Miasteczka Kleszczele dotychczas zupełnie nie znałem. Kiedyś jeździłem z teściem do lasów pod Suchowolce na grzyby. Jedziemy na Kleszczele - mawiał, choć do miasteczka nie dojeżdżaliśmy. Na grzyby lubiłem z nim jeździć, ale we dwójkę. Wtedy zdarzało nam się odwiedzać ciekawe miejsca, a dla mnie, początkującego wówczas mieszkańca Podlasia arcyciekawe, jak na przykład bar z piwem w Gorodczynie, gdzie byliśmy jedynymi klientami zamawiającymi w języku innym niż tutejszy. Lubiłem też jeździć w większej grupie, z jego przyjaciółmi. Wówczas wypady na grzyby przeradzały się w prawdziwą leśną biesiadę, gdzie tylko kierowca był trzeźwy. A pod Suchowolce do lasu jeździliśmy rodzinnie i były to grzybobrania bardzo mało spontaniczne i nudne.
W Kleszczelach byłem po raz pierwszy przejazdem, gdy jechałem do Pińska na Białoruś przez przejście graniczne w Połowcach.
Postanowiłem to nadrobić. Wybrałem się do Kleszczeli w jeden z tych kapryśnych dni marcowych, gdy niebo zasnuwały chmury, wiał mroźny wiatr, czasami popruszyło śniegiem, aby za chwilę wypuścić słońce zza chmur i rozjaśnić scenerię żywszymi kolorami.
Dominantą miasteczka jest stojąca przy głównej drodze z Bielska Podlaskiego cerkiew prawosławna pod wezwaniem Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny, wybudowana w 2 połowie XIX wieku. Budynek z trzema cebulastymi kopułami i dzwonnicą ma dość typowe dla podlaskich cerkwi barwy biało-niebieskie.
Cerkiew Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny nie jest jedyną cerkwią w Kleszczelach. Nieco wcześniej, ale również przy głównej drodze stoi niepozorny drewniany budynek cerkwi pomocniczej pod wezwaniem św. Mikołaja, dużo starszy z 1709 roku, który stał się cerkwią po adaptacji starego budynku dzwonnicy.
Pozostając w temacie świątyń. Przy jednej z bocznych ulic stoi wybudowany w latach 1907-1910 kościół katolicki o dość nietypowym wezwaniu Zygmunta Burgundzkiego. Kościół katolicki przeżywał w Kleszczelach burzliwą historię. Pierwsza świątynia została ufundowana przez króla Zygmunta I Starego i Bonę Sforzę w roku 1533. Istniała do najazdu moskiewskiego w 1659 roku, kiedy została zniszczona. Od tego czasu wierni korzystali z kaplicy przez kilkadziesiąt lat, do czasu wybudowania nowej, drewnianej świątyni w roku w 1723 roku. Po powstaniu styczniowym parafia w Kleszczelach została zamknięta, a kościół rozebrano. Obecny budynek powstał na fali odradzania się parafii katolickich na terenie zaboru rosyjskiego po carskim ukazie tolerancyjnym w 1905 roku.
W otoczeniu kościoła stoją dwa ciekawe nagrobki. Jeden z nich zawierający zdjęcie zmarłego, w formie kapliczki z figurą Matki Boskiej, należy do proboszcza kleszczelowskiego Teodozjusza Żylińskiego w latach 1922-1928, budowniczego widocznej na poprzednim zdjęciu stojącej obok kościoła drewnianej dzwonnicy.
Drugi, dużo bardziej skromny poświęcony jest farmaceucie, Michałowi Welento (1876-1944).
Wiele nazwisk przedwojennej społeczności żydowskiej Kleszczeli można znaleźć przeglądając Obwieszczenia Publiczne wydawane przed wojną, ale także prasę przedwojenną. W 1925 sklep spożywczy w Kleszczelach prowadziła Ela Gajdamak. W 1926 wzmiankowano nabycie parceli przez Dyrekcję Lasów Państwowych w Siedlcach od Hersza Kleszczelskiego przy ulicy Bielskiej 4. W 1929 roku sprzedaż mięsa w Kleszczelach prowadził przy ulicy Kościelnej 2 Alter Zekel. Sara Mełamed w tym samym roku prowadziła herbaciarnię przy ulicy Rynkowej 23. W 1929 roku skradziono konia mieszkańcowi Kleszczel Beniaminowi Bystrynowi. Rok później zarejestrowano sklep żelaza Byszka Kapłańskiego przy ulicy Rynkowej. W roku 1931 przy ulicy Rynkowej 20 Lejb Szerman prowadził sklep spożywczy. Tego samego roku Szejna Białostocka prowadziła herbaciarnię w Kleszczelach. W roku 1932 sklep manufaktury i galanterii prowadził przy ulicy Rynkowej 6, Chaim Kaczalski.
Na północnym skraju miasteczka przy drodze do Bielska Podlaskiego rozłożyły się dwa cmentarze chrześcijańskie, po prawej stronie drogi prawosławny, po lewej katolicki. Ciekawszy wydaje się cmentarz prawosławny zawierający sporo starych nagrobków. Oto kilka z nich.
Zofia Siehień z domu Kostko (1860-1923), Helena Kostko z d. Sieheń, po pierwszym mężu Kozłowska (1901-1988)
nagrobek Andrieja Daniluka i Juliana Tomaszuka, którzy zginęli pod parowozem na stacji Kleszczele w kwietniu 1896 roku
Po dość długim spacerze zaszedłem do Karczmy u Walentego. Przy jednym stoliku dwójka Ukraińców relacjonowała swemu polskiemu znajomemu przebieg wydarzeń 24 lutego zeszłego roku. Zamówiłem flaki i surówkę. Nie były złe, choć flaki niepotrzebnie zagęszczone mąką. Do knajpy w międzyczasie wszedł nieogolony mężczyzna w dresie i brudnych klapkach po małpkę. A ja, gdy już się najadłem wsiadłem do samochodu i pojechałem do Białegostoku.