piątek, 18 listopada 2011

Nadbiebrzańska kraina kapliczek zrębowych, starych krzyży i suszarni tytoniu

Sztabin i okolice, bo o tym rejonie chciałbym napisać, leży na północ od Białegostoku pomiędzy Suchowolą, miejscem naznaczonym przeszłością księdza Jerzego Popiełuszki, a Augustowem, położonym nad trzema jeziorami, letnią stolicą wypoczynku wielu mieszkańców naszego kraju, jak i turystów zagranicznych.

Sam Sztabin kojarzy się głównie z postacią Karola Brzostowskiego, wielkiego reformatora, społecznika i przemysłowca, żyjącego w XIX wieku. Na tereny te wpływa także przepływająca tędy Biebrza. Odznaczają się one specyficznym mikroklimatem, roślinnością oraz miejscowościami o charakterystycznej architekturze. O ile Sztabin, leżący na trasie Białystok-Suwałki z racji przejazdów i wcześniejszych wycieczek jako tako znałem, o tyle nieodkryte pozostawały dla mnie tereny położone na zachód od niego nad Biebrzą. A warto było je poznać.

Sztabin, to dawniej miasteczko założone przez Chreptowiczów na przełomie XVII i XVIII wieku. Swoją świetność przeżywał w XIX wieku, gdy w folwarku w nieodległym Cisowie osiadł wspomniany Karol Brzostowski, syn Michała Hieronima i Ewy z Chreptowiczów, wnuk Joachima Litawora Chreptowicza, kanclerza Wielkiego Księstwa Litewskiego. W 1823 roku Brzostowski zniósł w swym majątku pańszczyznę i wprowadził obowiązek nauki elementarnej - rozwiązania rewolucyjne na ówczesnych ziemiach polskich. Dzięki wsparciu finansowemu Ludwika Paca zbudował następnie hutę szkła, gorzelnię, browar, cegielnię, tartak, młyn wodny, wiatrak i garbarnię, a gdy rozpoczęła się budowa Kanału Augustowskiego w 1824 roku i wzrosło zapotrzebowanie na odlewy i wyroby żelazne, Brzostowski uruchomił pierwszy na ziemiach polskich wielki piec. To w dobrach Brzostowskiego zainstalowano bardzo wcześnie telegraf elektromagnetyczny, wprowadzono kasę oszczędnościowo-pożyczkową oraz kasy fabryczne gromadzące środki na emerytury i renty.

Dzisiaj w Sztabinie zwraca uwagę przede wszystkim górujący nad wsią neogotycki kościół z początku XX wieku, pod wezwaniem świętego Jakuba Apostoła, wybudowany przez Fundację Sztabińską, utworzoną przez Karola Brzostowskiego pod koniec jego życia. A przy kościele znajduje się najstarsza pamiątka czasów świetności miejscowości, żeliwne popiersie Joachima Litawora Chreptowicza, odlane przez jego świetnego wnuka.


Warto odwiedzić cmentarz w Sztabinie. Z daleka wygląda na współczesny, kryje jednak na swym terenie sporo nagrobków z XIX wieku z różnego rodzaju krzyżami żeliwnymi odlewanymi na miejscu. Zamieszczam tu dwa tylko zdjęcia nagrobków z cmentarza, zamierzając skupić się na innych obiektach, które zachwyciły mnie swą oryginalnością.



"Ś.P. Jan żył lat 77, zm. 1915 r. w czasie wielkiej wojny w lesie za wsią Poniziem tam spoczywał. Dnia 21 maja 1931 r. zwłoki ekshumowane i tu pochowane. Katarzyna żyła lat 65 zm. w 1916. TOCZYŁOWSCY."


Prześliczny przykład ludowego wzornictwa artystycznego powyżej.

Przy drodze do Jamin, po prawej stronie, zwrócił moją uwagę samotnie stojący krzyż przydrożny o równie ciekawym co powyżej wzorze.. Inskrypcja wyryta w części postumentowej także jest dość oryginalna: "Jezu chroń od niezgody rodzinnej i zachowaj od nieszczęścia całą familję Karpów". Na nazwisko Karp bardzo często trafić można na cmentarzu sztabińskim.


Dalsza droga w kierunku wsi Jaminy i widzimy bardzo ciekawy obiekt - kapliczkę zrębową. Takich kapliczek napotka się tutaj wiele, często będą zdobione żeliwnym krzyżem u szczytu, w środku zaś mieścić święty obraz bądź figurkę Jezusa frasobliwego. Wiele z nich jest odnowionych, nierzadko noszą też napis z informacją o dacie powstania. Nie byłem dotychczas w miejscu o takim nagromadzeniu podobnych obiektów małej architektury.


Powyższa kapliczka zrębowa pochodzi z 1837 roku.

Tuż przed Jaminami natrafiamy na kolejną kapliczkę zrębową z 1835 roku. Wystarczy obrócić głowę w drugą stronę, aby zobaczyć jak pięknie położona jest ta wieś.

Jaminy leżą na skraju bagien biebrzańskich. Pod koniec XVII wieku na terenie puszczy Jaminy powstała rudnia Stanisława Reszki, która w 1703 roku została zagarnięta przez Kazimierza Sienickiego, który z kolei wybudował w Jaminach młyn i dwór. Kazimierz Sienicki dostał się do niewoli rosyjskiej w 1707 roku i zmarł w niej cztery lata później. Akcję osiedleńczą w Jaminach i okolicy prowadziła wdowa po Jerzym Stanisławie Sapiesze, Teresa z Sołtanów w połowie XVIII wieku. To ona wybudowała pierwszy drewniany kościół pod wezwaniem świętego Mateusza, który spłonął w 1789 roku.



Obecny kościół również jest drewniany, został zbudowany w podobnym czasie, w 1780 roku w Augustowie i przeniesiony do Jamin w 1845 roku. Robi niesamowite wrażenie zwłaszcza wewnątrz, swoim ludowym, wiejskim klimatem. Podobne wrażenie odniosłem odwiedzając kiedyś drewniany kościół w Narwi.

Dzięki wizycie w kościele, dowiedziałem się, że depczę po piętach Zbyszkowi Mierzejewskiemu. Biorę oczywiście udział w jego godnym pochwały projekcie.


Na cmentarzu przykościelnym zobaczyć można zrębowe kapliczki, pochodzące z połowy XIX wieku. Na zdjęciu poniżej jedna z nich.


Dwie kolejne z drugiej połowy XIX wieku znajdują się w ogrodzeniu kościoła i cmentarza.

Ale to jeszcze nie koniec. Po drodze do sąsiedniej wsi Mogilnice napotkamy trzy kolejne tego typu obiekty, o podobnej metryce czasowej.




W samych Mogilnicach napotkać można obiekty równie oryginalne, już dziś nie użytkowane suszarnie tytoniu. Niegdyś podobno okolica słynęła z jego uprawy.


Pora na kolejną wieś, bardzo oryginalnie położoną - Jagłowo. "Kilometr 65,5 naszego spływu, zbliża nas do osławionego Jagłowa. [...] To jest osada chłopska naprawdę wodna, chyba jedyna w Polsce. I duża to wieś, bo licząca 145 mieszkańców. I taka naturalna, niczego tu nie ma na pokaz. Krowy w stadzie pasie pastuch, za stodołami przy rzece chodzą konie, świnie, kury, kaczki, na wodzie gęsi gospodarskie mieszają się razem z łabędziami, na brzegach leżą wyciągnięte czółna, kobiety przychodzą prać bieliznę nad rzekę. A o dziejach tej wsi to opowiada się cuda."


Jej metryka jest w każdym bądź razie dużo starsza niż sąsiednich wsi powstałych w czasie akcji osiedleńczej prowadzonej przez Teresę Sapiehę z Sołtanów, gdyż istniała jako wieś królewska już w 1596 roku, czyli około 150 lat wcześniej. Ja nie widziałem tych wszystkich cudów, o których mowa w cytacie z przewodnika Mikołaja Samojlika, ale widok stodół nad Biebrzą robił wrażenie.


A stary krzyż żeliwny misternie zdobiony na drewnianym, mocno nadwerężonym czasem słupie jest obiektem rzadko spotykanym, nawet na bogatym w krzyże przydrożne Podlasiu.


Pora na Jaziewo, które specjalnie mnie interesowało. Lata całe wstecz planowałem, że muszę tę miejscowość w pewien sposób rodzinnie powiązaną, odwiedzić. Okazja nadarzyła się dopiero ostatnim czasem.

I tu można było natknąć się na suszarnie tytoniu.

Prawdziwą atrakcją moim zdaniem jest jednak kolejna kapliczka zrębowa na trasie, z drugiej połowy XIX wieku, położona w oddaleniu od głównej drogi, więc dla mniej dociekliwego turysty mogłaby okazać się miejscem nie odkrytym. Część wsi, w której stoi kapliczka określa się mianem "na mogiłkach". Ciekawiło mnie skąd ta nazwa. Okazuje się, że kapliczka stoi na małym cmentarzyku z czasów I wojny światowej, z 1915 roku. Groby są uporządkowane, niektóre obłożone kamieniami. Jest ich tu 17. 8 z nich to groby prawosławnych Kozaków, 9 pozostałych muzułmańskie. Ciekawe! Nie udało mi się dokładnie ustalić skąd groby muzułmańskie w nadbiebrzańskim Jaziewie? Podobno jest to cmentarzyk, którym opiekuje się prywatna osoba.



Gdyby pojechać dalej żwirówką w kierunku szosy na Augustów, mija się kolejny ciekawy krzyż na drewnianym słupie.


A zaraz za szosą w lesie stoi kolejna kapliczka zrębowa w części określonej "Pod Borową kapliczką", pochodząca z 1925 roku.

Stąd już niedaleko do Gabowych Grądów, jednego z nielicznych miejsc osiedlenia w Polsce staroobrzędowców. Ale to temat na inną opowieść. Cóż można rzec na koniec? Ciekawe miejsca, nawet dla osób oswojonych z Podlasiem!

Tadeusz Glinka, Marian Kamiński, Marek Piasecki, Krzysztof Przygoda, Andrzej Walenciak, "Podlasie. Przewodnik", Warszawa 1997

Tomasz Darmochwał, "Północne Podlasie. Wschodnie Mazowsze", Warszawa 2003

Mikołaj Samojlik, "Szlakiem urokliwości biebrzańskiej. Przewodnik", Białystok 2008

wtorek, 15 listopada 2011

Kwartał prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego w Białymstoku

Zgodnie ze słowami wypowiadanymi w reportażu świętej pamięci Teresy Kudelskiej, Ryszard Kaczorowski, późniejszy ostatni Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie, mieszkał w dzieciństwie w domu przy ulicy Mazowieckiej 7 w Białymstoku, w tzw. drewnianej kamienicy - trzypokojowym mieszkaniu bez łazienki. Dom stał na skrzyżowaniu ulicy Mazowieckiej z nie istniejącą już ulicą Argentyńską. Gdy przyjechałem do Białegostoku w latach 90-ych, obok tego miejsca rosły drzewa (rosną tam nadal), za nimi zorganizowany był parking samochodowy pod potrzeby dwóch pawilonów handlowych należących do tzw. Marketu ABC. Pawilony te kilka lat temu zostały wyburzone. Pozostał po nich pusty plac, dziki parking samochodowy zaś, pozbawiony asfaltowej nawierzchni, istnieje nadal. Market ABC to dziś niewielki sklep przeniesiony bliżej ulicy Żelaznej, do nowego bloku usługowo-mieszkalnego. Tam teraz mieści się lokalne centrum handlowo-usługowe z zakładem fryzjerskim, szkołą języków obcych Homeschool, Pierogarnią i całkiem nieźle wyposażonym sklepem Lewiatan. Obok wznosi się świeżo oddany do użytku wieżowiec.

Gdyby od miejsca, gdzie kiedyś stał dom państwa Kaczorowskich, iść dalej ulicą Mazowiecką w kierunku Nowego Miasta, to przejdzie się obok drewnianego, charakterystycznego domu piętrowego pod numerem 31/1 na skrzyżowaniu z ulicą Wesołą. Jeszcze dwa lata temu biegł tędy jeden z głównych szlaków komunikacyjnych Białegostoku, łączący Nowe Miasto z centrum. Obecnie, gdy nieopodal wybudowano trasę szybkiego ruchu, drewniany dom stoi przy ślepym fragmencie niegdyś tak ruchliwej ulicy Mazowieckiej. Za nim wznosi się równie stary budynek ceglany, a jeszcze dalej na skrzyżowaniu z ulicą Waszyngtona, Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna. W obrębie tych trzech budynków władze miasta utworzyły tzw. kwartał Ryszarda Kaczorowskiego. Obok nich bowiem, przechodził niemal codziennie, idąc do szkoły, mieszczącej się wówczas w budynku zajmowanym dziś przez poradnię.

Pomysł godzien pochwały, bo jeszcze niedawno mało kto z przeciętnych białostoczan kojarzył opisane miejsce ze zmarłym w katastrofie pod Smoleńskiem prezydentem Kaczorowskim.

Wcale nie ma jednak gwarancji, że budynki przetrwają upływ czasu. Dom drewniany, pochodzący z lat 30-ych XX wieku, jest bowiem w bardzo złym stanie i zarówno instytucje miejskie, jak i Zarząd Mienia Komunalnego, który jest właścicielem domu, nie wydają się mieć sensownego pomysłu, jak zachować od zniszczenia ten zabytek. Swego czasu pojawiła się inicjatywa Muzeum Podlaskiego, aby w Białostockim Muzeum Wsi utworzyć ekspozycję starych drewnianych domów z Białegostoku i w ten sposób ocalić je od zapomnienia. Pomysł spalił na panewce. W tym roku ZMK ogłosił zaś przetarg na dzierżawę budynku, ale mało realistyczne warunki spowodowały, że nie znalazł się chętny. A że budynki drewniane w sposób systematyczny odchodzą w Białymstoku przeszłość, świadczy całkiem niedawne wyburzenie najstarszego drewnianego domu przy ulicy Słonimskiej. Warto więc utrwalić je choć w krótkiej notce.


Drewniany budynek z lat 30-ych XX wieku przy ulicy Mazowieckiej 31/1 (widok od frontu)


Drewniany budynek z lat 30-ych XX wieku przy ulicy Mazowieckiej 31/1 (widok od zaplecza)


Murowany budynek przy ulicy Mazowieckiej 33, wykorzystywany pod potrzeby szkolne.



Budynek Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej przy ulicy Mazowieckiej 35, niegdyś Szkoła Podstawowa nr 11, do której przed wojną uczęszczał Ryszard Kaczorowski.

piątek, 4 listopada 2011

Zagadka gniazda rodzinnego Stępniów

Poszukiwania informacji o powojennych losach Stefana Stępnia, o których wiele razy na tym blogu pisałem, to nie jedyne trudności, jakie wiążą się z badaniem historii pradziadka. Pradziadek urodził się we wsi Bardo, małej wsi niedaleko Łagowa w pasmie Cisowsko-Orłowińskim na ziemi kieleckiej 6 grudnia 1900 roku. Księgi parafii bardzkiej spłonęły podczas bombardowania w czasie II wojny światowej. Miałem nadzieję, że zachowały się ich duplikaty, ale po konsultacjach ze Świętokrzyskim Towarzystwem Genealogicznym i Urzędem Stanu Cywilnego w Rakowie przekonałem się, że była ona płonna. W zeszłym roku potwierdziłem z drugiego już rodzinnego źródła, że Kacper Stępień, ojciec Stefana zmarł jeszcze przed wybuchem II wojny światowej w jakiejś miejscowości na Wołyniu i że tam został pochowany. Z pierwszego źródła uzyskałem wcześniej informację, że zgon nastąpił w wieku 49 lat. To tyle, co wiem o swoim prapradziadku.

Przypadkiem w zeszłym roku dowiedziałem się, że jeden z młodszych braci Stefana, Józef Stępień urodził się w miejscowości Wojnowice, w gminie Gidle, w roku 1918. Miejscowość znacznie oddalona od Barda. Może więc Stępniowie wcale z Barda nie pochodzili?

Zadzwoniłem do USC w Gidlach z nadzieją, że informacja jest prawdziwa i że z aktu urodzenia Józefa dowiem się czegoś na temat miejsca pochodzenia jego ojca Kacpra, a tym samym wyjaśni się lokalizacja gniazda rodzinnego Stępniów. Niestety, poza wiekiem ojca, który w dniu urodzenia Józefa miał 42 lata, nie otrzymałem innych informacji. Z informacji uzyskanych wynikałoby, że ojciec Stefana, Kacper, zmarł na Wołyniu w roku 1925.

Kolejną zagadką dla mnie jest miejsce zgonu matki Stefana, Józefy z Paciejowskich. Dzięki informacjom uzyskanym od dalszej rodziny odnalazłem jej nagrobek w miejscowości Chocz w kaliskiem. Nie wiem jednak, dlaczego udała się tam po zakończeniu wojny z dalekiego Wołynia. Czy był to przypadek, czy też może z miejscem tym wiązały się jej korzenie rodzinne?

Nadzieja na wyjaśnienie zagadki lokalizacji gniazda rodzinnego Stępniów pojawiła się, gdy otrzymałem kopie przedwojennych dokumentów dotyczących pradziadka z Archiwum w Brześciu. Wśród nich jest odpis dowodu osobistego wydanego w Pińsku 16 lipca 1924 roku, a tam informacja o tym, że przynależność do państwa polskiego została stwierdzona na podstawie wyciągu z księgi ludności stałej gminy Górno nr 151 z 29 sierpnia 1923 roku. Pojawia się więc kolejna miejscowość, z którą Stępniowie mogli być związani.

W Urzędach Stanu Cywilnego w Rakowie i w Górnie nie udało mi się zasięgnąć żadnych dalszych informacji o istnieniu takiej księgi. Podobnie w Archiwum Państwowym w Kielcach. Nie wiem więc, czy istnieje i czy na jej podstawie udałoby się cokolwiek ustalić.

Mam jeszcze pomysł aby spróbować ustalić miejsca urodzenia innych braci i sióstr Stefana. W przynajmniej dwóch przypadkach mam punkty zaczepienia, pozostaje tylko je sprawdzić. Inną potencjalną możliwością jest sprawdzenie aktu zgonu praprababci Józefy z Paciejowskich. W każdym razie losy i pochodzenie Stefana Stępnia stanowią najtrudniejszą dotychczas zagadkę genealogiczną, jaka pojawiła w trakcie mych poszukiwań.

wtorek, 25 października 2011

Stary cmentarz katolicki w Dobrzyniewie Kościelnym

Zbliża się powoli dzień Wszystkich Świętych, a zaraz po nim Zaduszki. Będziemy odwiedzać groby naszych bliskich. Chciałbym przy tej okazji przedstawić kolejny z zabytkowych cmentarzy w okolicach Białegostoku, nawiązując do notek o podobnie cennych obiektach w Zabłudowie i Płonce Kościelnej, a także upamiętnić miejsce, na którym groby ze względu na upływ czasu, nie są już licznie odwiedzane.

Dobrzyniewo Kościelne jest niewielką wioską leżącą na północny zachód od Białegostoku, nieco w bok od szosy do Knyszyna, Moniek i Grajewa. Nigdy wcześniej tam nie byłem, a do starego cmentarza trafiłem zupełnie przypadkiem przy okazji jednej z wycieczek.

Katolicka parafia powstała w tym miejscu w 1519 roku, jako fundacja Wojewody Wileńskiego i Kanclerza Wielkiego Księstwa Litewskiego, Mikołaja Radziwiłła. Wieś powstawała równolegle z budową kościoła. Dzisiejsza murowana świątynia została zbudowana w latach 1905-1910.

Stary cmentarz katolicki leżący nieopodal cmentarza nowego, na północno-wschodnim krańcu wsi, został założony równolegle z powstaniem parafii. Obecnie jest zamknięty dla pochówków, z których ostatnie odbywały się w latach 20-ych XX wieku. Otoczony jest XIX-wieczną bramą wejściową i murem kamiennym, odrestaurowanym w roku 2009. Wykonałem zdjęcia prawie wszystkich nagrobków na cmentarzu, przedstawiam tutaj większość z nich, pomijając nagrobki bez inskrypcji, mniej ciekawe pod względem wykonania, a także te bardzo nieliczne, na których nie udało mi się odczytać inskrypcji.



Najciekawszym moim zdaniem nagrobkiem, niosącym w sobie spory ładunek historii, jest nagrobek dzieci rodziny Jacoby. Przeciętny białostoczanin na pewno słyszał o związanych z Białymstokiem rodzinach niemieckich przemysłowców: Hasbachach, Beckerach, Commichau, niektórzy kojarzą nazwisko Krusenstern, gdyż przedstawiciel tej niemieckiej rodziny zbudował budynek pałacu, znany dziś pod nazwą pałacu Lubomirskich. Wielu słyszało o choroskich Moesach, czy supraskich Buchholtzach, Zachertach oraz Jansenach. O Jacobych słyszało niewielu. Dobrzyniewo Kościelne, a zwłaszcza nieopodal położone Dobrzyniewo Fabryczne nie są tak znanymi i odwiedzanymi miejscowościami. A właśnie w Dobrzyniewie Fabrycznym osiedli niemieccy przemysłowcy Jacoby i tam prowadzili fabrykę włókienniczą. Powstała ona na terenie dóbr Wincentego Krasińskiego w latach 30-ych XIX wieku. Dzierżawił ją niejaki Gierc, po którego bankructwie pod koniec XIX wieku, trafiła w ręce Jacobich.

Część informacji w internecie przedstawia rodzinę Jacoby, jako protestantów. Jednakże to Rudolf Jacoby ufundował dwa witraże w nowobudowanej świątyni dobrzynieckiej, a na cmentarzu znajduje się nagrobek pochowanych tu dzieci rodziny Jacoby. Inskrypcja informuje, że pochowani są tutaj:

Alfons Erwin Jacoby (7.10.1878 - 21.04.1879), Paul Joseph Jacoby (29.06.1880 - 27.11.1880), Otto Sigismund Jacoby (20.04.1885 - 1.01.1888) i Elizabeth Maria Jacoby (9.09.1887 - 21.01.1888).

W Archiwum Archidiecezjalnym w Białymstoku w księgach chrztów odnalazłem metryki chrztów wszystkich wymienionych powyżej dzieci. W żadnej z nich nie ma zapisów o tym, że Iwan Rudolf Jacoby i Henryka Elizawieta z Zontaków (Sonntagów) rodzice dzieci, byli protestantami.

W akcie chrztu nr 158 pod rokiem 1878 napisano, że 21 listopada 1878 roku został ochrzczony Alfred (nie Alfons, jak na nagrobku) Erwin, syn cudzoziemców Iwana Rudolfa i Henryki Elizawiety z Zontaków (Sonntagów), urodzony 7 października 1878 roku. Rodzicami chrzestnymi byli Alfons Alt i Wiktoria Markwordt.

W akcie chrztu nr 86 pod rokiem 1880 napisano, że 19 lipca 1880 roku został ochrzczony Paweł Józef, syn cudzoziemców Rudolfa Iwana i Henryki Elizawiety z Zontaków (Sonntagów), urodzony 2 czerwca 1880 roku. Rodzicami chrzestnymi byli Karl Dekker i panna Ludwika Jacoby.

W akcie chrztu nr 66 pod rokiem 1885 napisano, że 13 maja 1885 roku został ochrzczony Sigismunt Otto, syn cudzoziemców Iwana Rudolfa i Henryki Elizawiety z Zontaków (Sonntagów), urodzony 20 kwietnia 1885 roku. Rodzicami chrzestnymi byli Alfons Zontak (Sonntagów) i Marianna Bokge, żona Augusta.

W akcie chrztu nr 129 pod rokiem 1887 napisano, że 27 września 1887 roku została ochrzczona Elizawieta Maria, córka cudzoziemców Iwana Rudolfa i Henryki Elizawiety z Zontaków (Sonntagów), urodzony 9 września 1887 roku. Rodzicami chrzestnymi byli August Bogke i Elżbieta Maria Zontak (Sonntag), małżonka Piotra.

Gorzej było z poszukiwaniem aktów zgonu. Nie odnalazłem bowiem pod rokiem 1880 aktu Paula Josepha.

Jeśli chodzi o akt zgonu nr 51 pod rokiem 1879, napisano, że zgon Alfreda Erwina Jacoby nastąpił na skutek ciężkiego wyrzynania ząbków, dnia 21.04.1879.

Akt zgonu Sigismunta Otto Jacobiego nosi numer 3 pod rokiem 1888, natomiast akt zgonu Elizawiety Marii numer 13 pod rokiem 1888.

Jako miejsce urodzeń i zgonów podawana jest Fabryka Dobrzyniewo Most. Księgi prowadzone były w języku rosyjskim.


Inne nagrobki to:

nagrobek Catheriny Sieger (8.12.1814 - 23.11.1875);


Nagrobek Franciszka Dzienisa, (1889 - 13.11.1925);


Nagrobek z 1805 roku, mężczyzny o imieniu Wojciech, nazwisko nie do końca dla mnie czytelne;


Nagrobek Michała Winnickiego (1853 - 24.03.1890) i Macieja Zdanowicza (1823 - 23.01.1910);


Wojciech Sutula, ur. 1820, zm. 22.12.1884.


Nagrobek rodziny Heyman i Wiese.
- Aleksander Heyman, ur. 10.02.1839, zm. 27.12.1908,
- Aleksander Heyman, syn, ur. 23.12.1867, zm. 23.04.1909,
- Franciszka Wiese.



Nagrobek rodziny Kuleszów - Marianny, Stefanii, Władysława i Józefy.


Paulina Wigda, zm. 1919.


Klemens Dąbrowski, ur. 1864, zm. 2.02.1919.


Paulina Adamska, 34 lata.


Zofia Adamska, ur. 1891, zm. 1.11.1918.


Józefa z Zubryckich Bobrukiewicz, zm. 11.01.1888.


Bronisław i Sabina Adamscy, zmarli w latach 1916 - 1917.


M. Walendziuk.


Wojciech Ostrowski, ur. 1842, zm. 5.02.1910 i Konstancja Ostrowska, 66 lat.


Nagrobek rodziny Ostrowskich:
- Marianna Ostrowska, 62 lata,
- Jan Ostrowski, ur. 1837, zm. 6.04.1889.


Paweł Piesiecki, ur. 1844, zm. 24.09.1923.


Grzegorz Zubricki, ur. 1884, zm. 28.03.1919.


Nagrobek małżeństwa Jackowskich: Michała, ur. 1843, zm. 28.02.1898 i jego żony ur. 1852, zm. 13.05.1892.


Karolina Markowska z domu Kitlas, zm. 1922.


Petronela Pietkun z domu Wiłun, zm. 10.01.1925.


Marianna Mrozowicz, ur. 1894, zm. 8.12.1919.



Aleksander Szczepański, według autorów tekstu o cmentarzu, jest to najstarszy nagrobek pochodzący z 1804 roku.


Julia Eufrozyna z de Ramerów Balde, ur. 02.1837, zm. 7.03.1872.



Wojciech Malinowski, ur. 1892, zm. 7.07.1929.


Konstancja Dobrogowska, ur. 1852, zm. 10.07.1910.


Emilia Dzienis, ur. 1900, zm. 18.11.1921.


Stanisław Szczepański.


Nagrobek Józefy Ciupy, zmarłej w 1916 roku i Jana Ciupy, zmarłego w 1920 roku.


Franciszek Nagórski, ur. 1832, zm. 6.04.1924.



Proboszcz parafii dobrzyniewskiej, ksiądz Grzegorz Rybołtowski, ur. 1823, zm. 26.12.1902.


Marianna Majewska, ur. 1835 zm. 1890. Nagrobek wystawiony przez syna Kajetana.


Tomasz Michalski, ur. 29.12.1839, zm. 17.11.1893.


Nagrobek Macieja Zalewskiego posiadający na odwrocie inskrypcję poświęconą rodzicom: Wincentemu, ur. 1847, zm. 14.01.1912 i Mariannie Zalewskim, ufundowany przez syna Antoniego.


Józefa Pasiuk.


Józefa Żukowska, ur. 1855, zm. 2.03.1919.


Nagrobek rodziny Wojteckich.
- Leokadia Wojtecka, ur. 1901, zm. 17.06.1906,
- Anna Wojtecka, zm. 1915, żyła 7 dni,
- Józef Wojtecki z Pogorzałek, ur. 1838, zm. 1918,
- Henryk Wojtecki, ur. 1917, zm. 1921,
- Marianna Wojtecka z Moczydłowskich, ur. 1838, zm. 1921,
- Antoni Wojtecki, ur. 1875, zm. 1923.


Franciszek i Franciszka Gorlewscy, zm. 1882. Inskrypcja z dopiskiem: "Wzorowy rolnik. Wielki patriota.


Hipolit Żukowski, ur. 1907, zm. 16.01.1927.


(nieczytelne imię) Jasińska, ur. 1886, zm. 12.01.1915.


Nagrobek rodziny Borkowskich.
- Jan Borkowski, ur. 1854, zm. 27.12.1917,
- Marianna Borkowska, ur. 1849, zm. 5.05.1907.



Aleksander Kulisiński, ur. 1870, zm. 1919.


Antoni Adamski, ur. 1846, zm. 12.11.1914.


Katarzyna i Michał Kamieńscy.


Ignacy Krempa (?).


Nagrobek rodziny Linczewskich:

- Paweł Linczewski, ur. 1851, zm. 23 sierpnia 1919,
- Józefa Linczewska, ur. 1869, zm. 23 sierpnia 1919,
- Jadwiga Linczewska, ur. 1896, zm. 23 sierpnia 1919.

Wszyscy odeszli tego samego dnia.


Adolf Szczepański, ur. 1889, zm. 12 maja 1919.


Józef Rospendowski, urodzony w Częstochowie 9 marca 1781 roku. Ostał się jeno kawałek tablicy.


Konstanty Otopowicz, ur. 1875, zm. 16.07.1919.


Stefan Pieńczykowski, ur. 1869, zm. 1889.


Antoni Siehień, ur. 1838, zm. 6.11.1907.


Nagrobek rodziny Łupińskich.

- Michał Łupiński, zm. 1904,
- Eugenia Łupińska, ur. 8.02.1904, zm. 3.02.1905,
- Michał Łupiński, ur. 1.05.1905, zm. 31.05.1905,
- Alfons Łupiński, ur. 3.03.1902, zm. 24.08.1905.


Na cmentarzu znajduje się stara drewniana kapliczka słupowa, obecnie pusta

oraz wiele ciekawych nagrobków bez inskrypcji, z krzyżami będącymi przykładami doskonałego rzemiosła kowalskiego.