Po latach poszukiwań, ślepych uliczek nie ubywa, a wręcz coraz więcej da się ich zidentyfikować. Niektóre są zupełnie beznadziejne, na zdrowy rozum nie da się z nich wyjść, księgi metrykalne spłonęły bądź zupełnie nie wiadomo, gdzie dalej szukać tego jedynego aktu, inne czekają na swój łut szczęścia, gdyż nie wszystko jeszcze stracone i droga wyjścia jawi się gdzieś w kolejnych zamierzeniach poszukiwawczych.
Zbliża się koniec roku, a był on obfity w genealogiczne ślepe uliczki, czas więc na krótkie podsumowanie, również celem ich uporządkowania.
Linia ojca:
1. Prapradziadek Wawrzyniec Paczkowski (1851 Krzyżowniki - przed 1914). Problem ze znalezieniem aktu zgonu. Akt ślubu Józefa Paczkowskiego, jego syna, zawartego z Józefą Uzarek w Bottrop w 1914 roku, wzmiankuje zmarłego Wawrzyńca Paczkowskiego, mieszkającego przed zgonem w Krzyżownikach. Z kolei ostatnia wzmianka o Wawrzyńcu Paczkowskim sprzed zgonu pochodzi z aktu chrztu jego syna Jana z 1892 roku. Sprawdziłem księgi zmarłych parafii kierskiej w Centrum Historii Rodziny do roku 1908, a później prosiłem o sprawdzenie pozostałych roczników do 1914 roku w Archiwum Państwowym w Poznaniu i w Urzędzie Stanu Cywilnego w Rokietnicy. Bez rezultatu. Aktu brak. Być może odpowiedź przyniesie moja przyszła wizyta w parafii kierskiej, gdzie zamierzam przejrzeć dostępne księgi metrykalne osobiście.
2. Ślub prapradziadków Marcina Uzarka i Balbiny Kaczmarek.
Sprawa zagadkowa sygnalizowana w poprzednim poście.
3. Akt zgonu praprababci Balbiny Kaczmarek.
Według aktu ślubu jej córki Józefy Uzarek z Józefem Paczkowskim, Balbina mieszkała w Bottrop w 1914 roku. Być może zmarła w tym mieście. Tego nie wiem. Kwerenda w archiwum miejskim w Bottrop kosztuje jednak zbyt dużo, aby porwać się na nią bez żadnych wskazówek, co do dalszych losów praprababci.
Linia matki:
1. Dziadek Wojciech Tudor (1919 Cygany - 1965 Gorzów Wlkp.) w czasie II wojny światowej więziony był w Stalagu w Berlinie lub w okolicach Berlina. Pracował przy brukowaniu drogi. Dwukrotnie uciekał, za drugim razem skutecznie. Niestety nic nie wiadomo, jaki to był Stalag, w jakim okresie dziadek przebywał w nim, a kontakt z ITS w Bad Arolsen, organizacji archiwizującej informacje o robotnikach przymusowych III Rzeszy nie przyniósł rezultatu.
2. Pradziadek Andrzej Tudor (1883 Chmielów - 1960 Kluczewo) podobno (dysponuję jedną "relacją z drugiej ręki") zaraz po pierwszej wojnie światowej, w niespokojnych czasach ruchawek chłopskich w okolicach Tarnobrzegu działał w jednej z band. Mógł brać udział w jednym z niezidentyfikowanych przeze mnie napadów na leśniczówkę w okolicach Rzeszowa. Mógł współpracować z księdzem Okoniem, prowodyrem prokomunistycznych wystąpień. To wszystko tylko "relacja z drugiej ręki", jedna jedyna, jaką posiadam. Brakuje mi źródeł historycznych, relacji pisanych, aby móc ją zweryfikować.
Po wyjeździe do Wielkopolski Andrzej przystąpił najprawdopodobniej do Wolnych Badaczy Pisma Świętego. Kontakty, jakie wtedy nawiązał mogły pomóc mu w leczeniu córki w poznańskim szpitalu podczas II wojny światowej i okupacji niemieckiej. Próbowałem kontaktować się ze zborami warszawskim i poznańskim, ale żadnych informacji potwierdzających przynależność pradziadka do tej wspólnoty religijnej nie uzyskałem.
3. Pradziadek Stefan Stępień (1900 Bardo - 1986 Śniatowo). Brakuje mi aktu urodzenia Stefana. Księgi metrykalne parafii Bardo spłonęły po zbombardowaniu kościoła i plebanii podczas II wojny światowej. W tym wypadku ślepa uliczka wydaje się bez wyjścia.
Podobnie ślepą uliczką bez wyjścia okazuje się być drugi związek pradziadka ze Stanisławą Flugel. Sprawdziłem telefonicznie wszystkie miejsca pobytu pradziadka po wojnie: Jelenią Górę, Janowice Wielkie, Wrocław, Szczecin. Nigdzie w tych miejscach nie trafiłem na akt ślubu pradziadka ze Stanisławą, ani na ślad pobytu takiej osoby.
4. Prababcia Agata Stępień (1898 Pińsk - 1989 Gorzów Wlkp.). Aby dotrzeć do aktu urodzenia prababci należy rozpocząć poszukiwania w archiwum mińskim, które jako jedyne posiada księgi metrykalne pińskich parafii prawosławnych. Mógłbym wtedy dowiedzieć się również więcej o rodzicach prababci Filipie Szczerbaczewiczu i Paulinie z Rozalików, a także o dziadkach prababci Andrzeju Szczerbaczewiczu i Klemensie Rozaliku, a także dalszych przodkach. Cóż z tego? Archiwum w Mińsku wymaga horrendalnych sum za samo rozpoczęcie poszukiwań, których rozpoczęcie również nie jest ściśle określone czasowo, a całkowita wartość kosztów poszukiwań genealogicznych deklarowana przez archiwum przekracza możliwości zwykłego hobbysty genealoga.
5. Prapradziadek Kacper Stępień (1874 - 1923?). Prapradziadek zmarł na Wołyniu w okolicach Sarn, gdzie rodzina Stępniów przeniosła się po I wojnie światowej. Jeśli został pochowany w Sarnach, nagrobka nie odnajdę, cmentarz bowiem już nie istnieje. Nie wiem, co stało się z metrykaliami z tego okresu.
Takich zagadek i ślepych uliczek wraz z dalszymi poszukiwaniami będzie pewnie przybywać...
Panie Danielu
OdpowiedzUsuńŚlepe uliczki często są ślepe przez rok lub dwa, czy nawet dłużej ale... ale byc może pewnego dnia ktoś zindeksuje parafię której Pan wogóle nie brał pod uwagę i tam znajdzie sie odpowiedź na zagadkę... tak jak ja nagle "teleportowałam się" z okolic Działdowa pod Opoczno... a żadna informacja od żyjących na to nie wskazywała... może tak jak ja akt zgonu lub urodzenia znajdzie Pan w zupełeni innym roczniku (zmaiast 1906 akt jest z 1921- bo dzięcie w dniu chrztu miało lat 15)... te wszystkie ślepe uliczki to na razie "przestoje z braku danych".
Życzę owowcnego w docieraniu do celu roku 2013
Magda
Dziękuję Pani Magdo i nawzajem. Pani historia łącząca Działdowo z Opocznem i rok 1906 z 1921 brzmi bardzo ciekawie.
Usuń"Kiedy czegoś pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie byś mógł to pragnienie spełnić." - powodzenia w dalszych poszukiwaniach! Niech ten Nowy Rok przyniesie nowe informacje, nowe zagadki i nowe "ślepe uliczki", które nadal będą motywować Cię do dalszego odkrywania.
OdpowiedzUsuńDzięki Aneta!
OdpowiedzUsuńWitam
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten krótki sposób w jaki zebrał i uporządkował Pan dotychczasowe swoje poszukiwania.
Wydaje mi się ,że tych "ślepych uliczek " wcale nie ma tak dużo w porównaniu z ilością danych które Pan zebrał (ciekawie przedstawił na blogu )i zagadek które udało się rozwiązać.
Czy w ogóle w genealogii istnieją uliczki nie kończące się ślepo...Posuwamy się o kolejne pokolenie,odnajdujemy nowe daty urodzeń i zgonów,łączymy wiele faktów....a to ciągle część całej drogi...Ale na Pańskich uliczkach jest z pewnością sporo drogowskazów.
Kiedy zapoznawałam się z treścią postów genealogicznych ciągle myslałam ,że poszukiwania dotyczą linii ojca.Być może Pan nie zaznaczył tego dostatecznie ,być może ja zwracałam uwagę na inne interesujące konkrety.Najbardziej interesujące wydają mi się migracje dotyczące Pana przodków ,a już szczególnie to co się z tym wiąże - ile udało się odnalezć z terenów Białorusi i Niemiec.
Byłam ,jestem zachwycona tym co udało mi się wydobyć z archiwum w Grodnie.Ale wszystko czego dowiedziałam się dotyczy jednego nazwiska.
A te najbardziej interesujące i nieoczekiwane dane znajdujemy wówczas kiedy osobiscie i dokładnie przeglądamy księgi lub mikrofilmy.
Tak sobie myślę ...o jakie dane mógłby się Pan zwrócić w korespondencji z Mińskiem...Zapytać o Szczerbakiewiczów - to za mało...
Nie ma Pan też pewności czy wcześniejsze zapisy dotyczą ksiąg katolickich czy prawosławnych...
Ale znać rodziców i dziadków prababci Agaty i rozwiązać zagadkę zaginięcia jej męża...jak to brzmi! Sukces!
Na marginesie przyznam -na ile moje krótkie doświadczenie dowodzi,że najlepszym miejscem do szukania danych jest czytelnia na Ostrowie Tumskim w Poznaniu.Łatwo dostępne ,dobrze zorganizowane ,z duża ilością danych miejsce.
Nie wiem czy indeksacji ksiąg tych z Mińska ,Grodna w czasie mojego ,a może i Pana życia doczekamy -to raczej zrozumiałe.Ale poszukiwaniami w Małopolsce -juz na początku jestem zaskoczona całkiem niemile.Pozostaje wierzyć ze nie będzie łatwo ,ale może ciekawie...
Pozdrawiam Pana Noworocznie.
Ja również pozdrawiam noworocznie i dziękuję za długi komentarz. Odnoszą się tylko do jednego wątku: poszukiwań w Mińsku, to z pewnością należałoby zacząć szukać od ksiąg prawosławnych. Takiego wyznania była moja prababcia Agata, gdy w 1925 roku dokonywała konwersji na rzymski katolicyzm w kościele w Pińsku, biorąc drugi raz ślub ze swym mężem. Takiego wyznania byli jej rodzice Filip Szczerrbaczewicz, pochowany w 1911 roku w prawosławnej części pińskiego cmentarza, jak i matka Paulina z Rozalików (pochowana na nieistniejącym już dziś, prawosławnym przyklasztornym cmentarzu w podpińskich Leszczach. A że Rozalia miała w swej rodzinie, jak mówią przekazy duchownych prawosławnych, nic nie wskazuje na to, że poszukiwania w księgach prawosławnych miałyby (cofając poszukiwania coraz bardziej w czasie) przejść w poszukiwania w księgach katolickich.
OdpowiedzUsuń