czwartek, 9 września 2010

W Krainie Otwartych Okiennic


Podróż na południowo-wschodnie Podlasie niesie z sobą pewną dawkę egzotyki, zwłaszcza dla kogoś wychowanego w zupełnie innej części Polski. Wjeżdżamy na tereny, gdzie rzadko napotkamy budynek kościoła, będziemy za to często spoglądać na cebulaste kopuły drewnianych cerkwi. Tereny te są bowiem zamieszkane w większości przez ludność wyznania prawosławnego. W niektórych wioskach natkniemy się jeszcze na drogi brukowane. (Choć zmienia się to na rzecz asfaltu w dość szybkim tempie.) Przed drewnianymi (w dużej części) domostwami zauważymy ławki, a na nich siedzących wieczorami starszych ludzi. Młodzi od lat kilkudziesięciu opuszczają te tereny w poszukiwaniu lepszego życia, bliżej gospodarczych centrów. W wioskach tych możemy jeszcze w sklepach, czy barach posłuchać tutejszej mowy, będącej mieszanką języków polskiego, ukraińskiego i białoruskiego.
  Jadąc z Białegostoku w kierunku na Bielsk Podlaski często mijamy uporządkowaną drewnianą zabudowę, domy stoją szczytami do drogi. Tak jest w Rybołach i Proniewiczach. Ten typ zabudowy spotkamy w nadnarwiańskich Wojszkach, podobnie jest w Trześciance, gdy z Zabłudowa skierujemy się do Narwi, w Doratynce i innych wioskach w tej części Podlasia. Większość tych terenów to dawne królewszczyzny. W XVI wieku, gdy administratorką ziem królewskich w Wielkim Księstwie Litewskim była królowa Bona Sforza, zarządziła tzw. pomiarę włóczną. Była to w owym czasie reforma agrarna o wielkim zasięgu, niespotykana w Europie. Reforma wprowadziła nowy układ gruntów wiejskich, doprowadzając do skupienia wsi wzdłuż drogi. Powstały wsie szeregówki, z długimi i wąskimi działkami, o długości nawet do 1 km, położonymi krótszym bokiem przy drodze. Ten sposób dzielenia terenów wiejskich zadecydował o typie zabudowy. Domy budowano szczytem, czyli krótszym bokiem do drogi, w szeregu. Taki typ zabudowy dominuje tu i dziś. Wielkie dzieła długo trwają.

 
Jeszcze jedna rzecz przykuwa naszą uwagę na odwiedzanych terenach: ornamentyka budynków. Domy mają ażurowe dekoracje wycinane w deskach. Spotkać je można na całym południowo-wschodnim Podlasiu, ale w Trześciance, Puchłach i Socach występują w nadmiarze, tak wiele tu zdobień nad oknami, na węgłach domów i wiatrownicach. Elementy dekoracyjne często malowane są żywymi, kontrastowymi barwami. Ozdobnie szalowane bywają szczyty domów oraz ich zręby.

Na rozstajach dróg często napotykać będziemy krzyże prawosławne, często już stare i pochylone. Warto zajść na prawosławny cmentarz w Puchłach, spojrzeć na nagrobki opisane cyrylicą. Dobrze jest też obejrzeć choć z zewnątrz drewniane cerkwie w Trześciance i Puchłach. Trześcianka położona jest przy głównej drodze z Zabłudowa do Narwi, więc ja osobiście wolę usiąść w cieniu drzew otaczających stuletnią cerkiew w Puchłach, miejscowości leżącej nieco na uboczu, spokojniejszej i przez to bardziej urokliwej.

8 komentarzy:

  1. Witam !
    Tydzień wcześniej napisałam ,że zaczęłam "śledzić" bloga. Potem wszystko z zainteresowaniem przeczytałam i stwierdziłam że warto było...
    pozdrawiam -Magda.
    I jeszcze dodam ,że jeśli sie nie mylę to taka mieszanka języków polskiego,białoruskiego i ukraińskiego określana jest krótko - "mówieniem po prostu ". Szczególnie wsród starszych ludzi zamieszkujących przy granicy z Białorusią słychać taką mowę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za tak miłe słowa. I nadal zapraszam do odwiedzin.

    A jeśli chodzi o mieszankę językową obecną na wschodzie, to prawda, właśnie "mówieniem po prostu" określają ją mieszkańcy tych ziem.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz już mogę napisać: byłam, widziałam, potwierdzam :);) Wspaniale ubogacający wyjazd.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy region, ładnie go opisaleś i pokazales na swoich zdjęciach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Yacek, dzięki za miłą opinię.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasem się zastanawiam, jaki obraz naszego współczesnego świata odnajdą po nas przyszłe pokolenia naszych potomków. Czy zostaną po nas lokalne zwyczaje, gwara, tradycja? Czy globalizacja i migracje ujednolicą nas wszystkich do jednego sposobu postępowania, myślenia i mówienia? A może to tylko moje nieuzasadnione obawy? Ufam, że różnorodność społeczności nie zaniknie, bo w tym tkwi bogactwo narodów. Pozdrawiam serdecznie :) PS. U mnie Kalinowscy wpierw byli Łysymi i Owczarzami. Dość nietypowa ewolucja ;) Dzięki za komentarz!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zastanawiałem się swego czasu, skąd połączenie Słowik - Dzidkowski, jak takie nazwisko powstawało? Ale z Kalinowskimi - Owczarzami / Łysymi jest, widzę podobnie. Przejście od nazwania swojskiego pochodzącego od zajęcia, wyglądu (?) do wyrafinowanego nazwiska nijak nie połączonego z nimi.

    Mam podobne głębokie przekonanie, że różnorodność nie zaniknie, gdyż mimo globalizacji, różnice tkwią w kulturze, czyli w kodzie wyuczonym, zależnym od wychowania, miejsca zamieszkania, statusu społecznego. Choć z drugiej strony, gdy myślę o przewidywaniach przyszłości, przychodzi mi na myśl fragment "Pamiętników włościanina" Jana Słomki, gdy nestor chłopskiego rodu martwi się, czym ci młodzi będą palić, gdyż smolnych szczap coraz mniej po lasach. Katastrofa! Nowe pokolenia używały już jednak powszechnie zapałek, które dotarły na wieś.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam. Trafiłam tu przez przypadek i muszę stwierdzić ciekawa strona. Mieszkam na Podlasiu właściwie blisko tych miejscowości opisywanych na zdjęciach jeżdżąc codziennie do Bielska widzę te domy okiennice i przymierzam się od dobrych 5 miesięcy aby zatrzymać dla pokoleń tą architekturę na fotografii bo tak naprawdę coraz mniej jest takich domów albo zostają rozebrane lub przerobione na bardziej "nowoczesne" Wszystko co Pan napisał to prawda i cieszę się że tu trafiłam strona warta polecenia. Polecam też taka wieś jak Grabowiec,Łubin Kościelny Kalnica czy miasto Brańsk i okolicę ciekawa architektura aczkolwiek trochę różniąca się od tej opisywanej przez Pana(wiadomo). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń