Dość spora wioska w zachodniej Wielkopolsce, niegdyś legitymująca się prawami miejskimi, o cysterskim rodowodzie. Już z daleka widoczne wieże barokowego kościoła pw. św. Jana Chrzciciela zapowiadają przygodę historyczną. Przemęt należy do Wielkopolskiej Pętli Szlaku Cysterskiego. Kościół przy wjeździe otaczają drzewa, stoi jakby na uboczu, w spokoju. Do centrum wsi prowadzi kręta ulica. Po obu stronach przedwojenne domy z czerwonej cegły, po lewej mijamy malutki cmentarz św. Andrzeja ze starą ceglaną kaplicą. Centrum wsi dość typowe - kilka sklepów, fryzjer, obok większy cmentarz, wciąż czynny, pod znamiennym wezwaniem świętego Piotra.
Zakon Cystersów tajemniczy, jeden z najbardziej wpływowych jeśli chodzi o rozwój kultury rolnej, podniesienie świadomości rzemieślniczej, wspierający kulturę, medycynę oraz inne nauki w średniowieczu. Gdy myślę o Cystersach, przychodzą mi do głowy podgorzowskie Mironice, gdzie po klasztorze od wieków nie ma śladów. Mironice otaczają lasy mieszane, okoliczne wioski zdają się być wtulone w opiekuńcze drzewa. Często jeździłem tam na grzyby sam lub z kolegami, wysiadając na przystanku PKS w Santocku. Santocko jest przykładem właśnie takiej śródleśnej wsi, z neogotyckim kościołem i poniemieckimi przedwojennymi gospodarstwami. Przemęt, choć większy ma coś z takiej aury. Gdy (już później) wyjechałem za wieś, otaczające pola przeszły stopniowo w lasy. Zatrzymałem się na chwilę, aby odetchnąć aromatycznym powietrzem i spojrzeć pod nogi w poszukiwaniu grzybów. Wyszedłem z lasu z siatką wypełnioną zdrowymi, jeszcze małymi podgrzybkami.
W Przemęcie na cmentarzu świętego Piotra zostali pochowani moi pradziadkowie - Marianna (zmarła w 1956 roku) i Andrzej (zmarł w roku 1960) Tudorowie. Do dziś zastanawiam się, czy ich wyjazd z podtarnobrzeskich Cyganów w latach 20-ych XX wieku do małej wioski w Wielkopolsce spowodowany był, jak mówią przekazy rodzinne, biedą, przeludnieniem i słabą ziemią w rodzinnych stronach, czy też prawdziwa jest historia opowiedziana mi przez pewną osobę, w której przewija się leśniczówka pod Sokołowem Rzeszowskim i bandycki napad na nią. Ciekawi też osoba nie poznanego nigdy pradziadka, antyklerykała, członka Badaczy Pisma Świętego, wioskowego politykiera. Nagrobków na cmentarzu w Przemęcie od dawna już nie ma. Z jakichś względów najbliższa rodzina Andrzeja i Marianny nie zadbała o ich istnienie. Może ktoś z czytelników tego bloga, stałych bądź przypadkowych, widział kiedyś nagrobki moich pradziadków na cmentarzu w Przemęcie?
Dziekuje za odwiedziny i milo mi,ze muzyka,ktora czsem zamieszczam, wpada do serc takich ,jak twoje :o)
OdpowiedzUsuńNie mialam okazji zwiedzic wielu miejsc w Polsce przed wyjazdem do Stanow,totez z wielka przyjemnoscia "podrozuje" na blogach. Twoj zaliczam do ulubionej grupy...
Serdecznosci sle z cieplej Florydy
Podlasie i Przemęt - oba miejsca są mi bliskie; pierwsze z urodzenia, drugie z zasiedzenia. Mieszkam we Wschowie, jakieś 30 km od Przemętu. Fajnie jest tu, ale i tam ciekawie. Od lat każde wakacje spędzam na Suwalszyźnie (prawie Podlasie, chociaż Suwalczanie za taki skrót myślowy się obrażają). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz. I ja serdecznie pozdrawiam
Usuń