O pradziadku i jego rodzinie - braciach, siostrach oraz rodzicach informacje czerpałem od babci. Były to właściwie strzępki informacji. Przedwojenna rzeczywistość - oddalenie geograficzne od rodziny ojca oraz sytuacja rodzinna nie sprzyjała częstym kontaktom babci z ciotkami i stryjami. Zmieniła to dopiero wojna i wyjazd rodziny Stępniów na Wołyń w okolice zamieszkałe przez rodzeństwo pradziadka. Na krótko. Pradziadek w 1943 roku zaginął. Po wojnie luźne kontakty z rodziną ojca nie były przez moją babcię podtrzymywane. Wiedziałem, że jakąś korespondencję z jednym ze stryjów prowadziła kiedyś ciocia - rodzona siostra babci.
Przypadek, czy też zbieg okoliczności sprawiły, że niedawno trzymałem w ręku list adresowany w roku 1988 do cioci przez córkę brata mego pradziadka. Był to ostatni ślad korespondencji, jaką ciocia prowadziła z rodziną swego ojca. Postanowiłem napisać na adres podany na odwrocie koperty...
Po pewnym czasie zadzwonił telefon. Później drugi raz. A potem nawiązałem kontakt z innymi osobami z rodziny pradziadka. Efektem był wyjazd do Chocza, dużej wioski położonej niedaleko Kalisza, o bogatej historii, niegdyś posiadającej prawa miejskie. Celem było odnalezienie nagrobka praprababci, o którym wiedziałem tylko, że na miejscowym cmentarzu znajduje się. Po godzinie poszukiwań, skrupulatnym przeglądaniu tablic nagrobnych rząd po rzędzie odnalazłem. Nie sądziłem już, że będzie mi to dane. Gdyby nie ten list...
Wspaniała historia. Zazdrośnie, lecz jakże serdecznie GRATULUJĘ!! :) :) :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za gratulacje. Czasami tak jest, że sama historia poszukiwań i dochodzenie do wiedzy o przodkach są równie ciekawe, jak poszukiwana informacja, czy obiekt.
OdpowiedzUsuńA w tym przypadku nie miałem dużo szans na dotarcie do informacji :).
Do wytrwałych świat należy :) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBobe Majse - Dzięki za odwiedziny i wszystkie komentarze. Ja również pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń