niedziela, 25 marca 2012

Dawnej gwary siedlikowskiej czar

"Siedlików - wielka wieś! Rozległa: gęsto zabudowane centrum, na dalekich obrzeżach huby, tuż za granicami wsi przysiółki, jeśli nie przynależące formalnie, to ku niej ciążące - Korpusy, Rudunki, Rejmanka, Nojmanka, Kamole, Łopaty, Jaźwiny... Ludna - zawsze ludniejsza od wszystkich okolicznych wsi, skrupulatny ksiądz radca Michał Perliński podaje, że sto lat temu z okładem, w 1910 roku, w Siedlikowie mieszkało "Polaków katolików 1200, Polaków ewan. 96", podczas gdy Bukownica, największa z sąsiednich wsi, liczyła mieszkańców 950. Wielki i ludny Siedlików nie umywał się przecież do tej leżącej tuż za miedzą, za wąziutkim pasemkiem lasu, na ziemiach jednak nieporównanie żyźniejszych od siedlikowskich piaseczków i glinek sąsiadki - murowanej, z okazałym kościołem, pięknym budynkiem dworca kolejki namysłowskiej... Dość powiedzieć, że w Warthegau, okupowanym Kraju Warty, taż Bukownica przechrzczona została na Buchenitz, Marydoły na Marienthal, Korpysy bodaj Cecilienthal, Kozły Kamilienthal czy jakoś podobnie, natomiast dla Siedlikowa gaulaiterzy zarezerwowali nazwę Alte Hütte, Stare Budy więc inaczej mówiąc - dziadostwo...

I prawda - dziadostwo; tych starych bud pod słomianymi strzechami tu przed wojną, długo po wojnie zresztą także jeszcze, było a było, niektóre chałupy, pamiętam, na wpół wrośnięte w ziemię, pochodzić musiały zgoła z początków dziewiętnastego stulecia; kościół nawet w tej wielkiej wsi, w istocie stara buda tak samo, siedemnastowieczny, modrzewiowy, omszały, niepokaźny, zresztą piękny; plebanii brak, proboszcz rezydował na plebanii w malutkim Przedborowie, który poszczycić się mógł także solidnym neoromańskim kościołem zbudowanym pod koniec XIX wieku.

Siedlików to, jako się rzekło, wielka wieś, w tym miejscu dopowiedzieć trzeba, że także - starożytna, znacznie starsza od takiego Mikstatu, a nawet naszego stołecznego miasta Ostrzeszowa: "ante 1266 Sedlicowiczi, Sedlikow", "1283 Siltperch, 1337 Ostrzeszow"..."


Tak rozpoczyna się książeczka, którą niedawno otrzymałem pocztą od samego autora, za co jeszcze raz serdecznie dziękuję. W Siedlikowie, o którym traktuje wstęp do książki urodziła się w roku 1888 moja prababcia Józefa Paczkowska z Uzarków. Nie wiem, jak długo tam mieszkała, a także czy jej rodzina na stałe była związana z tym miejscem. Prawdopodobnie i dziadek - jej syn, niewiele wiedział o tym miejscu, a matki mógł dobrze nie pamiętać. Zmarła, gdy miał 7 lat.

Książeczka, do której fragment wstępu przytoczyłem to słownik dawnej gwary Siedlikowa. Jeśli więc prababci rodzina mieszkała w Siedlikowie, musiała wielu słów zamieszczonych w książeczce używać w życiu codziennym. Cóż ciekawego można się z niej dowiedzieć? A że taki chleb to Chleboszek, cukier to Faryna, kromka chleba to Gielnicek, kołnierz to Hachoł, a kaganek to Kociślepek. Jest też trochę sprośnego lub dosadnego słownictwa, które musiało być w powszechnym użytku na wsi: gęba to Kalafa; pyszałek to Chwalidup; niedołęga, fujara, fajtłapa to Ciul (znane poznaniakom); dupek - Dupersztajn; plotkarz zaś to Pierdouśnik.

Jest sporo słów, bez poznania których lektura opisywanego tu wcześniej "Pióropusza" może być chwilami niezrozumiała. Taka na przykład jajorka, pojawiająca się często na kartach "Pióropusza" to zapasy, których celem jest obnażenie przeciwnika.

Cieszę się więc, że dzięki tej pozycji mogę choć przez chwilę poczuć namiastkę świata, do którego prowadzi część mych korzeni rodzinnych.

Marian Pilot
"Ssapy. Szkudły. Świętojanki.
Słownik dawnej gwary Siedlikowa."
Oficyna Wydawnicza Kuba. Warszawa 2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz