Do Malborka przyjeżdża się dla zamku. Uświadamiam to sobie spacerując ulicami miasteczka, mijając twarze z wypisanym na nich grymasem niezadowolenia, smutku, beznadziejności. Nieogoleni mężczyźni byle jak ubrani, kasjerka odpowiadająca opryskliwie, hotel w zaadaptowanych pomieszczeniach zabytkowego dworca kolejowego z lepiącymi się od brudu pokojami. Taka atmosfera wszechobecnej beznadziei jest charakterystyczna dla wielu miast i miasteczek prowincjonalnej Polski. Świadectwo przeżywania życia nie tak, bez istotnego pomysłu.
Malbork nie ma starówki. Zamiast niej mamy smutne socjalistyczne bloki. Na szczęście gdzieniegdzie można odnaleźć resztki starej niemieckiej zabudowy, która dodaje kolorytu miastu: XIV-wieczne resztki obwarowań miejskich: Bramę Mariacką i Bramę Garncarską, a także pochodzący z tego samego okresu budynek ratusza. Znajdziemy w Malborku również ciekawe przykłady architektury niemieckiej z okresu późniejszego.
Budynek dworca kolejowego z 1891 roku
Brama Garncarska z XIV wieku
Brama Mariacka z XIV wieku
budynek ratusza z XIV wieku
Wśród ocalałych nagrobków udało mi się zidentyfikować następujące nazwiska:
Tak więc do Malborka wybraliśmy się wraz z Kamilem dla zamku. Wybór miejsca na spędzenie wartościowo czasu w trakcie ferii nie był mój, choć byłem pod wrażeniem tego miejsca, a zwłaszcza narracji płynącej ze słuchawek audioprzewodnika, gdy odwiedziłem go z mymi kanadyjskimi genealogicznymi turystami we wrześniu 2018 roku.
Tym razem również się nie zawiedliśmy. Opowieści o procesie budowy zamku, wyrafinowanym systemie ogrzewania, regułach wyżywienia zakonników, systemie toalet, wewnętrznym cmentarzu oraz ogrodach przenoszą w bardzo obrazowy sposób w przeszłość. Kolekcja bursztynów i wyrobów z tego drogocennego kamienia, który stanowił jedną z podstaw ekonomicznego prosperity Zakonu Krzyżackiego oszałamia wprost. Trochę szkoda, że zamkowa restauracja Gothic, tak zachwalana w internecie, działa tylko w okresie letnim.
Przed wejściem można zobaczyć na zdjęciu jak duże były zniszczenia budynków po II wojnie światowej. Chwała decydentom za to, że największy kompleks zamkowy na świecie został odrestaurowany, bo idea wyburzenia również mogła zostać przecież zrealizowana.
W Malborku warto koniecznie zajrzeć do kościoła św. Jana Chrzciciela i nie zostawiać tego na ostatni moment, tak jak to my uczyniliśmy. Mogliśmy tylko przez chwilę zerknąć na wnętrze tuż przed ceremonią pogrzebową. Nie widziałem więc figury świętej Elżbiety Turyńskiej z 1410 roku, gotyckiego krucyfiksu z XV stulecia oraz Sądu Salomona, namalowanego około 1600 roku. Uwagę moją zwróciły natomiast piękne gotyckie ołtarze, ten główny z obrazem Matki Bożej z Dzieciątkiem, namalowany w 1629 roku.
Jeśli chodzi o stare malborskie cmentarze, prawie wszystkie przestały istnieć po 1945. Zachowany został jedynie cmentarz katolicko-ewangelicki przy ulicy Jagiellońskiej. Spoczywają na nim zarówno polscy, jak i niemieccy przedstawiciele przedwojennego Malborka czyli Marienburga. Ostatni pochówek odbył się w 1961 roku. Cmentarz jest mocno zaniedbany. Jedynie kilkanaście nagrobków posiada inskrypcje.
Wśród ocalałych nagrobków udało mi się zidentyfikować następujące nazwiska:
Johann Meisner (1858-1925)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz