Podczas jednej z ostatnich wycieczek genealogicznych, której celem było odnalezienie konkretnej rodziny w Kopciówce w parafii Suchowola, gdy opuściliśmy wioskę i jechaliśmy drogą do Suchowoli, uwagę moją przykuł kamienny krzyż stojący przy drodze po prawej stronie, niedaleko wsi Olszanka. Moja ciekawość zmieniła się w zdumienie, gdy podszedłem do krzyża. Data na krzyżu wskazywała bowiem rok 1859. Nie przypominam sobie, abym widział wcześniej tak stary, datowany krzyż na terenach wiejskich na Podlasiu. Krzyż nosi napis "Za dusze zmarłych". Nieznany jest niestety autor inskrypcji.
sobota, 13 lipca 2024
Krzyż przy drodze Kopciówka-Olszanka i krzyże w Kopciówce
środa, 12 czerwca 2024
Mój antenat był kowalem
Genealogią swoich przodków Janiszewskich nie zajmowałem się od prawie 20 lat. W zamierzchłych czasach, gdy stawiałem swoje pierwsze kroki w genealogii, jeździłem do Centrum Historii Rodziny w Warszawie, aby przeglądać mikrofilmy z parafii rzymskokatolickiej w Skórkowicach. Przejrzałem wówczas wszystkie dostępne księgi metrykalne z tej parafii i między innymi znalazłem akt ślubu Ignacego Franciszka Januszewskiego, mego 3xpradziadka z Antoniną Szokalską (moją 3xprababcią) w roku 1861. To był najstarszy dokument dotyczący mych przodków Janiszewskich, jakim do niedawna dysponowałem. Ignacy Franciszek nie pochodził bowiem z parafii Skórkowice. W akcie ślubu zapisano, że urodził się w Reczkowie, a mieszkał w Aleksandrowie z rodzicami czynszownikami. Reczków należał do parafii w Skotnikach, a ja przed następne kilkanaście lat nie zajrzałem do ksiąg metrykalnych tej parafii i nie kontynuowałem poszukiwań dokumentów tej linii rodziny. Czytelnik pewnie zauważył, że piszę o swoich przodkach Janiszewskich, a Ignacy Franciszek nosił nazwisko Januszewski. To nie pomyłka, w metrykach parafii skórkowickiej to nazwisko pisane jest w obu formach, jednak moja babcia zawsze mówiła o swych przodkach Janiszewskich i taką formę tego nazwiska przyjąłem. Rodzicami Ignacego Franciszka byli Idzi Januszewski i Katarzyna Januszewska z Kowalskich. Wówczas jeszcze, czytając iż byli czynszownikami nie przypuszczałem, że natknę się na kowala wśród mych przodków. Miałem już wśród nich rybaka oraz młynarza, ale na kowala nie natknąłem się wcześniej.
Wraz z upływem czasu metryki parafii rzymskokatolickiej w Skotnikach, jak i wielu innych parafii województwa łódzkiego zostały w dużej mierze zindeksowane i znajdują się w Genetece. Pozwoliło mi to w prosty sposób odnaleźć akt urodzenia Ignacego Franciszka.
33-letni Idzi Januszewski ożenił się z 17-letnią Katarzyną Kowalską w Skotnikach w roku 1838. Już wówczas zapisany został, jako kowal. Idzi Januszowski urodził się w Barkowicach w parafii Sulejów, jako syn Piotra Januszewskiego i Agnieszki. Piotr, jak wynika z metryki ślubu jego syna, zmarł w wojsku. Jakim wojsku i kiedy? Czy podczas powstania listopadowego?
Katarzyna Kowalska zaś urodziła się w Przyrąbie w parafii Rzejowice, jako córka Antoniego Kowalskiego i Marianny z Daniszewskich. W momencie ślubu mieszkała w Ojrzeniu z rodzicami.
Wygląda na to, że antenaci z rodziny Janiszewskich nie należeli do tych, którzy przywiązują się do jednego miejsca zamieszkania.
piątek, 24 maja 2024
Wypadek przy kopaniu studni w Łomży
Kopanie studni w dawnych czasach, gdy nie było wodociągów było szlachetnym zajęciem, ale też szalenie niebezpiecznym. 3 lata temu pisałem o wypadku w Rutkach Kossakach, który wydarzył się w roku 1884. Podobne zdarzenie miało miejsce w Łomży 2 lata później. W numerze 38 Gazety Świątecznej z 1886 roku ukazał się natępujący artykuł:
"Żywcem zagrzebani. W gubernjalnem mieście Łomży zdarzył się w zeszłym miesiącu, dnia 27, straszny wypadek. Kopali tam właśnie w rynku studnię, ale dopiero na głębokości 78 łokci pokazała się woda. Część tej studni do wysokości 12 sążni już ocembrowano, ale wyżej aż do góry wsadzono tylko calowe deski. Widać, były one za cienkie i nie mogły znieść naporu ziemi, bo raptownie rozsunęły się, ziemia się oberwała i zasypała robotnika Nitkowskiego oraz przedsiębiorcę Tobjasza, żyda. Na razie wszyscy głowy potracili i nie myśleli o ratunku. Dopiero gdy o godzinie 8 wieczorem przybył gubernator, kazał się zabierać do odkopywania. Do godziny jednak trzeciej po południu dnia następnego nie dobrali się jeszcze do zasypanych. Co się stało z nimi, nie mamy jeszcze wiadomości."
Błąd o którym wspomniałem dotyczy przedsiębiorcy Tobiasza. Można się o tym przekonać wertując księgi zgonów okręgu bożniczego w Łomży za rok 1886. W roku tym nie zmarła żadna osoba o tym nazwisku. Miałem po cichu nadzieję, że odkryję powiązanie pomiędzy zmarłym, a Jakowem Tobiaszem znanym z uratowania grupy żydowskich sierot z Białegostoku, które podczas wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej w 1941 roku przebywały na koloniach w Drukiennikach. Nic z tych rzeczy.
środa, 15 maja 2024
Śmiertelne żniwa rzeki Narew w Tykocinie w 1886 roku
W numerze 43 Gazety Świątecznej z 1886 roku ukazał się smutny artykuł. Rzeka Narew widziana z tykocińskiego nadrzecznego bulwaru, czy z tramwaju wodnego wygląda miło. Gdy jednak spojrzeć na jej spieniony nurt na wysokości jazu, czuć wyraźnie moc żywiołu. Cicha moc rzeki dała o sobie znać zwłaszcza w roku 1886.
"Z okolic Tykocina piszą do nas o kilku wypadkach, jakie się zdarzyły w obrębie tej parafji w tym roku. Oto naprzykład Ignacy Pilis, młodzieniec 24-letni, syn dość zamożnego gospodarza zamieszkałego w mieście Tykocinie, dnia 27 maja o godzinie 10 rano, przejeżdżając sam jeden łódką pod samem miastem na drugą stronę rzeki Narwi dla obejrzenia kawałka łąki, o który jego ojciec proces prowadził z innymi mieszkańcami tegoż miasta, uderzył łódką o pal znajdujący się pod wodą, i straciwszy równowagę, wpadł do rzeki, tam gdzie jest największa głębia i natychmiast znalazł śmierć, gdyż żadnego ratunku znikąd nie miał. Ciało utopionego zaledwie po kilkugodzinnem pilnem poszukiwaniu z wody wydostano.
Znowu Andrzej Kulikowski, żołnierz urlopowany, mężczyzna 30-letni zaledwie, po Nowym Roku ożeniony z 16-letnią dziewczyną, poróżniwszy się z rodziną o dział majątkowy, dnia 29 maja po południu pojechał sam jeden łódką na rzekę Narew na ryby, skąd już więcej do domu nie wrócił. Rodzina, nie doczekawszy się go do rana, popłynęła łódkami na rzekę, żeby go szukać, i znalazła, ale już bez życia. Leżał obok łódki, która stała na strudze. Jak to się stało - niewiadomo."
Akt zgonu Ignacego Pilisa nie podaje szczegółowych informacji o przyczynie jego zgonu, więc artykuł jest cenny dla genealogów zainteresowanych historią jego rodziny. W akcie zgonmu zapisano, że 27 maja 1886 roku w Tykocinie zmarł Ignacy Pilis, 24-latek zamieszkały przy rodzicach, którymi byli Franciszek Pilis i Feliksa z Sadowskich, gospodarze tykocińscy.
Jeśli chodzi o drugą część artykułu, gazeta popełniła błąd. Zmarły miał na imię Paweł, nie Andrzej. Zgon tylko jednego Kulikowskiego został odnotowany w Tykocinie w 1886 roku i rzeczywiście miał on młodą żonę.
W akcie zgonu zapisano, że 29 maja 1886 roku w Rzędzianach zmarł 32-letni Paweł Kulikowski, właściciel cząstkowy z Rzędzian, syn Adama i Marianny Kulikowskich z Rzędzian. Pozostawił po sobie owdowiałą żonę Antoninę z Lenczewskich.
Akt ślubu Pawła Kulikowskiego z Antoniną Lenczewską rzeczywiście miał miejsce na początku 1886 roku. Gazeta popełniła drugi błąd. W metryce ślubu wiek Antoniny to 19 lat, nie 16. Ślub miał miejsce 18 stycznia 1886 roku w Tykocinie. Paweł Kulikowski, którego wiek określono na 28 lat, a nie 32, jak w akcie zgonu był kawalerem, synem Adama Kulikowskiego i Marianny z Dobkowskich, zamieszkałym w Rzędzianach, natomiast Antonina Lenczewska córką Pawła Lenczewskiego i Antoniny Rzędzian z Rządzian.