piątek, 30 września 2016

Tajemnice Bacieczek

Stary cmentarz ewangelicki przy Produkcyjnej. Od lat o nim słyszałem, ale nigdy jakoś nie składało się, aby tam zajechać i zobaczyć. W końcu żyłka odkrywcy ciekawych miejsc w Białymstoku odezwała się przekonująco i w piękne wrześniowe popołudnie pojechałem w kierunku północno-zachodnich peryferii Białegostoku.
Zdziwienie: to tu? Cmentarz położony jest bowiem na zupełnym wygwizdowie, już za Auchan, ale jeszcze przed budynkiem firmy GORT. I nie tak łatwo do niego trafić, jako że w pewnym oddaleniu od ulicy, przysłonięty był hałdami kamieni. Ale solidne metalowe ogrodzenie, już współcześnie postawione, nie mogło mylić. Nad bramą wejściową tablica z napisem: "Cmentarz ewangelicki założony w XIX wieku". Przytulony do lasu, uprzątnięty, mieści w sobie zaledwie kilka nagrobków i kilkanaście miejsc wskazujących na dawne pochówki. W prawym tylnym rogu kamień z tablicą informującą o pochowaniu szczątków wydobytych z terenu dawnego cmentarza przy ulicy Młynowej. Najokazalszym nagrobkiem był ten w centrum cmentarza, należący do Wilhelma Zammella. Dziś bez inskrypcji, z ułamaną figurą Chrustusa na szczycie, jedynie dzięki zachowanemu fragmentowi przypomina kunszt dawnej sztuki sepulkralnej. Poza tym jeszcze dwa nagrobki z czytelnymi inskrypcjami: Juliana Golnika, zmarłego w 1906 roku i Emilie Wojteckiej z d. Krüger, zmarłej w wieku 49 lat w roku 1898. I cisza, gwar miasta tu bowiem nie sięga.


Opis cmentarza znalazłem w przewodniku historycznym "Ewangelicy w Białymstoku" autorstwa Tomasza Wigłasza i Krzysztofa Marii Różańskiego. Zaczyna się tak:

"Kolonia Bacieczki.
Dzieje osady wiążą się ze sprowadzeniem w XIX w. przez właściciela fabryki włókienniczej w Choroszczy dwudziestu dwóch rodzin niemieckich tkaczy. Każda otrzymała ziemię, a w drewnianych domach, z których część zachowała się do dziś, powstały małe zakłady tkackie. Na niewielkim wzniesieniu na skraju osady założony został cmentarz..."

Wspomniana fabryka włókiennicza w Choroszczy to fabryka rodziny Moesów, która trafiła na Podlasie z Zegrza, gdy po Powstaniu Listopadowym rząd rosyjski w ramach represji wprowadził cła wwozowe na towary pochodzące z terenu Królestwa Polskiego. O tym, że Moesowie zbudowali dla swych robotników osiedle mieszkaniowe wiedziałem, ale że osiedlili tkaczy w, bądź co bądź nieco oddalonej od Choroszczy, Kolonii Bacieczki nie wiedziałem. Pojawiło się pytanie: gdzie konkretnie osiedlono tkaczy i czy ich domy jeszcze się zachowały? Napisałem w tej sprawie do parafii ewangelickiej w Białymstoku na adres e-mailowy podany w przewodniku.

Według księdza Tomasza Wigłasza, domy tkaczy usytuowane były wzdłuż ulicy Produkcyjnej, od Auchan w kierunku centrum. Jeden z nich, pierwszy lub drugi po prawej na pewno był zbudowany jeszcze w XIX wieku, a i większość innych to przerobione domy tkaczy. Informację o zasiedleniu ulicy Produkcyjnej (w XIX wieku teren Kolonii Bacieczki) przez niemieckich tkaczy potwierdza również opracowanie Marty Sokół na temat krzyży przydrożnych i kapliczek w Białymstoku.

Pozostało sprawdzić to wszystko w terenie. Nastał jeden z kolejnych, ciepłych wrześniowych dni. Na Produkcyjną wybrałem się wraz z synem, który nie stroni ostatnio od wycieczek terenowych pozwalających odszukiwać pokemony w zupełnie obcych i niespodziewanych miejscach. Wytypowaliśmy 10 drewnianych domów (po 5 z każdej strony ulicy), które mogły być domami tkaczy (numery adresowe, licząc od Auchan - 81, 78, 58, 49, 48, 32, 31, 21, 24, 19). Mogły równie dobrze być jednak zbudowane na początku XX wieku lub w dwudziestoleciu międzywojennym - stawianie domów z drewna było wciąż wówczas powszechne. Upamiętniam je tutaj, kto wie czy któryś z nich przetrwa kolejne 20 lat.











Domy tkaczy to nie jedyna zagadka związana z Bacieczkami. Ale zanim przejdę z Kolonii Bacieczki do właściwych Bacieczek, słowo wyjaśnienia. Przeciętny białostoczanin kojarzy nazwę Bacieczki z osiedlem o tej nazwie, które zostało założone na gruntach dawnej wsi Ogrodniki Wysokostockie (historia podobna, jak ze Starosielcami i gruntami wsi Klepacze). Jednak dawną wieś Bacieczki należałoby wiązać z terenami położonymi na zachód od dzisiejszego osiedla Bacieczki. Osiedle TBS, ulica Bacieczki to właściwa lokalizacja dawnej wsi.

Bacieczki, należące do dóbr monasterskich w Supraślu, posiadały własną cerkiew, ufundowaną prawdopodobnie przez Grzegorza Chodkiewicza w wieku XVI. I z cerkwią tą wiąże się druga zagadka bacieczkowska. W roku 1773 świątynia w Bacieczkach miała zostać rozebrana, a z pozyskanego materiału zbudowana miała być cerkiew w nadnarwiańskich Zawykach. Jednak w opisie dekanatu knyszyńskiego sporządzonego przez proboszczów poszczególnych parafii w roku 1784, proboszcz rzymskokatolickiej parafii białostockiej wciąż wymienia istniejącą cerkiew w Bacieczkach. Czyżby po roku 1773, kiedy rzekomo miała zostać rozebrana, zbudowano kolejną?

Dziś historycy nie potrafią wskazać ze stuprocentową pewnością nawet miejsca, gdzie stała cerkiew, wiążąc jej posadowienie ze wzgórzem przy skrzyżowaniu ulic Jana Pawła II i szosy do Ełku.

Wszelkie informacje od osób, które wiedzą więcej niż ja o dawnych domach tkaczy przy ulicy Produkcyjnej lub o historii wsi Bacieczki są tu mile widziane.


Marta Sokół "Krzyże i kapliczki przydrożne w krajobrazie miejskim Białegostoku - wczoraj i dziś", Zeszyty Dziedzictwa Kulturowego, t.1, Białystok 2007.

Grzegorz Sosna, Antonina Troc-Sosna "Zapomniane dziedzictwo. Nieistniejące już cerkwie w dorzeczu Biebrzy i Narwi.", Białystok 2002.

Tomasz Popławski "Przestrzeń współczesnego miasta Białegostoku na tle historycznych podziałów", Białostocczyzna nr 2/1996.

Anna Dąbrowska "Moesowie. Trzy pokolenia fabrykantów z Choroszczy", Białostocczyzna, nr 1/2000.

Tomasz Wigłasz, Krzysztof Maria Różanski "Ewangelicy w Białymstoku. Przewodnik historyczny", Cieszyn, 2013.

Wiesława Wernerowa "Opis parafii dekanatu knyszyńskiego z roku 1784", Studia Podlaskie, t.1, 1990.

środa, 7 września 2016

"Fotografowie białostoccy 1861-1915"

24 czerwca, wraz z początkiem wakacji wybrałem się do Centrum Zamenhofa w Białymstoku na promocję książki "Fotografowie białostoccy 1861-1915". Powody były trzy. Po pierwsze przyciągnęła mnie osoba autora. Wiesław Wróbel wyrobił już sobie markę wśród białostockich historyków. Niezależnie, czy odkrywa przed nami historię dzielnicy Bojary, czy przybliża dzieje białostockich zabytków na łamach Albumu Białostockiego w Kurierze Porannym, wywracając przy okazji do góry nogami wiedzę z Przewodnika historycznego, jego teksty są ciekawe i poprzedzone dogłębną kwerendą archiwalną oraz, gdy jest możliwość lub konieczność, badaniami terenowymi. Drugim powodem było miejsce. Centrum Zamenhofa w ostatnich latach wyrobiło sobie markę centrum kultury wysokiej z prawdziwego zdarzenia. Poza ciekawymi wystawami, jest w nim bowiem miejsce na fascynujące wydawnictwa (vide albumy poświęcone dzielnicy Bojary), elektryzujące koncerty na klimatycznym tarasie (Basia Stępniak-Wilk, Dorota Miśkiewicz i wielu innych artystów) a także opasłe już archiwum historii mówionej - Mediatekę, nieoceniony skarb dla przyszłych pokoleń.

Po trzecie wreszcie, arcyciekawy wydał mi się sam temat. Fotografowie białostoccy przełomu wieków to kolejne cegiełki do historii Białegostoku. O tyle ważne, że fotografia wówczas wymagała pewnej wiedzy technicznej, a ograniczona ilość dostępnego materiału fotograficznego determinowała dbałość o stronę artystyczną zdjęcia. Kontakt z dawną fotografią umożliwia bezpośrednie spojrzenie na dawne czasy - ulice miasta, postaci, ówczesną modę. Pamiętałem jeszcze, jak ciekawą byłą wystawa fotografii Józefa Sołowiejczyka w białostockim Muzeum Historycznym 2 lata temu. Moja wiedza o fotografach białostockich ograniczała się właściwie do jego osoby, no i może najdłużej działającego w Białymstoku zakładu fotograficznego Szymborskich. We wspomnianym "Przewodniku historycznym po Białymstoku" Andrzeja Lechowskiego wzmiankowano co prawda również innych fotografów: Bartmanna, braci Pumpian, czy wiązane wówczas z braćmi Pumpian atelier "Bernardi", ale co to za wiedza szczątkowa, gdy nie można powiązać nazwisk ze zdjęciami? W kuluarach wspomnianej wystawy fotografii Sołowiejczyka szeptano również o braciach Budryk, ale i w tym przypadku w mojej pamięci pozostało jedynie nazwisko. Biorąc wszystko powyższe pod uwagę, apetyt mój był ogromny, gdy jechałem na promocję książki.

Nie zawiodłem się. Letnia pogoda, klimatyczny taras pełen ludzi, osoba autora oraz kolekcjonera fotografii Mieczysława Marczaka, bez którego książka w takim kształcie nie mogłaby powstać - wszystko to ożyło się na pełną smaczków kompozycję piątkowego popołudnia. Mój zachwyt trwał i później, gdy czytałem dokładnie i powoli książkę, przeglądając przy okazji pokaźny zbiór zamieszczonych w niej zdjęć. Poza fotografiami Sołowiejczyka mogłem po raz pierwszy ujrzeć zdjęcia braci Budryków, Wolfganga Andreasa Bartmanna, braci Pumpianów, czy Szymborskich. O wielu artystach fotografii, których zdjęcia trafiły do książki wcześniej nie słyszałem, by wymienić tylko Jana Wilhelma Diehla, Carla Ludwiga Cossmana, Augusta Jaegera, Mowszę Kapłańskiego, czy jedyną kobietę w tym zestawieniu Wandę Bromirską. Książka pełna jest ciekawych zagadek, czekających na rozwiązanie w przyszłości. Wielu biogramów nie udało się jak dotąd powiązać z jakimkolwiek zdjęciem, by wspomnieć Karola Hermana Hampela, czy najstarszego w zestawieniu fotografa pochodzącego z Białegostoku - Szlomę Kryńskiego. Znalazło się także miejsce dla fotografów, o których skromne wzmianki zostały odnalezione w archiwach. Książka bowiem to przede wszystkim zbiór biogramów osób, często nieobecnych dotychczas na kartach historii miasta. Prawdziwą perełką i jednocześnie zagadką czekającą na rozwiązanie jest najstarsza znana fotografia białostocka, o ciekawej historii i nieznanym autorze. A czyż zagadki czekające na rozwiązanie nie są tym elementem, który nas najbardziej pociąga w historii? Cennym elementem jest wstęp do książki omawiający w skrócie historię fotografii, a także stosowane techniki, i ich wpływ na upowszechnienie sztuki robienia zdjęć.

Troszkę szkoda, że autor skupił się li tylko na zawodowych fotografach działających w naszym mieście do 1915 roku. Zabrakło mi bowiem choć krótkiej wzmianki o inżynierze o nazwisku Wille, administratorze fabryki Beckera, zatrudnionym w roku 1895, który według Andrzeja Lechowskiego zajmował się także fotografią, pozostawiając po sobie cenne widoki Białegostoku z przełomu XIX/XX wieku. Możliwe, że się mylę, ale z omawianego okresu zbyt wielu fotografów amatorów nie jest powszechnie znanych. Fotografie Willego nie są znane szerokiej publiczności. Być może jedyną szansą aby na nie spojrzeć jest wizyta w prywatnej klinice ginekologicznej doktora Tomaszewskiego przy ulicy Parkowej. Może znajdzie się osoba, która namówi właściciela na publikację tych zdjęć choć w skromnej książeczce-albumie lub na ich wystawę? Powyższa uwaga jest tylko moją prywatną dygresją, w żaden sposób nie ujmującą wartości omawianej książki, którą szczerze polecam miłośnikom historii Białegostoku.

Wiesław Wróbel, "Fotografowie białostoccy 1861-1915", Centrum im. Ludwika Zamenhofa w Białymstoku, 2016

czwartek, 25 sierpnia 2016

Nieistniejące białostockie cmentarze (niektóre)

7 sierpnia, w niedzielę  odbyły się w Białymstoku 4 spacery po nieistniejących białostockich nekropoliach w ramach akcji "Lato z zabytkami", zorganizowane przez Klub Przewodników Turystycznych przy RO PTTK w Białymstoku. Przygotowując się, odkryłem w opracowaniach dotyczących najstarszych białostockich cmentarzy wiele niejasności i sprzeczności. Ba, o istnieniu jednego z nich w ogóle nie wiedziałem wcześniej! Mimo, że nie jestem zawodowym historykiem, a historia pasjonuje mnie tylko hobbystycznie, piszę niniejszy wpis, aby zasygnalizować, że sprawa starych białostockich cmentarzy wciąż czeka na lepsze zbadanie. Za wskazanie błędów, czy dodanie informacji z góry dziękuję.

Zacznę od białostockiego wzgórza katedralnego. W 1983 roku w pobliżu białego kościoła prowadzono sondażowe badania archeologiczne, które potwierdziły, że zmarłych chowano w tym miejscu przynajmniej od połowy XVI wieku. W latach 1617-1625 na wzgórzu katedralnym wybudowano biały kościół, pierwszą murowaną świątynię. Wewnątrz, pod posadzką, znajduje się do dziś krypta fundatorów kościoła, najprawdopodobniej zaadaptowana z wcześniej istniejącej, drewnianej świątyni oraz dwie krypty boczne zbudowane wraz z kościołem. Podczas wspomnianych badań archeologicznych odnaleziono trumny ze szczątkami Izabeli Branickiej oraz Katarzyny Poniatowskiej. W krypcie znajdują się też nagrobki Piotra Wiesiołowskiego młodszego oraz jego żony Zofii z Lubomirskich oraz kilkanaście innych trumien. Dodatkowo odkryto pochówki pod posadzką kościoła.

Za czasów Wiesiołowskich cmentarz przykościelny otoczony był dwoma obwodami murów. Mur zewnętrzny wyznaczał prawdopodobnie granicę wcześniejszego cmentarza grzebalnego. Jak przypuszczał Jan Glinka mury wzniosła Aleksandra Wiesiołowska z Sobieskich w latach 30-ych lub 40-ych XVII wieku.

Oba cmentarze przykościelne oraz miejsca pochówkowe wewnątrz kościoła były jednymi z najstarszych białostockich cmentarzy.

Ale w okolicach wzgórza katedralnego istniał też inny cmentarz, już w inwentarzu z 1737 roku określany mianem "starego". Znajdował się tuż obok starego szpitala parafialnego i otaczał drewnianą kaplicę, przeniesioną w to miejsce ze wzgórza katedralnego, gdy budowano świątynię murowaną w latach 1617-1625. W miejscu starego szpitala parafialnego Jan Klemens Branicki w roku 1768 ufundował klasztor szarytek. Stary cmentarz zaś oddzielono od nowego założenia i rynku murem, w który wkomponowana została kolumna z kamienną statuą Najświętszej Maryi Panny. Według księdza Tadeusza Krahela ostatni pochówek na starym przyklasztornym cmentarzu miał miejsce 26 lutego 1807 roku.

Nigdzie nie znalazłem natomiast wzmianki, kiedy miał miejsce ostatni pochówek na cmentarzu przykościelnym na wzgórzu katedralnym. Poza tym, który cmentarz był starszy? Ten przykościelny, na którym chowano zmarłych przynajmniej od połowy XVI wieku, czy też ten przyklasztorny, określany mianem "starego" już w 1737 roku? A może oba sięgają jeszcze połowy XV wieku, gdy dobra białostockie zostały podzielone pomiędzy synów Jakuba Raczko Tabutowicza? Wówczas teren przyklasztorny leżał po drugiej stronie Wielkiej Drogi Litewskiej w stosunku do wzgórza katedralnego i oba cmentarze mogły funkcjonować równolegle w sąsiednich dobrach. 
Niejasne pozostają również początki pierwszych cmentarzy żydowskich. Najstarsze mogiłki żydowskie, które dziś moglibyśmy zlokalizować przy ulicy ulicy Legionowej, tuż przy wylocie dawnego traktu wasilkowskiego z rynku, nie były czynne na pewno już w roku 1770, gdyż wtedy  Jan Klemens Branicki pozwolił na budowę browaru na posesji cmentarnej. Inwentarz sporządzony niedługo później, tuż po jego śmierci wspomina "tuż przy budowisku (browaru), w tyle mogiłki żydowskie dawne oparkanione". Ale kiedy powstały? Czy w czasie lokowania miasta w latach 90-ych XVII wieku przez Stefana Mikołaja Branickiego? A może jeszcze wcześniej?
Podobnie niejasny jest moment założenia drugiego cmentarza żydowskiego, zwanego rabinackim, ulokowanego tuż za bramą suraską, w miejscu dzisiejszego Parku Centralnego. Większość opracowań wskazuje na pierwszą połowę lat 60-ych XVIII wieku. Jednak, jak pisze Alina Sztachelska-Kokoczka, zachował się zapis z 26 lipca 1752 roku o sprzedaży gruntu pod mogiłki żydowskie na rzecz kahału białostockiego przez Adama Ochremowicza i Marcina Adamczuka. Trudno przypuszczać, aby dysponując gruntem społeczność żydowska czekała z pochówkami w nowym miejscu aż do lat 60-ych XVIII wieku.
Wróćmy do cmentarzy katolickich. Pora na prawdziwą enigmę, cmentarz który nie istnieje w świadomości białostoczan, bardzo rzadko wzmiankowany był również w opracowaniach dotyczących historii Białegostoku - cmentarz za bramą choroską. Widać go na planie Beckera z roku 1799 oraz na rekonstrukcji planu miasta z końca XVIII stulecia Jana Glinki. Być może mylony jest z cmentarzem unickim, który musiał znajdować się terenie jurydyki parafii unickiej, po sąsiedzku, ale tuż przy cerkwi. Cmentarz katolicki zlokalizowany był tuż za bramą choroską po jej lewej stronie. Według księdza Tadeusza Krahela pierwszy pochówek miał miejsce 21.10 1776 roku, gdy w metryce zgonu Joanny Niepsujówny zapisano, że pochowana została na cmentarzu nowym. Najwięcej pochówków na tym cmentarzu, nazywanym również cmentarzem poza miastem lub cmentarzem parafialnym za bramą miasta zanotowano w latach 90-ych XIX wieku. Prawdopodobnie zapełniony został na początku XIX wieku.

Obok katolickiego cmentarza za bramą choroską w XVIII wieku znajdowała się jurydyka parafii unickiej pw. św. Mikołaja, na terenie której znajdował się cmentarz unicki. Początki cmentarza, jak i samej cerkwi większość opracowań datuje na rok 1727, gdy Jan Klemens Branicki wystawił zapis na jej rzecz. Jednak bardzo ciekawą hipotezę postawił Przemysław Czyżewski. W dokumencie z wizytacji cerkwi białostockiej i dojlidzkiej z 1773 roku przy opisie ołtarza wielkiego wymieniono antymins Jaśnie Wielmożnego Jegomości, ks. metropolity Załęskiego. Napis, który widniał na antyminsie może wskazywać biskupa, który dokonał wyświęcenia cerkwi. Analizując wszystkie przesłanki dotyczące możliwego czasu fundacji białostockiej cerkwi oraz okres, w jakim żył biskup Leon Załęski, Przemysław Czyżewski cofnął możliwy czas jej powstania na lata 1694-1696. Zapewne cmentarz powstał równolegle.

Kiedy cmentarz unicki przestał pełnić swoją rolę? Pewnie wówczas, gdy unitów zaczęto chować w innym miejscu. Kolejnym zaś cmentarzem, gdzie lokalizuje się pochówki unickie była nekropolia wokół wzgórza świętej Marii Magdaleny. I tu pojawia się kilka hipotez dotyczących czasu powstania tego cmentarza.

Wielu autorów opracowań historycznych datuje jego powstanie na rok 1768, 10 lat po tym, gdy Jan Klemens Branicki ofiarował altarii św. Rocha dwie włóki ziemi, a na podarowanym gruncie ufundowana została kaplica św. Marii Magdaleny. Małgorzata i Maciej Karczewscy natomiast cytują list Adama Bujnowskiego, oficjalisty Jana Klemensa Branickiego, datowany na 23 października 1760 roku, w którym tenże donosi "Ulica do Marii Magdaleny została wysadzona lipiną, wiązów na cmentarz nie można było dostarczyć." Przyjęło się uważać, że aleja łącząca altarię św. Rocha ze wzgórzem św. Marii Magdaleny (dzisiejsza ulica Krakowska) została obsadzona lipami, zaś na wzgórzu posadzono wiązy. Ale czy na pewno chodziło o cmentarz św. Marii Magdaleny? Może o cmentarz na wzgórzu św. Rocha, którego powstanie niektórzy autorzy datują na rok 1750? Po co miałby być zakładany cmentarz za bramą choroską, gdyby istniał nie zapełniony cmentarz na wzgórzu świętej Marii Magdaleny? Kolejnym argumentem przeciwko tak wczesnemu usytuowaniu cmentarza na wzgórzu jest jego brak na planie Beckera z roku 1799. Ksiądz Tadeusz Krahel pisze z kolei, że pierwszy pochówek na wzgórzu św. Marii Magdaleny miał miejsce 27 lutego 1807 roku. Nazywany był wówczas cmentarzem parafialnym. Od roku 1814 zaś określano go cmentarzem wspólnym przy świętej Magdalenie. Wówczas musiały odbywać się tam poza katolickimi również pochówki unickie i prawosławne. 

Pora na cmentarz na wzgórzu świętego Rocha. Pisałem już o hipotezie, jakoby założono go w 1750 roku. Kaplica na wzgórzu została ufundowana w roku 1741 przez Jana Klemensa Branickiego i to wokół niej miał powstać teren grzebalny. Ale już Urszula Kraśnicka cytuje fragment księgi wizytacji biskupiej z 1828 roku: "Cmentarz św. Rocha odległy od miasta na sążni 200. Takowy cmentarz w 1819 roku Rząd Cywilny pozwolił założyć, a Zwierzchność Duchowna przychylając się do tego w dnie Krzyżowe poświęciła." Gdybyż to były tylko dwie hipotezy czasu powstania cmentarza św. Rocha!

Wiesław Wróbel w artykule o przełożonej klasztoru szarytek, siostrze Marii de Broc, osobie niezwykle zasłużonej dla Białegostoku przełomu wieków XVIII i XIX cytuje jej metrykę zgonu z 9 grudnia 1817, w której zapisano, że ciało zmarłej zostało pochowane na cmentarzu św. Rocha. Nieistniejącym? A może jednak istniał przed 1819 rokiem?

Ach, tych wątpliwości z cmentarzami cała masa! Sporo jeszcze do odkrycia w dziejach naszego miasta.

Krzysztof Antoni Jabłonowski, "Biały i czerwony. Kościoły białostockiej parafii farnej", Białystok, 2008 

ks. Tadeusz Krahel, "Najstarsze białostockie cmentarze katolickie", Drogi Miłosierdzia, nr 1/2010

Wiesław Wróbel, "O początkach klasztoru Sióstr Miłosierdzia", Kurier Poranny, 23.10.2015

Alina Sztachelska-Kokoczka, "Białystok za pałacową bramą", Białystok, 2009

Przemysław Czyżewski, "Powstanie cerkwi białostockiej", Białostocczyzna, nr 4 (56), 1999

 Małgorzata Karczewska, Maciej Karczewski "Cmentarz wielowyznaniowy na wzgórzu św. Marii Magdaleny w Białymstoku w świetle źródeł archeologicznych i historycznych", Białostockie Teki Historyczne, Tom 8/2010

Urszula Kraśnicka, "Kościół - pomnik", Muzeum Wojska, Białystok

Wiesław Wróbel, "Zapomniana siostra Maria de Broc", Kurier Poranny, 30.10.2015