niedziela, 1 sierpnia 2021

Szumsko. Jak pech, to pech.

Od prawie tygodnia w upały chłodzimy się w krystalicznie czystej wodzie jeziora Tarnobrzeskiego. Zwiedzamy. Poddajemy refleksji nikły stan zachowania zbiorów na zamku w Baranowie Sandomierskim, ale równocześnie zachwycamy się wystawą porcelany ćmielowskiej w tym samym miejscu. W Tarnobrzegu u Dominikanów podziwiamy wciąż trwające przywiązanie ludności do cudownego obrazu Matki Boskiej Dzikowskiej, odnajdujemy tu i ówdzie ślady Jana Słomki - autora słynnych "Pamiętników włościanina", zaś w niewielkim gotyckim kościółku św. Marii Magdaleny w tarnobrzeskim Miechocinie w ciszy dociera do mnie oczywistość zależności mego istnienia od kilku pokoleń przodków zawierających związki małżenskie właśnie tutaj. Spacerujemy wśród nadwiślańskich pól kukurydzy i sadów owocowych nad Wisłą, ciesząc się wzlatującymi w niebo bażantami, czy też żerującymi tu z rana sarnami. W Kurozwękach w kukurydzianym labiryncie odnajdujemy w upale wszystkie punkty bonusowe. Nie sposób nie wspomnieć o pełnym pamiątek przeszłości i cytatów z Wiesława Myśliwskiego Sandomierzu, który eksplorujemy już kilka dni. Jednym słowem urlop i długo wyczekiwane wczasy...


Korzystając z bliskości miejsca, namówiłem rodzinę na wyjazd do Szumska. Miałem nadzieję odnaleźć w archiwum parafialnym akt chrztu praprababci Józefy Stępień z Pociejowskich i dzięki temu ustalić nazwisko panieńskie jej matki. Ale najwięcej oczekiwań wiązałem z aktem ślubu Józefy z Kacprem Stępniem, który musial mieć miejsce najpóźniej w początku 1900 roku. Metryka ślubu prapradziadków pozwoliłaby mi bowiem ustalić, skąd pochodzili Stępniowie i rozwiązać zagadkę, która od lat mnie nurtuje.


Parafia rzymskokatolicka w Szumsku była erygowana bardzo wcześnie, bo już przed rokiem 1326. Obecnie istniejący kościół został zbudowany w 1637 roku z fundacji ks. Jerzego Rokickiego, kanonika łowickiego.



W murze przykościelnym oraz w bliskim otoczeniu świątyni można odnaleźć stare pomniki oraz kapliczki. Moją uwagę przykuła kapliczka z roku 1886 ufundowana przez parafian 4 lata po narodzinach mojej praprababci.



Niestety, księgi metrykalne z okresu, który mnie interesował nie zachowały się. Zachowana księga chrztów od lat 50-ych XIX wieku kończy się na roku 1872, zaś księga ślubów na roku 1879. Kolejne zaś księgi metrykalne, które się zachowały zaczynają się w 1917 roku. Cóż, w czasie II wojny światowej wojska radzieckie w budynku plebanii urządziły szpital, a księgi metrykalne służyły im do różnych użytkowych celów.

Po wizycie w archiwum parafialnym odwiedziłem cmentarz zlokalizowany za wsią przy lesie. Znalazłem kilka nagrobków z nazwiskiem Pociejowski, niektóre z nich z dużym prawdopodobieństwem należące do krewnych praprababci. Na tę chwilę nie potrafię jednak nic więcej w tym temacie powiedzieć.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz