sobota, 22 lutego 2025

Marianna Wroniszewska po pierwszym mężu Krupa z domu Laszczyk

Pisałem już że wśród swych antenatek mam aż 3 Marianny Laszczyk:

1) Marianna Laszczyk, urodzona 11 stycznia 1820 w Dąbrówce (parafia Skórkowice), córka Antoniego Laszczyka i Marianny z Krawczyków była moją 3xprababcią. 25 października 1843 roku poślubiła w Skórkowicach mojego 3xpradziadka Ludwika Krupę. Po śmierci Ludwika zaś wyszła za mąż za Pawła Wroniszewskiego w roku 1868.

2) Marianna Laszczyk, urodzona między 1797, a 1804 rokiem, jako córka Aleksego Laszczyka i Katarzyny, była moją 4xprababką. 15 sierpnia 1820 roku poślubiła w Skórkowicach mego 4xpradziadka Antoniego Krupę.

3) Marianna Laszczyk, urodzona między 1794, a 1802 rokiem w Dąbrówce, była moją 5xprababcią, jako żona mego 5xpradziadka Piotra Sokalskiego. Zmarła 27 grudnia 1861 roku w Szarbsku.

W tym artykule zajmę się pierwszymi dwoma, Marianną Laszczyk, żoną Ludwika Krupy, moją 3xprababcią i jej teściową Marianną Laszczyk, żoną Antoniego Krupy, moją 4xprababcią.

W przytoczonym wyżej artykule z 2022 roku zajmowałem się aktem zgonu Marianny Krupy z Laszczyków. Wówczas napisałem, że odnaleziony w roku 1886 w parafii Skórkowice akt zgonu dotyczy mojej 4xprababci, żony Antoniego Krupy. Kontrowersje budził zapisany wiek Marianny w chwili zgonu. Wynikało z niego, że urodziła się około 1816 roku podczas, gdy z wcześniejszych dokumentów wynikało, że urodziła się między 1797, a 1804 rokiem. Kolejna wątpliwość wynikała z tego, że w księgach parafii Skórkowice nie znalazłem aktu zgonu tej drugiej Marianny, mojej 3xprababci, żony Ludwika Krupy, która po jego śmierci wyszła po raz drugi za mąż za Pawła Wroniszewskiego. Ani w księgach parafii Skórkowice, ani w księgach żadnej innej parafii dzisiejszego województwa łódzkiego, zindeksowanych w Genetece nie znalazłem aktu zgonu Marianny Wroniszewskiej.

Paweł Wroniszewski zmarł w 1875 roku w Szarbsku pozostawiając Mariannę po raz drugi wdową. Według akt ślubu Łukasza Krupy (mego prapradziadka) z Elżbietą Gustą ze Snochowskich, który miał miejsce w Skórkowicach w 1909 roku, matka Łukasza Marianna już nie żyła wówczas. Ale żyła w roku 1883, gdy jej córka Magdalena Krupa brała ślub z Łukaszem Gębickim w Skórkowicach. Tak więc Marianna Wroniszewska z Laszczyków po pierwszym mężu Krupa zmarła między 1883, a 1909 rokiem. Wspomniany wyżej akt zgonu z 1886 roku pasowałby, gdyby nie nazwisko Krupa zmarłej, gdy powinno być Wroniszewska.

O powyższej Mariannie Wroniszewskiej z Laszczyków uzbierałem przez lata dość dużo informacji. Zdałem sobie natomiast sprawę, że o jej teściowej niekoniecznie. Wiedziałem że była córką Aleksego Laszczyka i Katarzyny. Ślub wzięła z Antonim Krupą w roku 1820 w Skórkowicach. Owdowiała w roku 1838, gdy w Zygmuntowie zmarł jej mąż Antoni. W międzyczasie poza moim 3xpradziadkiem Ludwikiem Krupą, urodzonym w roku 1821 w Dąbrówce, urodziła jeszcze Bogumiłę w roku 1824 w Dąbrówce, Różę w roku 1827 w Dąbrówce, Dorotę w roku 1830 w Dąbrówce, Jana w roku 1834 w Dąbrówce i Aleksego w roku 1838 w Zygmuntowie. Nic o tym rodzeństwie nie wiedziałem. Żadne z tych braci i sióstr Ludwika nie pojawiło się w księgach ślubów i zgonów parafii w Skórkowicach.

Informacje o obu Mariannach i ich dzieciach zbierałem w czasach przed Geneteką i nieco później w czasach, gdy Geneteka dopiero raczkowała i wiele z parafii było w ogóle nie zindeksowanych. Skupiłem się wówczas głównie na parafii w Skórkowicach. Dziś jest już o wiele inaczej. Do poszukiwań informacji o Mariannie Laszczyk, 4xprababci i jej dzieciach wykorzystałem to narzędzie, jakim stała się Geneteka, która zawiera zindeksowane metryki wielu parafii w Polsce.

Najpierw odnalazłem akt urodzenia Marianny. To nie żart! Choć księgi urodzeń parafii w Skórkowicach sprzed 1810 roku nie zachowały się poza szczątkami pojedynczych stron, to zachowały się aneksy do akt ślubów z roku 1820. I choć zarówno Antoni Krupa, jak i jego żona Marianna z Laszczyków pochodzili z macierzystej parafii w Skórkowicach, to jako załączniki do aktu ślubu zostały podpięte wówczas ich metryki chrztu. Marianna Laszczyk została ochrzczona w kościele w Skórkowicach 7 stycznia 1802 roku, czyli urodziła się zapewne tego samego dnia lub kilka dni wcześniej na początku 1802 roku w Szarbsku.


Powyższa metryka chrztu niczego nie wyjaśnia poza wiekem. Gdyby Marianna rzeczywiście zmarła w roku 1886, miałaby 84 lata. Ksiądz w metryce zgonu zapisał 70 lat. Dziś różnica miedzy kobietą 70-letnią i 84-letnią z reguły jest zauważalna, ale w końcówce XIX wieku wcale tak nie musiało być. Utwierdza mnie w tym lektura niedawno przeczytanej książki "Chłopki. Opowieść o naszych babkach" Jolanty Kuciel-Frydryszak. Ciężkie życie na wsi, wielość porodów nierzadko sprawiały, że kobiety 40-letnie wyglądały jak staruszki. Zakładam więc, że w końcówce XIX-wieku różnica w wyglądzie mędzy kobietą 70-letnią, a 84-letnią nie musiała być znacząca.

W dalszej kolejności zająłem się rodzeństwem Ludwika. Jako pierwszy dokument znalazłem akt zgonu jego młodszego brata Jana. Jan zmarł w wieku lat 16 (choć w metryce zgonu wpisano 14 lat) 13 lipca 1850 roku we wsi Janikowice w parafii Dąbrowa nad Czarną. Parafia Dąbrowa nad Czarną graniczy z parafią Skórkowice, tak więc Jan nie zmarł daleko od rodzinnego Zygmuntowa. W akcie zgonu napisano, że był synem zmarłych Antoniego Krupy i Marianny z Laszczyków.


Bingo! - Pomyślałem. Wszystko się wyjaśniło. W roku 1886 zmarła Marianna Wroniszewska z Laszczyków, synowa Marianny Krupy z Laszczyków, a nie Marianna Krupa z Laszczyków, jej teściowa, jak wcześniej myślałem, tylko że w metryce zgonu wpisano błędnie nazwisko po pierwszym mężu, a nie po drugim. Doświadczenie podpowiadało mi jednak, że nie należy pochopnie wyciągać wniosków, zwłaszcza, że odnalazłem dopiero dokument jednego z pozostałych dzieci Antoniego i Marianny. Nadal nie wiedziałem, jakie były losy Bogumiły, Róży, Doroty i Aleksego.

Akt ślubu Doroty Krupy znalazłem w parafii Odrzywół, leżącej w dzisiejszym województwie mazowieckim. Odległość od macierzystej parafii Skórkowice - 58 km, jeśli jechać dzisiejszymi drogami. Dorota w roku 1854 poślubiła w odrzywolskim kościele Jana Sobieraja. Ale co istotniejsze, w akcie ślubu zapisano, że urodziła się w Dąbrówce, że jest na służbie w Kamiennej Woli i że jest córką zmarłego Antoniego Krupy i Marianny z Laszczyków we wsi Stara zamieszkałej. A to oznaczało, że Marianna Krupa z Laszczyków żyła w roku 1854. Być może Janek, brat Doroty zmarł nagle będąc na służbie w Janikowicach, a osoby zgłaszające jego zgon myślały, że jest sierotą.


W 1884 roku Dorota po śmierci męża Jana wyszła po raz drugi za mąż, również w Odrzywole, tym razem za Józefa Stępniewskiego. Akt ślubu nie przynosi jednak żadnych nowych informacji.

Pozostaję więc w silniejszym niż wcześniej przekonaniu, że Marianna Krupa z Laszczyków jest tą osobą, której akt zgonu zapisano w Skórkowicach w roku 1886, natomiast miejsce i data zgonu jej synowej Marianny Wroniszewskiej z Laszczyków pozostaje zagadką.

czwartek, 13 lutego 2025

Małgorzata Kowalska po pierwszym mężu Kaczmarek, po drugim mężu Karasińska, 3xprababcia

W zeszłym roku po powrocie a Archiwum Archidiecezjalnego w Poznaniu napisałem, że mam problem ze znalezieniem aktu urodzenia Małgorzaty Kowalskiej, mojej 3xprababci, która w 1848 roku poślubiła w Ostrzeszowie Adama Kaczmarka. Adam Kaczmarek zmarł w roku 1875, a dwa lata później Małgorzata poślubiła Jana Karasińskiego, jak wynikało z odnalezionego w archiwum dokumentu. W Ostrzeszowie akt urodzenia Małgorzaty nie został zarejestrowany.

Zupełnie zapomniałem, że już od 1874 roku w zaborze pruskim funkcjonowały urzędy stanu cywilnego, rejestrujące urodzenia, śluby i zgony niezależnie od wyznania, a akta ślubu z Ostrzeszowa są dostępne przecież online. Cywilny akt ślubu Małgorzaty z Janem Karasińskim powinien zawierać informacje o jej rodzicach i miejscu urodzenia, których to informacji nie było w metryce ślubu kościelnej.


pierwsza strona aktu ślubu Jana Karasińskiego z Małgorzatą Kaczmarek, 1877, Ostrzeszów

Ze znalezieniem tej metryki nie było żadnego problemu. Tak jak się spodziewałem, pojawiły się w niej nowe informacje. Małgorzata urodziła się 12 lipca 1829 roku w Parzynowie i była córką Stefana Kowalskiego i Doroty z Jaroszewskich. Tak więc do moich przyszłych kwerend dochodzi kolejna parafia z południowej Wielkopolski - w Parzynowie, a do drzewa genealogicznego kolejni przodkowie.

Małżeństwo Jana Karasińskiego z Małgorzatą nie potrwało długo. Jan zmarł w Siedlikowie w parafii Ostrzeszów w roku 1881. Małgorzata zmarła wkrótce po nim tego samego roku. Moja 2xprababcia Balbina Kaczmarek została sierotą w wieku 14 lat.

niedziela, 2 lutego 2025

Chojna

Chojna to jedno z tych brzydkich małych miast na Pomorzu Zachodnim, jakich wiele w dzisiejszej Polsce. Powojenna socrealistyczna zabudowa nie zrekompensowała estetycznie zniszczenia niemieckiej zabudowy, dodatkowo pasuje jak pięść do nosa do starych gotyckich budynków ratusza, kościoła, czy pozostałości murów obronnych. Kościół chojeński, olbrzym wśród liliputów wyrasta zupełnie niespodzianie pośród niższej socrealistycznej zabudowy. Brzydotę bloków i kamienic mieszkalnych dodatkowo wzmaga hałas i ruch samochodowy na przechodzącej przez centrum miasta drodze krajowej łączącej Kostrzyn ze Szczecinem. Wybudowane już po transformacji ustrojowej budynki drobnych sklepów, czy lokali usługowych nie są wcale piękniejsze od socrealistycznych bloków mieszkalnych.

Gdy przejeżdżam przez Chojnę, czy inne podobne miasteczka mam wyraźne poczucie tymczasowości. Powojenna warstwa budowlana jest jak kurz osiadły na pozostałościach miast dawnych. Ludność, która rozpoczynała nowe życie na tych nowych, obcych terenach zaraz po 1945 roku, przesiedlona głównie ze wschodnich, zabranych województw przedwojennej Polski, rozpoczęła wkrótce eksodus do większych miast.

A po roku 1989 swoje dołożyła emigracja do Niemiec i innych krajów zachodnich. Pustoszejące miasta i wsie Polski powiatowej.

Tymczasowość, a może inaczej, niezakorzenienie czuję także przeglądając w miejscowej bibliotece 'Roczniki Chojeńskie". Dominują artykuły opisujące lokalną historię od wczesnego średniowiecza do wybuchu wojny, historię zupełnie nieczytelną i nieznaną dla zdecydowanej większości dzisiejszych mieszkańców Chojny i okolic. Powojenne artykuły opisują głównie historie repatriantów, ich podróży ze wschodu i początkowych lat w nowej rzeczywistości. Historii PRLu i późniejszej transformacji, ale zwłaszcza PRLu brakuje wyraźnie wśród zainteresowań autorów tego lokalnego pisma.


Gdy jestem w Chojnie i w podobnych miejscach czuję podskórnie smutek. Smutek tych małych, brzydkich miast. Nie do końca wiem, czy w przypadku Chojny nie jest on spowodowany historią, która dotyka mnie osobiście, a która kiedyś w Chojnie i okolicach miała swój początek. W Chojnie w marcu 1947 roku urodził się mój tata. Urodził się tutaj dlatego, że w Moryniu nie było porodówki. Dziś i w Chojnie nie ma izby porodowej, ale wszyscy mieszkańcy, których zapytałem, wskazywali budynek stojący przy ulicy Kościuszki. Przyjmuję więc za dobrą monetę, że na piętrze domu widocznego na zdjęciu poniżej przyszedł na świat kiedyś mój ojciec, a dzięki temu, przyszedłem dużo później na świat i ja.


Przesłuchuję rozmowy z babcią nagrane 18-19 lat temu i żałuję, że nie pytałem wówczas, jak to było, gdy na świat przychodził mój ojciec. Czy babcia dotarła do Chojny z Morynia na wozie konnym wraz z dziadkiem Feliksem? Takim wozem, jakiego używali, gdy zaraz po wojnie prowadzili w Moryniu stołówkę? A może babcię ktoś podwiózł samochodem? Czy na początku 1947 roku było to możliwe? Dziadkowie nie byli zmotoryzowani przez całe swoje życie, więc jeśli babcia dojechała do Chojny z kierowcą, to kto nim był? Czy Feliks pojechał z nią do Chojny, czy może musiał zostać w Moryniu zajęty pracą w swej małej rzeźni na podwórku domu, w którym mieszkali? Jakie warunki panowały w porodówce? Kto przyjmował poród i jaka tam wówczas była opieka? Jak wreszcie wyglądało to życie w pierwszej połowie 1947 roku w małym poniemieckim miasteczku, tak krótko po wojnie, gdy nie było wiadomo jak długo ta króciutka stabilizacja potrwa?

czwartek, 23 stycznia 2025

Stefan Urbaniak, 3xpradziadek z parafii w Skórzewie. Akt zgonu odnaleziony

Udało się ostatnio dołożyć jeden z puzzli do mojej genealogicznej układanki. W zeszłym roku pisałem, że podczas wizyty w Archiwum Archidiecezjalnym w Poznaniu nie udało się odnaleźć aktu zgonu Stefana Urbaniaka, który był ojcem praprababci Katarzyny Paczkowskiej z Urbaniaków, dziadkem pradziadka Józefa Paczkowskiego i pradziadkiem dziadka Feliksa Paczkowskiego. Stefan Urbaniak po śmierci żony i mojej 3xprababci Marianny Urbaniak z Dudziaków ożenił się po raz drugi w roku 1866. Ślub miał miejsce w kościele parafialnym w Kiekrzu, a żoną została Franciszka Mańczak. Franciszka zmarła w Dąbrowie (należącej do parafii w Skórzewie) jako wdowa w roku 1912. Tak więc Stefan musiał odejść z tego świata pomiedzy 1866 a 1912 rokiem. Wówczas w archiwum sprawdziłem akta zgonów z parafii w Kiekrzu dla lat 1866-1909 i akta zgonów parafii w Skórzewie z lat 1866-1875 i 1887-1912. Moja intuicja podpowiadała mi, że akt zgonu Stefana powinienem odnaleźć w okresie 1876-1886 w Dąbrowie. Problem w tym, że akta zgonów z parafii w Skórzewie dla tego okresu nie zachowały się. Ale wiedziałem przecież, że w Prusach od roku 1874 istniały urzędy stanu cywilnego (Standesamty), w których prowadzono księgi urodzeń, ślubów i zgonów niezależnie od wyznania. I takie księgi zgonów dla urzędu w Dąbrówce z okresu 1876-1886 zachowały się. Stefan Urbaniak zmarł rzeczywiście w Dąbrowie 4 marca 1886 roku w wieku 64 lat, pozostawiając żonę Franciszkę z Mańczaków.

Pozuszkiwania aktu zgonu Stefana Urbaniaka okazały się owocne również z tego powodu, że znalazłem wśród tych samych akt zgonu z Dąbrówki akt zgonu jego matki, Marianny Urbaniak z Kuraszów. Marianna zmarła w Dąbrowie, 5 listopada 1880 roku. Była córką Tomasza Kurasza i Katarzyny, którzy są kolejnymi zidentyfikowanymi przodkami.

akt zgonu Marianny Urbaniak z Kuraszów

akt zgonu Stefana Urbaniaka