co do tego mają Mormoni? Mormoni kopiują dostępne dane metrykalne na całym świecie. Są one następnie gromadzone w ich centrum w Salt Lake City. Dzięki sieci Centrów Historii Rodziny, w których otwierane są czytelnie mikrofilmów, miłośnik genealogii może sobie wybrany mikrofilm (wyszukiwarka dostępna w internecie na stronie www.familysearch.org) zamówić za niewielką opłatą i następnie oglądać w lokalnej czytelni. W Polsce pierwsze Centrum Historii Rodziny powstało ponad dwa lata temu w Warszawie przy Nowym Świecie. W tym roku przeniesione zostało do wybudowanego niedawno kościoła przy skrzyżowaniu ulic Wolskiej i Redutowej. Źródłem danych, z którego Mormoni korzystali w Polsce, są głównie zbiory skopiowane dzięki umowom z Archiwami Państwowymi.
No ale co do tego mają Mormoni? Mormoni kopiują dostępne dane metrykalne na całym świecie. Są one następnie gromadzone w ich centrum w Salt Lake City. Dzięki sieci Centrów Historii Rodziny, w których otwierane są czytelnie mikrofilmów, miłośnik genealogii może sobie wybrany mikrofilm (wyszukiwarka dostępna w internecie na stronie www.familysearch.org) zamówić za niewielką opłatą i następnie oglądać w lokalnej czytelni. W Polsce pierwsze Centrum Historii Rodziny powstało ponad dwa lata temu w Warszawie przy Nowym Świecie. W tym roku przeniesione zostało do wybudowanego niedawno kościoła przy skrzyżowaniu ulic Wolskiej i Redutowej. Źródłem danych, z którego Mormoni korzystali w Polsce, są głównie zbiory skopiowane dzięki umowom z Archiwami Państwowymi.
Przed świątynią na Wolskiej stoi tajemnicza iglica. Napis pod nią informuje, że jest to kapsuła czasu, którą wierzący umieścili tam mając nadzieję na spotkanie dzięki niej w roku 2022 swoich przodków. Przypomina mi to wieszczenie Świadków Jechowy o końcu świata najpierw w roku 1914, a później, gdy nie nastąpił, w kolejnych latach.
Wchodzę do środka i kieruję się do czytelni, którą obsługują najczęściej bardzo miłe panie w starszym wieku. Wyjmuję z szuflady pudełko z mikrofilem uprzednio zamówionym, zakładam do czytnika i zagłębiam się w zdjęcia przedstawiające zapisy, najczęściej w języku rosyjskim, ślubów, urodzeń i zgonów z podpiotrkowskiej parafii Skórkowice. Dzięki pamięci mojej babci dowiedziałem się, że jej pradziadek nazywał się Ludwik Krupa. Przez ostatnie lata odkryłem imiona kolejnych jego dzieci, natrafiając w końcu na nazwisko małżonki. Marianna Laszczyk, bo o niej mowa, po śmierci Ludwika wyszła w roku 1868 po raz drugi za mąż za Pawła Wroniszewskiego. Gdy przeglądam XIX-wieczne zdjęcia ksiąg metrykalnych parafii Skórkowice najpopularniejsze nazwiska to Kowalski, Dzidkowski oraz właśnie Wroniszewski i Laszczyk. Wielką satysfakcję przynosi odnalezienie danych kolejnej osoby, dzięki której na świat przyszedł któryś z prapradziadów lub któraś z prababć, a dzięki nim przecież ja. Żeby jeszcze te zdjęcia potrafiły mówić...
Centrum Historii Rodziny zawsze jest zatłoczone. Przyjeżdżają tu badacze-amatorzy powiązań rodzinnych z całego kraju. Cóż, dostępność mikrofilmów, koszt ich sprowadzenia, kopiowania jest najniższy w porównaniu z Archiwami Państwowymi, czy też kościelnymi. Oczywiście, Mormoni też nie mają pełnej bazy danych genealogicznych z terenu całego kraju. Poza tym materiały, którymi dysponują pochodzą z Archiwów Państwowych, a więc obejmują w najlepszym wypadku księgi do roku 1900. Często więc przy poszukiwaniach korzystam z życzliwości księży w parafiach, w których rodzili się moi przodkowie. A satysfakcja z odkrycia kolejnej osoby w długim łańcuchu pokoleń jest olbrzymia.
1 grudnia pod notką pojawił się taki oto komentarz:
Skórkowice
Poszukując korzeni mojej rodziny, przez przypadek trafiłem na Twoją stronę.Wydaje mi się,że korzenie naszych rodzin mogły się w przeszłości przeplatać.Nazywam się Kimliński,cześć mojej rodziny wywodzi się z okolic Skórkowic, Starej Wsi, Dąbrówki,Skotnik.Moja prababcia Anna Krupa w 1880roku wzięła ślub z Marcinem Kimlińskim,z kolei moja babcia Waleria była z domu Dzidkowska.Jak ustaliłem w połowie 19 wieku Dzidkowscy i Laszczykowie wielokrotnie żenili sie między sobą. Tak więc Ludwik Krupa może być spokrewniony z moją prababcią a Laszczykowie w jakimś stopniu z moją babcią.Mam zamiar to wstępne rozpoznanie uzupełnić o materiały z Archiwum Państwowego w Piotrkowie Trybunalskim (do1900r)i akta parafii w Skórkowicach Dąbrówce i Skotnikach Serdecznie pozdrawiam
2007-12-01 20:10
kimek2
2007-12-01 20:10
kimek2
Cóż się okazało? Dysponowałem kopią aktu ślubu Anny Krupy i Marcina Kimlińskiego. Dziś śledzę obie linie Krupów: moją i Kimka2. Ta sama wioska, rok 1841, dwie rodziny Krupów i jeszcze nie widać połączenia rodzinnego między nimi.
Witam.
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie jesteśmy w jakiś sposób spokrewnieni.
Moja wiedza niestety kończy się na dziadkach,
Władysław Laszczyk i Władysława z domu Widawski
Może znajdę jakieś informacje.
<1jarecki@wp.pl>
Pozdrawiam
Jarosław Laszczyk
We wsi Klew (parafia Skórkowice) ok. 1818 roku przyszedł na świat mój 3xpradziadek Franciszek Stawiński, spłodzony z Bonawentury (Wincentego) i Maryanny z Górskich. Resztę życia spędził w Koprzywnicy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńArkadiusz Mikołajczyk
Z Klewem i ja mam związki rodzinne. Urodziła się w nim moja praprapraprababcia Marianna Sokalska z Błażejowskich, dokładnie 1 stycznia 1821 roku. Jej bratem był Ludwik Błażejowski urodzony w 1816 roku również w Klewie, żonaty z Anną Górską, urodzoną w 1823 roku w Ruszenicach, córką Walentego i Ewy. Kto wie, może mamy odległe związki rodzinne? Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń