wtorek, 26 marca 2013

XVIII-wieczny cmentarz na Piaskach w Miechocinie

Ostatnią z ciekawostek, jaką dane mi było odkryć podczas krótkiego pobytu w Tarnobrzegu, był XVIII - wieczny cmentarz na Piaskach w Miechocinie. Gdy ruszyłem spod kościoła w stronę centrum miasta, zauważyłem kątem oka drogowskaz, kierujący w stronę zabytkowego cmentarza. Przyznam, że nie było łatwo go znaleźć wśród wąskich i gęsto zabudowanych uliczek podmiejskiego Miechocina. Kluczyłem dłuższą chwilę, zanim napotkana osoba nakierowała mnie na właściwy kierunek. Cmentarz otoczony jest ze wszystkich niemalże stron zabudowaniami jednorodzinnymi i podwórkami, dlatego tak trudno go wypatrzyć pomiędzy nimi. Nawet wąskiej alejce wiodącej na cmentarz towarzyszą po obu stronach płoty strzegące dostępu do posesji prywatnych. Przez cały czas pobytu na cmentarzu towarzyszyło mi wściekłe ujadanie psa dochodzące z sąsiadującego z wejściem na cmentarz podwórka.

Cmentarz na Piaskach powstał pod koniec XVIII wieku w efekcie licznych epidemii oraz w wyniku przepełnienia terenu dotychczasowego cmentarza, usytuowanego przy kościele.


W 1843 roku poszerzono teren cmentarza o kilka dokupionych parceli chłopskich. Zbudowano również murowaną kaplicę w stylu gotyckim, której fundatorami byli Seweryn Stawski, były dziedzic dóbr w Machowie i hr. Jan Tarnowski z Dzikowa.

W 1881 dokupiono dalszych kilka parceli chłopskich i powiększono cmentarz otaczając go murem.

Cmentarz w dużej mierze został zniszczony podczas działań wojennych w 1915 roku i podczas II wojny światowej.

Od roku 1920 zaczęto grzebać zmarłych na nowym cmentarzu, na tzw. "Krzywdzie", ostatnie zaś pochówki na Piasku pochodzą z lat 50-ych XX wieku.


Prezentowane tu nagrobki to duża część widzianych przeze mnie, ale nie wszystkie. Według dostępnych opracowań najstarsze istniejące nagrobki pochodzą z lat 1837 i 1841 (dwa). Jeden (z roku 1841) już w latach 90-ych XX wieku nie istniał lub nie posiadał czytelnej inskrypcji (nagrobek Marianny z Czarneckich), pierwszy musiał być słabo czytelny i być może jest widoczny na zdjęciach nagrobków bez czytelnej inskrypcji lub z jakichś względów nie został przeze mnie sfotografowany (Teodozji Karoliny z Kopińskich Perrot).

Nagrobek Jana Zakliki (1800-1878), przedstawiciela małopolskiego rodu szlacheckiego herbu Topór (na nagrobku nad inskrypcją nagrobną wizerunek herbu), związanego z Ziemią Sandomierską. Jest to jeden z najstarszych istniejących nagrobków na cmentarzu.



Nagrobek Ferdynanda Semmela, zmarłego w 1891 roku. Z lat 1881-1899 pochodzą najlepiej zachowane nagrobki XIX-wieczne, ulokowane w pobliżu bramy wejściowej na cmentarz.



Nagrobek Maurycego Giżyńskiego (1829 - 1891).




Nagrobek Gertrudy z Szymberskich Zakliczyny (1814 - 1898). Nad inskrypcją widoczne herby.


Nagrobek Józefa Ptaszyńskiego (1859 - 1894).


Nagrobek dr. Wiktora Wilhelma Reichmana, adwokata krajowego w Tarnobrzegu, zmarłego w 1909 roku.


Nagrobek Ludwika Pokornego, CK Urzędnika Sądowego (1864 - 1909).

Nagrobek Heleny z Menscheków Ludwigowej, żony CK Koniuszego ze straży skarbowej zmarłej w 1904 roku w wieku 34 lat.


Nagrobek rodziny Pawlasów: Józefa (1809- 1890), Florentyny (1815 - 1892) i Roberta (1852 - 1900).


Nagrobek Ignacego Brudzyńskiego, zmarłego w 1895 roku.


Nagrobek Anieli Niemcowej, wdowy po inspektorze szkolnym, zmarłej w roku 1923.


Nagrobek Józefy Tychanowiczowej z Wiącków (1884 - 1914) i Zdzisia Tychanowicza (1910-1911).


Nagrobek Józefa Taszarskiego, uczestnika Powstania Styczniowego, dyrektora Towarzystwa Zaliczkowego w Tarnobrzegu, zmarłego w 1912 roku. W bazie danych Powstańców Styczniowych znalazłem nazwisko Józefa Taszarskiego, jednak nie jestem pewien, czy chodzi o tę samą osobę. Oto biogram tej osoby: "h. Ostrzew, ur. w Kobylcu, r. 1841, praktyk, gosp., służył w oddz. Younga, Skrzyńskiego, Oborskiego, Słupskiego i Caliera. Walczył pod Brdowem, Niewierzem, Uniejowem, Grochowem, Grójcem, Borowicami i Ceswicami. Ranny pod Ceswicami w lewą nogę. Po powstaniu rządca dóbr., źródło: Białynia-Chołodecki J. "Pamiętnik powstania styczniowego""



Nagrobek Zygmunta Kolasińskiego, dziejopisa Tarnobrzega i działacza społecznego, syna burmistrza (1887 - 1914). Po ukończeniu Szkoły Powszechnej w Tarnobrzegu uczęszczał do Seminarium Nauczycielskiego w Krośnie, gdzie w 1908 r. zdał egzamin kwalifikacyjny na nauczyciela szkół ludowych. Ukończył również tzw. Kurs Wydziałowy we Lwowie, uprawniający do nauczania w szkołach średnich. W latach 1909-1910 pracował w Szkole Przemysłowej Uzupełniającej jako nauczyciel języka polskiego, rachunków i pisania. Działał również w komitecie na rzecz utworzenia w Tarnobrzegu szkoły średniej. Swoje prace o Tarnobrzegu zamieszczał w Powiatowym Dzienniku Urzędowym z lat 1908-1909, wydawanym w Tarnobrzegu pod redakcją dr. Juliusza Dunikowskiego.


Nagrobek rodziny Wilków:

Mikołaja (1851-1926), Agaty (1856-1914), Rozalii (1898-1916), Stanisława (1916-1918), Marii Robak (1889-1926).



Nagrobek ofiar pocisku artyleryjskiego z 1915 roku: Katarzyny z Dybysów Bąski i jej dzieci: Marianny (lat 10), Janiny (lat 8), Juliana (lat 5), Heleny (lat 3), Marianny Tracz z Bąsków i Stefanii (lat 15), Janiny (lat 10) i Jana (lat 4).


Nagrobek Katarzyny Hyjkowej z Wilczyńskich (1868-1918).


Nagrobek Marii Solarczyk z Korasadowiczów (22 lata).


Nagrobek Emila Turka (1881-1892).


Nagrobek Agnieszki Mróz z domu Wilk (1876-1941) i Mikołaja Mroza (1867-1952).


Nagrobek Anny Wilkowej, zmarłej w 1949 roku oraz symbolicznie profesor Heleny Zaleskiej (1903-1991), zmarłej w Szwecji harcmistrzyni, w latach 20-ych XX wieku naczelniczki ZHP we Francji i w Belgii, członkini Szarych Szeregów w Warszawie, nauczycielki tarnobrzeskiego gimnazjum i liceum, skazanej w 1949 roku za udział w antykomunistycznej organizacji "Młodzieżowy Ruch Oporu" w Tarnobrzegu, więźniarki czasów stalinowskich.


Nagrobek Józefy Bronisławy ze Stalów Niemcowej, nauczycielki, zmarłej w 1937 roku i Józefa Wilka (1889-1947), majora Wojska Polskiego, obrońcy Tobruku.


Nagrobek Józefa Wilka (1928-1955) i Tomasza Wilka (1891-1936).


Nagrobek Hermana Jeschke, zmarłego w 1889 roku.


Nagrobek Józefa Muhlsteina (1832-1887).


Nagrobek Rozalii Lang z Gwizdalskich zmarłej w 1901 roku.


Nagrobek Marii Kuryłło, zmarłej w 1890 roku.


Nagrobek Felicji z Olechowskich Adwentowskiej, zmarłej w 1919 roku.


Nagrobek Leony z Nagóreckich Malcowej (1854-1911) i Jakuba Malca zmarłego w 1929 roku.


Nagrobek Stanisława Tomaszewskiego (1828-1890) oraz dzieci: Kazi (1891-1896) i Wandzi (1892-1896).

Nagrobek Agaty Frankiewicz, córki Adama Rawskiego i Tekli z Wiącków, zmarłej w 1903 roku oraz Anny (lat 9) i Władysława (lat 15). Nazwiska Rawski i Wiącek zapisały się szczególnie w historii Ziemi Tarnobrzeskiej.


Nagrobek Wincentego Mikułowskiego, zmarłego w 1841 roku. Jest to jeden z trzech najstarszych czytelnych nagrobków na cmentarzu.


Nagrobek Teresy Kurzweil, zmarłej w 1884 roku, Henryka Kurzweila, zmarłego w 1884 roku oraz Fryderyki Sonna, zmarłej w 1881 roku.


Nagrobek Władysława Gryglewskiego, długoletniego poczmistrza, członka Rady Powiatowej, burmistrza Tarnobrzega, zmarłego w 1904 roku.


Nagrobek ks. Józefa Sobczyńskiego (1852-1897) proboszcza miechocińskiego i wicedziekana Dekanatu miechocińskiego.


Nagrobek Honoraty Macinkowskiej z Sobczyńskich, zmarłej w 1901 roku.


Nagrobek Franciszka Dryki, zmarłego w 1922 roku.


Nagrobek Leonii ze Skórskich Zagłoby Bochniewiczowej, zmarłej w 1908 roku oraz  Mariana Feliksa Zagłoby Bochniewicza, zmarłego w 1923 roku.


Nagrobek Ignacego Dekutowskiego, zmarłego w 1881 roku i Barbary Dekutowskiej, zmarłej w 1911 roku.


Grób Marii Nedbal (1873-1955) i Leona Nedbala (1848-1912).


Nagrobek Gieńcia Nedbala (1902-1904).


Nagrobek Adolfa Grosa, zmarłego w 1887 roku, nadinżyniera.


Nagrobek Józefa Jeschke, zmarłego w 1878 roku.


Nagrobek Antoniny Kulig, żony urzędnika sądowego w Nisku, zmarłej w 1913 roku.


Poniżej zamieściłem jeszcze zdjęcia ciekawszych nagrobków bez inskrypcji.









Mieczysław Brzyski, "Dzieje miasta Tarnobrzega do 1772 r.", Kraków, 1974, Praca magisterska w seminarium prof. dr Adama Przybosia

"Ewidencja zabytkowego cmentarza rzymskokatolickiego w Tarnobrzegu-Miechocinie", artykuł opublikowany w "Tarnobrzeg. Szkice z dziejów miasta i jego obywateli" pod redakcją Adama F. Barana, Wydawnictwo "Attyla", Tarnobrzeg 2012.

Józef Rawski, Wojciech Rawski, "Miechocin. Kolebka Tarnobrzega.", Tarnobrzeg, 1994.

niedziela, 17 marca 2013

Miechocin, parafia mych przodków Tudorów

Poza Cyganami miałem okazję w ostatnim czasie odwiedzić Miechocin, dziś wiejskie przedmieście Tarnobrzegu, jego (jak piszą Józef i Wojciech Rawscy) kolebkę. Do Miechocina wjeżdżałem od strony Chmielowa, wioski sąsiadującej z Cyganami, również w przeszłości zamieszkanej przez mych przodków. Była późnozimowa pogoda, na zewnątrz lekki mróz, niebo prawie w całości zachmurzone, jednak gdzieniegdzie przebijało światło słoneczne. Po lewej stronie, tonące we mgle, mijałem sporej wielkości jezioro Tarnobrzeskie. Nazwa ta funkcjonuje od niedawna, sam zbiornik powstał w roku 2009 po zalaniu wodą z pobliskiej Wisły wyrobiska górniczego o powierzchni 560 ha i głębokości do 110 m, pozostałego po odkrywkowej kopalni siarki. Niegdyś region przemysłowy ma szansę zamieniać się w atrakcję turystyczną.


W parafii miechocińskiej wystawiony został jeden z pierwszych dokumentów metrykalnych, na podstawie którego miałem okazję uzupełniać swoją genealogię - spisany po łacinie akt chrztu mego dziadka Wojciecha Tudora. Stąd też pochodzą metryki dokumentujące przodków męskich Wojciecha - Andrzeja, Wojciecha i Ignacego Tudorów.


Niepozorny kościółek miechociński, położony na wzgórzu po prawej stronie drogi wiodącej z Chmielowa jest jedną z najstarszych polskich świątyń. Jak pisze o Mychoczinie Jan Długosz: "Villa habens in se ecclesiam parochialem Sanctae Mariae Magdalenae dictam, lapide per nobilis de familia Habdank muratam". Według Józefa i Wojciecha Rawskich prawdopodobnym fundatorem kościoła pochodzącym z Habdanków był Pakosław Starszy, syn Lasoty, występujący na arenie dziejów w latach 1219 - 1243. Styl gotycki, w jakim został zbudowany pierwotny kościółek trafiał do Polski w owych czasach, za sprawą rzymskokatolickiego zakonu Cystersów. Za czasów Długosza świątynia wystarczała dla 460 parafian. Budowla pierwotnego kościółka stanowi prezbiterium obecnej świątyni.






W 1593 roku założono miasto Tarnobrzeg. Wzrosła wtedy liczba parafian, co spowodowało konieczność rozbudowy kościółka, która miała miejsce za czasów Stanisława Michała Tarnowskiego - "wojewody bogatego" w roku 1613. Rozbudowano wtedy między innymi nawę główną.

Kolejna rozbudowa nawy głównej miała miejsce w latach 1843-45. Eklektyczne elementy, zaburzające estetyczny wyraz kościoła widoczne w jego bryle, jak na przykład okrągła kaplica o sklepieniu kopulastym, to efekt restauracji kościoła w roku 1932, uzasadnionej zniszczeniami, jakim uległ w roku 1915 podczas działań wojennych.



Niestety nie dane mi było wejść do środka kościoła. Musiałem zadowolić się oglądaniem tego zabytku przeszłości z zewnątrz. W murze świątyni zauważyłem cztery tablice. Dwie z nich poświęcone zostały mieszkańcom wiosek Kajmów i Machów, które zniknęły z powierzchni ziemi, ustępując miejsca w latach 60-ych XX wieku, budowanej kopalni siarki. Obok nich wisi tablica poświęcona Wojciechowi Wiąckowi, ojcu wspomnianej w poprzednim poście Marii Kozłowej.



Jest też tablica poświęcona rozstrzelanym przez Niemców w Rozwadowie, 19 października 1943 roku, żołnierzom AK. Zwróciłem szczególną uwagę na nazwiska Józefa Motyki urodzonego w 1913 roku oraz Mieczysława Motyki, urodzonego w 1920 roku. Nazwisko Motyka nosiła bowiem moja prapraprababcia Marianna, żona Ignacego Tudora oraz jej ojciec Piotr.


W ogrodzeniu kościoła znajdują się 3 zbudowane z cegły, opatrzone drewnianymi drzwiczkami kapliczki. Jedna z nich miała je otwarte, ale puste wnętrze, więc nie do końca jest dla mnie jasne ich przeznaczenie.


Nieopodal zauważyłem również trzy inne interesujące obiekty. Przy ulicy, od strony jeziora Tarnobrzeskiego stoi krzyż z lanego żelaza, na betonowym fundamencie, postawiony w roku 1935 przez hrabiego Zdzisława Tarnowskiego. W miejscu tym w roku 1908 spadł z wystraszonego konia, lecz poza zwichnięciem nogi, nie doznał obrażeń.


W pobliżu kościoła znajduje się także głaz z tablicą poświęconą Janowi Długoszowi. Napis na tablicy głosi: "Pamięci Jana Długosza (1415 - 1480), wielkiego kronikarza Polski Piastów i Jagiellonów, wychowawcy synów króla Kazimierza Jagiellończyka, protektora nauki i arcybiskupa lwowskiego, patrona szkoły parafialnej w Miechocinie, w wieku XVI i XVII Akademii Miechocińskiej, Szkoły Filialnej Akademii Krakowskiej. Tarnobrzeg 22.IX. 2011, Prezydent Miasta Tarnobrzega."



Nieopodal stoi drugi krzyż, ufundowany przez hrabiego Zdzisława Tarnowskiego w roku 1935 na pamiątkę 1900-ej rocznicy odkupienia świata przez Jezusa Chrystusa.


O jeszcze jednej ciekawostce związanej z Miechocinem napiszę w jednym z kolejnych postów.

Józef Rawski, Wojciech Rawski, "Miechocin. Kolebka Tarnobrzega.", Towarzystwo Przyjaciół Tarnobrzega, Tarnobrzeg, 1994

czwartek, 14 marca 2013

Cygany - krótka wizyta

Była późna pora poobiednia, gdy wjeżdżałem do Cygan od strony Stalowej Woli i Zaklikowa. O tej porze roku miałem więc około godziny, aby móc przed zmrokiem zobaczyć wioskę, w której moi pradziadkowie Andrzej i Marianna Tudorowie spędzili około 10 lat swego życia w burzliwym drugim dziesięcioleciu XX wieku. Na zewnątrz samochodu było szaro, zimno, zaczął zacinać drobny deszczyk. Zapowiedziałem wcześniej telefonicznie swoją wizytę w Centrum Kultury Lasowiackiej, aby zobaczyć regionalną izbę pamięci im. Marii Kozłowej.

Przed wioską po prawej stronie drogi stał krzyż-kapliczka. Wkrótce na horyzoncie pojawiły się pierwsze zabudowania.






W centrum wsi, okazale prezentował się budynek Centrum Kultury Lasowiackiej. W izbie regionalnej można było obejrzeć galerię kwiatów lasowiackich, wykonanych przez członkinie Stowarzyszenia Na Rzecz Ekorozwoju Wsi Cygany, przedmioty codziennego użytku na wsi z pierwszej połowy wieku XX, a także nieliczne dokumenty zgromadzone przez Marię Kozłową. Maria Kozłowa (1910-1999) była córką wzmiankowanego na blogu działacza społecznego Wojciecha Wiącka. Skrzętnie dokumentowała wiadomości o zwyczajach, obrzędach, ludowej magii. Interesowały ją regionalne tańce, plastyka obrzędowa i wszystko, co wiązało się z tradycją wsi lasowiackich. Pisała również poezje. Na wszelkiego rodzaju uroczystości zawsze ubierała ludowy, stuletni strój lasowiacki. W izbie regionalnej podczas rozmowy z obsługującymi izbę paniami, dowiedziałem się, że dwa lata temu do Cygan przyjeżdżał Polak z Wielkiej Brytanii zainteresowany korzeniami rodziny Tudorów, jak również, że rodzina Tudorów mieszkała najprawdopodobniej w części wsi zwanej Piaskami. Obdarowany materiałami regionalnymi (pocztówki, zbiorek poezji Marii Kozłowej) opuściłem centrum.

Miałem później niewiele już czasu, na dodatek do szarugi zaczął dołączać zmierzch. Sfotografowałem na koniec kilka mijanych kapliczek. Wioska dość ciekawie położona wśród lasów, z wąskimi (na 1,5 samochodu) asfaltowymi uliczkami. Zabudowa murowana w większości, jednak gdzieniegdzie stoją drewniane chaty, być może pamiętające moich pradziadków.








wtorek, 19 lutego 2013

Kiekrz i okolice

Nadszedł był czas, aby ponownie odwiedzić podpoznański Kiekrz, ojczystą parafię Paczkowskich, którzy przynajmniej od początku XIX wieku mieszkali w pobliskich Krzyżownikach -  dziś dzielnicy Poznania. Głównym powodem mojej tegorocznej wyprawy do Kiekrza była chęć naocznego sprawdzenia ksiąg zgonów od roku 1909 do 1914 i przekonania się, czy widnieje w nich zapis o zgonie mego prapradziadka Wawrzyńca Paczkowskiego. Przez Kiekrz wielokrotnie przejeżdżałem pociągiem w czasach studenckich, jako, że tędy przechodzi linia kolejowa do Krzyża i dalej w kierunku na Gorzów Wielkopolski. Jednak brak zainteresowań genealogicznych sprawiała, że nigdy, mając tyle okazji, nie zatrzymałem się w tej uroczo położonej miejscowości w celach poznawczych.

Kościół kierski położony jest na wzgórzu w centrum miejscowości. Tuż za nim znajduje się cmentarz, na którym znalazłem swego czasu kilka nagrobków osób i całych rodzin o nazwisku Paczkowski. Pierwsza źródłowa wzmianka o kościele pochodzi z 1397 roku. Mowa jest w niej o "plebanie Pawle z Kiekrza". Pierwszy kościół pw. św. Michała Archanioła zbudowany był z drewna, a istniejące do dziś dokumenty parafialne rozpoczynają się w roku 1407, niemalże w przeddzień Bitwy pod Grunwaldem. Obecny kościół został zbudowany w stylu barokowym w drugiej połowie XVI wieku przez właścicieli Kiekrza, rodzinę Kierskich. Dwa wieki później Maria Kierska z Zakrzewskich rozbudowała go do dzisiejszych rozmiarów.



Przed kościołem znajdują się nagrobki zmarłych księży proboszczów: Antoniego Dukata (1876-1931), Jana Rymarowicza (ur. 1902) i Michała Wagnera (ur. 1886).

Obok kościoła zwracają też uwagę dwa zbudowane z cegły grobowce. Jeden należał do właścicieli Wielkiego, rodziny Stock-Jesse.


Drugi zaś do Przyłuskich - właścicieli Strzeszynka. W dolnej części grobowca pochowani zostali rodzice arcybiskupa gnieźnieńskiego Leona Przyłuskiego (1789 Strzeszynek - 1865 Poznań) oraz jego serce. Arcybiskup Leon Przyłuski stał na czele deputacji do króla Prus w sprawie utrzymania autonomii Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Był honorowym prezesem Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk.


W bocznej ścianie kościoła wmurowana jest tablica upamiętniająca inną przedstawicielkę rodziny Przyłuskich - Nepomucenę Godlewską, żonę inspektora kancelarii sądu poznańskiego (1797-1833).


Księgi zgonów w kancelarii parafialnej nie przybliżyły mnie niestety do zagadki zgonu prapradziadka. Przejrzałem lata 1909-1918. Bez rezultatu.

***
Niewątpliwą atrakcją Kiekrza jest jezioro Kierskie. Już Adolf Nowaczyński, nasz przedwojenny doskonały pisarz, miłośnik Wielkopolski, w swym dziele "Poznaj Poznań", Poznań 1939, pisał:

"Jak Tatry swego czasu zrobiły karierę, zyskawszy sobie takich odkrywców jak Staszic, Kantak, jak Goszczyński i Pol, jak Eliasz (zapoznany) i Witkiewicz ojciec, tak i Wielkopolska jako "Kraj Tysiąca Jezior" musi wyłonić ze siebie propagatorów-apostołów w typie Chałubińskiego czy Baranowskiego. Ariston men hydor. Ze "Związku Popierania Turystyki" w Poznaniu musi wzejść i porodzić się mąż wdały, Walgierz propagandy, który obmyśliwszy plan wielkiej kampanii, zorganizuje odkrycie jezior wielkopolskich dla Polski i w te tu strony i okolice nakieruje wielki, masowy napływ czy najazd inteligencji względnie po prostu burżuazji polskiej."

I dalej pisze o warunkach, jakie jeziora wielkopolskie powinny spełnić, aby przyciągnąć rzesze turystów:

"Pierwsza - to możliwie nieskomplikowany dostęp i ułatwienie komunikacyjne dla gości z Bliskiego Wschodu. Ten warunek forytuje na pierwsze miejsce grupę jezior pod-poznańskich i wschodnio-gnieźnieńską.

Drugi warunek - to dobór tych miejscowości, które są już mniej lub więcej zaawansowane w urządzenia przystaniowe, sportowe, łazienki, plaże, dogodności rybołówcze, wille, mieszkania, elektryczność, café-restaurant i ewentualnie zalążki klubowo-kasynowe.

Ten warunek typuje na pierwsze miejsca Mosinę i Kiekrz w centrum, Powidz na wschodzie, Wągrowiec na północy i ewentualnie Baszkowo pod Lesznem na połud.-zachodzie."

Dziś Kiekrz, jako że leży w zbyt bliskim sąsiedztwie Poznania nie wydaje się aż tak atrakcyjny dla turystów przede wszystkim złaknionych ciszy. Poza tym do Polski należą bogate w jeziora szerokie połacie Puszczy Noteckiej, Pojezierze Lubuskie i wiele jezior Pomorza Szczecińskiego.

Wybierając się do Kiekrza z synem liczyłem jednak, że jezioro będzie jako taką atrakcją. Niestety, gdy zajechaliśmy w jego okolice, z nieba zaczęły lać strugi deszczu. Dla syna atrakcją miał pozostać Poznań ze stadionem Lecha, który mieliśmy zamiar zobaczyć po odwiedzeniu Kiekrza.


Jadąc w jego kierunku nie mogłem nie zatrzymać się w Rogierówku, gdzie w wiatraku typu holender z 1905 roku mieści się Muzeum Młynarstwa. Prapradziadek Wawrzyniec według aktów metrykalnych był młynarzem, co stanowiło dodatkowy bodziec do odwiedzenia tego obiektu. Gdy przyjechaliśmy na miejsce, okazało się, że muzeum czynne jest od kwietnia dopiero, ale właściciel wpuścił nas do środka bez problemu.

Wiatrak ten jest jedynym tego typu wiatrakiem w Wielkopolsce, w pełni zautomatyzowanym. Pracujący w nim młynarz musiał w zasadzie tylko wsypać ziarno i podłożyć worek na mąkę. Utrzymany jest w bardzo dobrym stanie, w przeciwieństwie do nielicznych pozostałości wiatraków sokólskich. Jako, że był to ostatni obiekt w okolicach Kiekrza, którego zwiedzenie mieliśmy w planach, ruszyliśmy do Poznania. A ja obiecałem sobie, że kiedyś wreszcie będę musiał przyjechać do Kiekrza na dłużej.