Kończąc serię notek związanych z obecną dzielnicą Białegostoku Bażantarnią, chciałbym wspomnieć o stawie zwanym przez białostoczan potocznie "stawem na Bażantarni". Położony jest w sąsiedztwie Izby Celnej przy ulicy Octowej i wydawałoby się, że bliskość XVIII-wiecznego dworku w Bażantarni zapewnia stawowi obecność w źródłach historycznych. A jednak nie. Być może powodem jest nie tylko brak źródeł historycznych, a jak napisał w komentarzu Piotr, możliwe usytuowanie dworku Bażantarnia nieopodal dzisiejszego skrzyżowania ulic Kopernika i Bohaterów Monte Cassino, czyli w miejscu, gdzie na przełomie XIX i XX wieku zlokalizowana była wieś Bażantarnia, a nie w okolicach dzisiejszej ulicy Octowej.
Odnalazłem wzmianki o stawie na Bażantarni z okresu po drugiej wojnie światowej. Jednak podobną nazwę stosowano do stawu leżącego przy ogródkach działkowych i koszarach przy ulicy Bema, nad strumykiem Bażantarka. Tak jak w relacji Wincentego Tobiaszewskiego dotyczącego egzekucji, którą przeprowadzono nad brzegiem stawu przy ulicy Bema w 1946 roku:
"To był chyba czerwiec, w każdym razie lato. Poszliśmy się pokąpać na Bażantarnię, tam był taki staw. Między ogródkami działkowymi a strzelnicą. Okazało się, że między stawem a strzelnicą są wbite w ziemię słupy. Wokół stało dużo wojska. Stał także pluton egzekucyjny. Potem przyprowadzono cztery osoby, w polskich mundurach. Przywiązano ich do pali. Oficer wydał komendę i pluton wykonał salwę. Po tej salwie dwóch skazańców od razu zwiesiło głowy. Jeden z pozostałych, pierwszy z lewej, krzyczał jeszcze. Podszedł do niego ten wojskowy oficer, który prowadził egzekucję i strzelił do niego w głowę z pistoletu. Wtedy i on zwiesił głowę do dołu. Podszedł do drugiego z lewej, popatrzył na niego i też do niego strzelił, bo on się chyba jeszcze ruszał. Dwóch po prawej nie dobijał, oni od razu zwiesili głowy. Wtedy ciała żołnierze odwiązali od pali i wrzucili na wóz, który odjechał w kierunku koszar”.
Jerzy Antoni Jamiołkowski wspominając dzieciństwo w latach 50-ych XX wieku pisał:
" Zwierzyniec to także wieża spadochronowa, rozbijane pod nią- zanim nie przeniosły się na Kawaleryjską - cygańskie tabory, górka za cmentarzem, boisko przy kamieniu, grzyby (podbrzeźniaki zbierało się w miejscu gdzie dziś stoi rozgłośnia radiowa).
Krywlany to już była dalsza wyprawa. Największą atrakcją wcale nie były samoloty, ale pełne tajemnic bunkry. Inną daleką wyprawę odbywaliśmy latem nad staw na Bażantarni."
Odnalazłem wzmianki o stawie na Bażantarni z okresu po drugiej wojnie światowej. Jednak podobną nazwę stosowano do stawu leżącego przy ogródkach działkowych i koszarach przy ulicy Bema, nad strumykiem Bażantarka. Tak jak w relacji Wincentego Tobiaszewskiego dotyczącego egzekucji, którą przeprowadzono nad brzegiem stawu przy ulicy Bema w 1946 roku:
"To był chyba czerwiec, w każdym razie lato. Poszliśmy się pokąpać na Bażantarnię, tam był taki staw. Między ogródkami działkowymi a strzelnicą. Okazało się, że między stawem a strzelnicą są wbite w ziemię słupy. Wokół stało dużo wojska. Stał także pluton egzekucyjny. Potem przyprowadzono cztery osoby, w polskich mundurach. Przywiązano ich do pali. Oficer wydał komendę i pluton wykonał salwę. Po tej salwie dwóch skazańców od razu zwiesiło głowy. Jeden z pozostałych, pierwszy z lewej, krzyczał jeszcze
Jerzy Antoni Jamiołkowski wspominając dzieciństwo w latach 50-ych XX wieku pisał:
" Zwierzyniec to także wieża spadochronowa, rozbijane pod nią- zanim nie przeniosły się na Kawaleryjską - cygańskie tabory, górka za cmentarzem, boisko przy kamieniu, grzyby (podbrzeźniaki zbierało się w miejscu gdzie dziś stoi rozgłośnia radiowa).
Krywlany to już była dalsza wyprawa. Największą atrakcją wcale nie były samoloty, ale pełne tajemnic bunkry. Inną daleką wyprawę odbywaliśmy latem nad staw na Bażantarni."
Mój znajomy C.M. twierdzi, że w latach 80-ych jego koledzy jeździli na Bażantarnię i pływali po stawie na prowizorycznych tratwach. O wyprawach na Bażantarnię z osiedla Zielone Wzgórza słyszałem i inną relację.
Dla mnie miejsce to było do niedawna zupełnie nieznane. Odkryłem je zupełnie przypadkiem podczas przygotowań do spaceru po Nowym Mieście. Jakiś amator wędkowania chwalił się na forum internetowym, że na Bażantarni łapał szczupaki. Postanowiłem zobaczyć, jak wygląda staw dzisiaj.
Znajduje się tuż przy ulicy Octowej, wystarczy podejść parę kroków błotnistą drogą tuż za płotem Izby Celnej. Staw nie jest duży, brzegi ma mocno zarośnięte chwastami, krzakami, wokół rozciągające się tereny przemysłowe nie zachęcają raczej do rekreacji. Ciekaw jestem, czy czytelnicy bloga znają to miejsce i czy rzeczywiście służyło letniemu wypoczynkowi.
Witam. Na staw przychodzilem swego czasu na ryby a nawet i się ochlodzic w upalne dni. Tak, kiedyś było tam dużo ludzi, zwłaszcza dzieci i młodzieży. Byl mocno zamulony, ale co przeszkadza mlodziezy w kapieli? :-). Można tez było polowic. Były piękne liny, karasie. Podobno byly nawet ladne szczupaki. Tych jednak nie dane mi bylo zobaczyc. Tak było 20-25 lat temu. Jednakże z czasem rybkę chyba raczej ,,wyklusowano,, ze po jakims czasie nawet karasia ciężko było złowić. Później nie wiadomo skąd pojawił się sumik karlowaty, który dokończył resztę. Co teraz tam zostało? Któż to wie. Ostatni raz byłem tam z 10 lat temu. Zbiornik prawie całkowicie do okola był zarośnięty. W wodzie również kupa zielska. Do tego po drugiej stronie powstala baza samochodow smieciarek. Staw odgrodzony, dojścia juz nie ma. Co za tym idzie zapach nie pozwalał by posiedzieć dłużej nad woda niż 2 minuty. Zwłaszcza jak powialo od bazy. O kąpieli juz nawet nie wspomne. Gdyby ktoś kiedyś o to zadbał byłby to świetny duży zbiornik i dla wędkarzy i dla rodzin. A tego u nas brakuje. Teraz .... Zarosnie jak wszystko do okola. Marnotrawstwo. Pozdrawiam. Rodowity Bialostoczanin :-).
OdpowiedzUsuńStaw przy urzędzie celnym potocznie jest nazywamy Balaton i to od bardzo dawna
UsuńWotam przypadkiem natrafilem na ta notke . W durzej mierze sie z tym nie zgadzam.staw owszem jest zaroaniety ale nie ogrodzony. I dalej sa tu ryby. .
OdpowiedzUsuńJakie ryby? Pan tam wędkuje?
UsuńWłaśnie z stamtąd wracam teraz jest pełno glonów że się nie da łowić A jeszcze w tamtym roku łowiłem ładne okazy karania czy lina trafiał się i sumik karlowaty Nie wiem od kiedy bo jest tabliczka że to jest już teren prywatny i zakaz wjazdu
OdpowiedzUsuńWitam
OdpowiedzUsuńChodziliśmy tam z kolegami we wczesnych latach 90, miałem wtedy naście lat. Z tego co pamiętam to miejsce nie specjalnie mi się podobało, woda mętna, brzegi porośniete, frajdą jednak było pływanie na wspomnianych tratwach, nie było to jednak raczej miejsce dla "rodzin z dziećmi"