piątek, 4 czerwca 2021

Kontynuacja poszukiwań genealogicznych w Bardzie - księgi hipoteczne

Nie poddaję się i dalej próbuję ustalić, czy rodzina mojego pradziadka Stefana Stępnia rzeczywiście pochodziła z miejscowości Bardo w Górach Świętokrzyskich, czy też nie.

Już pisałem tutaj, że poszukiwania są bardzo utrudnione, gdyż księgi metrykalne parafii rzymskokatolickiej w Bardzie spłonęły podczas działań wojennych w 1945 roku.

Podczas mojej wyprawy do Barda w 2015 roku znalazłem na lokalnym cmentarzu dwa tylko nagrobki Stępniów, ale nie sięgające tak dawnych czasów, jak początek XX wieku. Według mego rozmówcy we wsi, jeden z nich dotyczy rodziny, która do Barda przyjechała z Zalesia, a drugi nauczyciela z Czyżowa.

W książce "Wspomnienia wiciarza" autorstwa Wawrzyńca Cichego, który w Bardzie początku XX wieku spędził dzieciństwo występuje tylko Jan Stępień, nauczyciel.

Krótko mówiąc poza dokumentami pradziadka wskazującymi Bardo, jako miejsce urodzenia w 1900 roku, nigdzie indziej nie udało mi się dotychczas potwierdzić, że jego rodzice Kacper i Józefa mieszkali w Bardzie, ani tym bardziej, że stamtąd wywodzili swe korzenie.

Postanowiłem więc pojechać do archiwum w Kielcach, aby sprawdzić dokumenty hipoteczne z Barda.

Na pierwszy ogień poszła księga hipoteczna dla Barda Górnego zawierająca wpisy z lat 1880-1932. Niestety, poza starannie opisanymi granicami folwarku Bardo Górne oraz dokumentami dotyczącymi właścicieli folwarku, licytacji i kolejnych zmian właścicieli nie znalazłem w niej nic interesującego z punktu widzenia rodziny Stępniów.

O wiele ciekawsza okazała się księga hipoteczna dla dóbr ziemskich Bardo z lat 1824-1910 zawierająca wpisy dla wsi Bardo Dolne. Pojawiły się w niej informacje dotyczące Stępniów.

Pierwszy wpis w roku 1884. 8 lipca tego roku część majątku Bardo Dolne kupili od Feliksa i Emilii z domu Warzyckiej, małżonków Wolickich włościanie, a wśród nich Walenty Stępień - 7 morgów i Stanisław Stępień  - 8 morgów. Z jednego z kolejnych aktów notarialnych zawartych tego dnia wiadomo, że Walenty Stępień był synem Marcina i zakupił osadę numer 4, a Stanisław był synem Franciszka i zakupił osadę numer 23.

Już 3 lata później, 4 kwietnia 1887 roku Walenty Stępień z posiadanych 7 morgów ziemi, sprzedał 5 morgów małżonkom Franciszkowi i Mariannie Stępniom. Tu trzeba wspomnieć, że Franciszek był jego synem. Franciszek i Marianna Stępniowie zobowiązani zostali do dożywotniego utrzymania Anny Laskowskiej (nie wiadomo kim była) oraz udostępnienia na jej potrzeby pół morga gruntu, a w przypadku śmierci Walentego Stępnia, syna Marcina, do utrzymania jego córek Michaliny i Antoniny, aż do osiągnięcia przez nie pełnoletniości lub wstąpienia w związek małżeński.

14 listopada 1890 roku Franciszek Stodołkiewicz, Władysław Cielejewski i Antoni Klimek, którzy w międzyczasie odkupili pozostałą część majątku Bardo Dolne odsprzedali włościanom swą część ziemi. I tak Stanisław Stępień zakupił 2 morgi, a Walenty Stępień 17 morgów ziemi.

W jednym z kolejnych wpisów dotyczących odzyskania długów przez Bogdana Korbasińskiego i Antoniego Reklewskiego z 16 grudnia 1891 roku pojawia się informacja wskazująca, że Anna Mucha zamieszkała w Bardzie Dolnym była córką Michała Stępnia.

Franciszek i Marianna małżonkowie Stępień znaleźli się na liście dłużników od których Amelia Warzycka w roku 1893 próbowała wyegzekwować dług z procentami od posiadanej przez nich części wcześniej zakupionego majątku Bardo Dolne. W związku z koniecznością spłaty długu Franciszek i Marianna Stępniowie zaciągnęli pożyczkę od należnych Michalinie i Antoninie, córkom Walentego Stępnia części gruntu w grudniu 1893 roku. Wreszcie 19 marca 1894 roku Amelia Wierzycka rozdzieliła spłatę długu pomiędzy właścicieli cząstkowych zakupionej części majątku Bardo Dolne w taki sposób, że Walentemu Stępniowi przypisano do spłaty sumę 358 rubli 57 kopiejek, a Franciszkowi i Mariannie Stępień 18 rubli.

21 lipca 1908 roku w zapisach pojawia się kolejny ze Stępniów, Jan. Tego dnia Wincenty i Anna małżonkowie Woźniak sprzedali mu 3 morgi ziemi z posiadanych przez siebie 11 morgów.

Inni Stępniowie nie pojawili się na kartach księgi hipotecznej dla Barda Dolnego. Podsumowując, w księdze hipotecznej dla Barda Dolnego wzmiankowani byli Walenty Stępień, syn Marcina, jego syn Franciszek z żoną Marianną oraz dwie córki: Michalina i Antonina; Stanisław Stępień, syn Franciszka oraz Anna Mucha, córka Michała Stępnia. W 1908 pojawił się Jan Stępień, być może tożsamy z Janem Stępniem, wzmiankowanym we "Wspomnieniach wiciarza". Nie było natomiast wzmianki o prapradziadku Kacprze Stępniu. Czy był jakoś spokrewniony z wyżej wymienionymi Stępniami pozostaje zagadką.

Sprawdziłem również dokumenty dotyczące scalenia gruntów w Bardzie Górnym w latach 1935-1939 i w Bardzie Dolnym w latach 1925-1935, ale w nich nie było żadnych wzmianek o Stępniach.

sobota, 29 maja 2021

Tykocin międzywojenny Adama Rudawskiego

Adama poznałem na kursie przewodnickim ponad dekadę temu. Zawsze interesująco się z nim konwersowało, jako że wiedzę historyczną ma niemałą. Później nie raz zajechałem do Flisak Parku, który założył w Tykocinie i z powodzeniem prowadzi. W muzeum tym lubiłem najbardziej opowieści o flisactwie i znaczeniu Narwi dla Tykocina, a także o interesujących eksponatach na wyposażeniu muzeum. Opowieści bogate w treść i bardzo interesujące, ale nigdy zbyt długie, bo tu już następna grupa czeka, albo Malinkę, czyli tramwaj wodny trzeba puścić w ruch.

Ostatnio, podczas jednego z wiosennych wyjazdów do Tykocina wpadła mi w ręce nowa książeczka Adama. Zacząłem kartkować i nieco się zdziwiłem. Dotychczas znałem przewodniki po Tykocinie jego autorstwa - zgrabnie napisane i zilustrowane, ale jednak tylko przewodniki. Tym razem miałem w ręce niegrubą książeczkę, lecz za to poświęconą całej epoce w historii Tykocina, czyli okresowi międzywojennemu, która była raczej pomijana w różnego rodzaju opracowaniach. Ks. Antoni Kochański poświęcił parę fragmentów dwudziestoleciu międzywojennemu w Tykocinie w swojej monumentalnej pracy, ale szerszego opracowania brakowało.

Książeczka nie jest gruba, a więc i nie nuży, jeśli ktoś nie jest przyzwyczajony do czytania opracowań historycznych. Zawiera krótki rys historii miasteczka do 1918 roku, a następnie mamy dość dokładny opis dwóch zamieszkujących miasto społeczności: chrześcijańskiej i żydowskiej, a także stosunków między nimi. Jest bogata w przypisy. Autor pokusił się o podsumowanie informacji, które można było znaleźć w wielu rozproszonych publikacjach, ale wykonał też dość rzetelną kwerendę archiwalną. Aż chciałoby się zapytać: Kiedy znalazł na to czas?

Dużym atutem książeczki jest przytoczenie informacji o ludziach zasłyszanych w rodzinie, od sąsiadów i znajomych. Gdzie znaleźlibyśmy informację o tym, jaki wierszyk o Oktawianie Jucewiczu, wytwórcy narzędzi rolniczych krążył w miasteczku? Albo o tym, że Wincenty Rudawski został przyjęty jako uczeń do warsztatu kowalskiego Żyda Kaumana? Takie informacje mogły się znaleźć tylko w książce napisanej przez osobę zakorzenioną w Tykocinie.

A czy książka ma wady? Z reguły przecież każda ma. Moim zdaniem brakuje w niej materiału zdjęciowego. Myślę, że dla Adama nie byłoby trudno znaleźć choć kilku interesujących zdjęć z epoki. Jedno zdjęcie na okładce książki to zdecydowanie za mało.

Brak zdjęć to jedno, ale dla osób zainteresowanych historią regionu taka książeczka to nie lada gratka.

Adam Rudawski "Społeczność Tykocina w okresie międzywojennym", Tykocin, 2021

piątek, 28 maja 2021

Klepacze: falsyfikat Horodeńskich, piechota wybraniecka i nominacja wójtowska z początku XIX w.

Ostatnio trafiłem na następujący fragment dotyczący Klepacz w słynnym herbarzu Adama Bonieckiego ("Herbarz polski", część 1. Wiadomości historyczno-genealogiczne o rodach szlacheckich. Tom VII", Warszawa, 1904):

"W 1533 r. nastąpiło rozgraniczenie wsi Klepacze od Horodnian, własności Andrzeja, Piotra, Jana, Jacka Horodzińskich i ich stryjów: Hrynia, Szczepana, Mieleszka i Mordasa. Andrzej i Piotr, synowie Jerzego, Grzegorz starszy, Aleksy, Stefan i Grzegorz młodszy, synowie Stefana, Samuel, Jakób i Jan, synowie Aleksego i Maciej, syn Chodora dopełnili 1540 r. działu dóbr Horodnian".




Rok 1533 był znaczący dla historii terenów, na których powstała wieś Klepacze. Wówczas była to Ziemia Bielska i w tymże roku od Olbrachta Gasztołda wykupiła ją królowa Bona. Dało to początek przynależności wsi Klepacze do starostwa suraskiego, o czym już była tu mowa

Zastanawiało mnie na podstawie jakiego dokumentu Adam Boniecki napisał o rozgraniczeniu Hryniewicz od wsi Klepacze w 1533 roku.

Rozgraniczenie dóbr Hryniewicze nastąpiło w roku 1540, być może rozpoczęte zostało w roku 1533. Ale sam dokument, na który powołał się Adam Boniecki jest falsyfikatem, jak wykazał Józef Maroszek. W dokumencie z 1533 roku podano, że Horodyńscy uskarżali się na Jana Sapiehę, kasztelanica kijowskiego, dworzanina JKM. Problem w tym, że ojciec Jana, Paweł Sapieha kasztelanem kijowskim został dopiero w roku 1566, jego syn nie mógł więc w dokumencie z 1533 roku występować jako kasztelanic kijowski.

***

Przeglądając dokumenty z czasów pruskich (1795-1807), a dotyczące nominacji wójtów w suraskim urzędzie domenalnym natknąłem się niespodziewanie na dokument z 1698 roku, a więc  o ponad 100 lat starszy, dotyczący przywileju związanego z piechotą wybraniecką, ustanowioną jeszcze przez króla Stefana Batorego w roku 1578. Piechota wybraniecka miała zapewnić utworzenie stałej piechoty w wojsku polskim. Król Stefan Batory zarządził, że każdych 19 gospodarzy w dobrach królewskich ma wybrać i wysłać na wojnę pachołka dwudziestego, tzw. wybrańca. W zamian za służbę wojskową wybrańcy zostawali wolni od wszelkich czynszów, robót i służb należnych staroście, do czego zobowiązani byli pozostali poddani królewscy. Wyżywienie wybrańcom przez pół roku zapewniali ci, którzy go wybrali, po tym okresie wyżywienie zapewniał skarb królewski. Wybraniec miał prawo do warzenia piwa i gorzałki na własne potrzeby, a także wolnego wrębu w lasach.

Odnaleziony dokument z 1698 roku odnawiał dawne przywileje wybrańcom starostwa suraskiego. Wymienieni w nim zostali dwaj wybrańcy ze wsi Klepacze, którymi byli Szymon Wyszogrodzki i Jakub Rajewski. Dlaczego odpis dokumentu znalazł się wśród dokumentów z czasów o sto lat późniejszych, trudno mi powiedzieć.





Powyżej pierwsza strona dokumentu oraz fragment z nazwiskami wybrańców ze wsi Klepacze.


A wśród nominowanych wójtów ze wsi Klepacze w początku XIX wieku byli Bartłomiej Cimoszuk - wójt, Bartłomiej Wysocki i Jan Wysocki, jako jego zastępcy. Skądinąd wiadomo, że Bartłomiej Wysocki również został wójtem Klepacz w początku XIX wieku, być może po Bartłomieju Cimoszuku. Odnaleziony dokument uzupełnia wiedzę o dawnej historii Klepacz. Co ciekawe oba nazwiska (Cimoszuk, Wysocki) wciąż występują w Klepaczach.




Józef Maroszek "Pięć wieków Ziemi Juchnowieckiej", Juchnowiec Kościelny, 2013

czwartek, 20 maja 2021

Jeszcze jedna ważna książka o Bojarach

Był czas, kiedy Centrum im. Ludwika Zamenhofa w Białymstoku wydawało książki albumy o jednej z najstarszych dzielnic Białegostoku - Bojarach. Ukazały się wówczas cztery pozycje: dwie stricte albumowe, trzecia poświęcona ulicy Starobojarskiej i czwarta poświęcona okolicom ulicy Koszykowej. Te dwie ostatnie książki stanowiły kamień milowy w rozwoju wiedzy o historii miasta dzięki Wiesławowi Wróblowi i jego opracowaniom. W części 4 zatytułowanej "Bojary 4. W sercu dzielnicy" opisana została historia 10 domów i rodzin je zamieszkujących. Trochę szkoda, że popularność serii książek poświęconych historii Bojar nie przełożyła się na próbę opisania historii innych dzielnic. A była taka nadzieja. Kilka lat temu dzięki wystawie w centrum miasta została pobudzona ciekawość historią Wygody. W nieco bliższych już czasach Centrum im. Ludwika Zamenhofa zorganizowało wystawę poświęconą historii Starosielc. Towarzyszył jej wówczas spacer po dawnym miasteczku autorstwa Pawła Olszyńskiego.

Piszę to wszystko, gdyż trafiła do moich rąk książka Zbigniewa Tomasza Klimaszewskiego "Zapomniani bohaterowie białostockich Bojar". Nieco późno, wszak wydana została w roku 2015, ale lepiej późno niż wcale.

Autor książki jest mieszkańcem Bojar zaangażowanym w zachowanie kształtu tej dzielnicy, był wydawcą lokalnej gazety "Echo Bojar". Gdy kupiłem tę książkę, zastanawiałem się, jaka będzie jej forma, jakich zapomnianych bohaterów losy zostały w niej opowiedziane, czy uzupełni wiedzę o historycznej dzielnicy znanej z innych opracowań.

Nie zawiodłem się. Przede wszystkim choć książka bogata jest w przypisy dotyczące materiałów źródłowych, co mogłoby wskazywać, że dużą część książki będzie stanowić wiedza archiwalna, "czuje się" że autor znał osobiście rodziny, których historię opisał. Nie jest to historia tak odległa, jak w opracowaniach Wiesława Wróbla, gdzie lwia część opisów powstała w oparciu o wyniki kwerendy archiwalnej. W przypadku książki Zbigniewa Klimaszewskiego mamy zebrane historie dwudziestowieczne, w większości związane z drugą wojną światową.

Co najważniejsze, książka rzeczywiście dostarcza zupełnie nowej wiedzy o ludziach mieszkających na Bojarach. Jeśli się nie mylę, jedynie losy rodziny Millerów mieszkającej przy Staszica 15 zostały opisane w książce Wiesława Wróbla. Ale już wiedza o Leopoldzie Antoniewiczu, mieszkającym przed wojną przez pewien czas przy Modlińskiej 10 jest zupełnie nowa, choć historia domu przy Modlińskiej 10 została wcześniej opisana we wspomnianej książce Wiesława Wróbla.

Chwała autorowi, że nie dopuścił do zapomnienia o Eugeniuszu Kudzielanko, Stefanie Sobańcu, Józefie Łopianeckim, rodzinie Smacznych, Leonie Mitkiewiczu, Reginie Strzałkowskiej, rodzinie Czerewaczów, Helenie Żyłkiewicz, Zofii Szwarc, rodzinie Stankiewicz, czy siostrach Wroczyńskich.

Książka uświadamia, że w starych drewnianych i ceglanych domach Bojar mieszkali tak niedawno ludzie, którzy dokonywali czynów nietuzinkowych. Że Bojary to nie tylko historia z czasów carskich związana z Józefem Piłsudskim, czy też przedwojenna związana z rodzinami inteligenckimi tworzącymi ówczesną elitę miasta. Bojary to też dzielnica domów zatopionych w zieleni ogrodów,  w których w czasie okupacji niemieckiej młodzież na niezliczonych tajnych kompletach zdobywała wiedzę, gdzie łatwo można było tę działalność skryć przed okiem ludzkim.

Książka zawiera krótkie omówienie innych ważniejszych domów bojarskich, o których nigdzie indziej nie przeczytamy. Zawiera dość bogaty materiał zdjęciowy. Nie jest także wolna od smaczków i ciekawostek. Przyznam, że nie słyszałem wcześniej o Edwardzie Motylewskim (zmarłym w 1933 roku), który mieszkał przy Glinianej 8, fotografa kobiet oraz pejzaży podlaskiego krajobrazu, wystawiającego swoje prace na wystawach w Warszawie, czy w Wiedniu.

Książka uświadomiła mi, że choć tak dużo wiemy o Bojarach, to pozostają wciąż liczne ulice i uliczki tej dzielnicy, które uniknęły opisania w dostępnych opracowaniach, aby wspomnieć tylko o ważnej dla mnie ulicy Sowiej.

Czy warto przeczytać? Zdecydowanie.

Zbigniew Tomasz Klimaszewski "Zapomniani bohaterowie białostockich Bojar", Białystok, 2015