wtorek, 17 grudnia 2019

Ksiądz i rewolwer

Nowy Dwór, wówczas jeszcze miasteczko na prawach miasta (prawa miejskie odebrane w 1934 roku) położone nieco na uboczu głównych szlaków na Ziemi Sokólskiej. W miasteczku ludność wyznaniowo wymieszana. Synagoga, cerkiew, kościół. W rynku targi koni i bydła. Domy drewniane, kryte strzechą. Ksiądz Zygmunt Wirpsza przybył do Nowego Dworu prawdopodobnie na przełomie lat 70. i 80. XIX wieku z sąsiedniej parafii w Dąbrowie Grodzieńskiej. Takie nazwisko księdza wikarego widać w metrykach tejże parafii w Dąbrowie w latach 1877-1879.

W 1881 roku jako proboszcz parafii nowodworskiej wraz z panem Eynarowiczem z nieodległej Kudrawki rozpoczyna pracę przy murowaniu kościoła oraz grodzeniu cmentarza. Jakoś jednak nie wszystko idzie jak należy. Czy to marazm małego miasteczka, różnorakie problemy dnia codziennego, czy też brak lokalnych liderów sprawia, że prace nie posuwają się naprzód. Pisze o tym "Gazeta Świąteczna" w numerze 52 z 1885 roku:

"Z okolic Nowego Dworu, co leży w gubernji Grodzieńskiej, donoszą nam, że przed czterema już laty przymurowano połowę kościoła w tem miasteczku i pokryto dachem, a to kosztem i pracą parafjan, za staraniem zaś księdza proboszcza Wirpsza i pana Ejnarowicza, dziedzica z Kudrawki. Od tego jednak czasu parafjanie i bractwo kościelne przestali jakoś dbać o swój dom Boży. Ściany są nagie, a nawet tynk z nich odpada, że żal patrzyć. Dwa obrazy sprowadzone dawniej za dwieście rubli muszą stać dotąd w magazynie i jest obawa, żeby ich tam szczury nie popsuły. Cmentarz kościelny został do połowy otoczony murem kamiennym, a reszty ogrodzenia doczekać się niemożna. Ksiądz proboszcz chciałby się jak najprędzej zabrać do tych robót, przypomina wraz ze swym organistą o potrzebach kościoła ludowi, ale parafjanie są opieszali. Spodziewamy się jednak, że przecież nareszcie się wzruszą i o zaopatrzeniu swej świątyni we wszystko naprawdę pomyślą."


Ciekawi mnie zwłaszcza, jaki był dalszy los tych obrazów za 200 rubli.

...

5 lat później miasteczko budzi się jednak z marazmu. Przeszywa je jak strzałą straszna i jednocześnie dziwna wiadomość:

"O smutnym wypadku donosi nam czytelnik Gazety: "W Nowym Dworze (co leży koło źródeł rzeki Bobry) proboszcz tamtejszy, ks. Wierpsza, wróciwszy z drogi na plebanję chciał oczyścić rewolwer. Mając jednak krótki wzrok, nie zauważył, że niektóre kule siedzą w bębenku. Podczas majstrowania cyngiel został przez nieostrożność pociągnięty, padł strzał i kula, trafiwszy księdza w samo czoło, pozbawiła go życia. Zwłoki pogrzebane zostały na cmentarzu parafialnym, a prowadził je na miejsce wiecznego spoczynku proboszcz z Zalesia. Parafjanie wstrzymali się podczas zapust od tańców i muzyki, bez której nawet uroczystości weselne się odbywały"



Przede wszystkim zwraca uwagę ten nieszczęsny rewolwer. Po co proboszczowi w tej prowincjonalnej mieścinie był taki przedmiot. Czy czasy były niespokojne? Czy prowadzenie parafii w Nowym Dworze było niebezpieczne? A może takie zwyczaje wtedy panowały wśród proboszczów? Po drugie, czy to rzeczywiście był przypadek? Przypuszczam, że wśród mieszkańców Nowego Dworu do dziś może istnieć w pamięci zbiorowej pamięć o księdzu, który przez nieuwagę pozbawił się życia.

Wątpliwości nie rozwiewa akt zgonu księdza Zygmunta Wirpszy (takie nazwisko widnieje w akcie zgonu) zapisany w księdze pogrzebanych parafii w Nowym Dworze z roku 1890 pod numerem 91. Według tego lakonicznego zapisu ksiądz Zygmunt Wirpsza zginął отъ выстрела съ револьвера самымъ. Miał 53 lata. Ciało zmarłego księdza pochowane zostało na nowodworskim cmentarzu parafialnym przez księdza Franciszka Mackiewicza tego samego dnia, 20 grudnia 1890 roku.

2 komentarze:

  1. Rzeczywiście nasuwa się tu kilka pytań. Niezwykła (acz smutna) historia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutna historia, ale także ciekawa. Choćby z tego względu, że rewolwer był raczej cenną zdobyczą na terenach zaborów w tamtych czasach.

    OdpowiedzUsuń