sobota, 29 listopada 2025

I znów Poręby Dymarskie, i znów nowe informacje genealogiczne

Do Poręb Dymarskich jeżdżę raz na kilka lat, po kolejne znaleziska genealogiczne. 11 lat temu pojechałem tam, aby odszukać akt urodzenia prababci, której nigdy nie poznałem. 5 lat temu poszukiwałem rodzeństwa Marianny, aktu ślubu jej rodziców (do tej pory nie odnalezionego) i rodzeństwa Marcina Ozimka, jej ojca. Tym razem wybrałem się do Poręb, aby odnaleźć akta zgonów dziadków Marianny, Pawła Ozimka i Ewy Ozimek z Rząsów oraz akt chrztu Pawła Ozimka. Udało się.

Paweł Ozimek urodził się 13 stycznia 1815 roku w Porębach Dymarskich (czyli nieco później, niż wskazywałby na to wiek w jego metryce ślubu), jako syn Marka Ozimka i Apolonii z domu Maciąg. Imię dostał po świętym Pawle z Teb, pustelniku, o czym świadczy dopisek "eremita" po imieniu.  Rodzina Ozimków mieszkała w domu nr 18 w Porębach. Rodzicami chrzestnymi byli Jakub Bimba i Helena Dziubina.

Z ksiąg chrztów wynika, że Paweł był pierwszym dzieckiem Marka i Apolonii, choć ślub mych 4xpradziadków odbył się w 1810 roku, 19 lutego. Marek Ozimek miał wówczas 26 lat, a Apolonia Maciąg 18.  Świadkiem na ślubie był Grzegorz Zięba. Jest to o tyle ciekawe, że nazwisko Zięba też występuje wśród moich bezpośrednich przodków, ale wiązałem je dotychczas z pobliskim Cmolasem.


Paweł Ozimek zmarł pierwszy, przed swą małżonką, 6 marca 1857 roku. Jako przyczynę zgonu podano febris nervosa po łacinie, czyli gorączka z konwulsjami.

Ewa Ozimek, wdowa po Pawle przeżyła go o prawie 2 dekady. Zmarła 3o listopada 1876 roku. Jako przyczynę śmierci wpisano senectus, czyli podeszły wiek.


Czekają mnie jeszcze pewnie kolejne wyjazdy do Poręb Dymarskich. Nie miałem bowiem czasu przyjrzeć się dalszym pokoleniom rodziny Ozimków, jak i rodzeństwa Pawła. Nadal nie wyjaśniona jest też zagadka, co spowodowało, że po 1878 roku rodzina Marcina i Marianny Ozimków, defiitywnie opuściła Poręby Dymarskie.

niedziela, 23 listopada 2025

Jabłonka Kościelna, Tybory Kamianka, Święck-Strumiany, Rosochate Kościelne

 ...czyli jak ciekawie spędzić czas na styku województw podlaskiego i mazowieckiego". Tak miał brzmieć tytuł tego artykułu, ale okazał się zbyt długi. Byliśmy na terenach typowo rolniczych, centrum produkcji mleka i produktów mlecznych w Polsce, a jak wiadomo większość turystów przybywa na teren województwa podlaskiego, aby nacieszyć się przyrodą parków narodowych i krajobrazowych oraz puszcz rozmieszczonych w większości w pasie prowadzącym od północno-wschodniej przez środkową po południowo-wschodnią część województwa, a nie na rolniczy styk Mazowsza i Podlasia. Mieszkaliśmy w bardzo wygodnym domu po babci Stanisławie, jak piszą na stronie internetowej domu jego właściciele, we wsi Średnica-Jakubowięta, czyli już w województwie mazowieckim, ale nasze wycieczki w większości prowadziły na zachodnie rubieże województwa podlaskiego.

Pierwsza nasza trasa wiodła z Jabłonki Kościelnej do Tyborów-Kamianki. Nigdy wcześniej w Jabłonce Kościelnej nie byłem, łączyło mnie z nią tylko to, że kilka lat temu badałem genealogię żydowskiej rodziny Lichtensteinów z tej miejscowości. Cmentarzy żydowskich (a były dwa) już jednak we wsi nie ma.

Do Jabłonki Kościelnej przyciągnął mnie przede wszystkim budynek kościoła św. Michała Archanioła, zbudowany w latach 1898-1905 w dość nietypowym dla podlaskich i mazowieckich świątyń katolickich stylu neoromańskim, przez co jego niektóre elementy mogą przypominać białostocki kościół św. Wojciecha, który jednak pierwotnie był luterańską kirchą w przeciwieństwie do jabłonkowskiej świątyni.


W kruchcie kościoła znajduje się płyta nagrobna Walentego Mościckiego z 1600 roku, wojskiego bielskiego, który był synem Pawła Gołasza Mościckiego. Mościccy z kolei to odłam rodu Gołasiów-Gołaszów-Gołaszewskich herbu Kościesza, dziedziczący we wsi Gołasze-Mościska, wszak poza tym, że byliśmy na terenach zdominowanych przez gospodarstwa rolnicze, to od początku XV wieku zaludniane one były przez rody szlacheckie z Mazowsza, zwane ze względu na rozdrobnienie majątków w wiekach późniejszych drobną szlachtą. Pierwotnie płyta nagrobna znajdowała się w kaplicy grobowej Mościckich w Tyborach-Kamiance, która przez wieki niszczała, aż została wreszcie rozebrana. Później stanowiła element brukowanej drogi. Komu zawdzięczać należy umieszczenie jej w kruchcie kościoła w Jabłonce, ojcu Zygmunta Glogera czy może księdzu Stanisławowi Ludwikowi Jamiołkowskiemu, plebanowi z Kulesz Kościelnych pozostaje zagadką.


Kościół stoi w centrum miejscowości. Niektóre domy prawdopodobnie mają metrykę sprzed II wojny światowej. Stoi tam też pomnik upamiętniający bitwę warszawską 1920 roku. Na cmentarzu za kościołem stoi ciekawa kaplica grobowa rodzin Skarżyńskich i Żochowskich, jest też kilka ciekawych nagrobków, w tym nauczyciela Konstantego Załuski i żołnierzy poległych na terenie parafii w dniach 2-4 sierpnia 1920 roku. Zauważyliśmy też sporo nagrobków osób o wspomnianym wyżej nazwisku Mościcki.






Padła już tu wyżej nazwa Tybory-Kamianka, a więc miejsca, gdzie urodził się Zygmunt Gloger. Zygmunt Gloger wzmiankowany był już na blogu, gdy pisałem o glogerówce jeżewskiej, czy o kaplicy grobowej Glogerów w Tykocinie. Artykuły pisane przez Zygmunta Glogera w XIX wieku też pojawiały się na blogu. Obecny budynek dworu powstał już po roku 1857, więc nie jest dokładnie tym miejscem, które towarzyszyło dzieciństwu tej tak zasłużonej dla rozwoju krajoznawstwa, etnografii, archeologii, muzealnictwa, ogrodnictwa, piwowarstwa i wielu innym dziedzin osoby. Ale dzięki jego obenemu, właścicielowi, Ryszardowi Twarowskiemu mogliśmy popatrzeć na bryłę budynku z bliska.

W samych Tyborach-Kamiance stoi też krzyż przydrożny datowany na 1909 rok, a także niezwykła współczesna kapliczka stojąca przy drewnianym domu z inskrypcją tej treści: "Dom tudzież stojący, staraniem i z funduszy Jana Łozińskiego, zacnego obywatela Kamianki, urodzonego roku pańskiego A.D. 1888 wzniesiony został. W 100 rocznicę tegoż zdarzenia kapliczkę ową wnuk jego Zdzisław Misiewicz, s. Eugeniusza i Eugenii z Łozińskich, 74 lata natenczas przeżywszy własnoręcznie wykonał i pamięci potomnych ofiarował. Czerwiec 2021."



Kolejnego dnia pojechaliśmy zobaczyć grodzisko w Święcku-Strumianach założone w XI wieku i istniejące do XIII wieku, kiedy zostało zniszczone przez Litwinów. Grodzisko powstałe przed stałym osadnictwem na tych terenach, które datuje się na okres po pokoju melneńskim, który miał miejsce w roku 1422! Muszę powiedzieć, że bardzo pozytywnie zaskoczył mnie bardzo dobry stan zachowania rzeźby terenu ukształtowanej ręką człowieka przecież. Grodzisko leży na cyplu nad rzeką Brok. Miejscowy gród został nadany biskupom płockim w roku 1075 prawdopodobnie. Znajdował się tu kościół parafialny w czasach, gdy sieć parafialna na terenach Polski była bardzo rzadka, a obok niego usytuowany był cmentarz, na terenie którego podczas badań archeologicznych w latach 60-ych ubiegłego wieku odkryto około 500 jam grobowych. Ciała składane były do grobu w drenianych trumnach, świadectwo tego, że chowano tu chrześcijan. Słowianie przedchrześcijańscy palili bowiem zwłoki swych zmarłych. Znaleziono tu również zawieszkę brązową z wizerunkiem św. Jerzego.


W nieodległych Rosochatych Kościelnych znajduje się zaś bardzo ciekawy późnogotycki kościół wybudowany przed 1546 rokiem. Nosi też dość nietypowe wezwanie św. Doroty. Zawsze chciałem zobaczyć ten kościół. Wszak zajmowałem się genealogią Smolińskich i Okuniewskich z tej parafii. W miesiące letnie bryła kościoła wręcz jest oblegana przez krążące i kraczące gawrony i inne krukowate. W środku jest mniej ciekawie, ze względu na zniszczenia wojenne, wystrój jest współczesny. Warto wiedzieć jednak, że w proces odbudowy kościoła po I wojnie światowej był zaangażowany Oskar Sosnowski, projektant białostockiego kościoła św. Rocha. Przy kościele znajduje się dzwonnica z drewna o metryce z roku 1775.



Do powiatu wysokomazowieckiego warto też przyjechać z bardziej prozaicznych powodów. Wyposażenie sklepu firmowego Mlekowity w Wysokim Mazowieckim w różnorakie wyroby tej firmy jest jedyne w swoim rodzaju w Polsce.

Emil Kalinowski "Płyta nagrobna wojskiego bielskiego Walentego Mościckiego z 1600 r. Rzecz o zabytku i jego fundatorze", Biluetyn Konserwatorski Województwa Podlaskiego, nr 28/2022.

poniedziałek, 17 listopada 2025

Malarstwo Szymona Czechowicza w województwie podlaskim

Od dawna kusiło mnie aby spróbować wybrać się w podróż śladami dzieł Szymona Czechowicza na Podlasiu, naszego największęgo malarza okresu baroku. Wcześniej interesowałem się malarstwem twórców ściśle związanych z dworem Jana Klemensa Branickiego w Białymstoku: Antonim Herliczką i Augustynem Mirysem. W 2013 roku zorganizowałem dzięki pomocy Regionalnego Oddziału PTTK w Białymstoku wycieczkę śladami Antoniego Herliczki, a rok później wycieczkę śladami Augustyna Mirysa, która wzbudziła spore zainteresowanie. Szymon Czechowicz nie był związany z Białymstokiem, ale ma na swym koncie współpracę z Janem Klemensem Branckim. Pozostawił swoje dzieła w wielu miejscach dzisiejszego województwa podlaskiego.

Artykuł niniejszy przygotowałem korzystając z monografii Józefy Orańskiej "Szymon Czechowicz 1689-1775" wydanej już po II wojnie światowej, jednak oddanej do druku już w roku 1939 i zniszczonej przez okupantów niemieckich. Józefa Orańska miała sporo szczęścia. Notatki, rękopis pracy, fotografie i jeden egzemplarz korekty drukarskiej przetrwały w wieży kościoła Bożego Ciała w Poznaniu, mimo zrujnowania tej świątyni.
Nieocenioną pomocą przy pisaniu artykułu okazał się przede wszystkim katalog wystawy (prawdziwa "cegła") poświęconej dziełom Szymona Czechowicza, która został otwarta mimo pandemii w Muzeum Narodowym w Krakowie jesienią 2020 roku. Taka monumentalna wystawa, gdzie zebrano kolekcję dzieł Czechowicza z wielu kościołów w Polsce i zagranicą oraz z kolekcji prywatnych mogła zdarzyć się tylko raz za człowieczego życia.


Józefie Orańskiej zawdzięczamy poznanie dokładnej daty chrztu Szymona Czechowicza, gdyż to ona odnalazła jego metrykę chrztu w księgach parafii Wszystkich Świętych w Krakowie. Szymon Czechowicz został ochrzczony 22 lipca 1689 roku. Był synem Jana Czechowicza, krakowskiego złotnika i Kunegundy, a jego rodzicami chrzestnymi byli Jan Ceypler i Zofia Glińska.

Jan Czechowicz z kolei był synem Wojciecha Czechowicza, rajcy miasta Radoszyce w ziemi kieleckiej.

Ojciec oddał młodego Szymona na naukę i do gry w kapeli muzycznej na dworze Franciszka Maksymiliana Ossolińskiego. Ossoliński znany był z tego, że finansował edukację niezamożnej młodzieży w kraju i zagranicą. Traf chciał, że Szymon Czechowicz w nowym miejscu zetknął się z nieznanym z nazwiska nadwornym malarzem swego protektora, co pociągnęło za sobą zainteresowanie malarstwem kosztem muzyki, a to z kolei skłoniło Ossolińskiego do sfinansowania nauki malarstwa młodemu Czechowiczowi w Rzymie, do którego ten wyjechał około roku 1711.

Najwcześniejsza wzmianka o pobycie Szymona Czechowicza w Rzymie pochodzi z roku 1714. Jego nazwisko i imię widnieje na protokole z generalnego zebrania Arcybractwa św. Trifona, Respicja i Ninfy członków narodowości polskiej w aktach kościoła polskiego na via Botteghe Oscure, wśród nazwisk uczestników spotkania.
 
Pierwsza wzmianka o Szymonie Czechowiczu malarzu pochodzi zaś z roku 1715, gdy zarząd polskiego kościoła św. Stanisława w Rzymie powierzył mu namalowanie obrazu Jezusa Ukrzyżowanego, a następnie rozliczył się z początkującym artystą za namalowane dzieło do zakrystii tej świątyni. Jest to najstarsza znana i wciąż istniejąca praca Czechowicza.

Nie udało się ustalić, u jakiego malarza kształcił się Szymon Czechowicz w Rzymie. Jak wskazuje Józefa Orańska, na Czechowicza najsilniejszy wpływ wywarł marattyzm reprezentowany przez wielu działających wówczas w Rzymie naśladowców zmarłego w roku 1713 Carla Maratty, reprezentanta późnego baroku.

Prawdopodobnie Szymon Czechowicz studiował u jednego z malarzy należących do Akademii św. Łukasza, gdyż sam został laureatem jej konkursu w roku 1716.

Jest wielce prawdopodobne, że Szymon Czechowicz będąc w Rzymie obsługiwał Polaków przybywających do tego miasta. Możliwe jest również, że wykonywał prace dla rodziny Ossolińskich, jako jej stypendysta.

W roku 1731 Szymon Czechowicz był już z powrotem w Rzeczypospolitej. Stanął wówczas do konkursu malarskiego z Janem Samuelem Mockiem, którego celem było prawdopodobnie uzyskanie tytułu malarza nadwornego króla Augusta II Mocnego, który to tytuł otrzymał Jan Samuel Mock.

W roku 1737 (po śmierci Mocka) Szymon Czechowicz ponownie starał się uzyskać tytuł nadwornego malarza królewskiego (tym razem na dworze Augusta III), jednak i tym razem zatrudnienie na dworze monarchy znalazł kto inny - Jan Adolf Pöppelman.

Po powrocie do kraju z Rzymu namalował szereg prac dla swego protektora Franciszka Maksymiliana Ossolińskiego. Pracował dla rodzin Tarłów, Szaniawskich, wykonał też wiele prac dla wielu kościołów ówczesnej Rzeczypospolitej.

W połowie XVIII wieku prawdopodobnie prowadził wraz z Łukaszem Smuglewiczem szkołę malarstwa w kamienicy Pod Fortuną w rynku Starego Miasta w Warszawie.

Rodziny nigdy nie założył. Pod koniec życia mieszkał u Łukasza Smuglewicza ożenionego ze swą siostrzenicą Reginą Olesińską. W Warszawie też zmarł 21 lipca 1775 roku. Pochowany został w krypcie kościoła Kapucynów w Warszawie.



Jego sztukę przyporządkowuje się do eklektyzmu - stylu, który był zjawiskiem powszechnym we Włoszech od XVI do XVIII wieku. Przedstawicielem eklektyzmu w malarstwie był między innym Carlo Maratta, a Czechowicz był z kolei jednym z wybitniejszych naśladowców Maratty. Dzięki jednak indywidualnemu stylowi dzierży pierwsze miejsce wśród malarzy późnego baroku w Polsce. Jego sztukę religijną charakteryzują idealizm, liryzm, ascetyzm i mistycyzm. Każde jego dzieło osiąga widoczną harmonię  dzięki przemyślanej i swobodnie zbudowanej kompozycji, opanowanemu rysunkowi, subtelnej kolorystyce oraz widocznej łączności uczuciowej postaci. Stany psychiczne dominujące w jego malarstwie oddane są najczęściej w lirycznym łagodnym nastroju religijnym lub w ekstazie. Charakter barokowy dzieł Czechowicza podkreślony jest przez silne poruszenie postaci oraz zamykanie kompozycji w przekątnej lub w dwóch przekątnych.

Szymon Czechowicz przez całe niemal życie tworzył prawie wyłącznie malarstwo religijne, przez co w jego malarstwie trudno zaobserwować wyraźne zmiany stylu i formy. Raczej trzymało się ono pewnych stałych norm i szablonów. Poza malarstwem religijnym Szymon Czechowicz malował również portrety.

Jednym z nich mógł być portret pastelowy Izabeli Branickiej, który obiecał wykonać Szymon Czechowicz przed świętami wielkanocnymi, odpisując na list hetmana Jana Klemensa Branickiego z 8 marca 1849 roku.


XVIII-wieczna Rzeczpospolita nie wykształciła znaczących ośrodków artystycznych, tak jak to było we Włoszech czy Francji, gdzie powstały akademie artystyczne, skupiające i kształcące czołowych malarzy, finansowane przez władzę centralną. Raczkująca warstwa mieszczańska z kolei nie była w stanie stworzyć rynku sztuki, tak jak to było chociażby w Holandii, Flandrii, czy krajach niemieckich. Utrzymanie polskim malarzom zapewniały wówczas zamówienia z dworu królewskiego, jak i z rozsianych po całym kraju licznych dworów magnackich. Szymon Czechowicz, wykształcony w Rzymie, znajdował się w czołówce artystów w naszym kraju. Był jednym z najwybitniejszych, ale i najbardziej płodnych artystów. Swoje prace opatrywał datami rzadko, jego styl niemal nie ulegał przemianom, więc w przypadku braku wzmianek źródłowych nie da się określić daty powstania wielu z jego dzieł.

Między rokiem 1731, a 1737 namalował "Koronację Matki Boskiej" do nowo wznoszonego przez Ossolińskich kościoła parafialnego w Ciechanowcu. Jest to jedno z najdoskonalszych dzieł malarza, dzięki przemyślanej kompozycji, wyważonej kolorystyce i dopracowaniu detali. "Rozmnożenie chleba i ryb" oraz obraz przedstawiający "Świętego Błażeja" znajdujące się w tej samej świątyni zostały namalowane w tym samym prawdopodobnie czasie.




Podobnie jak "Ukrzyżowanie" znajdujące się od 2004 roku w depozycie Muzeum Diecezjalnego w Drohiczynie.


W Drohiczynie w Muzeum Decezjalnym znajduje się także obraz Franciszka Maksymiliana Ossolińskiego, protektora Czechowicza. Obraz ten do 2004 roku znajdował się w posiadaniu parafii w Ciechanowcu. Obraz namalowany został prawdopodobnie przed 1735 rokiem.


Najlepsi malarze w Rzeczypospolitej w XVIII w. byli rozchwytywani. Józef Franciszek Sapieha, podskarbi nadworny litewski próbował próbował pozyskać Szymona Czechowicza do swych boćkowskich inwestycji bezskutecznie. Czechowicz wymawiał się brakiem czasu. Wykonał tylko jeden obraz do fundowanego przez Sapiehę kościoła - Świętego Józefa z Dzieciątkiem w roku 1736.


W latach 1748-1750 artysta wykonał zespół pięciu płócien ołtarzowych do kościoła Misjonarzy w Tykocinie na zlecenie Jana Klemensa Branickiego. Jako pierwszy w styczniu 1749 roku został ukończony obraz pt. Trójca Święta do ołtarza głównego.


Szymon Czechowicz wykonał wiele dzieł w oparciu o ten sam motyw Trójcy Świętej. Obraz z kościoła w Tykocinie uważany jest za najdoskonalszy z nich. Podobne przedstawienie znajduje się w Turośni Kościelnej. Obraz ten niejednorodny stylistycznie, noszący widoczne, gorsze partie wykonane w warsztacie Czechowicza orzez jego uczniów, został wykonany prawdopodobnie w II połowie XVIII wieku.


W maju 1749 roku został ukończony obraz przedstawiający "Męczeństwo św. Katarzyny Aleksandryjskiej" do świątyni tykocińskiej, dedykowany matce Jana Klemensa Branickiego, Katarzynie Scholastyce z Sapiechów Branickiej.


Kolejnym ukończonym dziełem do tykocińskiej świątyni był obraz przedstawiający "Męczeństwo św. Szczepana", dedykowany Stefanowi Mikołajowi Branickiemu, ojcu Jana Klemensa.


"Ukrzyżowanie", hołd dla Marii Magdaleny, kolejny obraz do tykocińskiej świątyni ukończył artysta na początku 1750 roku.


Ostatnim ukończonym obrazem do kościoła w Tykocinie była "Św. Elżbieta Portugalska", poświęcony małżonce Elżbiecie Branickiej z Poniatowskich, znanej bardziej pod hiszpańskim odpowiednikiem imienia Elżbieta, Izabeli.


Około 1760 roku Szymon Czechowicz przebywał w Siemiatyczach, gdzie wykonał dwa duże płótna do ołtarza wielkiego i bocznego miejscowej świątyni księży misjonarzy, jak można dowiedzieć się z "Dyariusza bytności króla Stanisława Augusta w Siemiatyczach w grudniu 1793." Są to "Wniebowzięcie Matki Boskiej" w ołtarzu głównym i "Kazanie św. Wincentego a Paulo" w ołtarzu bocznym. Ostatnio jednak autorstwo obrazu w ołtarzu głównym przypisuje się coraz częściej Bazylemu Marcinkiewiczowi.



Pod koniec życia malował jeszcze obraz św. Franciszka Serafickiego, otrzymującego odpust porcjunkula do kościoła oo. kapucynów w Łomży, jak można dowiedzieć się z Rękopisu Kroniki Klasztorów OO. Kapucynów w Krakowie z roku 1775. Obraz ten (250x150) znajduje się dziś w ołtarzu bocznym kościoła.


Obraz przedstawiający św. Jana Nepomucena znajduje się w jednym z ołtarzy bocznych kościoła w Ostrożanach. Być może trafił tam zaraz po wybudowaniu kościoła w roku 1758 lub też w roku 1783 przy okazji konsekracji świątyni.


Przedstawienie Trójcy Świętej autorstwa Szymona Czechowicza znajduje się również w nastawie ołtarza głównego tego kościoła.


Paweł Giergoń, "Siemiatycze - kościół p.w. Wniebowzięcia NMP"

niedziela, 16 listopada 2025

Ulica Jurowiecka w Białymstoku

Niedawno miałem okazję oglądać wystawę malarstwa Mikołaja Wołkowyckiego w białostockim ratuszu z okazji setnej rocznicy urodzin artysty. Zwróciły moją uwagę przede wszystkim prace pokazujące dawny Białystok, a wśród nich ta z domem kamasznika przy ulicy Jurowieckiej w latach 1960-ych XIX wieku. Zupełnie nie znam takiej ulicy Jurowieckiej, choć i za mego dość krótkiego, bo raptem 28-letniego zamieszkiwania w Białymstoku, ulica Jurowiecka zmieniła się diametralnie (podobnie jak całe miasto). Kim był kamasznik mieszkający przy Jurowieckiej?


Czy dla mnie ulica Jurowiecka jest w jakiś sposób ważna? Nie, raczej. Przechodziłem nią często, gdyż leżała prawie w ścisłym centrum. I to wszystko. Chronologicznie rzecz ujmując, w czasach gdy istniało jeszcze targowisko, byłem prawdopodobnie na koncercie w dawnej hali Jagiellonii, a na rynku też sporadycznie robiłem zakupy. Pamiętam cały ciąg kwiaciarni istniejący na skrzyżowaniu z Sienkiewicza, gdyż kwiaty tam można było kupić z samego ranka, jeśli była taka potrzeba. Później około 2009 roku miasto zlikwidowało targowisko. Setki ludzi musiało zmienić swe wieloletnie miejsca pracy, a przetargu na nowe zagospodarowanie tej miejskiej przestrzeni jeszcze przez lata całe nie można było rozstrzygnąć. Dziś stoją w tym miejscu galeria handlowa, całkiem niebrzydkie apartamentowce i hotel. Tak więc nadal sporadycznie robię tu zakupy, tym razem w galerii. Nieco częściej zdarza mi się bywać w najlepszej pierogarni w Białymstoku, jaka powstała w tym mieście za mego życia. Był też w mym życiu okres wożenia dzieci na naukę pływania na Włókienniczą. Wówczas zdarzyło mi się czasami zachodzić pooglądać jeden z nielicznych zachowanych w Białymstoku budynków fabrycznych rodziny Millerów. No i z wydarzeń ze świata przewodnickiego: kiedyś Asia Radziszewska podczas swego autorskiego spaceru wpominała o rodzinie Prusów, z której wywodziła się piosenkarka Łucja, przy okazji oglądania budynku mieszkalnego z piekarnią należącą do tej rodziny. Podsumowując, moja Jurowiecka to już XXI wiek, zupełnie więc inna ulica, niż ta na obrazie Wołkowyckiego.


Ale przed pierwszą wojną światową i później, w dwudziestoleciu międzywojennym, ulica Jurowiecka  miała zupełnie inny charakter. Nie była zabudowana modnymi apartamentowcami, jak dziś. Nie nosiła jedynie śladów dawnej miejsko-rustykalnej przeszłości, jak w latach 60-ych XX wieku i nieco później, aż do likwidacji targowiska. Położona przy ulicy Białej stanowiła jedną z przemysłowych dzielnic Białegostoku zwanego Manchesterem północy, dzięki kwitnącemu przemysłowi włokienniczemu. Przed rokiem 1919 ulica ta nosiła zresztą nazwę Pocztowa. O trzech ważnych dla historii Białegostoku rodzinach, choć szerzej nie znanych, mieszkających przez jakiś czas przy tej ulicy chciałbym niżej napisać. Moja wiedza pochodzi od potomków tych rodzin rozsianych po świecie, z akt stanu cywilnego okręgu bożniczego w Białymstoku, akt notarialnych oraz innych archiwaliów przechowywanych w Archiwów Państwowych w Białymstoku, Warszawie i Lublinie.

***

W 1915 roku przy ulicy Pocztowej zamieszkiwał we własnym domu Abram Łuński, przedstawiciel jednej z najznamienitszych rodzin przemysłowców włokieniczych z Gródka, położonego na wschód od Białegostoku. Abram Łuński był synem Arona Łuńskiego i Rywy z Grynbergów (urodzonej w roku 1859 i zmarłej w roku 1921 w Białymstoku). Należała do nich posiadłość w Gródku przy ulicy Fabrycznej 4/2 i firma pod nazwą "Wykańczalnia i farbiarnia. Aron Łuński i synowie" zlokalizowana w Gródku pod tym samym adresem. Aron i Rywa, poza Aronem mieli również inne dzieci: Jakuba Łuńskiego, Efroima Łuńskiego, Maksa Łuńskiego, Pinchosa Łuńskiego, Hirsza Łuńskiego, Kreszę Kaduszyn i Frydę Guskin.

Wracają do Abrama Łuńskiego, który urodził się w roku 1875, w roku 1902 poślubił w Białymstoku Gutę Bajlę Grodecką. Posiadał status kupca drugiej gildii. W roku 1921 po śmierci pierwszej żony, poślubił w Białymstoku Annę Szpinman. Po 1919 roku zmieniał swoje miejsce zamieszkania. Mieszkał przy ulicy Sienkiewicza 35 i św. Rocha 5. Był współwłaścicielem białostockiego przedsiębiorstwa "Apretura i farbarnia Bracia Łuńscy i M. Górski spółka firmowa".

Jakub Łuński, brat Abrama urodził się w roku 1885. W 1922 roku poślubił w Białymstoku Chanę Kahan. Początkowo mieszkał przy ulicy Kupieckiej, abu w latach 30-ych XX wieku zmienić adres na ulicę Pierackiego (obecnie Warszawska).

Kolejny z braci Maks (Mordchel) Łuński urodził się w roku 1885. W roku 1910 był studentem wydziału mechanicznego Uniwersytetu Technicznego w Tomsku. W tym samym roku poślubił Ejdel Baruńską w Białymstoku. W okresie międzywojennym mieszkał przy ulicy Sienkiewicza 35, podobnie, jak jego brat Abram.

Pinchus Łuński urodził się w roku 1890. W roku 1922 poślubił w Białymstoku Iwę Chwat. Mieszkał przy ulicy Sienkiewicza 35. Był współwłaścicielem spółki "Apretura i farbarnia Pinkus Łuński, Izaak Rajski i spółka".

Kolejny z braci, Efroim Łuński mieszkał również przy ulicy Sienkiewicza 35. Był współwłaścicielem spółki "E. Łuński and M. Szapiro".

Hirsz Łuński mieszkał przy ulicy Sienkiewicza, aby później zmienić adres na ulicę Brudną. Współprowadził jedną ze spółek ze swymi braćmi.

Fryda Guskin była żoną Mojżesza Guskina, którego poślubiła w roku 1929 w Białymstoku. Mieszkała przy ulicy Białej w Białymstoku. Nic niestety nie wiem o Kreszy Kaduszyn.

Jedną z córek Pinchusa Łuńskiego i Iwy Chwat była Raja Łuńska urodzona w roku 1924. Przed wybuchem II wojny światowej zakochała się w Gedalim Rajgrodzkim. Zachowały się zdjęcia młodej pary z Białegostoku, jak i listy wysyłane prze Gedalię z Białegostoku do Kazachstanu, które urywają się w roku 1941. Rodzina Łuńskich, jako burżuje, została zesłana na Syberię podczas pierwszej okupacji sowieckiej. Gedalia prawdopodobnie podzielił los tysięcy białostockich Żydów.

***
W okresie międzywojennym przy ulicy Jurowieckiej 43 znajdował się skład Fabryki Sukna i Kołder M. Zylber", zlokalizowanej przy ulicy Poleskiej 6-8. Należała ona do Moszka Mendla Zylbera i Czerny Wajnberg. Rodzina Zylberów wywodziła się z Lubartowa, gdzie w roku 1825 ślub zawarli Jojna Zylber i Gitla Herynbergier, pradziadkowie Moszka Mendla Zylbera. Ich syn Szmul Zelman Zylber, urodzony w Lubartowie w roku 1829 poślubił przed rokiem 1849 Frajdę z Temkinów, wywodzącą się z Bobrujska. Szmul był rabinem synagogi w Nadarzynie koło Warszawy. W latach 1870-ych rodzina Zylberów przeprowadziła się do Lublina, aby następnie zadomowić się na dłużej w osadzie Kośminek koło Wieniawy. To w Wieniawie syn Szmula Zelmana i Frajdy, Sender Zylber poślubił w roku 1874 Etlę Ruchlę Wajss z Reinów, wdowę po zmarłym w Gdańsku Berku Wajssie. Sender i Etla Ruchla prowadzili w Kośminku młyn parowy, a następnie gorzelnię. W 1875 roku urodził się w Weniawie, wspomniany już tutaj Moszek-Mendel Zylber, ich syn, który po roku 1906 sprowadził się do Białegostoku i który mieszkał przy ulicy Jurowieckiej 46 i który był aktywny biznesowo do lat 1930-ych, kiedy rodzina wyemigrowała z Polski.
***
Z ulicą Pocztową/Jurowiecką związana była także wywodząca się z Knyszyna rodzina Pogorelskich. Meszkali tam przed 1915 rokiem bracia Icko i Szmul Pogorelski, synowie Lejba. Icko posiadał status kupca drugiej, a następnie pierwszej gildii i mieszkał w domu Łapidusa. Szmul Pogorelski mieszkał we własnym domu. Icko był dwukrotnie żonaty, z Sorą Małką Sokolską, aby po jej śmierci w roku 1909 poślubić w Białymstoku w roku 1912 Minę Rabinowicz. Icko i Szmul mieli również inne rodzeństwo: Josela Pogorelskiego, żołnierza rezerwy, który w roku 1888 poślubił w Białymstoku Etkę Kowalską, Sorę Rochlę Pogorelską, która w roku 1890 poślubiła w Białymstoku Jankiela Bera Zachariasza oraz Mordchaja Gersza Pogorelskiego, żołnierza rezerwy, który w roku 1897 poślubił w Białymstoku Chaję Genię Halpern.