Pierwsze wzmianki o istnieniu w Białymstoku szpitala pochodzą jeszcze z czasów władania dobrami przez Piotra Wiesiołowskiego. W roku 1591, gdy w Białymstoku, w miejscu obecnego białego kościoła, stała świątynia drewniana, następuje jej usamodzielnienie przez utworzenie parafii. Dotychczas bowiem miejscowy kościół podlegał parafii w Surażu. Na nowo utworzonej jednostce parafialnej ciążył obowiązek utrzymania szpitala.
W roku 1768, czyli już za mecenatu Jana Klemensa Branickiego, po zachodniej stronie murowanego (od roku 1621) budynku kościoła, wzniesiono przynależny do parafii, niewielki murowany szpital "mieszczący w sobie dwie izby, jedną dla dziadów, drugą dla bab i dwie komory na skład". Jest to rozbudowany na przestrzeni wieków budynek czynnego jeszcze do niedawna kina "Ton". W czasach Jana Klemensa Branickiego, nawiasem mówiąc, istniał też w Białymstoku szpital żydowski w rejonie dzisiejszej ulicy Spółdzielczej, tak mocno przetrzebionej w czasie likwidacji przez Niemców getta białostockiego.
Rok później, Jan Klemens Branicki, do opieki nad kolejnym szpitalem (na 12 osób), sprowadził z Warszawy 5 sióstr szarytek, z przełożoną siostrą Agnieszką Kłosowską i ufundował dla nich budynek klasztoru po przeciwnej stronie placu, tuż obok najstarszego, rozpoznanego białostockiego cmentarza, wyposażony w szereg pomocniczych obiektów.
W roku 1786 przełożoną klasztoru szarytek została sprowadzona z Francji przez wdowę po hetmanie, Izabelę Branicką, siostra Marianna Brock, która kierowała nim do 1817 roku.
Historia sióstr szarytek w Białymstoku nierozłącznie wiąże się z poplątaną i tragiczną historią Polski. W roku 1842 władze carskie ograniczyły ich działalność w mieście, a szpital zlikwidowały. Dzięki pomocy Komitetu Dobroczynności Rady Powiatowej Białostockiej, siostrom udało się wznowić działalność szpitala, ale już 3 lata później ich klasztor został zlikwidowany, a same siostry zmuszone do opuszczenia Białegostoku.
Wróciły tu ponownie już po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w roku 1923 i w swej dawnej siedzibie, funkcjonującej pod nazwą Dom Świętego Marcina, prowadziły dom opieki dla dzieci. I tak aż do pierwszej okupacji sowieckiej podczas drugiej wojny światowej. W roku 1944 Niemcy paląc zabudowania w centrum Białegostoku, nie oszczędzili budynku dawnego klasztoru. Zostały tylko zgliszcza. Po wojnie przystąpiono do odbudowy budynku. Przez pewien czas siostry prowadziły w nim zakład, ale od 1954 władze przejęły budynek i umieściły w nim państwowy dom dziecka. Ponownie do Domu Świętego Marcina powróciły w roku 1990. Od tego czasu prowadzą w nim przedszkole.
fragment budynku dawnego klasztoru szarytek
A jak się ma do powyższego tytułowy folwark Krupniki? Tak mianowicie, że siostry szarytki, przybywając do Białegostoku, musiały się z jakiegoś źródła utrzymywać. Fundując klasztor, Jan Klemens Branicki, uposażył go właśnie w podbiałostocki folwark Krupniki, który miał zapewniać prowadzonemu przez siostry szpitalowi stabilność finansową. Leczenie w szpitalu odbywało się bezpłatnie, a ubodzy chorzy, przy jego opuszczaniu, zaopatrywani byli w odzież i drobne kwoty.
Dzisiejsza, przylegająca do Białegostoku wioska Krupniki, leżąca przy drodze do Choroszczy, to typowe przedmieście domów i "wypasionych" rezydencji, zbudowanych w ostatnim pięćdziesięcioleciu. Trudno byłoby się domyśleć, że z górą ponad 200 lat temu istniał tu folwark, dający utrzymanie białostockim szarytkom. Tak naprawdę przejeżdżając tędy wielokrotnie czy to samochodem, czy rowerem, nie pomyślałbym, że można natrafić w wiosce na miejsca ciekawe z punktu widzenia przeciętnego, powiedzmy, że trochę zainteresowanego tkanką historyczno-kulturową turysty.
A jednak jest taki obiekt tutaj. Chodzi o metalowy kowalski krzyż przydrożny z 1893 roku na kamiennym cokole, ornamentowany gwiazdkami na zakończeniach promieni. Na cokole napis: "Kriestu Twojemu Pokłaniajemsia Władyko". Przyznam, że dość trudno go znaleźć, a i napotkani przeze mnie mieszkańcy nie wiedzieli o jaki obiekt chodzi. Pierwsza moja wycieczka rowerowa zakończyła się totalnym niepowodzeniem. Krzyża nie znalazłem, "gumę złapałem", a na dodatek nie zdążyłem dotrzeć do domu przed burzą. Krzyż jednak jest i to dość spory, jednak w otoczeniu zieleni, za płotem, w pewnej odległości od drogi, łatwy do ominięcia. Aby go obejrzeć, należy skręcić w asfaltową drogę na Porosły i dosłownie naprzeciwko rozwidlenia do wsi Sienkiewicze spojrzeć na prawo za ogrodzenie.
Dzisiejsza, przylegająca do Białegostoku wioska Krupniki, leżąca przy drodze do Choroszczy, to typowe przedmieście domów i "wypasionych" rezydencji, zbudowanych w ostatnim pięćdziesięcioleciu. Trudno byłoby się domyśleć, że z górą ponad 200 lat temu istniał tu folwark, dający utrzymanie białostockim szarytkom. Tak naprawdę przejeżdżając tędy wielokrotnie czy to samochodem, czy rowerem, nie pomyślałbym, że można natrafić w wiosce na miejsca ciekawe z punktu widzenia przeciętnego, powiedzmy, że trochę zainteresowanego tkanką historyczno-kulturową turysty.
A jednak jest taki obiekt tutaj. Chodzi o metalowy kowalski krzyż przydrożny z 1893 roku na kamiennym cokole, ornamentowany gwiazdkami na zakończeniach promieni. Na cokole napis: "Kriestu Twojemu Pokłaniajemsia Władyko". Przyznam, że dość trudno go znaleźć, a i napotkani przeze mnie mieszkańcy nie wiedzieli o jaki obiekt chodzi. Pierwsza moja wycieczka rowerowa zakończyła się totalnym niepowodzeniem. Krzyża nie znalazłem, "gumę złapałem", a na dodatek nie zdążyłem dotrzeć do domu przed burzą. Krzyż jednak jest i to dość spory, jednak w otoczeniu zieleni, za płotem, w pewnej odległości od drogi, łatwy do ominięcia. Aby go obejrzeć, należy skręcić w asfaltową drogę na Porosły i dosłownie naprzeciwko rozwidlenia do wsi Sienkiewicze spojrzeć na prawo za ogrodzenie.
Krzysztof Antoni Jabłoński: "Biały i czerwony. Kościoły białostockiej parafii farnej.", Wydawnictwo Buk, Białystok 2008.
Andrzej Lechowski: "Białystok. Przewodnik historyczny.", Benkowski Publishing, Białystok 2009.
ks. Henryk Żukowski: "Siostry szarytki w Białymstoku"
Alina Sztachelska-Kokoczka w swym artykule "Choroszcz pod rządami Jana Klemensa Branickiego" w numerze 1/1994 Białostocczyzny pisze: "Malarz Antoni Złotochowicz miał plac wolny, a oprócz tego domostwo nadane mu przez Branickiego 22 kwietnia 1747 r. w zamian za posiadany przedtem dworek i 15 morgów gruntu "na Krupnikach przy wsi kościelnej Sienkiewiczach leżących oraz 4 włók gruntu we wsi Barszczewie". Akt nadania zastrzegał, że gdyby kiedykolwiek Branicki lub jego sukcesorzy zamierzali odebrać nadaną nieruchomość musieliby zapłacić 1000 zł pol. Uzyskane w wyniku tej zamiany grunty Branicki przeznaczył następnie na uposażenie klasztoru Panien Miłosierdzia."
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem opracowanie Wiesławy Wernerowej z tomu 1 rocznika "Studia Podlaskie", pt. "Opis parafii dekanatu knyszyńskiego z roku 1784" i jestem nieco skonfundowany. Mianowicie w Opisie parafii choroskiej, w części dotyczącej miejsc należących do parafii można przeczytać: "Borki, folwark Panien Miłosiernych Białostockich, na północ (od kościoła w Choroszczy) pół mili małe"; "Krupniki, XX bazylianów, na wschód letni pół mili małe." Czy przed 1784 rokiem nastąpiła zamiana gruntów między xx. bazylianami, a szarytkami? Zagadka!
OdpowiedzUsuńWiesław Wróbel w artykule "Zapomniana siostra Maria de Broc", Kurier Poranny, 30 października 2015 podał więcej szczegółów dotyczących wyposażenia sióstr szarytek z Białegostoku w folwark Krupniki: "Na potrzeby świeżo osiadłych w mieście sióstr Jan Klemens Branicki na kilka miesięcy przed śmiercią dodał w 1771 r. do uposażenia klasztoru folwark Krupniki, wykupiwszy go uprzednio od spadkobierców "oberstrzelca" Bujakowskiego."
OdpowiedzUsuń