Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Urbaniak. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Urbaniak. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 23 stycznia 2025

Stefan Urbaniak, 3xpradziadek z parafii w Skórzewie. Akt zgonu odnaleziony

Udało się ostatnio dołożyć jeden z puzzli do mojej genealogicznej układanki. W zeszłym roku pisałem, że podczas wizyty w Archiwum Archidiecezjalnym w Poznaniu nie udało się odnaleźć aktu zgonu Stefana Urbaniaka, który był ojcem praprababci Katarzyny Paczkowskiej z Urbaniaków, dziadkem pradziadka Józefa Paczkowskiego i pradziadkiem dziadka Feliksa Paczkowskiego. Stefan Urbaniak po śmierci żony i mojej 3xprababci Marianny Urbaniak z Dudziaków ożenił się po raz drugi w roku 1866. Ślub miał miejsce w kościele parafialnym w Kiekrzu, a żoną została Franciszka Mańczak. Franciszka zmarła w Dąbrowie (należącej do parafii w Skórzewie) jako wdowa w roku 1912. Tak więc Stefan musiał odejść z tego świata pomiedzy 1866 a 1912 rokiem. Wówczas w archiwum sprawdziłem akta zgonów z parafii w Kiekrzu dla lat 1866-1909 i akta zgonów parafii w Skórzewie z lat 1866-1875 i 1887-1912. Moja intuicja podpowiadała mi, że akt zgonu Stefana powinienem odnaleźć w okresie 1876-1886 w Dąbrowie. Problem w tym, że akta zgonów z parafii w Skórzewie dla tego okresu nie zachowały się. Ale wiedziałem przecież, że w Prusach od roku 1874 istniały urzędy stanu cywilnego (Standesamty), w których prowadzono księgi urodzeń, ślubów i zgonów niezależnie od wyznania. I takie księgi zgonów dla urzędu w Dąbrówce z okresu 1876-1886 zachowały się. Stefan Urbaniak zmarł rzeczywiście w Dąbrowie 4 marca 1886 roku w wieku 64 lat, pozostawiając żonę Franciszkę z Mańczaków.

Pozuszkiwania aktu zgonu Stefana Urbaniaka okazały się owocne również z tego powodu, że znalazłem wśród tych samych akt zgonu z Dąbrówki akt zgonu jego matki, Marianny Urbaniak z Kuraszów. Marianna zmarła w Dąbrowie, 5 listopada 1880 roku. Była córką Tomasza Kurasza i Katarzyny, którzy są kolejnymi zidentyfikowanymi przodkami.

akt zgonu Marianny Urbaniak z Kuraszów

akt zgonu Stefana Urbaniaka

środa, 6 marca 2024

Ostatnie odkrycia w Archiwum Archidiecezjalnym w Poznaniu - rodziny Paczkowskich, Urbaniaków, Kaczmarków i Kowalskich

Ostatni, planowany od roku wyjazd do Archiwum Archidiecezjalnego w Poznaniu przyniósł wiele nowych informacji genealogicznych, pozostawił też dwie zagadki do rozwiązania.

1. Stanisław Paczkowski.

W zeszłym roku po wizycie w Poznaniu i zorientowaniu się, że 3xpradziadek Stanisław Paczkowski po śmierci 3xprababci Doroty z Derdów poślubił Juliannę Teichmann, pisałem:

"W tym momencie nie wiem, jakie były dalsze losy Stanisława Paczkowskiego po roku 1860, ale mam pomysł na dalsze poszukiwania w tej materii."

Znalazłem bowiem na poznan-project akt ślubu Stanisława Paczkowskiego z Marianną Handschuh, 23-letnią panną z Górnej Wildy, który miał miejsce w parafii św. Marcina w Poznaniu. Potrzebowałem dokument przejrzeć w archiwum. Okazało się, że to "mój" Stanisław wziął ślub w roku 1866. Zapisany został w metryce, jako "colonus de Krzyżowniki parochia Kiekrz, viduus, 32 lata". Tu nie ma wątpliwości. Mimo, że wiek Stanisława został zaniżony o 3 lata, nie było wówczas innego Stanisława Paczkowskiego w Krzyżownikach. Nie znalazłem aktu zgonu Julianny Paczkowskiej z Teichmannów, mimo przejrzenia dwukrotnie akt zgonów parafii w Kiekrzu dla okresu 1859-1866, ale Julianna wcale nie musiała odejść z tego świata na terenie parafii w Kiekrzu. Co ciekawe, Stanisław z Marianną Hańczuk vel Hańczak (jak zapisywano jej nazwisko w metrykach urodzenia dzieci) miał jeszcze kilkoro dzieci: Katarzynę (1867-1867), Stanisławę (ur. 1868), która w roku 1891 poślubiła w Kiekrzu Jana Kruka z Plewisk, Weronikę (1870-1879) i Katarzynę (ur. 1872). Stanisław zmarł 13 maja 1873 roku na zapalenie płuc osierocając troje nowo narodzonych dzieci: Stanisławę, Weronikę i Katarzynę.


2. Urbaniakowie.

Ostatni raz zajmowałem się przodkami swojej praprababci Katarzyny Paczkowskiej z Urbaniaków 11 lat temu. Ustaliłem wówczas, że urodziła się w roku 1850 w Dąbrówce w parafii Skórzewo i że jej rodzicami byli Stefan (Szczepan) Urbaniak i Marianna z Dudziaków. Dziś mam informacje o jednym pokoleniu wstecz. Stefan Urbaniak poślubił Mariannę Dudziak w Skórzewie 19 listopada 1848. Oboje pochodzili ze wsi Dąbrowa. Marianna zmarła w roku 1866 i tego samego roku, 11 listopada w Kiekrzu Stefan Urbaniak poślubił 39-letnią wdowę ze wsi Złotniki, Franciszkę z Mańczaków. Nie udało mi się odnaleźć aktu zgonu Stefana. Sprawdziłem akta zgonów z parafii w Kiekrzu do roku 1908 i akta zgonów z parafii Skórzewo z lat 1866-1875, 1887-1912. Księgi zgonów z lat 1876-1886 nie były dostępne w archiwum. W roku 1912, 18 grudnia zmarła w Dąbrowie Franciszka Urbaniak z Mańczaków, 90-letnia wdowa po Szczepanie Urbaniaku. Tak więc wygląda na to, że Stefan zmarł w latach 1876-1886. Dla tego okresu zachowały się księgi stanu cywilnego Standesamtu w Dąbrówce, które zamierzam sprawdzić w najbliższej przyszłości.

Stefan Urbaniak urodził się 23 grudnia 1823 roku w Dąbrówce, jako syn Jakuba Urbaniaka i Marianny Kurasz (to moi 4xpradziadkowie). Marianna Dudziak (moja 3xprababcia) urodziła się 2 lutego 1824 roku- w Dąbrowie, jako córka Marcina Dudziaka i Rozalii Gaszkowianki.

Jakub Urbaniak, ojciec Stefana zmarł 9 października 1871 roku w Dąbrowie, pozostawiając po sobie żonę oraz dzieci: Stefana, Walentego, Wojciecha i Małgorzatę.

3. Kaczmarkowie i Kowalscy.

Rodziną Kaczmarków i Kowalskich z parafii Ostrzeszów (od mojej praprababci Balbiny Kaczmarek) również zajmowałem się dość dawno. W 2019 odnalazłem w Halle akt ślubu Marcina Uzarka i Balbiny Kaczmarek. Nie wiedziałem wiele o rodzicach Balbiny. Całkiem niedawno myszkując po portalu BASIA odnalazłem akt zgonu Adama Kaczmarka, ojca Balbiny. Zmarł w Siedlikowie w roku 1875,  w wieku 70 lat, pozostawiając żonę Małgorzatę z Kowalskich. Adam Kaczmarek, 40-letni wdowiec z Siedlikowa ożenił się z 19-letnią panną z Ostrzeszowa, Małgorzatą Kowalską 2 października 1848 roku w Ostrzeszowie, o czym świadczy odnaleziony przeze mnie akt ślubu w poznańskim archiwum. Adam Kaczmarek urodził się w roku 1805 w Siedlikowie, jako syn Antoniego Kaczmarka, kątnika i Joanny z Drozdów. Nie udało mi się niestety odnaleźć aktu urodzenia Małgorzaty Kowalskiej w księgach urodzeń parafii ostrzeszowskiej, mimo sprawdzenia zakresu lat 1826-1832. W roku 1877 znalazłem za to metrykę jej drugiego ślubu. 13 lutego 1877 roku Małgorzata Kaczmarek z Kowalskich, 49-letnia wdowa z Siedlikowa poślubiła wdowca z Siedlikowa, 47-letniego Jana Karasińskiego. Być może w akcie zgonu Małgorzaty, jeśli odnajdę go w przyszłości będzie informacja o jej miejscu urodzenia i imionach rodziców.

piątek, 29 grudnia 2023

Katarzyna Paczkowska vel Taysner i chłopskie rodziny patchworkowe w XIX i w pierwszym kwartale XX wieku

W czerwcu tego roku wspominałem o "dziwnej" siostrze mego prapradziadka Wawrzyńca Paczkowskiego, której akt zgonu odnalazłem w księgach stanu cywilnego parafii rzymskokatolickiej w Kiekrzu wiele lat temu. Chodzi o Katarzynę Paczkowską, która zmarła w wieku 7 lat w roku 1855. W akcie zgonu zapisano, że rodzicami byli Stanisław Paczkowski i nieżyjąca już wtedy Dorota Paczkowska z Derdów. Nie udało mi się jednak odnaleźć aktu urodzenia Katarzyny Paczkowskiej. Aby było trudniej, Stanisław Paczkowski poślubił Dorotę Taysner z Derdów, wdowę w roku 1849. Pisałem już kiedyś o tym, że odnalazłem metrykę urodzenia Katarzyny Taysner, która urodziła się 11 listopada 1848 roku w Krzyżownikach. Wypada przyjąć, że jest to ta sama Katarzyna, której w akcie zgonu wpisano nazwisko Paczkowska. Pytanie, czyją była córką? Pierwszy mąż Doroty, Stanisław Taysner zmarł 1 stycznia 1848 roku w Krzyżownikach. Nie mógł być więc ojcem. Czy był nim Stanisław, który poślubił Dorotę 18 lutego 1849 roku, ponad 3 miesiące po narodzinach Katarzyny? Nie można tego wykluczyć. Ale pewności też nie ma. Przyjmuję więc oficjalnie, że Stanisław Paczkowski miał z Dorotą Derdą tylko jednego syna - mego prapradziadka Wawrzyńca.

Jednak Wawrzyniec nie był jedynym dzieckiem w rodzinie. Po śmierci Doroty, Stanisław Paczkowski poślubił Juliannę Teichmann w roku 1853, z którą miał przynajmniej dwoje dzieci, które nie zmarły w dzieciństwie:

Józefę, urodzoną w Krzyżownikach w roku 1855 i Franciszkę, urodzoną w Krzyżownikach w roku 1858. Podejrzewam, że po śmierci Julianny (której aktu zgonu nie odnalazłem jak na razie), Stanisław Paczkowski wstąpił po raz trzeci w związek małżeński, ale ta sprawa wymaga jeszcze zbadania.

Ale i Dorota wstępując w związek małżeński ze Stanisławem Paczkowskim miała już gromadkę dzieci z Sebastianem Taysnerem, którego poślubiła w roku 1836 w Kiekrzu. Udało mi się zidentyfikować następujące dzieci, które przeżyły dzieciństwo:

Nepomucena Taysner, urodzona w roku 1837,

Antonina Taysner, urodzona w roku 1844,

Emilia Taysner, urodzona w roku 1846.

Sebastian Taysner też mógł mieć swoje dzieci z pierwszego małżeństwa, wstępował bowiem w związek małżeński z Dorotą Derdą, jako wdowiec. Trudno powiedzieć, czy wszystkie te dzieci mieszkały w jednym domu i jakie stosunki panowały w rodzinie.

***

Sytuacja w domu rodzinnym Stanisława nie była niczym nowym. On sam wychowywał się w rodzinie patchworkowej.

Tomasz Paczkowski ojciec Stanisława ożenił się z Jadwigą Brzezińską, wdową po swym bracie Andrzeju Paczkowskim. Tomasz z Jadwigą poza Stanisławem mieli jeszcze synów: Jana, urodzonego około roku 1819 i Jakuba urodzonego w roku 1825 w Krzyżownikach.

Ale był jeszcze Maciej, urodzony w roku 1819, w którego akcie urodzenia wpisano tylko imię i nazwisko matki. Czy było więcej dzieci Andrzeja i Jadwigi? To pozostaje do dalszych badań, podobnie jak to skąd Tomasz Paczkowski trafił do Krzyżownik.

***

Wawrzyniec Paczkowski, mój prapradziadek powielał wzorce rodzinne znane z dzieciństwa. W roku 1878 poślubił w Kiekrzu Katarzynę Goworzowską z Urbaniaków. Urodziła im się całkiem spora gromadka dzieci. Oto te, które nie zmarły w dzieciństwie:

Franciszka, 1881, późniejsza żona Michała Tomczaka,

Rozalia, 1882, późniejsza żona Pawła Turka,

Marianna, 1883,

Katarzyna, 1884,

Stanisław, 1886,

Józef, 1888 - mój pradziadek,

Franciszek, 1890.

Jednak Katarzyna, żona Wawrzyńca miała dzieci również z Marcinem Goworzowskim. Oto te, które nie zmarły w dzieciństwie:

Marianna, 1870,

Antonina, 1871,

Andrzej, 1874.

Ale i Marcin Goworzowski żeniąc się z Katarzyną Urbaniak w roku 1869 w Skórzewie przyprowadził do rodziny swoje dzieci z pierwszego małżeństwa z Marianną Grześkowiak. Udało mi się odnaleźć następujące ich dzieci:

Wojciech, ur. 1857,

Magdalena, ur. 1861 w Dąbrowie,

Katarzyna, ur. 1863 w Dąbrowie.

Prawdziwy misz-masz.

***

Józef Paczkowski, mój pradziadek ożenił się w Bottrop w roku 1914 z  wdową po swym przyjacielu Aleksandrze Kurosinskim, Józefą z Uzarków. Według opowieści rodzinnych, Józefa miała z Aleksandrem Kurosińskim dwoje dzieci, Aleksandra i Marię.

Nie udało mi się odnaleźć aktu urodzenia Aleksandra Kurosińkiego, ale Maria na pewno była panieńskim dzieckiem Józefy, urodzonym w roku 1910 w Raczycach. Mogła być dzieckiem Aleksandra, ale wówczas należałoby zadać pytanie, dlaczego zwlekał tak długo ze ślubem z Józefą, który odbył się dopiero w roku 1913 w Bottrop.

Po ślubie z Józefą mój pradziadek miał więc w domu dwójkę jej dzieci. Wkrótce urodził się mój dziadek Feliks (1916 Bottrop), a potem jego młodsza siostra Helena (1918 Bottrop). Po wojnie małżonkowie, już z trójką dzieci (Maria została z rodziną w Niemczech, czy z rodziną Aleksandra Kurosińskiego? Nie mam pojęcia.) osiedlają się w Poznaniu, gdzie Józefa umiera w roku 1923. Józef Paczkowski związuje się tego samego roku w kwietniu z Marią Kaczmarek (ślub w Psarskich), z którą ma córkę Zofię urodzoną w roku 1925.

O ile nie potrafię nic powiedzieć na temat stosunków w rodzinach patchworkowych mego prapradziadka Wawrzyńca, jego ojca Stanisława i jego dziadka Tomasza, o tyle w rodzinie Józefa Paczkowskiego nie było idealnie. Mój dziadek i jego siostra Helena bardzo wcześnie mieszkali poza domem rodzinnym i jakoś sobie radzili, jak wynika z opowieści rodzinnych. O ile luźne kontakty z Czesławem i Stanisławem Kurosińskim, wnukami Aleksandra Kurosińskiego, pierwszego męża Józefy Uzarek, rodzina mych dziadków utrzymywała jeszcze długo po wojnie, o tyle z Zofią stosunki były bardzo złe. Stąd też w moim domu rodzinnym pamiątek po pradziadku Józefie praktycznie nie było.

niedziela, 19 listopada 2017

Z akt miasta Poznania. Kartoteka ewidencji ludności 1870-1931

Warto czytać czasopismo genealogiczne More Maiorum! Zamieszcza między innymi informacje o różnego rodzaju zasobach historycznych dostępnych w internecie. Dzięki tego rodzaju wzmiance trafiłem na stronę zawierającą Kartotekę ewidencji ludności z lat 1870-1931 - zasób należący do akt miasta Poznania, zdigitalizowany oraz zaopatrzony w alfabetycznie ułożony indeks nazwisk, co bardzo ułatwiło przeszukiwanie.

Nie spodziewałem się jakichś szczególnych odkryć. Ot, przybędzie mi trochę informacji dotyczących adresów, pod którymi mieszkali moi Paczkowscy przodkowie - myślałem. Myliłem się jednak. Znalazłem 5 fiszek - wszystkie dotyczyły pokolenia moich pradziadków i prapradziadków. Zawierały informacje z okresu od początku XX wieku do lat 20-ych, z których jedna przyniosła informację zupełnie nową i nieoczekiwaną.

Pierwsza z odnalezionych kart (nr 456) zawierała informacje o prapradziadkach: Wawrzyńcu Paczkowskim (zapisany jako Paczkowski Lorenz z niemiecka) i Katarzynie z Urbaniaków. Razem z nimi zapisana jest córka Rozalia Paczkowska, urodzona 30 sierpnia 1882 roku - starsza siostra pradziadka Józefa. (Tak a propos, metryki chrztu Rozalii nie znalazłem przeszukując kiedyś księgi chrztów parafii Kiekrz. Odpis metryki urodzenia Rozalii otrzymałem dopiero w zeszłym roku od pana Ryszarda, który przeczytał jeden z artykułów na moim blogu i przesłał wraz z odpisem metryki również zdjęcie Rozalii. Jak dotąd jest to jedyne zdjęcie rodzeństwa pradziadka Józefa Paczkowskiego, jakie posiadam.) Wracając do karty, zapisane jest, że Rozalia urodziła się w Jeżycach, choć jak wiadomo ze wspomnianego odpisu, urodziła się, jak i inne rodzeństwo w sąsiednich Krzyżownikach. Obok nazwiska Paczkowski Lorenz zapisano Müller, co jest kolejnym potwierdzeniem jego profesji młynarskiej. Niestety kompletnie nieczytelne są dla mnie zapisy w rubryce Wohnung - zamieszkanie.

Druga karta (nr 475) dotyczy praprababci Katarzyny Paczkowskiej z Urbaniaków. Odnotowano na górze nazwisko jej męża oraz zaznaczono krzyżykiem informację o jego zgonie. Niewiele nowego wnosi ta karta. Data i miejsce urodzenia Katarzyny, a także data jej zgonu były mi już od dawna znane. Jedyna nowa informacja znalazła się w rubryce Wohnung. Wynika z niej, że już jako wdowa mieszkała 9 listopada 1904 roku nadal w Krzyżownikach. Pozostała część tej rubryki nie jest dla mnie czytelna.

Kolejna trzecia już karta (nr 384) dotyczy pradziadka Józefa Paczkowskiego. Pierwsza adnotacja pochodzi z 11 stycznia 1904 roku, gdy zapisano, że mieszkał w Krzyżownikach. Kolejne informacje pochodzą już z czasów po pierwszej wojnie światowej. Jest informacja o żonie Józefie z Uzarków i jej dacie zgonu (15 lutego 1923) oraz o dzieciach: Feliksie  - moim dziadku i jego siostrze Helenie. Oboje urodzeni w Bottrop - przyjechali do Polski z rodzicami i zostali zameldowani w odpowiednim urzędzie 4 marca 1919 roku. Zapiski z 1919 roku sporządzone zostały w języku niemieckim, ten z 1923 roku (o zgonie Józefy) już po polsku.


Równie ciekawa jest karta dotycząca Rozalii Paczkowskiej. Pierwsza wzmianka o zamieszkiwaniu w Krzyżownikach została sporządzona 4 stycznia 1897 roku. Ale zupełną nowością jest wpisana data ślubu z Pawłem Turkiem - 27 października 1909 roku.


Najciekawsza jednak jest ostatnia karta dotycząca drugiej żony pradziadka Józefa Paczkowskiego - Marii z Kaczmarków. Maria urodziła się w Psarskich w 1893 roku. Rodzicami byli Stanisław i Magdalena z Sobkowiaków. Ślub z Józefem wzięła dość szybko, bo już 28 kwietnia 1923 roku, czyli nieco ponad 2 miesiące po śmierci pierwszej żony - Józefy. Józef miał na wychowaniu na pewno trójkę dzieci: Aleksandra Kurosińskiego - syna Józefy z pierwszym mężem oraz dwójkę swoich dzieci. Zapewne ten fakt wpłynął na chęć szybkiego ponownego ożenku. Pomoc kobiety w wychowaniu dzieci była nie do przecenienia. Józefowi i Marii urodziła się jeszcze jedna córka Zofia, skonfliktowana później z dużą częścią rodziny. Ale od nikogo z rodziny nie słyszałem wcześniej, że Maria miała jeszcze jedną córkę!

Karta Marii Paczkowskiej z Kaczmarków musiała zostać sporządzona już w 1923 roku, choć na niemieckim druku to uczyniono.  Zapisano bowiem, że jest żoną kolejarza Józefa Paczkowskiego.

Pod danymi Marii wpisano zaś dane córki, również Marii, urodzonej 31 grudnia 1923 roku. Dziecko musiało umrzeć zaraz po urodzeniu, obok imienia dorysowano bowiem krzyżyk, a w polu Wohnung wpisano "przyj. (przyjęto) 23.12.1923 z Krzyżowniki, Poznań, 6.1.24 matkę z powrotem, Krzyżowniki, Poznań." Jak rozumiem Maria trafiła do Krajowej Kliniki dla kobiet i szkoły położnych 23 grudnia 1923 roku. 31 grudnia urodziła córkę, która wkrótce zmarła, a 6 stycznia kolejnego roku została wypisana ze szpitala  do domu.

Tu pojawia się szereg pytań, na które pewnie nie będę znał odpowiedzi. Czy Maria była córką Józefa? Jeśli tak, czy została poczęta jeszcze w marcu 1923 roku, gdy Józef był w żałobie po śmierci pierwszej żony?  A może została poczęta później, już po ślubie i urodziła się zbyt wcześnie, co mogło być przyczyną jej wczesnego zgonu? No i trzecia możliwość taka, że Maria nie była córką Józefa.

Wydawałoby się zwykłe fiszki z danymi meldunkowymi, a jaka waga gatunkowa zagadki.



piątek, 24 października 2014

Skórzewo i Dąbrowa

Skórzewo jest dużą wsią, graniczącą od zachodu z Poznaniem. Pierwsze pisemne wzmianki o niej pochodzą z XV wieku, gdy należało do Drogosławiców herbu Abdank. Gdy wjeżdżałem do Skórzewa akurat trwał remont głównej drogi, przejezdny był tylko lewy pas. Z daleka widać już było wieżę kościoła pod wezwaniem świętych Marcina i Wincentego, wybudowanego w latach 1927-1929 przez ówczesnego proboszcza parafii skórzewskiej, księdza Stanisława Kozierowskiego, postaci zasłużonej dla regionu, współorganizatora zwycięskiego powstania wielkopolskiego i jednego ze współzałożycieli Uniwersytetu w Poznaniu. Określając Skórzewo mianem wsi, dokonuje się pewnego nadużycia, w niczym nie różni się ono bowiem od dzisiejszych przedmieść Poznania. W drodze do centrum minąłem cukiernię, supermarket, kilka lokali gastronomicznych, a tuż przy kościele zaparkowałem obok hotelu z restauracją. Gołym okiem widać było dokoła zamożność wielkopolską.

Przy kościele znajdują się pojedyncze pozostałości dawnego cmentarza. Sam kościół posiada ciekawy, ozdobny portal nad drzwiami wejściowymi oraz tablice poświęcone inicjatorowi budowy kościoła umieszczone na ścianie bocznej.








Nieopodal centrum miejscowości, przy ulicy Kolejowej, znajduje się nowy, niewielki cmentarz. Spacerując po nim zauważyłem kilka nagrobków osób o nazwisku Urbaniak. To właśnie to nazwisko przyciągnęło mnie do Skórzewa i do sąsiedniej Dąbrowy, do której udałem się wprost z cmentarza. Z Dąbrowy bowiem pochodziła moja praprababcia Katarzyna Paczkowska z Urbaniaków, urodzona w 1850 roku. Wychowała się w licznej rodzinie Stefana Urbaniaka i jego żony Marianny z Dudziaków. Skórzewo było zaś wsią parafialną. Tu odbywały się wszystkie uroczystości związane z chrzcinami, ślubami i pochówkami członków rodziny. Najprawdopodobniej szczątki mych przodków spoczęły na nieistniejącym już cmentarzu przy kościele.

Dąbrowa ciągnęła się wzdłuż drogi dość długo. I tu widać było wielkopolską zamożność, a miejscowość podobnie, jak Skórzewo, przypominała swym charakterem bardziej przedmieście niż wieś. Zwróciłem uwagę na przydrożną figurę Matki Bożej z Dzieciątkiem, budynek szkoły, wybudowany pewnie jeszcze przed I wojną światową oraz ciekawą kapliczkę przed sklepem spożywczym. W roku 1850 Dąbrowa niczym pewnie nie przypominała tej obecnej.






Wszystkie osoby, które mają przodków pochodzących z okolic Skórzewa, o takich samych nazwiskach, jak moi przodkowie Stefan i Marianna, a są zainteresowane genealogią,  zachęcam do kontaktu.

piątek, 28 czerwca 2013

Urbaniak i Dudziak, Uzarek i Trocha, Krzysztofik i Martyka, Dąbrowa, Garki, Zachorzów - efekt ostatnich poszukiwań w archiwum

Ostatnie pół roku, jeśli chodzi o poszukiwania genealogiczne, stanowiły głównie odkrycia w Archiwum Państwowym. Po 10 latach myszkowania w dokumentach i pamiątkach rodzinnych oraz porządkowania opowieści babć, ciotek, wujków i dalszych krewnych, przyszedł czas na skrupulatne badanie XIX-wiecznych akt stanu cywilnego. Poszukuję w ten sposób wzmianek o tych przodkach, którzy w ogóle nie są znani dziś żyjącym pokoleniom, a wcześniejsze ustalenia pozwalają uczepić się jakiejś jednej bądź kilku wskazówek i drążyć jeszcze bardziej w przeszłości.

Tak też zrobiłem poszukując informacji o mojej praprababci Katarzynie Paczkowskiej z Urbaniaków, żonie Wawrzyńca Paczkowskiego. Ani Wawrzyniec, ani Katarzyna nie są znani nikomu z rodziny. Ich dane ustaliłem kilka lat temu dzięki jednej z cioć, która w akcie zgonu pradziadka Józefa Paczkowskiego znalazła dane jego rodziców. O Wawrzyńcu sporo dowiedziałem się badając księgi metrykalne parafii kierskiej cztery lata temu, o Katarzynie wiedziałem mniej. Podejrzewałem, że mogła pochodzić z innej parafii niż jej mąż Wawrzyniec, na podstawie wzmianek o pochodzeniu rodziców chrzestnych jej dzieci. Wyraźnie pojawiała się w nich nazwa Dąbrowa, a że ta podpoznańska wieś leżała w XIX wieku w parafii Skórzewo, postanowiłem sprawdzić księgi metrykalne z tej parafii. Wypożyczyłem więc duplikaty ksiąg stanu cywilnego parafii Skórzewo z lat 1817-1865 i nie omyliłem się. Katarzyna wywodziła się właśnie stamtąd.

Urodziła się 6 listopada 1850 roku w Dąbrowie. Jej rodzicami byli Stefan Urbaniak i Marianna z Dudziaków (nazwiska jak u słynnej pary polskich muzyków jazzowych!). Katarzyna posiadała liczne rodzeństwo: o rok młodszą Agnieszkę, Walentego, Ignacego, Michała, Kacpra, Franciszkę i Mariannę. Ostatnie dwie siostry zmarły we wczesnym dzieciństwie. Katarzyna była więc najstarsza z rodzeństwa. W wieku 19 lat, 28 czerwca 1869 roku poślubiła w skórzewskim kościele dużo starszego od siebie (o około 14 -20 lat) wdowca po Mariannie z Grześkowiaków, Marcina Goworzowskiego. Urodziły im się Marianna, Antonina, Józef i Andrzej. W międzyczasie rodzina Goworzowskich zmieniła miejsce zamieszkania z Dąbrowy na Krzyżowniki, gdzie Marcin Goworzowski zmarł w 1877 roku, a Katarzyna poślubiła Wawrzyńca, w efekcie czego została moją praprababcią, ale o tym już na blogu pisałem. Ciekawe jest to, że kolejna gałązka mojego drzewa genealogicznego leżała na szeroko rozumianym pograniczu wpływów polskich i niemieckich. Paczkowscy - parafia Kiekrz (na północny zachód od Poznania), Urbaniakowie - parafia Skórzewo (na zachód od Poznania. Dziś podobnie, jak Krzyżowniki, znajduje się w granicach administracyjnych miasta).

***

Z terenów pogranicza wpływów polskich i niemieckich, ale z południowej Wielkopolski pochodził inny mój prapradziadek - Marcin Uzarek. Mało o nim wiem, ale wzmianki w dokumentach metrykalnych świadczą o tym, że musiał jeździć do Niemiec za chlebem, gdzie zmarł w 1909 roku w Buchow Carpson, na zachód od Berlina. Odnaleziony przeze mnie w zeszłym roku akt zgonu Marcina podawał jako miejsce urodzenia Garki nieopodal Odolanowa (Tak a propos, po drugiej wojnie światowej, dzięki odkryciu złóż gazu ziemnego, tereny te stały się lokalnym centrum przemysłu.), a że w połowie XIX wieku Garki należały do parafii pw. św. Marcina w Odolanowie, duplikaty ksiąg stanu cywilnego tej parafii wypożyczyłem. Obejmowały lata 1829-1830 i 1850-1862. Marcin Uzarek urodził się w Garkach 23 października 1859 roku. Rodzicami byli Wojciech Uzarek i Katarzyna Trocha. Odnalazłem jeszcze metryki urodzenia jego brata Stanisława (urodzonego w 1865 roku) oraz Marianny (urodzonej w 1863 roku) i Wojciecha (urodzonego w 1858 roku). Marianna i Wojciech zmarli w wieku niemowlęcym. Rodzice Marcina, Wojciech i Katarzyna wzięli ślub w odolanowskim kościele 15 października 1855 roku. Udało mi się jeszcze szczęśliwym zbiegiem okoliczności odnaleźć akt urodzenia praprapradziadka Wojciecha Uzarka, który przyszedł na świat 10 kwietnia 1829 roku w Garkach, a jego rodzicami byli Jan Uzarek i Rozalia z Kubiców.

***

Podobną ścieżką poszukiwań podążyłem, aby ustalić więcej szczegółów z życia kolejnego z prapradziadków - Stanisława Krzysztofika. 5 lat temu, gdy w księgach stanu cywilnego parafii Skórkowice znalazłem akt ślubu Stanisława z Katarzyną z Dzidkowskich okazało się, że urodził się w Zachorzowie, wsi która w XIX wieku należała do parafii Sławno Opoczyńskie. W księgach skórkowickich znalazłem wcześniej również akt ślubu siostry Stanisława - Magdaleny z Piotrem Leskim. Urodziła się podobnie, jak brat, w Zachorzowie. Trudne do odczytania było wtedy nazwisko panieńskie matki Stanisława i Magdaleny, które wyglądało dla mnie na Madłyk. Przejrzenie duplikatów ksiąg stanu cywilnego parafii Sławno Opoczyńskie za lata 1834-1850 pozwoliło rozwiać wątpliwości. Stanisław urodził się 14 listopada 1841 roku. Musiał być najmłodszym dzieckiem Bonifacego Krzysztofika i Magdaleny bądź Marianny lub też Małgorzaty (w różnych odnalezionych metrykach kobieta ta występuje pod trzema różnymi imionami), gdyż po nim nie odnalazłem już żadnej metryki urodzenia dzieci Bonifacego. Sam zaś Bonifacy umarł 11 lipca 1847 roku. Nazwisko panieńskie jego żony to ponad wszelką wątpliwość Martyka, dość popularne w tamtym czasie, zwłaszcza w miejscowości o wdzięcznej nazwie Prymusowa Wola. Odnalazłem jeszcze akt urodzenia siostry Stanisława, Antoniny, urodzonej w 1836 roku. Nie znalazłem natomiast aktu urodzenia wspomnianej Magdaleny, która według aktu ślubu urodziła się w roku 1833.

***

Teraz, gdy większość gałązek mego drzewa genealogicznego poprowadziłem w głąb wieku XIX, widać jak na dłoni korzenie chłopskie mych przodków: Paczkowscy, Uzarkowie, Urbaniakowie, Krupowie, Krzysztofikowie, Tudorowie. Być może korzeniami mieszczańskimi mogą się poszczycić moi pińscy Szczerbaczewiczowie, ale bez sprawdzenia ksiąg metrykalnych w Mińsku, na co na razie się nie zanosi, trudno będzie to ustalić.

wtorek, 3 kwietnia 2012

"Moi" kierscy Paczkowscy i problemy z poszukiwaniami genealogicznymi

Gdy zgromadziłem już większość istotnych informacji genealogicznych dotyczących mego pradziadka Józefa Paczkowskiego (1888-1943), nadszedł czas aby wyruszyć w jeszcze odleglejszą przeszłość. Dzięki wizytom w mormońskim Centrum Historii Rodziny, na mikrofilmach zawierających księgi metrykalne rzymskokatolickiej parafii w Kiekrzu koło Poznania odnalazłem akt zawarcia małżeństwa prapradziadka Wawrzyńca Paczkowskiego z Katarzyną Goworzowską z Urbaniaków. Dotarłem również do akt chrztu większości dzieci Wawrzyńca i Katarzyny.
Pozostało odszukać inne dokumenty dotyczące Wawrzyńca. Jednym z najłatwiejszych do odnalezienia wydawał się akt zgonu. Ostatnim ustalonym przeze mnie dzieckiem Wawrzyńca i Katarzyny był Jan Paczkowski, urodzony 17 czerwca 1892 roku w Krzyżownikach. Z aktu zawarcia małżeństwa Józefa Paczkowskiego i Józefy Kurosińskiej z Uzarków (1888-1923) (mojej prababci) z dnia 8 sierpnia 1914 roku, którego kopię pozyskałem z niemieckiego urzędu stanu cywilnego (Standesamt) w Bottrop, wynikało, że ojciec Józefa - Wawrzyniec zmarł jeszcze przed ślubem syna, a jego ostatnim miejscem zamieszkania były Krzyżowniki. Wynikałoby z tego, że wystarczy przejrzeć ksiegi metrykalne / stanu cywilnego, obejmujące tę miejscowość, od roku 1892 do 1914 i akt zgonu prapradziadka sam się odnajdzie. W Centrum Historii Rodziny przejrzałem mikrofilmy zawierające księgi zgonów parafii w Kiekrzu z lat 1892-1908. Bez rezultatu. W następnej kolejności zleciłem Archiwum Państwowemu w Poznaniu odszukanie aktu zgonu prapradziadka w księgach stanu cywilnego Złotnik – obecnie dzielnicy Poznania, której podlegały Krzyżowniki. Księgi te obejmowały lata 1888-1910. Niestety i tam nic nie znaleziono. Zadzwoniłem więc do Urzędu Stanu Cywilnego w Rokietnicy, który posiada księgi złotnickie od roku 1911 i tam poprosiłem o sprawdzenie lat 1911-1914. Niestety poszukiwanego aktu nie ma. Albo więc pominąłem go przy przeszukiwaniu mikrofilmów, albo osoby sprawdzające księgi złotnickie przeoczyły ten akt, albo po prostu nie ma go w księgach obejmujących Krzyżowniki. W takim razie, gdzie może być?
Z kolei, aby odnaleźć akt urodzenia Wawrzyńca sięgnąłem do mikrofilmów zawierających duplikaty kierskich ksiąg metrykalnych z lat 1817 – 1865 (brakuje na nim niektórych roczników, jest wielka dziura obejmująca lata 1830-1839), przechowywanych w Archiwum Państwowym w Poznaniu. Z aktu zawarcia małżeństwa Wawrzyńca i Katarzyny wiedziałem, że prapradziadek urodził się w 1851 roku. Wiedziałem nawet, którego dnia ... i tu krótka dygresja.
W 2005 roku dzięki ogłoszeniu zamieszczonemu na portalu Genpol, a dotyczącego nazwiska Paczkowski, napisał do mnie Piotr mieszkający w Poznaniu, którego przodkowie nosili to samo nazwisko i mieli krewnych w okolicy Kiekrza. Ani ja nie wiedziałem wtedy zbyt wiele o pradziadku Józefie i jego przodkach, ani Piotr o swoich.
Minęło 5 lat. Ja zdążyłem odnaleźć akt zawarcia małżeństwa Wawrzyńca Paczkowskiego i opublikować notkę na blogu. Przeczytał ją Piotr i 5 lat po naszym pierwszym kontakcie napisał do mnie e-maila. W Archiwum Archidiecezjalnym w Poznaniu w kierskich księgach metrykalnych odnalazł bowiem akta urodzenia Wawrzyńca oraz jego ojca Stanisława. Nasz kontakt sprzed 5 lat okazał się bardzo owocny. Pozostawało mi dotrzeć do samych metryk, aby zweryfikować otrzymane informacje, a także dotrzeć do innych.
Stąd też wziął się pomysł na mikrofilmy z archiwum poznańskiego. Do aktu chrztu Wawrzyńca Paczkowskiego dotarłem łatwo. Urodził się 3 sierpnia 1851 roku w Krzyżownikach. Rodzicami jego byli Stanisław Paczkowski, ubogi wieśniak (łac. colonus) i Dorota z Derdów. Okazało się, że mój prapradziadek wychowywany był bez matki. Wkrótce bowiem znalazłem akt zgonu Doroty, która zmarła 3 listopada 1852 roku w Krzyżownikach, pozostawiając męża Stanisława. Nie napotkałem na inne rodzeństwo Wawrzyńca, poza jednym dziwnym aktem. 24 marca 1855 roku umarła w Krzyżownikach w wieku lat 7 Katarzyna Paczkowska, córka Stanisława Paczkowskiego i Doroty z Derdów. Według tego zapisu, w 1855 roku nie żył już ojciec Katarzyny, Stanisław. Nie trafiłem jednak na jego akt zgonu pomiędzy 1852, a 1855 rokiem. Wróciłem do ksiąg chrztów z roku 1848, przejrzałem również lata 1847 i 1849 i aktu chrztu Katarzyny Paczkowskiej również nie znalazłem. Znalazłem za to akt chrztu Katarzyny Taysner, nieślubnej córki Doroty Taysner i ojca niewiadomego. Katarzyna urodziła się 19 listopada 1848 roku w Krzyżownikach. Tajemnicę częściowo wyjaśnił dawny e-mail od Piotra, wskazujący na wyszukiwarkę małżeństw Poznań Project, w której można znaleźć zawarte w 1849 roku w Kiekrzu małżeństwo pomiędzy Stanisławem Paczkowskim, a Dorotą Tayssner, wdową. Ja niestety do metryki owej nie dotarłem, mikrofilm nie zawierał księgi małżeństw z roku 1849.
Stanisław Paczkowski urodził się w Krzyżownikach 2 sierpnia 1821, jako nieślubne dziecko Jadwigi Paszkowskiej z Brzezińskich, kątniczki i wdowy. To było dla mnie zaskoczenie. Piotr pisał, że w księgach metrykalnych parafii Kiekrz przechowywanych w poznańskim Archiwum Archidiecezjalnym, jako rodzice Stanisława wymienieni są Tomasz Paczkowski i Jadwiga Brzezińska. Pierwotne nazwisko matki brzmiało Jadwiga Paszkowska, ale zostało przekreślone. Ojcem chrzestnym zaś był Tomasz Paszkowski. Dlaczego więc w duplikatach brak jest nazwiska ojca, a jako matkę wpisano Jadwigę Paszkowską z Brzezińskich? Bez porównania zapisów oryginalnych ksiąg metrykalnych z duplikatami chyba nie obędzie się.
Podobny akt chrztu nieślubnego dziecka Jadwigi Paszkowskiej z Brzezińskich znalazłem w roku 1819, kiedy to 18 stycznia urodził się Maciej Paszkowski. Natomiast już 9 maja 1825 roku w Krzyżownikach rodzi się Jakub Paczkowski, ślubne dziecko Tomasza Paczkowskiego i Jadwigi z Brzezińskich. Aktu zawarcia małżeństwa Tomasza i Jadwigi nie odnalazłem. W zmikrofilmowanych duplikatach brak jest małżeństw z kluczowego (wydaje się) roku 1821. Małżeństwa z lat 1817-1820 i 1822-1829 znajdują się na mikrofilmie.
Kolejną ciekawostką, jeśli to nie błąd prowadzącego księgi, jest wiek małżonków Tomasza Paczkowskiego i Jadwigi. Tomasz umarł 27 kwietnia 1850 roku w Krzyżownikach w wieku 65 lat, Jadwiga zaś w tej samej miejscowości 21 marca 1856 roku w wieku 90 lat. Jeśli księgi nie kłamią, była starsza od Tomasza o 19 lat!
Dotychczas nie udało się odnaleźć wspólnego przodka pomiędzy linią Piotra, a moją. Jego kończy się na Franciszku Paszkowskim i Dorocie Szatenberg. Najprawdopodobniej ten sam Franciszek jest ojcem chrzestnym wspomnianego wyżej Macieja Paszkowskiego, zaś jako matka chrzestna Stanisława Paczkowskiego, mego praprapradziadka wymieniona została Julianna Szatenberg. Co jest przesłanką, że pomiędzy Franciszkiem, a Tomaszem być może istniało bardzo bliskie pokrewieństwo. Ale o tym pewnie dowiem się, jeśli zdecyduję się odwiedzić Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu, które posiada księgi metrykalne parafii Kiekrz od roku 1751.

niedziela, 13 grudnia 2009

Księgi metrykalne parafii w Kiekrzu z drugiej połowy XIX wieku

Poszukując aktu urodzenia pradziadka Józefa Paczkowskiego (ur. 1888 w Krzyżownikach, obecnie dzielnica Poznania), wypożyczyłem do przejrzenia mikrofilm z parafii rzymskokatolickiej w Kiekrzu. Mikrofilm dość obszerny, gdyż obejmujący księgi zgonów z lat 1869-1887, księgi małżeństw z lat 1854-1908 oraz księgi urodzeń z lat 1867-1901. Nie sądziłem, że do tak wielu zaskakujących informacji się dogrzebię.

Mikrofilmu nie udało mi się przejrzeć w jeden dzień. Po pierwsze - zawierał zbyt wiele akt metrykalnych, po drugie - księgi parafii Kiekrz w drugiej połowie XIX wieku nie posiadały indeksów, więc każdy akt trzeba było indywidualnie przeglądać, po trzecie znowu, z łaciną, w którym to języku prowadzone były księgi, zetknąłem się po raz pierwszy w trakcie mych poszukiwań genealogicznych. Potrzebowałem więc trochę czasu, aby oswoić się z zapisami w tym języku, a że osoba prowadząca księgi pisała, jak przysłowiowa kura pazurem, nie zdążyłem przejrzeć wszystkich akt urodzeń. Utknąłem na roku 1877, a lata poprzedzające zostawiłem sobie na kolejny dzień.

Odnalazłem akt urodzenia mego pradziadka Józefa. Jak również wiele akt urodzeń i zgonów jego braci i sióstr. Potwierdziło się, że ojciec Józefa, Wawrzyniec Paczkowski był młynarzem. I to jest ciekawe. Być młynarzem na wsi w XIX wieku, według mojej wiedzy, oznaczało przynależność do bogatszej części mieszkańców. Jeśli się jednak spojrzy na akta urodzenia dzieci Wawrzyńca Paczkowskiego i Katarzyny Urbaniak, wśród rodziców chrzestnych dominują biedni włościanie (łac. colonus) oraz wyrobnicy (łac. operarius). Prześledźmy to dokładnie.

Pierwszym dzieckiem Wawrzyńca i Katarzyny była Marianna Paczkowska (1879-1883), a jej rodzicami chrzestnymi Wawrzyniec Anioła - ubogi włościanin z Krzyżownik oraz Marianna Urbaniak - uboga włościanka z Dąbrowy. Kolejne dzieci to: Jan Paczkowski (1880-1880), rodzice chrzestni: Wawrzyniec Anioła - pracownik najemny z Jeżyc oraz Józefa Handschuch - karczmarka z Głuchowa; Franciszka Paczkowska (1881 - ?), rodzice chrzestni: Antoni Janicki - ubogi chłop ze Strzeszynka oraz Józefa Handschuch z Jeżyc; Marianna Paczkowska (1883 - ?), rodzice chrzestni: Kacper Urbaniak - pracownik najemny z Łagiewnik koło Kościana oraz Józefa Szayka - pracownica najemna z Krzyżownik; Katarzyna Paczkowska (1884 - ?), rodzice chrzestni: Wawrzyniec Anioła - ubogi chłop z Krzyżownik, Zuzanna Jankowska - uboga włościanka z Krzyżownik; Stanisław Paczkowski (1886 - ?), rodzice chrzestni: Mateusz Jankowski - ubogi chłop z Krzyżownik oraz Agnieszka Jankowska - uboga włościanka z Lussowa; Józef Paczkowski (1888-1943), rodzice chrzestni: Mateusz Jankowski - ubogi chłop, Marianna Anioła z Krzyżownik; Franciszek Paczkowski (1890 - ?), rodzice chrzestni: Ignacy Urbaniak z Dąbrowy, Magdalena Jankowska z Krzyżowników; Jan Paczkowski (1892-?), rodzice chrzestni: Jan Paczkowski z Rogierówka, Marianna Anioła z Krzyżownik.

Czy Wawrzyniec w jakiś sposób wybił się materialnie spośród rodziny, czy też młynarstwo nie oznaczało w tamtym miejscu i czasie wyższego statusu materialnego?

Analizując księgi małżeństw miałem wielką nadzieję na odnalezienie aktu zawarcia małżeństwa Wawrzyńca Paczkowskiego i Katarzyny Urbaniak, zakładając oczywiście, że panna młoda pochodziła z parafii Kiekrz. Jakież jednak było moje zdziwienie, gdy w roku 1877 odnalazłem akt zawarcia małżeństwa Wawrzyńca Paczkowskiego i Katarzyny Gaworzowskiej, obojga z Krzyżownik. Biorąc pod uwagę to, że w latach późniejszych na żadnego Wawrzyńca Paczkowskiego, poza mężem Katarzyny Urbaniak się nie natknąłem, utknąłem przed poważną zagadką. Mogło być tak, że Wawrzyniec Paczkowski i Katarzyna Gaworzowska pozostali bezdzietnym małżeństwem, a poszukiwany przeze mnie akt zawarcia małżeństwa Wawrzyńca Paczkowskiego i Katarzyny Urbaniak znajduje się w innej parafii. Tu uwagę moją zwróciła miejscowość Dąbrowa, z której większość osób o nazwisku Urbaniak, a jednocześnie rodziców chrzestnych dzieci Wawrzyńca i Katarzyny pochodziła. Dąbrowa zaś to najprawdopodobniej niedaleka miejscowość należąca do parafii Skórzewo.



Sprawę wyjaśniłem dopiero, gdy po raz kolejny zasiadłem do studiowania wspomnianego mikrofilmu. Cofnąłem się do ksiąg zgonów i w roku 1877 odnalazłem akta zgonów trzech osób: Marcina Gaworzowskiego, 47 lat, karczmarza, męża Katarzyny Urbaniak oraz dwójki ich dzieci: Józefy i Józefa. Musiał to być ciężki rok dla Katarzyny, w lipcu straciła męża (umiera na zapalenie płuc), na początku października ponad roczną córkę Józefę (umiera na chorobę gardła), a w drugiej połowie października czteroletniego syna Józefa (umiera na puchlinę wodną). Rok po serii dramatów życiowych, Katarzyna poślubiła mojego prapradziadka Wawrzyńca.

Z pierwszego małżeństwa Katarzyny odnajduję jeszcze akt urodzenia syna Andrzeja (1874). Nie natknąłem się ani na akt urodzenia najstarszego syna Józefa, zmarłego w 1877 roku, ani na akt zawarcia małżeństwa Marcina Gaworzowskiego i Katarzyny Urbaniak. Być może znajdują się w księgach parafii Skórzewo.

sobota, 12 września 2009

Zabytkowy jeżycki cmentarz w Poznaniu i garść nowych zagadek genealogicznych

Odwiedzając zabytkowy cmentarz parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa i św. Floriana na Jeżycach w Poznaniu, powstały w 1905 roku, miałem konkretny cel. W 1923 roku została na nim pochowana moja prababcia Józefa Paczkowska z Uzarków. Wiedziałem o tym, że jej nagrobek już nie istnieje. Informację taką podaje min. wyszukiwarka cmentarzy poznańskich. Nie znam dokładnie historii gałęzi rodziny Paczkowskich z Poznania, nie wiem więc, dlaczego nagrobek nie przetrwał. Faktem jest, że sam cmentarz przez 35 lat, od 1961 roku był zamknięty. Moim zamiarem były odwiedziny cmentarza oraz zasięgnięcie informacji o nagrobku w biurze cmentarnym.


W wyszukiwarce cmentarzy poznańskich znalazłem ponadto inną informację, która mnie zafrapowała. Oto na tym samym zabytkowym cmentarzu, dnia 8 sierpnia 1918 roku pochowana została Katarzyna Paczkowska. Jej nagrobek, podobnie, jak nagrobek prababci Józefy nie istnieje. Rodzina mego pradziadka Józefa mieszkała w nieodległych Krzyżownikach (dziś dzielnica Poznania). Mogła więc tam mieszkać jego mama, a moja praprababka Katarzyna Paczkowska z Urbaniaków (O której nic więcej ponadto, że w 1914 roku mieszkała w Poznaniu, nie wiem), a skoro tak, to i na cmentarzu jeżyckim mogła zostać pochowana.

W księdze pochówków niestety informacji niewiele. O nagrobku Katarzyny Paczkowskiej nie wiadomo nic, poza tym, że był. Nagrobek Józefy Paczkowskiej zaś położony był według przedwojennego planu cmentarza w kwaterze IV, rzędzie 28. Rząd 28 odpowiada dzisiejszym rzędom 55 po prawej stronie kaplicy cmentarnej oraz 66 po lewej jej stronie. Jest tam parę starych nagrobków, które nie posiadają tablic nagrobnych lub też nagrobków z tablicami, których czytelność zatarł czas. Czy nagrobek prababci to któryś z niżej pokazanych, czy też zupełnie inny, trudno już dzisiaj orzec.





Pozostało udać się do kościoła parafialnego leżącego niedaleko rynku jeżyckiego, aby odszukać metryki zgonów Józefy i Katarzyny w księgach zmarłych.





Niestety drugiej z szukanych metryk zgonu nie dane mi było zobaczyć. Parafia przechowuje księgi zmarłych od 1919 roku, a Katarzyna zmarła w roku 1918. Aby ostatecznie wyjaśnić czy to moja praprababka, czy też nie, konieczna więc będzie wizyta w archiwum.


***



Wizyta w kościele pw. Matki Boskiej Bolesnej przy ulicy Głogowskiej w Poznaniu, jednym z dwóch kościołów, w których podczas II wojny światowej można było odprawiać posługę kapłańską w Poznaniu. W księdze zmarłych za rok 1943 metrykę zgonu mego pradziadka Józefa. Miałem już wcześniej odpis tej metryki, a jednak oglądając księgę zmarłych natknąłem się na kolejną poznańską zagadkę. W rubryce zawód ojca (czyli prapradziadka Wawrzyńca Paczkowskiego) wpisano młynarz. Kłóci się to z informacją, która zawarta jest w akcie ślubu pradziadka Józefa i prababci Józefy z Bottrop z 1914 roku, gdzie jako zawód ojca podano murarz. Jaka jest prawda?

środa, 21 stycznia 2009

Ginący ślad odnalazłem

Notka opublikowana w "salonie24", 19 lutego 2008 roku.


Szlak żółty wiodący do Narwiańskiego Parku Narodowego rozpoczyna się na rogatkach Białegostoku w dzielnicy Nowe Miasto. Po przejściu skrzyżowania ulic Pułaskiego i Paderewskiego mija się z lewej strony dawny sklep PMB (obecnie Galeria Stokrotka), następnie należy przejść przez tory kolejowe oddzielające Białystok od miejscowości Kleosin i wejść do lasu. Piaszczysta droga wiedzie do Turczyna, pięknie położonej wioski w dolinie. Dalej szlak skręca w lewo, mija hurtownię Amper-Tur (Gdyby nie szyld, mogłaby to być np. kwatera turystyczna, tak ładnie wkomponowane są jej zabudowania w otaczający drzewostan) i po dłuższym spacerze dochodzi się do zabudowań miejscowości Księżyno. Po prawej widać intrygującą bramę z napisem na biało-czerwonym tle: Dwór Legionistów. Obszerne, zalesione podwórko otoczone metalowym płotem z imponującymi zabudowaniami sprawia wrażenie posiadłości finansowego krezusa w sile wieku, pielęgnującego swoje zamiłowanie do tradycji patriotycznej. Przy dworku krzyżuje się kilka dróg leśnych, ale szlak urywa się nagle. Trzeba sporo przejść, a wcześniej sprawdzić kilka zupełnie błędnych kierunków, aby ujrzeć znów żółte znaki, daleko za zabudowaniami dworku, przy Trakcie Napoleońskim wiodącym do Niewodnicy Kościelnej.

Niewodnica Kościelna zadaje kłam potocznej opinii o Podlasiu, jako regionie biednym. Napotkać tu można liczne, w prawdziwym tego słowa znaczeniu rezydencje, najczęściej w otoczeniu lasu, z wysokimi płotami i zainstalowanymi systemami monitorująco-alarmowymi. Jest to niewielka miejscowość okolona malowniczo lasami, położona przy linii kolejowej Warszawa-Białystok. Z okien pociągu widać biały budynek kościoła z charakterystyczną, prostopadłościennego kształtu wieżyczką, przykrytą czerwonym dachem. Niedaleko kościoła, na wzgórzu leży cmentarz, a stąd droga przez Klepacze prowadzi do Białegostoku. W przeciwnym kierunku, przy skrzyżowaniu dróg wiodących do Białegostoku i wsi Trypucie stoi, jak to na rozstajach dróg, metalowy krzyż z przybitą na kamiennym postumencie tabliczką o następującej treści:
„Od powietrza
Głodu ognia i wojny
Wybaw nas Panie
Fundator An. Kaczyński
1917 r.”
Tuż obok można się zaopatrzyć w sklepiku w prowiant na dalszą drogę. Polecam zwłaszcza swojskie wędliny (ten zapach szynki naprawdę wędzonej). Obok sklepu w słoneczne dni rozstawione są stoliki, przy których miejscowi mieszkańcy dyskutują przy szklanicy piwa, zimą zaś przesiadują na dwóch, specjalnie do tego celu przeznaczonych, plastikowych krzesłach we wnętrzu sklepu.

Z Niewodnicy Kościelnej żółty szlak wiedzie bocznymi drogami do wsi Trypucie, gdzie znów przy skrzyżowaniu z drogą do wsi Zawady bardzo łatwo jest go zgubić.

To zanikanie szlaku i żmudne odnajdywanie go przyszło mi na myśl w związku z pewnym odkryciem natury genealogicznej. W czerwcu 2007 roku napisałem notkę o ciekawej historii związanej z fotografią ślubną, najprawdopodobniej ślubu mych pradziadków – Józefa Paczkowskiego i Józefy z Uzarków. Postanowiłem wtedy mimo wszystko odnaleźć ich metrykę ślubu, mimo że urzędnik w Bottrop (Nadrenia) nie odnalazł takiej w księdze ślubów za rok 1915. Na forum genealogicznym w internecie otrzymałem dane kontaktowe do prawdopodobnej parafii, gdzie mogli wziąć ślub moi pradziadkowie. Napisałem list, ale po krótkim czasie dostałem odpowiedź, że metryki poszukiwanej przeze mnie nie ma i że powinienem spróbować poszukiwań z powrotem w Urzędzie Stanu Cywilnego (Standesamt) lub w innej parafii. Cóż było robić, w październiku napisałem kolejny list do Urzędu z prośbą o rozszerzenie okresu poszukiwań do roku 1912. Wcześniej prosiłem o sprawdzenie istnienia metryki tylko w roku 1915, przypuszczając, że mój dziadek urodzić się musiał tuż po ślubie swych rodziców, a że data urodzenia dziadka to 1916 rok, za prawdopodobną datę ślubu rodziców przyjąłem rok 1915. Napisałem list i czekałem. Minął listopad, grudzień, styczeń, a odpowiedzi z Urzędu nie było.
Postanowiłem dzwonić. Pierwszy telefon do Urzędu Stanu Cywilnego nie przyniósł rezultatu. Uprzejma pani poprosiła o telefon za pół godziny. Po pół godzinie niestety nikt nie odbierał telefonu.

Przypomniałem sobie, że w czerwcu, gdy otrzymałem list z metryką urodzenia dziadka, napisano w nim, że sprawę poszukiwań metryki ślubu pradziadków odesłano do archiwum miejskiego w Bottrop. Odnalazłem w googlach stronę archiwum, telefon został wykonany i ... nastąpił krok do przodu w poszukiwaniach. Ksiąg metrykalnych ani ksiąg stanu cywilnego z interesującego mnie okresu czasu nie mieli (odesłali z powrotem do Urzędu Stanu Cywilnego), odnaleziono natomiast kartę meldunkową mego pradziadka z roku 1914, w której podany był adres (Prosperstrasse 202) oraz informacja, że pod tym adresem zamieszkał z poślubioną 8 sierpnia 1914 roku wdową po Aleksandrze Kurosińskim, Józefą Uzarek. A więc 1914 rok, a nie 1915.
Teraz, po kolejnym telefonie do Urzędu Stanu Cywilnego i podaniu konkretnej daty ślubu, metryka ślubu pradziadków została w ekspresowym tempie odnaleziona. Dzięki uprzejmości pań urzędniczek została też szybko przesłana do mnie. Ileż tam nowych informacji!

„[...]Przed niżej podpisanym urzędnikiem stanu cywilnego stawili się:
1. górnik Józef Paczkowski [...] urodzony w Krzyżownikach, powiat Poznań Zachód[...]”

Czyli pradziadek przyjeżdżając w 1920 roku do Polski i budując dom w Krzyżownikach, wracał do miejsca urodzenia!

„[...]Syn zmarłego murarza Wawrzyńca Paczkowskiego, ostatnio zamieszkałego w Krzyżownikach i jego małżonki Katarzyny z domu Urbaniak, zamieszkałej w Poznaniu.[...]”

To ciekawe. Wynika z tego, że w linii męskiej, aż do mego pokolenia profesja ani razu nie przeszła z ojca na syna. Wawrzyniec był murarzem, jego syn górnikiem, wnuk rzeźnikiem, prawnuk zajmował się ochroną środowiska, a praprawnuk pracuje w branży telekomunikacyjnej.

„[...]2. wdowa Józefa Kurosińska z domu Uzarek, bez zawodu, urodzona w Siedlikowie, powiat Ostrzeszów, zamieszkała w Bottrop przy Prosperstrasse 257 [...]”

Kolejna rewelacja! Józefa również urodziła się na terenach zaboru pruskiego w południowej Wielkopolsce. Czyli emigracja jej rodziców, zarobkowa najpewniej, miała miejsce najwcześniej w końcówce XIX wieku. Chyba, że Siedlików był zupełnie przypadkowym miejscem urodzenia prababci.

„[...]Córka zmarłego robotnika dniówkowego Marcina Uzarka, ostatnio zamieszkałego w Priort w Brandenburgii i jego żony Balbiny z domu Kaczmarek zamieszkałej w Bottrop.[...]”

Z powyższego wynika, że na emigrację ruszyli już rodzice Józefy. Czy Marcin Uzarek zmarł w Priort i dopiero wtedy Balbina z córką ruszyły w poszukiwaniu kolejnej pracy do Bottrop, czy też małżonkowie Marcin i Balbina rozdzielili się w poszukiwaniu pracy, a może rozeszli? To pozostaje do dalszych ustaleń.

W Bottrop polscy emigranci zarobkowi musieli stanowić liczną kolonię. Skąd te przypuszczenia? Pod aktem zawarcia małżeństwa Józefa i Józefy podpisali się następujący świadkowie:
Johann Konopka i Jozef Chlodek.

Kontaktując się z urzędnikami w Bottrop rozmawiałem z paniami o nazwiskach polsko brzmiących: Biskup i Radlewski.

W maju 2006 roku na moją skrzynkę e-mailową dotarł zaś następujący zapisek:

„Z „Kroniki ZBOWiDU w Czyżowicach (powiat Wodzisław Śląski):

Gdy zaś po wojnie roku 1870 z Francją Prusy wygrały, Francja mu musiała dać 5 miliardów odszkodowania, zaczęły Prusy budować przemysł, kopalnie w Westfalii, Nadrenii,przyjeżdżali agenci i zbierali do kopalń i werków. Tak też Czyżowianów nie brakło do kopalń w Bottropie, Alstadem, Herten, Oberhusen, Szalke, Gelsenkirden. Co pojechali pierwsi byli Józef i Francek Klimkowie, Zając Józef, Zieliński Staniek, Płaczek Jan, Gałązka.
Krakowczyk z żoną, to była pierwsza Czyżowianka z mężem w Bottropie. Tak potem przyjeżdżali...zaczęli wyjeżdżać Czyżowianie. Z innych okolic tu rybnickiego i raciborskiego i tak się zaludniło to miejsce Bottrop, że jakem ja tam pracowałem ostatniego roku 1906 to już było 2200 mieszkańców, w tym 2/3 samych Polaków. Tam mieliśmy polskie piekarnie,rzeźnictwo, krawiectwo, Towarzystwo św. Barbary, św. Jacka, Towarzystwo Śpiewu, zabawy polskie i dużo Niemców nauczyło się po polsku. Tam się Czyżowianie dorobili, przyjeżdżali z powrotem i rozbudowali Czyżowice.”

P.S. Dziękuję memu serdecznemu koledze Leszkowi za prowadzenie rozmów w języku niemieckim oraz Piotrowi, za przetłumaczenie na polski metryki ślubu oraz podanie ciekawych linków.