Była późna pora poobiednia, gdy wjeżdżałem do Cygan od strony Stalowej Woli i Zaklikowa. O tej porze roku miałem więc około godziny, aby móc przed zmrokiem zobaczyć wioskę, w której moi pradziadkowie Andrzej i Marianna Tudorowie spędzili około 10 lat swego życia w burzliwym drugim dziesięcioleciu XX wieku. Na zewnątrz samochodu było szaro, zimno, zaczął zacinać drobny deszczyk. Zapowiedziałem wcześniej telefonicznie swoją wizytę w Centrum Kultury Lasowiackiej, aby zobaczyć regionalną izbę pamięci im. Marii Kozłowej.
Przed wioską po prawej stronie drogi stał krzyż-kapliczka. Wkrótce na horyzoncie pojawiły się pierwsze zabudowania.
W centrum wsi, okazale prezentował się budynek Centrum Kultury Lasowiackiej. W izbie regionalnej można było obejrzeć galerię kwiatów lasowiackich, wykonanych przez członkinie Stowarzyszenia Na Rzecz Ekorozwoju Wsi Cygany, przedmioty codziennego użytku na wsi z pierwszej połowy wieku XX, a także nieliczne dokumenty zgromadzone przez Marię Kozłową. Maria Kozłowa (1910-1999) była córką wzmiankowanego na blogu działacza społecznego Wojciecha Wiącka. Skrzętnie dokumentowała wiadomości o zwyczajach, obrzędach, ludowej magii. Interesowały ją regionalne tańce, plastyka obrzędowa i wszystko, co wiązało się z tradycją wsi lasowiackich. Pisała również poezje. Na wszelkiego rodzaju uroczystości zawsze ubierała ludowy, stuletni strój lasowiacki. W izbie regionalnej podczas rozmowy z obsługującymi izbę paniami, dowiedziałem się, że dwa lata temu do Cygan przyjeżdżał Polak z Wielkiej Brytanii zainteresowany korzeniami rodziny Tudorów, jak również, że rodzina Tudorów mieszkała najprawdopodobniej w części wsi zwanej Piaskami. Obdarowany materiałami regionalnymi (pocztówki, zbiorek poezji Marii Kozłowej) opuściłem centrum.
Miałem później niewiele już czasu, na dodatek do szarugi zaczął dołączać zmierzch. Sfotografowałem na koniec kilka mijanych kapliczek. Wioska dość ciekawie położona wśród lasów, z wąskimi (na 1,5 samochodu) asfaltowymi uliczkami. Zabudowa murowana w większości, jednak gdzieniegdzie stoją drewniane chaty, być może pamiętające moich pradziadków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz