Wielokrotnie jadąc drogą z Białegostoku do Tykocina przez Złotorię, tuż przed wsią Siekierki mijałem po prawej drogowskaz kierujący w stronę pomnika żołnierzy poległych w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku. Podczas ostatniego wyjazdu do Tykocina, postanowiłem zatrzymać się przy nim i dowiedzieć się czegoś więcej.
Droga, którą należało podążać w stronę widocznych z drogi zabudowań ginęła w gęstym śniegu. Urok podlaskich zim!
Sam pomnik znajduje się za stodołą należącą do widocznych na zdjęciu budynków.
Niedawno "wzbogacił się" o nową tablicę z napisem powtarzającym ten pochodzący z 1930 roku:
"Nieznanemu żołnierzowi poległemu za wolność ojczyzny w 1920 r. w dziesięciolecie zwycięstwa nad Bolszewikami. Cześć bohaterowi. Strażacy w Złotorji. 1930 r."
Co ciekawe część portali internetowych zawiera informacje o powyższym pomniku, podając że jest poświęcony poległym żołnierzom, co kłoci się z treścią inskrypcji na tablicy.
Próbując zasięgnąć dodatkowych informacji skontaktowałem się z Ochotniczą Strażą Pożarną w Złotorii, fundatorem pomnika. Niestety nie uzyskałem takich.
Ciekaw jestem, czy czytelnicy bloga wiedzą coś o epizodzie ze Złotorii z czasów wojny polsko-bolszewickiej.
W książce Janusza Koronkiewicza "Pogaduszki przy piecu (Legendy, baśnie i opowiadania)", Choroszcz, 2003 znajduje się opowiadanie poświęcone historii pomnika w Złotorii Piaskach. Wg autora "Z przekazu ustnego okolicznych mieszkańców wynika, że po bitwie warszawskiej zwanej "Cudem nad Wisłą" i kilkudniowym pościgu garstka polskich żołnierzy dopadła uciekającego w bezwładzie i popłochu wroga u przeprawy przez Narew. Żołnierze - bolszewicy, nie mogąc przeprawić się przez rzekę, bez możliwości wybrania innej drogi z obawy przed potopieniem się w bagnach i rozlewiskach rzeki, zmuszeni zostali do walki. Po stronie polskiej byli to młodzi chłopcy, którzy w porywie patriotyzmu i umiłowania zagrożonej ojczyzny uciekali ze szkół do polskiego wojska i walczyli dzielnie niczym Lwowskie Orlęta. Nie obyło się bez śmiertelnych ofiar po obu stronach. Dlaczego na tablicy brak jest daty potyczki i nazwisk poległych żołnierzy, można się tylko domyślać. Ważnym jest to, że dzięki strażakom ze Złotorii wydarzenie to zostało upamiętnione i oddano cześć poległym tu żołnierzom [...]" Chciałbym przy okazji podziękować Andrzejowi Sobotko za miły prezent. Jak widać przydał się.
OdpowiedzUsuń100 lat temu, w okolicy Złotorii toczyły się zacięte walki z bolszewikami o mosty na Narwi. To tu leży bohater wojny polsko-bolszewickiej, jeden z wiernych synów narodu, który nie zawahał się oddać życia za wolność Ojczyzny. Przez 100 lat żołnierz bezimienny, dzięki mieszkańcom Złotorii pochowany, dzięki strażakom OSP posiadający mogiłę. Przez wiele lat ten bohater gromadził ludzi przy swoim grobie, świadcząc o oddanym Polsce sercu. Przez 100 lat bezimienny, a dziś znany z imienia, nazwiska, stopnia, jednostki - kapral Mikołaj Nikodem Mikołajczyk z 2 Batalionu Pułku Morskiego. Dzięki Strażakom Ochotnikom udało się odnaleźć jego tożsamość.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za tę aktualizację.
Usuń